Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korfu moja przystan. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Korfu moja przystan. Pokaż wszystkie posty

DLACZEGO TEN BLOG NAZWAŁAM - KORFU MOJA PRZYSTAŃ






W czasie wieloletniej pracy w turystyce na Korfu wielokrotnie namawiano mnie do założenia takiego blogu by wszystko to co wiem o tej wyspie mogło być pomocą do zorganizowania udanych wakacji na Korfu przez licznie przybywających tutaj na wypoczynek Polaków i nie tylko.

Ma to obecnie  dla mnie szczególne znaczenie, ponieważ od kilku lat po 35 latach pracy w turystyce na Korfu przeszłam na emeryturę. Jest to mój codzienny kontakt z turystami na wyspie.

Duży wkład w podjeciu decyzji o założeniu tego blogu  mieli przesympatyczni uczestnicy moich wycieczek objazdowych po wyspie , którzy zawsze pod koniec wycieczki chcieli jeszcze wiecej posłuchać moich opowiadań o tym miejscu. Oni właśnie ciagle mówili mi o tej możliwości założenia blogu.  Tutaj chcę wszystkim tym uczestnikom moich wycieczek za to serdecznie podziękować, bo mój blog stał się nieodłaczną częścia mojego życia , szczególnie teraz , kiedy przeszłam na emeryturę.

Na moim blogu umieszczam wszystko to co wiem o tym miejscu by było Wam pożyteczne .

Długo zastanawiałam się nad nazwą mojej strony w której chciałam podzielić się z Wami informacjami o Korfu , jej mieszkańcach i moim życiu na tej wyspie przez ponad 40 lat.

Strona zawiera dużo informacji o zwyczajach na wyspie, , życie jej mieszkańców w okresie poza sezonem turystycznym . Te szczególnie Was interesują bo poza sezonem Korfu to zupełnie inna wyspa niż ta, którą znacie lub chcecie poznać w okresie lata.

Korfu to moja przystań do której trafiłam przypadkiem  i na której  zarzuciłam moją kotwicę na dobre by zamieszkać tu na stałe, zakładając tutaj  z Korfiatem rodzinę i uczestniczyć czynnie w życiu tej wyspy.

Nawet moja mama powiedziała mi kiedyś , że ja tutaj właściwie powinnam się urodzić , bo to miejsce do mnie pasuje.

To racja  - to moja docelowa przystań do której przybyłam przd tyloma laty i na której przeżyłam większość mojego życia.

Więcej informacji o mnie możecie przeczytać w licznych artykułach z serii TO I OWO O MNIE.

Wracając do nazwy mojego blogu. Musiała ona mieć związek z morzem - bo to wyspa  i z czymś stałym, gdzie czujemy się bezpiecznie i spokojnie. To właśnie moja przystań , gdzie  mogłam zebrać wiele doświadczeń , którymi też chcę się z Wami tutaj podzielić.

Ta stronę założyłam 28 września 2015 roku i z dnia na dzień wzrasta liczba czytelników mojego blogu. Dzięki możliwości automatycznego  tłumaczenia artykułów mojego blogu przez google ( na blogu w górze po lewej stronie możecie wybrać język w którym chcecie czytać moje artykuły)  mam  wielu czytelników z różnych części świata.
Najbardziej dziwi mnie to , że codziennie czytają moje artykuły  ludzie z Argentyny, z Peru czy z Japonii !!??🤔🤔🤔
Miłe jest to, że codziennie mam wiele wizyt i komentarzy czytelników tej mojej strony i na Facebook-u.

 Z wieloma z Was zaprzyjaźniłam się i utrzymuje kontakt od dłuższego czasu.
To  jest bardzo miłe! 😍😍😍

 Przyznam szczerze - nie spodziewałam się tego i jestem tym mile zaskoczona . Daje mi to energie do kontynuowania tego i dzielenia się z Wami wieloma informacjami, które mogą być Wam pożyteczne w czasie wakacji na Korfu .

Wielokrotnie zadawane mi przez Was pytania są inspiracją do napisania mojego następnego mojego artykułu.  Dziękuję Wam za to.

Początkowo moja strona znajdowała się pod adresem  https://korfumojaprzystan.blog.onet.pl

obecnie jest tutaj

https://korfumojaprzystan.blogspot.gr 


Tutaj będzie dalszy ciąg naszej wspólnej podróży po Korfu tak byścię i Wy tą wyspę pokochali.

MOJA PIERWSZA PODRÓŻ NA KORFU


Mija wiele lat od chwili gdy po raz pierwszy, przed ponad 40 laty stanęłam moja nogą na tej wyspie.

 Ktoś śpiewał "40 lat minęło jak jeden dzień ". Dla mnie te 40 lat pobytu na tej wyspie minęły jak jeden dzień - wiele przygód, wrażeń i konfrontacji różnych kultur - polskiej i greckiej. 

O tym wszystkim chcę na tym blogu napisać - a jest o czym.

 Przyjeżdżając na wyspę w maju 1981 roku - tak dawno-  miałam mało wiadomości na jej temat. Zadeklarowana na praktykę studencką na 6 miesięcy na wyspie Korfu z międzynarodowej organizacji studenckiej AIESEC wiedziałam , że pojadę na mała wyspę - jedna z wysp Jońskich. Małe przewodniki po świecie mówiły o turystycznej wyspie z wieloma atrakcjami , ale dla mnie to wszystko było do prześledzenia na miejscu.

Po nocnym locie z Warszawy do Aten wychodząc z samolotu , po pierwsze uderzyła mnie w twarz ciepła fala powietrza. Była noc , około drugiej w nocy i mimo wszystko to uczucie bardzo intensywne. Zastanawiałam się nad tym , że jeśli w nocy mamy taką różnice temperatury to co mnie czeka w dzień???

 Następnie trzeba było przejechać taksówką na dworzec autobusowy. Przy dawniejszych dużych różnicach dewizowych bilet na samolot na Korfu był dla mnie drogi, a dodatkowo myślałam o tym , że jadąc autobusem będę miała okazję zobaczyć trochę Grecji.

 Sama, w nieznanym kraju, z wielka walizką z rzeczami potrzebnymi na 6 mesiecy, przejechałam taksówką całe miasto, które spało.

Patrzyłam się przez okno na to nowe dla mnie miasto - dużo prostych domów nie tak wysokich, wiele wystaw i ogromnych reklam na dachach i zupełnie inna atmosfera niż w  kraju , w moim mieście rodzinnym - Lublinie.
Na dworcu obserwowałam ludzi. Mimo nocy ludzie byli pełni energii, głośno rozmawiali, gestykulowali coś sobie tłumacząc i mimo nocnego zmęczenia ich twarze były uśmiechnięte.

 Podróż na wyspę była męcząca i długa. Dużo pasażerów w autobusie, dwa razy przesiadki na prom i 8 godzin jazdy - to był koszmar. W niektórych miejscach zastanawiałam się nawet nad tym by zabrać swoja walizkę i wysiąść , ale kiedy zmęczenie dochodziło do zenitu kierowca zapowiadał przystanek - na posiłek , na toaletę , na kawę czy dla palaczy na papierosa.

Rankiem około 8.30 zobaczyliśmy wybrzeża wyspy.
 Wyszłam na pokład by ją z daleka obserwować. Po pierwsze zobaczyłam kontury twierdzy - dużej okazałej , a za nią szereg starych , bardzo starych budynków 2-3 piętrowych.









 Przyznam się, że moje pierwsze wrażenie było negatywne. Nie podobały mi sie te stare budynki. Były pokryte wilgocią, wyglądały zaniedbane i opuszczone.

 Pierwsza moja myśl .... Boże gdzie bedę musiała być przez 6 miesięcy...

Ogłoszono, że dojechaliśmy do portu w Korfu.

 Zabrałam swoje rzeczy i wysiadłam w tłumie pasażerów na ląd. Tam panowało wielkie zamieszanie. Rodziny witały krewnych, ludzie wołali chłopców do noszenia walizek, przyjeżdżały samochody , które wypełniano licznymi bagażami. Ja ruszyłam w głąb miasta pytając się po angielsku o to gdzie znajduje się bank w którym miałam się zgłosić na praktykę. Ludzie uśmiechnięci pokazywali mi ulicę , która miałam iść. 




Wszystko jednak dla mnie wyglądało jak zaczarowane. Grecka muzyczka wypływała z jakiejś kawiarenki, wszyscy gdzieś się spieszyli , głośno pozdrawiając się. Wyglądało na to, że wszyscy się tu między sobą znają. Obok tawerny w małym sklepiku gruby Grek w białym fartuchu mielił kawę w specjalnym dużym młynku. Jej zapach rozchodził się po całej ulicy. W innym miejscu ludzie kupowali jakieś pachnące placki i na drodze spiesząc się gdzieś jedli je z wielkim apetytem.





Szłam ulicą zauroczona tym wszystkim. 

Czułam się od pierwszej chwili jak u siebie, wszystkim byłam zachwycona , nawet te bardzo stare, wysokie kamieniczki bardzo mi się teraz podobały.


 Wtedy pomyślałam , że to miejsce bardzo do mnie pasuje lub mówiąc poprawniej - ja do niego bardzo pasuje....


PS. Artykuły opisujące moje przygody i pierwsze lata na Korfu znajdziecie w serii : TO I OWO O MNIE ,  PIERWSZE LATA NA KORFU  i  WSPOMNIENIA.

Życzenia świąteczne


Dzień dobry z Korfu




W każdym domu  mamy już świąteczną atmosferę, wszystko posprzątane, świątecznie udekorowane, choinka pięknie ubrana stoi na centralnym miejscu salonu i piękne zapachy z kuchni rozchodzą się po całym domu.To atmosfera świąt !

W kuchnie już z pewnością są też gotowe polskie słodkości świąteczne za którymi, przyznam, często w te dni tęsknię: sernik,makowiec, babka.....
U mnie w domu w Grecji na stole stoją greckie słodkości: melomakarona, kourabiedes i diples (coś podobnego do polskich faworków ale polewane miodem i zawijane w kształcie rurek) oraz polski sernik z przepisu mojej babci, który znajdziecie na blogu. W te dni nie może też zabraknąć na moim świątecznym stole słonych paluszków, bo to też tradycyjny przysmak świąteczny w mojej rodzinie.



Na temat tych słodkości świątecznych, moich polskich i tych w Grecji możecie posłuchac tutaj:



Zobaczcie też te greckie świąteczne ciastka na moim filmiku tutaj :


Dla mnie polskie święta to wspaniałe wspomnienia domu rodzinnego, którego już niestety nie ma, nie ma też na świecie moich ukochanych rodziców z którymi te wszystkie wspomnienia są związane.

Idziemy jednak do przodu, patrzymy się w przyszłość z uśmiechem, z pozytywnymi myślami i oczami skierowanymi na nasza nową generację, nasze dzieci, nasze wnuki. 

Życzę Wam dużo zdrowia i szczęścia w dniu codziennym, osiągnięcia wszelkich Waszych pragnień i wielu słonecznych dni Waszym życiu . I dodatkowo tego: