Translate

BAKŁAŻANY FASZEROWANE ANNY - PRZEPIS.

Grecka kuchnia jest bardzo bogata i różnorodna. 

Osobiście gotuję wiele dań greckich i je uwielbiam. Wielokrotnie jednak zmieniam w swój sposób przepisy na te typowe dania dodając moje pomysły, próbując coś innego. Chodzi o to by codziennie jeść coś innego, równie smacznego używając te same produkty.

W Grecji ( na Korfu)  przez wiele miesięcy w roku mamy wiele warzyw z naszych ogródków . Trzeba je przetwarzać , gotować z nich smaczne dania , a jak się da można wiele zamrozić w zamrażalniku na kilka zimowych miesięcy by jeść to co sami robimy, by wiedzieć co dajemy naszemu organizmowi.

Dzisiaj podam mój przepis na bakłażany faszerowane , który jest modyfikacją przepisu na faszerowane warzywa i na PAPUTSAKIA  ( faszerowane bakłażany z mięsem mielonym i beszamelem) z moimi jeszcze innymi dodatkami.

Lubię w kuchni robić coś nowego i jak smakuje robię to dalej. Na szczęście mój mężuś też lubi nowości w kuchni i z ciekawością je próbuję.

Faszerowane, pieczone bakłażany to głównie letnie danie , które możemy przygotować na kilka razy by w ten sposób mieć więcej wolnego na plażę i kąpiele w morzu. Jest to też świetne danie na kolację gdy na werandzie zbierze się gromadka znajomych czy duża rodzinka.
Danie jest smaczne , pachnące i zawiera wszystko to co mamy w naszym ogródku.

Wygląda  apetycznie  i w czasie pieczenia cały dom cudownie pachnie!



Do przygotowania tego dania potrzebujemy :

- kilka bakłażanów  w zależności od tego dla ilu osób robicie to danie i do jakiej blachy je włożycie do pieczenia;
- kilka papryk zielonych lub czerwonych  i bez ziaren ( dla koloru lepsze są czerwone, ale wszystkie inne też są dobre);
- 100 - 200 gramów mięsa mielonego (dla wegaterianów może być bez mięsa);
- dużą posiekaną cebulę;
- kilka ząbków czosnku;
- posiekaną pietruszkę;
- kilka listków bazylii;
- oregano świeże lub ususzone;
- duży pomidor pokrojony na kawałki;
- cukinia pokrojona na kawałki;
- 1 łyżka przecieru pomidorowego;
- 2  łyżki musztardy  ;
- sól i pieprz do smaku;
- duże ziemniaki pokrojone w kawałki;
- ser do wyboru : plasterki sera Feta lub zmielony twardy żółty ser lub plasterki żółtego sera (np. Gouda) ;
- oliwa z oliwek do smażenia i duszenia - około filiżanki.






Po pierwsze przygotowujemy ziemniaki , obieramy je i kroimy na kawałki. Podsmażamy je na patelni na złoty kolor posypując je odrobiną soli na malutkiej ilości oliwy.

Następnie przygotowujemy blachę z bakłażanami. Myjemy bakłażany i układamy je na blasze by zobaczyć ile się zmieści. Ile więcej tyle lepiej , będzie więcej do jedzenia.

Pomiędzy bakłażany układamy umytą przekrojona na pół i bez ziaren czerwoną lub zieloną paprykę. Bakłażany kroimy od góry i wyjmujemy z nich wnętrze zwracając uwagę na to by wszystkie były mniej więcej tej samej wielkości , bo wtedy równomiernie się upieką.



Niektórzy przed przygotowaniem tego dania wkładają bakłażany do wody z odrobiną soli i zostawiają je na godzinę by pozbyły się swojej goryczki. 
Mnie osobiście ona smakuję i tak nie robię tego.

W tym samym czasie w  rondelku robię nadzienie.

Do rondelka daje wszystkie inne podane wyżej produkty posiekane na drobne kawałeczki lub trochę zmiksowane by było szybciej POZA OLIWĄ i serem

Dodajemy do tej mieszaniny pokrojone na drobniutko to co było w środku bakłażanów. Wszystko razem dusimy na wolnym ogniu  i mieszamy dokładnie tak by nie było grudek mięsa mielonego i by wszystko tworzyło jedną całość. Gdy wszystko poddusi się przez około 15 minut dodajemy do tego oliwę i dokładnie mieszamy. 

Jak lubicie bardziej przyprawione dania możecie dodać więcej musztardy !





Dobrze jest spróbować tą mieszaninę by o ile potrzeba jeszcze bardziej ją doprawić solą i pieprzem biorąc jednak pod uwagę to,  że bakłażany w końcowej fazie posypujemy tartym żółtym serem lub plastrami sera FETA , które też są słonę . 

Uważajcie więc by dania nie przesolić!

Gotową mieszaninę wkładamy do bakłażanów . Podsmażone ziemniaki też układamy pomiędzy bakłażanami i papryką. 

Przykrywamy mieszaninę w bakłażanach serem , w moim przypadku utartym na tarce żółtym serem. Wszystko dodatkowo polewamy oliwą z wodą i łyżką przecieru pomidorowego.

Pieczemy wszystko w ogrzanym na 180C piekarniku na około godzinę tak by ser się roztopił lub w przypadku Fety by się upiekła. 

Talerz z moimi bakłażanami wygląda tak.




Podajemy to danie najlepiej z sałatką z pokrojonego na plasterki ogórka.



U mnie do tego nie może zabraknąć naszego czerwonego wytrawnego wina .

Życzę miłego gotowania i smacznego !!!



DZIECIŃSTWO JAK W BAJCE

Dostałam dzisiaj bardzo miły list od jednego z czytelników mojego blogu z Puław, który zakochał się w Korfu i przylatuje tutaj na wakacje już po raz kolejny. Jak pisze, moje artykuły o tej wyspie przyczyniły się do poznania tej wyspy w lepszy sposób i nawet myśli z rodziną o przeniesieniu się tutaj na stałe!

Bardzo miłe są te Wasze listy i podziękowania . Ten list jednak z nawiązaniem do Puław przyczynił się do mojego cofnięcia się w czasie o wiele lat ... do lat 60-tych.

Bo Puławy , a dokładniej jego okolice były miejscem gdzie spędzałam moje letnie wakacje z rodziną przez pierwsze 6-7 lat mojego życia.

Dzieciństwo to bardzo ważny okres każdego człowieka. 

W tym okresie kształtuje się nasz charakter, sposób myślenia i o ile od rodziny otrzymamy dużo miłości "ładujemy" nią swoje baterie na przyszłość by dawać ją tym , których napotkamy w naszym życiu lub w przyszłości naszym dzieciom czy wnukom.  

Moje dzieciństwo to cudowne wspomnienia beztroskiego okresu pełnego miłości , poczucia bezpieczeństwa w naszym domu, okres zabawy, wspaniałych wakacji letnich w różnych polskich wsiach czy nad morzem, zapachu lasu  i truskawek , dużej ilości truskawek!

Po moim urodzeniu nasza duża rodzina licząca 6 osób ( 2 + 4 dzieci) wyjeżdżała na wakacje z Lublina na okres kilku miesięcy do wioski Końskowola koło Rud. W tym okresie czasu była to mała wioska.

Tato wynajmował tam cały dom z nieliczna ilością mebli tuż przy drodze do pięknego dzikiego lasu , którego zapach pamiętam do dnia dzisiejszego.

Dla nas był to Raj na ziemi!  

Rodzice brali na zmianę urlop by być koło nas w ciągu tygodnia , a week-end-y byliśmy wszyscy razem. Na jeden dodatkowy miesiąc przyjeżdżała i opiekowała się nami nasza ukochana ciocia  z Warszawy.

Wolność , swoboda działania, gromadka rówieśników,  dzieciaków sąsiadów, świeże powietrze,  dzika przyroda, rzeka z małą plażą z piaskiem do kąpieli i ten polski las , pachnący sosną i grzybami... 




Nic więcej do szczęścia w tym wieku nie chcieliśmy.

W tym czasie , przypominam były to lata 60-te , w tej okolicy istniało wiele plantacji truskawek. Całe okolice, pamiętam, były nimi pokryte i tylko od czasu do czasu na tych płaskich terenach pojawiały się czworokąty z wysokimi prętami z chmielem, tak by krajobraz nie był monotonny.

Pamietam, że przez kilka lat wieźliśmy tam dużą ciężarówką niektóre dodatkowe łóżka i meble by spędzić wygodnie wakacje na wsi.   Ale to były czasy !
Część rodziny dojeżdżała pociągiem osobowym z Lublina do ostatniej stacji przed Puławami. To też była wielka atrakcja. 
Tam zawsze czekała na nas fura z gospodarzem by zabrać nas do domu letniskowego. 

Co to była za frajda jechać furą i to z dwoma koniami z czerwonymi pomponami przy uszach!!

Dla mnie, dziecka mieszkającego w dużym mieście to było coś niezwykłego i zawsze chciałam siadać koło gospodarza by pomóc mu kierować końmi. Uczył mnie jak należy na nie wołać i czasami dawał mi do rąk lejce - wtedy dla mnie to był szczyt szczęścia .

Takich momentów z życia się nie zapomina.

Był to przepiękny okres mojego życia wypełniony wszystkim tym co potrzebuje dziecko do szczęścia - miłością rodziców, towarzystwem rodzeństwa , poczuciem bezpieczeństwa i jednocześnie  wolności do działania !

Nie było wtedy luksusów, ale nawet nie były one nam potrzebne. 

Nieliczne ubrania wystarczały bo większość dnia ganialiśmy w kostiumach kąpielowych i to czasami nawet na bosaka. Beztroskie lata!

Pamiętam nasze rodzinne wyprawy do lasu by pozbierać jagody czy jeżyny. Organizowaliśmy też grzybobranie zabierajac ze soba wiklinowe koszyki. Las był tak bujny i gęsty , że czasami mogliśmy tam podpatrzeć małe sarny . Raz pamiętam widzieliśmy nawet rodzinkę małych dzików kryjąca się za krzakami. 

Wracaliśmy do domu  z takich wędrówek z czarnymi od jagód ustami i językiem , zmęczeni ale uśmiechnięci od ucha do ucha, szczęśliwi, gotowi do kąpieli pod prowizorycznym prysznicem na dworze by później zjeść kolację i paść do łóżka . 

Wtedy w domu, który wynajmowaliśmy nie było jeszcze wody. Gospodyni nalewała do kilku wiader i do dużej metalowej wanny wodę raniutko by wieczorem nagrzana słońcem była gotowa do mycia - ale czasy! 

Pamiętam moje łóżko polowe stojące na oszklonej werandzie gdzie po poobiedniej drzemce czekał na mnie talerz z truskawkami lub malinami z ogrodu znajdującego się koło domu. 

W ciągu tych wielu letnich wakacji na wsi najadłam się tyle truskawek, że do końca życia już mi chyba wystarczą!
Piękne czasy.... Coś co było i nie wróci. Przynajmniej jest co wspominać i to bardzo sobie cenię.

Nawet te okolice wyglądają obecnie zupełnie inaczej.

 Las został w większości zniszczony przez dym z fabryk z Puław, wioska się rozbudowała i jest nie do poznania. Nie ma już tej mojej polnej drogi, ani drewnianych płotów obok drewnianych domów z licznymi różami i daliami. 

Pojechałam tam ponownie w 1973 roku przez przypadek znajdując się w okolicy z moim Tatą. 

 Nic mi nie przypominało okolic w których spędzaliśmy tam lato. Wszystko było inne, a dom w którym mieszkaliśmy rozbudował się, zupełnie zmienił się. Tylko podwórko koło domu było takie same , tylko o wiele mniejsze niż się spodziewałam. To normalne, bo jako już o 10 lat starsza widziałam go jako dorosła osoba a nie mały dzieciak z innej perspektywy.

Obecnie z pewnością te okolice zupełnie nie przypominają moje wspomnienia z dzieciństwa.  Wszystko się rozbudowuje, zmienia , nawet Lublin gdzie się wychowałam teraz to dla mnie zupełnie inne miasto.

Miło jest jednak wspominać sobie te dawne czasy .

 Bardzo często przypominają mi one moje ulubione książki o ANI Z ZIELONEGO WZGÓRZA czy serię książek Diurrell'a o Korfu . 

O tym piszę w moim artykule tutaj 

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/07/ksiazki-do-ktorych-powracamy.html

Kiedy przyjechałam na Korfu i urodziła się moja córka bardzo często opowiadałam jej o tych moich wakacjach  przed snem . Wtedy bardzo często sama prosiła mnie bym jej powiedziała jedną z tych pięknych bajek o tym jak  jako mała dziewczynka spędzałam wakacje w Polsce! 

Tak to nazywała - bajki.

Było to sporo  lat temu , ale nadal wspominam to z wielkim sentymentem.

Porównuję to z tym jak wygląda dzieciństwo wielu dzieci w dniu dzisiejszym .

Od tamtego czasu świat się zmienił, sposób życia też . 

To oczywiście ma bezpośredni wpływ na to jak w dniu dzisiejszym wychowuje się dzieci , w jakich warunkach i na co zwraca się większą uwagę.

W dniu dzisiejszym większą wagę przywiązuje się do dóbr materialnych, do tego by dziecku nic nie brakowało do tego by żyło w dobrych warunkach, dobrze się odżywiało i miało możliwości wykształcić się. Obecnie okres dzieciństwa jest pełen pośpiechu i wielu zakazów.

Dawniej szkoła była też ważna, ale po pierwsze uczono dzieci kochać, myśleć,  szanować ludzi i zwyczaje rodzinne, uczono dzieci żyć w gromadzie i współpracować. 
Wielokrotnie zapomina się obecnie o tym , że otaczanie dzieci wieloma dobrami nie zastąpi im miłości do nich i czasu razem spędzonego. 

Szczęśliwego dzieciństwa nie da się kupić dając dzieciom liczne prezenty.

 Dziecku potrzebna jest po pierwsze nasza obecność koło niego w ciągu całego jego dzieciństwa kiedy się uczy żyć, kiedy się cieszy , płacze, zdobywa coś czy doświadcza jakiejś porażki.

O ile decydujemy się na założenie rodziny musimy mieć czas na to by z naszymi dziećmi być , rozmawiać, bawić się , spędzać wspólnie czas i to nie tylko przed telewizorem czy komputerem.

Te kilkanaście lat kiedy nasze dzieci są małe są tylko raz , a później dzieci dorastają rozpoczynają mieć dużo pozaszkolnych zajęć, swoich znajomych i swoje zainteresowania by później rozpocząć swoje własne życie , najczęściej gdzieś osobno i często dość daleko.

Wtedy nasz dom zaczyna być bardzo uporządkowany i czysty , ale pusty bez ich gwaru. 

Jeśli  w okresie gdy nasze dzieci są małe wykonaliśmy nasze zadanie na 100% to zobaczymy to jak w zwierciadle w życiu i zachowaniu naszych dzieci w ich prywatnym życiu i w później założonej przez nich nowej rodzinie .

 To jest dla nas najlepsza satysfakcja. 

O ile dodatkowo znajdą się okazję by usiąść ze swoim dorosłym już dzieckiem , które docenia wkład przez nas włożony do jego wychowania i podziękuje nam za wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa wtedy czujemy się szczęśliwi . 

Bo każdy z nas w pewnym okresie swojego życia wraca do wspomnień z dzieciństwa, bez względu na to czy są one dobre czy złe.  Obowiązkiem każdych rodziców jest to by dziecko wspominało okres dzieciństwa z uśmiechem.

 To jest najlepszy prezent jaki może mu rodzina ofiarować - dzieciństwo jak z bajki....

Ja moje dziękuję moim rodzicom powiedziałam i to wielokrotnie , a inne dziekuję usłyszałam od mojej córki.

Wychowując córkę na Korfu miałam wiele możliwości na przeżycie niezapomnianych chwil  dla nas i dla dzieci całej dużej tutejszej greckiej rodziny w czasie naszego długiego lata.  Mimo wielu godzin pracy zawsze znajdował się czas na spacery, zabawę, rodzinne wypady do uroczych tawern gdzie obok znajdował się plac zabaw dla dzieci, na kąpiele przy różnych plażach wyspy , na wspólne łowienie ryb , czy kilkudniowe wypady na wakacje na ląd grecki . Żyjąc w tak pięknym miejscu można spędzić czas z dziećmi jakościowo - trzeba tylko chcieć. Moja córka, grecka rodzina i ja cenimy to, że zostały z tego okresu naszego życia te wspaniałe wspomnienia.

A jak to wygląda w Waszym przypadku ???

Czy spędzacie czas ze swoimi dziećmi??

Wakacje to idealny okres by to robić.
 Zajmujcie się nimi , odpocznijcie wszyscy od wi-fi  z laptopem przez wiele godzin dziennie. 








KTOŚ CHCE WAS SPOTKAĆ ?

Nie wiem czy w Polsce jest program w telewizji pod takim tytułem. 

W Grecji od wielu lat jest on bardzo popularny. Tytuł tłumaczy sam w sobie o czym on jest.

W dzisiejszym świecie gonitwy za karierą , za pieniądzem często nasze stosunki rodzinne i towarzyskie giną w tym "tunelu życia".

Po pewnym czasie , najczęściej gdy latka mijają zaczynamy wspominać to co mineło , naszych znajomych z różnych etapów naszego życia, rodzinę z którą utrzymywaliśmy ścisły kontakt, a która teraz jest gdzieś daleko lub po prostu jest zaganiana w swoim trybie życia.

Tylko czasami, kiedy mamy chwilę czasu na przemyślenia , o ile go mamy, możemy zastanowić się nad tym , kogo byśmy chcieli ponownie zobaczyć . 

W tym celu właśnie powstał ten program w TV .

 Dzięki niemu wiele znajomych z dawnych lat ponownie spotkało się, wiele rodzin rozsypanych po świecie spotkało się lub nawiązało ponownie utracony kontakt.

Czy Wy macie kogoś kogo byście chcieli spotkać ???



Bardzo często myślimy o tym kiedy spotykamy dawnych znajomych i wspominamy różne sytuacje sprzed wielu lat.
Sama pamiętam przypadkowe spotkania na Korfu z moimi znajomymi z Polski z okresu szkoły. 

Takie spotkania często mają bardzo żywy charakter i później kontakt nadal się utrzymuje przez internet.

Często właśnie przez internet odnajdujemy dawnych znajomych. 

To jest ta dobra strona internetu dzięki któremu możemy odnaleźć osoby z naszego życia , które coś dla nas znaczą i z którymi chcielibyśmy ponownie się spotkać.

Mam wiele takich przykładów z mojego życia , kiedy po wielu latach mieszkając na Korfu odnalazłam moich dawnych znajomych z którymi do dnia dzisiejszego utrzymuje żywy kontakt. 
Myślę , że szczególnie ci którzy wyjeżdżają i żyją gdzieś daleko od miejsca gdzie się wychowali doceniają to. Ja jestem jedna z nich.
Internet i możliwość rozmowy z kontaktem nawet wizualnym przez SKYPE przybliża ludzi mieszkających daleko od siebie.

Sama to znam , bo codziennie jestem z moją córą , która mieszka z rodziną w Anglii i mimo tej odległości razem prawie codziennie pijemy kawusię , razem często gotujemy , czy nawet bawię się z wnukami przy pomocy kamery!

Technologia pomaga tym , którzy chcą być razem , dzielić się na co dzień swoim życiem , przeżyciami i myślami.
Jednak jest wiele przypadków , kiedy w dniu obecnym dzisiejszy sposób życia oddalił od siebie wielu ludzi i to często nawet bliskich członków rodziny.

Jak często się mówi " z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu". Znacie to powiedzenie , jest pełne prawdy. 

Bo w każdej rodzinie są problemy i jak pisał w Annie Kareninie Tołstoj " wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, a każda nieszczęśliwa jest nieszczęśliwa w inny sposób".

I tak ten wspaniały program w TV bardzo często łączy ponownie rodziny, które przez  zaniedbanie lub dziwny los straciły ze sobą kontakt.Wielu z Was z pewnością ma rodzinę gdzieś za granicą czy w oddalonym miejscu w kraju i z pewnością takie sytuacje zna.

Wakacje to idealny okres w czasie którego możemy spotkać się ponownie z dalszą rodziną czy znajomymi. Takie spotkania po latach często pełne są  wzruszenia i nawet łez.

Na Korfu bardzo często mi się to zdarza. 

Szczególnie ostatnio , kiedy na wyspę przyjeżdża bardzo dużo turystów z kraju , bo ponoć Korfu jest "modnym miejscem na wakacje dla Polaków".

Żyjąc na wyspie bardzo często spotykam się ostatnio z czytelnikami mojego blogu w różnych miejscach na wyspie.  Te przypadkowe spotkania , przyznam, są bardzo miłe. 
Wielu z Was pisze do mnie o tym , że będziecie na wakacjach na Korfu i zapraszacie mnie na wspólną kawusię i pogadankę.
To jest bardzo miłe i serdecznie , z całego serca Wam za to dziękuję!!! Sama propozycja to tak jakbym tą kawusię już z Wami wypiła !

Jednak jak chyba sami rozumiecie nie jest możliwe spotykanie się z Wami wszystkimi w czasie Waszych wakacji na tej wyspie , bo dni letnich by mi na to nie wystarczyło i co najważniejsze mam na wyspie moje, bardzo wypełnione prywatne życie z rodziną. 

Poza tym jesteśmy właściwie razem na codzień przez kontakt przez mój blog , czy moja stronę na FB. 

Tutaj możecie codziennie zaglądać , tutaj możecie codziennie zadawać mi Wasze pytania i z pewnością na każde Wam odpowiem.


Staram się też często dawać moje filmiki na mojej stronie w FB, w których Wam odpowiadam (na żywo) na zadawane przez Was pytania . 

To tak jakbyśmy się spotkali.

A wracając do głównego tematu. 

Czy zastanawialiście się kiedyś nad tym pytaniem???

 Czy Wy sami chcecie kogoś ponownie spotkać??

Może teraz , w czasie wakacji macie czas by o tym pomyśleć.




KANALIZACJA NA KORFU

Wielokrotnie pytacie się na temat kanalizacji na Korfu.
Jak tutaj organizuje się sprawę ścieków i jak wygląda sieć kanalizacji?

Korfu jako wyspa , która żyje z turystyki stara się dobrze organizować sprawę ścieków by wody opływające wyspę były czyste. Chodzi o to by morze na około wyspy było kryształowe i błękitne.
W wielu miejscach na wyspie mamy biologiczne oczyszczalnie ścieków. Największa znajduje się koło stolicy w okolicy dyskotek.

Do tej oczyszczalni podłączone są rury kanalizacyjne całej stolicy.

Przez wiele lat kanalizacja starówki,  która powstała jeszcze w okresie weneckiej okupacji doprowadzała wszystkie ścieki do wybrzeży miasta od strony portu. Tam były wpuszczane bezpośrednio do morza !!! Na szczęście teraz tego już nie ma.

 Na starówce pod wszystkimi podcieniami , pod znajdującymi się tam chodnikami z dużych kamieni znajdują się do dzisiaj duże kanały kanalizacyjne . Powstały one w czasie budowy starówki w okresie okupacji weneckiej. Do nich dawniej mieszkańcy wyrzucali ich brudną wodę i nie tylko. To był też system pomagający odwodnić starówkę po nagłych dużych ulewach , których do dzisiaj nie brakuje. 
Typowym przykładem są podcienia przy ulicy Nikiforou Theotoki , tej głównej ulicy dzielącej ulice Liston na dwie części i dochodzącej w dół do portu.





Tylko główne ulice miały takie rozwiązania i mieszkający w głębi starówki ludzie donosili do nich wiadra ze wszystkim ....
Później powstała tam prowizoryczna sieć kanalizacyjna , która zawsze miała problemy.
 Od wielu lat jednak  ten problem został rozwiązany. Na terenie starówki przed kilkoma laty założono nowe rury kanalizacyjne , które przykryto istniejącymi tutaj pięknymi chodnikami i dołączono te rury kanalizacyjne do centralnych rur idących w kierunku oczyszczalni ścieków poza miasto.  Tak i wybrzeża starówki i plaże tam znajdujące mają czyściutką wodę w morzu. 

Niektórzy z Was piszą do mnie o nieprzyjemnych zapachach na wąskich uliczkach starówki. W okresie lata kiedy przez wiele dni nie pada podziemne rury kanalizacyjne wysychają i wszelkie znajdujące się tam śmiecie rozkładają się powodując ten zapach.
Z tego względu w wielu miejscach na starówce , obok znajdujących się tam uroczych tawern w letnie upalne dni kraty prowadzące do sieci kanalizacyjnej są przykrywane dywanikami, czy kartonami. Z chwilą gdy zapowiadane są deszcze są one zdejmowane .

Duże wioski korfiańskie mają swoje osobne oczyszczalnie. Nie jest ich jednak dużo.






Dodatkowo we wszystkich większych hotelach obowiązkowo musi istnieć osobna biologiczna oczyszczalnia ścieków. Bez tego hotel nie otrzymuje prawa do jego działalności.

W mniejszych wioskach lub w wolno stojących domach stosuje się system z szambo, najczęściej otwartego od dołu by wszelkie ścieki stopniowo wsiąkały w głąb ziemi. W miejscach gdzie ze względu na bardzo skalite otoczenie domu to jest niemożliwe buduje się szambo zamknięte, które od czasu do czasu jest oczyszczane.
Z chwilą gdy wioska się powiększa i znajdą się na to pieniądze budowana jest oczyszczalnia ścieków dla wszystkich jej mieszkańców. Tak stopniowo, oczywiście za pewną opłatą wszystkie domy wioski są do niej podłączane.  To jednak trwa dość długo bo nie wszystkich stać na tego rodzaju podłączenie do głównej kanalizacji.

Ciekawe jest to , że w wioskach greckich do lat 50-tych nie istniały nawet prowizoryczne , drewniane toalety, które ja osobiście pamiętam z polskich wiosek gdzie często jeździłam w dzieciństwie na wakacje. W Grecji dawnej wszyscy mieszkańcy wiosek  załatwiali swoje potrzeby gdzieś w naturze, w gajach oliwnych.

Ta sytuacja zmieniła się radykalnie w latach 1955-60  , kiedy każdy mieszkaniec wsi mógł otrzymać dofinansowanie od państwa na wybudowanie toalety gdzieś poza domem i szambo na ścieki. 
Przypomnę , że był to okres kiedy dom składał się tylko z pomieszczeń do spania , bo kuchnia była organizowana poza domem i często w bardzo prowizoryczny sposób, bez instalacji wodnej i oczywiście bez kanalizacji.
Łazienki i toalety w domach na wsiach pojawiły się o wiele później kiedy do wiosek dotarła sieć wodna . To w pewien sposób wyjaśnia też ten tak dziwny dla Was system kanalizacji i toalet w Grecji.

Po pierwsze szokuje Was wygląd toalet w Grecji gdzie zawsze na ścianie macie informację o tym by nie wrzucać do toalety papieru . To Was dziwi i wielokrotnie piszecie do mnie, że kosze na zużyty papier w toaletach  to jest jeden z najbardziej szokujących Was widoków w Grecji.

Dlaczego w Grecji tak to wygląda ?? 
Wszelkie rury używane w kanalizacji w Grecji są o wiele węższe od tych , które są stosowane w krajach północnej Europy.

By tych rur nie zapychać papierem , który nie tak szybko rozpada się zbiera sie go w osobnych koszach znajdujących się w toalecie. W ten sposób zmniejsza się też ilość ścieków trafiajacych do szambo czy oczyszczalni scieków, czyli zmniejsza się koszt oczyszczania szambo bo robi się to nie tak często.

Pytacie się czy tego nie można zmienić i w nowych dzielnicach  zastosować szersze rury by nie mieć tego problemu.

Nie jest to możliwe bo rury kanalizacyjne nowych domów są łączone ze starym centralnym systemem kanalizacyjnym wąskich rur. Zmiana tego wymagałaby zmiany wszystkich centralnych rur . 
To wymaga dużo pieniędzy i praktycznie  nie jest możliwe w dużych miastach czy wioskach budowanych w dawny sposób.

Tutaj przypomina mi się sytuacja z którą spotkałam się na Kanoni gdzie w początkowych latach mieszkałam z rodziną na Korfu. 
Przez wiele lat chodziłam raniutko do pracy na piechotę z Kanoni do centrum stolicy.  W tym okresie na głównej drodze prowadzącej na Kanoni wymieniano rury kanalizacyjne. Obserwowałam te prace w czasie mojego porannego spaceru do pracy. 
Od początku zdziwiła mnie mała objętość wyjmowanych rur kanalizacyjnych , które dotyczyły całej dzielnicy Kanoni. 
W latach 80- tych ta dzielnica bardzo się rozbudowywała i mimo tego stare rury wymieniano na dokładnie tej samej wielkości nowe rury ??!!! 
Bardzo mnie to dziwiło i kiedy spotkałam nadzorcę tam przeprowadzanych prac , który był naszym znajomym zapytałam się dlaczego nie wymienia się tych rur na większe z myślą o potrzebach tej dzielnicy w przyszłości. 
Odpowiedział mi , że to wymagałoby więcej pieniędzy na większe dziury w ziemi i większe rury , a tylu pieniędzy nie ma . 

I co poza tym mi powiedział ?!!!!

"Jak tak będziemy wszystko wymieniać  z myślą o przyszłości to ludzie  tutaj pracujący szybko nie będą mieli  pracy !".
To potwierdziło jeszcze raz mentalność Greków , którzy myślą o tym co jest teraz i nie myślą o jutrze.

Jeśli chodzi o sytuację w toaletach z tymi koszami  obserwuje się ostatnio umieszczanie specjalnych kosztów na papier toaletowy , które są zamknięte i po otworzeniu przykrywają zawartość kosza dając równocześnie możliwość dodania jakiegoś nowego papieru. 

Niestety te kosze rzadko widzę w publicznych toaletach , czy w toaletach wielu kawiarni w stolicy. 
Takie możecie  spotkać  tylko w nowych obecnie oddanych do działalności kawiarniach. Reszta oczywiście zależy od zachowania czystości i częstego czyszczenia toalet . A to zależy od sprawnego funkcjonowania tawern czy kawiarni i ich walki o zachowanie czystości we wszystkich pomieszczeniach . 

Tu dochodzi jeszcze jedno często zadawane mi pytanie. 

O ile znajdujecie się w stolicy i chcecie pójść do toalety gdzie je znaleźć?

Niestety nie ma na terenie stolicy wielu publicznych toalet i te które są często są pozamykane , bo nie ma personelu by je utrzymać w czystości. Śmieszne czy tragiczne , ale prawdziwe.

Jedna z publicznych toalet znajduje się na placu San Rocco w centrum nowszej części miasta. Druga na placu Spianada niedaleko kiosku na Górnym Placu. Trzecia najczęściej otwarta znajduje się na lewo od głównego wejścia na most prowadzący do starszej fortecy. Za pomnikiem Schulenburga macie furtkę i na prawo różowy parterowy budynek z toaletami.

Najczęściej jednak w stolicy po spacerze siadamy gdzieś na kawusię czy inny napój i tak w kawiarni w której siadamy jest toaleta bezpłatna z której możecie skorzystać. 

Jeśli nawet nie chcecie siąść w kawiarence jest też inne rozwiązanie.W okresie sezonu turystycznego na ulicy Liston zawsze jest bardzo dużo ludzi w kawiarniach tam znajdujących się, turystów i mieszkańców wyspy. Kawiarnie są tam  z dwóch stron ulicy i przy tak dużej liczbie ludzi kelnerzy nie wiedzą kto jest a kto nie klientem kawiarni. Można to wykorzystać i po prostu wejść do kawiarni w budynku i skorzystać z toalety znajdującej się  najczęściej na pierwszym piętrze. Osobiście jednak proponuję Wam usiąść w jednej z tych kawiarni choćby na chwilę by napić się typowego napoju na Korfu o nazwie TSISIBIRA i w ten sposób możecie połączyć przyjemność z Waszą potrzebą.