Translate

NOWOROCZNE PREZENTY W GRECJI

  Co kraj to obyczaj.

 W Grecji dajemy sobie prezenty w Sylwestra, kiedy zmienia się stary rok na nowy. W innych częściach świata prezenty prezenty daje się po wigilii lub w pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia.

W sylwestra wszyscy w Grecji czekają na prezent, który przyniesie im szczęście na cały nadchodzący rok. Bo Grecy są zabobonni. Na ten temat macie artykuł na moim blogu tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/01/czy-grecy-sa-zabobonni.html

Zasadą jest też, że w Sylwestra wszystkie Greczynki ubierając się na mają na sobie coś czerwonego. Może to być część widocznego lub nie  ubioru lub choćby czerwona kokardka przy staniku tak by w czasie noworocznej zabawy nikt ich nie zauroczył i by szczęśliwie zacząć nowy rok.

Kiedy zmianę roku spędzamy rodzinnie prezenty przekazywane sobie nawzajem są różne i bardziej prywatne.

Jeśli jednak jesteśmy zaproszeni na Sylwestra do innego domu, do znajomych czy dalszej rodziny zawsze zabieramy ze sobą prezent  dla domu,  który nas gości. Najbardziej popularny sylwestrowy prezent to GOURI  czyli coś na szczęście domu. Najczęściej jest to srebrny lub pozłacany owoc granatu, który często ma też zawieszone na kokardzie oko. Granta jest na szczęście, a oko jest na zauroczenie w które Grecy wierzą.




Przed nowym rokiem w wielu sklepach z prezentami możecie kupić takie prezenty. Są one różnej wielkości i oczywiście w bardzo różnych cenach.




Dlaczego owoc granatu króluje w przekazywanych w ten dzień prezentach? W ostatni dzień roku we wszystkich greckich domach przygotowuje się owoc granatu, który przy zmianie roku rozbija się przed drzwiami domu. To ma przynieść dużo szczęścia i dużo dobra w tym domu.


Osobiście rozbijam go na czymś  by później wykorzystać ten pyszny owoc i dodać go do noworocznej sałatki.

Przed Sylwestrem w Grecji pieczemy ciasto noworoczne, które nazywa się WASILOPITA. 

Do tego ciasta wkładamy mały pieniążek.



Dzieląc się kawałkami tego ciasta w nowym roku wszyscy szukamy w cieście tego pieniążka. Kto go znajdzie ma dużo szczęścia w nadchodzącym roku. Wielokrotnie znalezienie takiego pieniążka łączy się z jakimś dodatkowym, symbolicznym prezentem.

Jeśli spędzamy Sylwester sami w domu i inne osoby z rodziny są nieobecne, czy mieszkają daleko dzieląc się ciastem noworocznym po pierwsze odkładamy na bok kawałek ciasta DLA DOMU, drugi dla CHRYSTUSA i następne dla bliskich, którzy nie są obecni. Jeśli w ich kawałku ciasta znajdzie się później FLOURI to należy im się dodatkowy prezent z naszej strony.

Ciekawa jestem kto w tym roku znajdzie ten pieniążek???



ŚWIĄTECZNE PREZENTY DAWNEJ I DZISIAJ

 Okres świąt Bożego Narodzenia wielu z nas kojarzy się przede wszystkim z prezentami pod choinkę. Poza choinką, spotkanie z rodziną i bliskimi nas osobami, rodzinną wigilią zawsze myślimy o tym co dostaniemy w prezencie w te szczególne dni.

Pierwszy, mały prezent otrzymywaliśmy 6 grudnia. Był to zwiastun tych większych, które czekały na nas pod choinką.



Pamiętam z mojego dzieciństwa, a było to przed ponad 50 laty, wraz z rodzeństwem cierpliwie czekaliśmy na świąteczne prezenty, które przynosił i układał pod choinką mój tato przebrany w Świętego Mikołaja. Otwieraliśmy je dopiero po zakończeniu się wigilijnego posiłku. Często podglądaliśmy jakieś tam znajdujące się paczki, dotykaliśmy je by zgadnąć dla kogo są i co zawierają w środku. Nasza rodzina była 6-osobowa, więc prezentów było dość dużo, tylko nie wiadomo było który jest dla kogo. Tutaj potrzeba było uzbroić się w cierpliwość by doczekać się tej tak oczekiwanej chwili.



W tym czasie prezenty były różne. Bardzo często poza zabawkami, czy książkami dostawaliśmy nowe ubrania, w które ubieraliśmy się w kolejne świąteczne dni. 

W latach 60-70 w wielu przedsiębiorstwach w Polsce organizowane świąteczne imprezy dla dzieci ich pracowników gdize poza zabawą pojawiał się Święty Mikołaj i rozdawał dzieciom siatki z czekoladkami i pomarańczami. To był wtedy rarytas i bardzo atrakcyjny prezent dla dzieci.

Dzieciaki w czasie świąt więcej czasu spędzały bawiąc się na śniegu na zewnątrz, lepiąc bałwana, lepiąc śnieżne fortecy by rzucać w siebie kulkami ze śniegu, jeżdżąc godzinami na łyżwach, ślizgając się na sankach czy po prostu na jakiejś desce. To było nasze dzieciństwo, beztroskie, bez dużych wymagań o bardzo drogie świąteczne prezenty, bo wszystko to co było nam do szczęścia potrzebne to był fajnie spędzony czas na zabawie z rówieśnikami, czy z rodzeństwem w domu lub poza domem.

Czasy jednak się zmieniły. Obecnie takie zabawy przeszły raczej do historii, bo dzieci więcej czasu spędzają w domu przed komputerem czy laptopem niż na zabawie z rówieśnikami na zewnątrz.

Dawniej świąteczne prezenty były tylko akcentem przypominającym o tym, że ktoś o nas pamięta i chce sprawić nam przyjemność. Dla dzieci była to jakby nagroda za dobre zachowanie się czy dobre postępy w nauce. Dzisiaj w większości przypadków dzieci obrzucane są wieloma, nawet bardzo drogimi prezentami by w  ten sposób zrekompensować im brak czasu na zabawę z nimi. Często ten szał świątecznych prezentów przekształca się w pokaz kogo na co stać. Bo nie zapominajmy, że tak jak dawniej i dzisiaj jest wiele rodzin, które mają problemy ekonomiczne i nie jest ich stać na wyszukane prezenty dlas swoich dzieci czy innych członów rodziny.

Kiedy przed ponad 40 laty założyłam moja polsko-grecką rodzinę na Korfu byłam bardzo zdziwiona tym, że w Grecji prezenty rozdaje się w przeddzień nowego roku, a nie w Boże Narodzenie. Mnie osobiście to się nie podobało i wraz z wprowadzeniem wielu elementów polskiej tradycji w święta w mojej rodzinie rozdawaliśmy sobie prezenty w Boże Narodzenie. Na szczęście moja grecka rodzina była wielonarodowa z Anglikami, Amerykanami, Szwedami i mną Polką, więc połączyliśmy zwyczaje wszystkich tych narodów by stworzyć nasze, nowe, wspólne tradycje.

Pamietam, że od początku świątecznych prezentów było mnóstwo. Były wśród nich prezenty podstawowe, te droższe dla każdego z nas, ale poza tym było wiele pomysłowych prezentów często zrobionych przez nasze dzieci lub ciekawie zapakowanych. Niektóre z nich były powodem do śmiechu, np. pieknie zapakowana w dużym kolorowym pudełku zapalniczka dla dziadka, który wiecznie gubił zapalniczki. Zawsze przy otwieraniu tych prezentów było dużo zabawy o śmiechu.

Cudowne czasy, kiedy w święta dom wypełniał się małymi dziećmi i istniał ten szalony bałaganik w domu z rozrzuconymi wszędzie prezentami czy opakowaniami tych prezentów łączący kilka pokoleń z ciągle biegającymi po domu małymi dziećmi.

Obecnie wspominam to z wielką przyjemnością, ale nie jestem pewna, czy mogłabym przez wiele dni wytrzymać taki świąteczny szał. Może dlatego, że nasze wnuki mieszkają daleko i możemy się nimi nacieszyć w okresie letnich wakacji kiedy jest duża swoboda ruchu na zewnątrz, na plaży, w parku, w górach i nie są wszyscy zgromadzeni jednocześnie nawet w dużym domu ??!

Dzisiaj święta i świąteczne prezenty zwyciężyła  technologia!

Kontaktujemy się nawet z daleko mieszkającą rodziną przez video telefony, wspólnie z pomocą tej technologii nawet jemy posiłki. Bardzo często w naszej wigilii uczestniczą też w ten sposób nasze daleko mieszkające dzieci i wnuki bo zebranie całej rozsypanej po świecie rodziny w te dni jest często trudne i kosztowne. 

Jeśli chodzi o dzisiejsze świąteczne prezenty to młoda generacja interesuje się tylko prezentami w postaci laptopa, komputera, nowej wersji telefonu komórkowego czy nowej gry komputerowej. 

Obecnie większość dzieci ma wszystko to co jest niezbędne do ich rozwoju, ubioru, szkolenia czy zabawy, nawet jeśli to odbywa się kosztem wielkich wyrzeczeń ze strony rodziców. Niestety nie jestem  jednak pewna, czy jest to zawsze przez dzieci doceniane. 

Kiedy opowiada się im o dawnych czasach, kiedy w wielu przypadkach nowe buty, czy nowa sukienka była marzeniem dla małej dziewczynki to uważają one, że to opowiadania o czasach Noego.

Wiemy, że nawet dzisiaj w wielu miejscach na świecie dzieci są głodne, nie mają w co się ubrać i nie mają niezbędnych leków by przeżyć różne choroby. Tak niestety często dzieje się też obok nas, w sąsiednim domu, wśród rówieśników naszych dzieci czy wnuków chodzących do tej samej szkoły. Nie zapominajmy o tym, szczególnie w te świąteczne dni i o ile możemy pomóżmy w podarowaniu i tym dzieciom jakiegoś prezentu w te dni. To może być coś drobnego, ale z pewnością da wiele radości, a o to właśnie chodzi. 

Nie zapominajmy o samotnych, starszych osobach z naszej rodziny lub mieszkających obok nas. Oni też czekają na jakiś drobny prezent lub niespodziankę w te dni. Może to być krótka odwiedzina na herbatę z paczką świątecznych ciastek. Może to być drobny prezencik, który wiele nie kosztuje. tutaj liczy się sam gest!

W dzisiejszych czasach więcej radości dają prezenty, których nie można kupić. Okazanie zainteresowania, szczery uścisk, uśmiech na dzień dobry, okazanie miłości i nawet krótka obecność  w tym tak zaganianym świecie ma często więcej wartości od paczuszki z prezentem.



Przed świętami reporter zapytał mnie na ulicy o to jaki prezent chcę na święta?? Pomyślałam właśnie o tym, o możliwości kontaktu z najbliższymi osobami, wspólnym posiłku z towarzyszami życia, o zdrowiu i spokoju ducha w te świąteczne dni. 

Chciałabym by świat był lepszy, by w rodzinach okazywano miłość,  by szanowano ludzi starszych i wychowywano młodych ludzi ceniących po pierwsze wszystko to czego nie można kupić za pieniądze: dar życia, dar zdrowia, moralność, szacunek do rodzinnych tradycji, szczerość w stosunkach międzyludzkich, cenienie piękna duszy a nie tylko piękno ciała. 

To są według mnie najlepsze świąteczne prezenty w dniu obecnym.

JAK MINĘŁY NASZE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA 2021

 W tym roku  święta uśmiech pojawił się na naszej twarzy. Wspominając samotne święta z ubiegłego roku w okresie lockdown w tym roku mieliśmy możliwość spędzić święta w małym towarzystwie. 



Szalejący już drugi rok Covid nadal nas wszystkich ogranicza i powoduje, że musimy być ostrożni w zakresie kontaktów z innymi ludźmi, ale przynajmniej w te święta mieliśmy wolność poruszania się i wolność wyboru miejsca na świętowanie.

Wigilię tradycyjnie spędziliśmy sami w domu delektując się polskimi smakołykami, trochę innymi niż w ten dzień w Polsce. 

U mnie w domu w wigilię jemy rosół z kury z moimi słonymi paluszkami i na drugie jemy kotlet schabowy z ziemniakami i surówką z warzyw z dodatkiem borówek.



W te świąteczne dni lubię poranne spacery po stolicy, kiedy wszyscy właściwie jeszcze śpią i na ulicach spotkać można tylko osoby idące do kościoła. 


Tak jak Wam wcześniej mówiłam mój mąż poza uczestniczeniem w chórach na Korfu śpiewa też w katedrze katolickiej kościoła prawosławnego na Korfu. W tym roku msza święta była możliwa z ograniczoną liczbą wiernych w maskach, ale jednak odbyła się z zachowaniem wszystkich tradycji. 




W pierwszy dzień świąt mimo zapowiedzianego deszczu pogoda dopisała, było pochmurnie, ale nie padało. Jadąc do kuzynów męża na świąteczny obiad podziwiałam zielone krajobrazy na Korfu, które w niektórych miejscach przypominały mi kolorystykę Bieszczad w okresie jesieni.




Pierwszy dzień świąt spędziliśmy w tym roku z kuzynami męża. W tym roku nie zabrakło śpiewów przy stole zastawionym smakołykami z przepysznym nadziewanym indykiem. Było bardzo miło i wesoło. Nie dbając o dietę, ani kilogramy biesiadowaliśmy do późnego wieczora. To chyba była odpowiedź na brak tych radości i towarzystwa przy stole w poprzednim roku. To była prawdziwa uczta.

Dlatego następnego dnia zdecydowaliśmy się w tym roku zrezygnować z mięsa, bo w naszym jadłospisie w ciągu całego roku nie ma dużo mięsa, jemy więcej warzyw, ryb i owoców morza.  W tym roku w drugi dzień świąt na naszym stole nie było pieczonego baranka tak jak to robimy co roku. Drugi dzień świąt spędziliśmy sami u nas w domu i na naszym stole królowały tylko pieczone ryby i do tego pory duszone z ryżem.


Oczywiście do tego mieliśmy nasze pyszne wino i moje słone paluszki, bo to jest nieodłączną częścią naszych świąt.

Po posiłku pojechaliśmy też na spacer nad morze mimo kapiącego deszczu.


W te dni nasze długie, codzienne spacery są nam bardzo potrzebne by zachować kondycje i nie przybyć na wadze. Nie przerażała nas  zła pogoda, nawet deszcz bo po powrocie do domu delektowaliśmy się pyszną kawą ze świątecznym dodatkiem.



W te tak zimowe, deszczowe dni na Korfu wieczorami nie mogło zabraknąć dobrej muzyki, fajnych filmów o świętach w towarzystwie palącego się kominka i lampki naszego wina.






Co roku nasze życzenia świąteczne są mniejsze i ograniczają się do tego czego nie można kupić za żadne pieniądze. 

W dzisiejszej nieciekawej sytuacji na całym świecie życzyliśmy wszystkim po pierwsze dużo zdrowia i oby w następnym roku w święta nikogo z nas tutaj nie zabrakło. Myśleliśmy o naszych ukochanych, którzy w większości są daleko od nas i na szczęście mieliśmy możliwość kontaktować się z nimi przez internet. Wspominaliśmy w te dni święta, które minęły, te z naszego dzieciństwa lub w okresu kiedy nasze dzieci były małe. Na szczęście mamy wiele takich bardzo miłych wspomnień. 

ŚWIĘTA SAMI Z WŁASNEGO LUB NIE WYBORU...

Święta o okres w którym wszyscy chcemy znaleźć się w gronie ukochanych osób. 

Niestety, nie zawsze jest to możliwe. Powodów jest wiele, bo samo życie nie jest zawsze tak dla wszystkich takie łatwe. Wiele osób spędza święta samotnie z własnego wyboru lub z konieczności.


Obecnie wszyscy są zaganiani, nadmiar codziennych obowiązków i codziennie powiększająca się liczba problemów powoduje, że dla wielu osób kilkudniowa przerwa świąteczna to po prostu spragniony krótki od tego odpoczynek. 

Jeśli ktoś pracuje przez bardzo wiele godzin dziennie i jest osobą samotną to bardzo często nawet w pięknie udekorowanym domu marzy jedynie o tym by jak najwięcej godzin spędzić śpiąc, leżąc na kanapie i nic nie robić. Nawet zaproszenia rodziny na rodzinnie spędzone święta są przez te osoby odrzucane i to nie dla tego, że tego nie chcą. Duże odległości, problemy związane z ewentualną długotrwałą  podróżą samolotem czy samochodem i poważne obowiązki w pracy dnia następnego powodują, że często te rodzinnie spędzone święta są marzeniem.

Przy rozwoju dzisiejszej technologii kontakt z rodziną i ukochanymi ogranicza się do wymiany życzeń przez komputer  lub na video rozmowie by choć tak czuć się blisko i razem.

Obecnie wiele rodzin jest rozrzuconych po całym świecie i spotkanie przy jednym, rodzinnym stole w rodzinnym domu jest  po prostu niemożliwe ze względów praktycznych czy nawet ekonomicznych.

Najbardziej jednak cierpią na tym osoby starsze, które mieszkają samotnie. Dzieci z domu odeszły, założyły gdzieś daleko swoją rodzinę i podróż osób starszych by dojechać do dzieci czy wnuków jest dość trudna. Podróżowanie w te świąteczne dni dla osób starszych jest często wyzwaniem, bo istnieją częste opóźnienia samolotów, problemy z korkami na drogach itp. 

Niestety obecnie istnieją też sytuacje kiedy rodzina może mieszkać nawet w tym samym mieście, czy nawet w tej samej dzielnicy, ale każdy chce spędzać święta w bardzo małym rodzinnym gronie gdzie nie ma miejsca dla dziadków. To są bardzo smutne sytuacje.

Jeśli osoby starsze mają szczęście mieć jeszcze obok siebie partnera swojego życia to święta mijają mile choć w odosobnieniu. Nauczeni być sami ale razem na co dzień, z dala od pozostałej rodziny umieją organizować sobie codzienne życie czy nawet święta tak by sprawiały im przyjemność.

Gorzej jest jeśli jakaś starsza osoba mieszka sama nie z wyboru, ale życie jej się tak ułożyło. Często długoletni partnerzy życia odchodzą z tego świata lub ich nigdy nie było i tak zostają oni sami w swoim domu, w swoich kontach i trudno im jest żyć gdzie indziej, bo jak wiecie starych drzew nie przesadza się. W takiej sytuacji o ile ta osoba sama nie umie się zorganizować by mile spędzić te dni bardzo ważna jest pomoc rodziny czy znajomych, którzy mają z nimi kontakt. Tutaj mówię głównie o osobach starszych, często chorych czy już nie tak sprawnych ze względu na leciwy wiek.

Bo zupelnie inna jest sytuacja u osób, które z własnego wyboru są same w te dni. To są najczęściej osoby, które mają na plecach bagaż z wieloma doświadczeniami życiowymi. 

Te osoby lubią i nawet cieszą się tym, że mogą być same, bez dodatkowych, bez świątecznych obowiązków wobec innych. Cieszą się tym, że same organizują sobie swój czas tak jak chcą z kim chcą i kiedy chcą, bez większych zobowiązań.

Obecnie jest wiele takich osób. Statystycznie jest więcej takich kobiet w różnym wieku. Jest też wiele młodych dziewcząt, które decydują się tak spędzić święta z dala od rodziny bo rodzina jest daleko i same nie mają jeszcze towarzysza życia. Często te osoby ograniczają się to wieczornego spotkania ze znajomymi w jakiejś restauracji czy nawet na krótko w kawiarni w świątecznej atmosferze by później wrócić samemu do swojego domu.

Inna, obecnie dość duża grupa ludzi (głównie kobiet) to osoby starsze, które są same po rozwodzie lub są same w życiu z własnego wyboru. Te osoby w większości przypadków święta spędzają bardzo ciekawie i w cale nie boją się spędzać je samotnie. Robią one wszystko to co im sprawia przyjemność. Najczęściej te osoby w te świąteczne dni podróżują by zobaczyć jak świętuję się w innych miejscach na świecie. Inni spędzają ten czas sami w swoim domu, ale robiąc to z wyboru i z wielką przyjemnością siedząc na kanapie z pyszną kawusią i ciastkiem i oglądając jakiś ciekawy świąteczny film lub czytając ciekawą książkę. Najczęściej te osoby mają dość szeroki krąg osób znajomych znajdujących się w tej samej sytuacji i o ile pragną towarzystwa zawsze znajdzie się ktoś z kim pójdą na kawę czy do restauracji na posiłek. O ile zdrowie im dopisuje wiedzą one dokładnie jak mile i ciekawie mogą spędzić święta i wcale nie czują się samotne.


Ja z mężusiem lubię spędzać święta u nas w domu w górach na Korfu. Te samotnie spędzane dni przeplatamy sobie spotkaniami z rodziną, ze znajomymi i uczestnicząc w licznych świątecznych koncertach organizowanych w stolicy. Czasami , co kilka lat, lecimy na święta do Aten do znajdującej się tam rodziny męża. Jak do tej pory nie wybieramy się na święta do córki do Anglii, bo duża tamtejsza angielka rodzina ma wielką gromadę dzieci w wieku od 2-6 lat i święta w takim szalonym gronie mnie wręcz przerażają. Chcemy te świąteczne dni spędzać przyjemnie, ale spokojnie.

A do jakiej grupy ludzi Wy się zaliczacie? Spędzacie święta sami, samotnie czy w gronie rodziny?

RODZINNE DOMY I WSPOMNIENIA Z DZIECIŃSTWA

 Każdy z nas ma swoja historię, przeszłość i wspomnienia z dzieciństwa.  Bardzo duży wpływ na rozwój naszej osobowości i naszego charakteru ma to jak przeżyliśmy lata dzieciństwa.

Nie bez powodu gdy ludzie dorośli mają jakieś problemy z którymi nie mogą sobie sami poradzić idąc do psychologa  on po pierwsze wypytuje się o przeżycia z lat dzieciństwa. 

Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że mając cudownych rodziców przeżyłam piękne, beztroskie dzieciństwo, pełne miłości i poczucia bezpieczeństwa w naszym rodzinnym domu.

Na ten temat piszę w moim artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/07/dziecinstwo-jak-w-bajce.html

Moi rodzice nauczyli mnie co to jest miłość, szacunek dla siebie i innych, wartości marzeń i siły w walce o ich spełnienie. Pomogli mi rozwinąć skrzydła by iść z odwagą do przodu z wiarą we własne siły. To jest największy dar, które dzieci mogą wynieść z domu. 

Często wracamy wspomnieniami do czasów dzieciństwa, kiedy wraz z rodziną spędzaliśmy dobre czy nawet niemiłe chwile. Jak tych dobrych było więcej chętnie wracamy do tych wspomnień. Jak wspomnienia z dzieciństwa przynoszą nam ból lub smutek staramy się je zapomnieć, zagrzebać je gdzieś w głęboko w pamięci by z biegiem lat ich nie pamiętać.



Bardzo często nasze wspomnienia powracają kiedy odwiedzamy dom rodzinny. Jeśli w domu  rodzinnym czekają  na nas rodzice czy dziadkowie to nasze wspomnienia są jeszcze bardziej żywe. 

Jeśli ten dom jest już pusty wypełniony tylko starymi meblami i zdjęciami rodzinnymi często zatrzymujemy się przy jakimś zdjęciu by przypomnieć sobie kiedy i przy jakiej okoliczności było to zdjęcie zrobione. To są nasze wspomnienia.

Gorzej jest kiedy tego rodzinnego domu już nie ma. Jest on tylko w naszej pamięci i możemy go obejrzeć tylko na zdjęciach w rodzinnym albumie.

Niestety, należę do osób, których dom rodzinny w Polsce już nie istnieje. Minęło wiele lat od czas kiedy ostatni raz , po śmierci mojej ukochanej mamy mogłam do niego wejść. Życie potoczyło się do przodu. W chwili śmierci mojej mamy moje rodzeństwo stworzyło swoje rodziny, wybudowało swoje domy, a ja od wielu lat mieszkałam już ze swoją rodziną na Korfu.  Ten rodzinny dom nie miał już sensu do istnienia bez nikogo żyjącego w nim.

Bardzo często wracam wspomnieniami do okresu kiedy jako dziecko tam żyłam. Chodzę po domu, wyglądam przez okna kuchni czy pokojów. Są to jednak tylko sentymentalne wspomnienia tego co już mineło i nie wróci. Mam z mojego rodzinnego domu kilka pamiątek, między innymi rzeźbiony drewniany talerz wiszący w pokoju rodziców,  matkę boską na malutkim srebrnym sercu, która wisi u mnie w domu przy zdjęciach moich rodziców i dziadków. Każdy z rodzeństwa coś ma z tego domu na pamiątkę, wszystko jest jak klocki rozsypane po świecie i nie ma prawa do ponownego istnienia w całości.

Często widzę na filmach lub widzę w rzeczywistości jak potomkowie po wielu latach odwiedzają  rodzinne domy dziadków, czy nawet pradziadków przykryte z biegiem lat kurzem. Zasłonięte prześcieradłami meble, pajęczyny w rogach pokoi, stare drobiazgi na półkach. To wszystko ma zapach z przeszłości, to historia poszczególnej rodziny.

Szczęśliwi są Ci, którzy doceniają fakt posiadania takich miejsc gdzie mogą zaszyć się we własne szczęśliwe wspomnienia czy przypomnieć sobie lub odkryć różne elementy z życia swoich przodków. Jak byłam dzieckiem nie zwracałam na to uwagi, przyznam się, że nawet bardzo mnie to dziwiło i nudziło. Kiedy jednak latka lecą i sami wiele przeżywamy zaczynamy doceniać to co było przed nami, bo  wiemy, że i my kiedyś będziemy przeszłością dla kogoś.

Tak jak mówi bardzo mądre greckie powiedzenie:

TAM GDZIE JESTEŚ BYŁAM, TAM GDZIE JESTEM BĘDZIESZ

Świetnie to powiedziane i warto o tym pomyśleć.

Spacerując po Korfu w wielu wioskach możecie zobaczyć opuszczone stare domy, często wręcz ich ruiny. Pomiędzy kamieniami często znajdziecie pamiątki z poprzednich lat, nawet zdjęcia rodzinne mieszkających tam poprzednio właścicieli. niestety wiele z tych domów pozostawionych jest na własny los by powoli zamienić się w ruiny.

W dniu dzisiejszym często dyskutuje się o tym, że młodzi ludzie mający problemy z pracą w dużych miastach mogliby rozpocząć swoje nowe życie na prowincji gdziekolwiek lub w miejscach gdzie mieszkali ich przodkowie. Jest wiele młodych osób, które w ciągu ostatnich 10 lat to zrobiło. Na początku było im dość trudno, ale powoli ułożyli sobie życie, często znaleźli nowy zawód, nowy styl życia, którego poprzednio szukali. W większości ci ludzie są zadowoleni ze swojej decyzji i tak radykalnej zmiany w ich życiu. Potrzebna jest jednak do  tego odwaga i wytrwałość  by dojść do celu.

Wiele z tych osób wróciło właśnie do miejsc gdzie mieszkali ich dziadkowie czy nawet pradziadkowie. Z tymi miejscami wiązały ich wspomnienia z dzieciństwa, wspomnienia ze spędzanych tam rodzinnych wakacji w tych starych, tradycyjnych domach. O ile te domy nadal istnieją jest duża szansa na powrót tych młodych ludzi do tych miejsc, choćby na okres wakacji. Gorzej jest jeśli to już tylko wspomnienia o czymś co kiedyś istniało. 

Jest wielka różnica pomiędzy odwiedzaniem jedynie grobów rodziców czy dziadków w rodzinnym mieście czy wiosce w którym wychowaliśmy się a odwiedzaniem rodzinnego domu w którym może nadal żyć jakiś potomek rodziny. Bo co innego jest oglądanie czegoś na filmie czy na zdjęciach, a co innego dotykanie istniejących mebli, drobiazgów z przeszłości, zdjęć stojących na półkach w salonie. Nawet jeśli w tym domu mieszka jakiś potomek naszej rodziny i wnętrze jest zmienione, unowocześnione, mamy możliwość pochodzić po nim z nami wspomnieniami.

Mnie osobiście tego brakuje. Może to jest zasadniczy powód, że nie ciągnie mnie już do kraju mimo tego, że mam w kraju dużą rodzinę. Każdy ma swoje życie, z dala od miejsca gdzie wspólnie wychowaliśmy się, wszystko jest inne - nowe.

Obecnie pozostały tylko wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa w moim rodzinnym domu.

Myślę, że to sprawia, że tak cenię sobie wszelkie pamiątki z życia przodków rodziny mojego męża, które nadal mamy w naszym domu w górach. 

Na temat tego domu piszę Wam w moim artykule tutaj:

 https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/tradycyjny-dom-na-wsi-na-korfu.html

Ten kamienny dom w górach ma ponad 200 lat i żyły tutaj pokolenia przodków mojego męża. Obecna dekoracja domu często do tego nawiązuje. 

Z tego powodu wiele osób, które odwiedzają nasz dom po raz pierwszy mówią, że nasz dom ma duszę.



MOJE INNE, GRECKIE IMIENINY 9 GRUDNIA 2021

 Każdy dzień naszego życia może przynieść nam jakieś niespodzianki dobre lub złe.  Wszystko zależy od tego jak na te sytuacje się patrzymy i jak na nie reagujemy. Od wielu lat, 9 grudnia świętuję w Grecji moje "greckie imieniny". 

Jak to przez wiele lat wyglądało opisuję Wam w moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/imieniny-anny-w-grecji-sa-9-grudnia.html

W tym roku jednak było inaczej. Tegorocznych imienin z pewnością nie zapomnę!

Wszystko się na około nas zmienia, świat się zmienia, zwyczaje, ludzie. My planujemy, a życie pisze samo swój scenariusz.

Z powodu COVID w tym roku na moich imieninach miała być tylko mała liczba, tylko zaszczepionych znajomych. Niestety tydzień przed tym dniem pożegnaliśmy na zawsze naszego wieloletniego kolegę, którego zwyciężyła w ciągu 4 miesięcy choroba na raka. Był on sercem naszej paczki, wraz z nim mój mąż pracował razem przez ponad 50 lat,  razem z nim podróżowaliśmy przez 20 lat po całej Europie ze śpiewem i gitarą. Po tym fakcie ani ja, ani całe nasze pozostałe "śpiewające" towarzystwo znajomych oczywiście  nie mieliśmy ochoty na świętowanie. Dodatkowo dwie znajome osoby poinformowały nas dzisiaj rano, że wykonały test i jest pozytywny. To oznacza, że oni wraz z pozostałymi ludźmi z naszego towarzystwa będą na kwarantannie przez najbliższe dni. Covid zmienia plany wszystkim i my nie jesteśmy wyjątkiem.

W ciągu ostatnich dni na Korfu mamy bardzo nieciekawą pogodę. Leje ulewny deszcz, jest zimno i wieje silny wiatr dochodzący chwilami do 10B. W wielu miejscach na wyspie mamy problemy z prądem, z drogami i wysokimi falami nad morzem.

To idealna pogoda na to by nie wychodzić z domu i cieszyć się ciepłem domu, świąteczną dekoracją, kominkiem, dobrym jedzeniem i naszym winkiem.

I tak właśnie zrobiliśmy w dniu moich tegorocznych imienin. 



Raniutko jak zawsze mężuś powitał mnie z różami z naszego ogrodu, z pysznym śniadaniem i z pachnącą kawusią. To na szczęście się nie zmieniło. Cudownie jest ciągle zakochiwać się na nowo i to w tym samym człowieku - to dla mnie szczyt szczęścia.


Przez cały dzień za oknem szalał wiatr, lał deszcz i nie było mowy o tym by ktoś dotarł do nas by wspólnie z nami świętować.Przy takiej pogodzie nikt nie odważył się w dojechać do nas w góry co było oczywiste. Na szczęście rano rozmawiałam z córką i wnukami przez videofon, rozmawiałam też z wieloma znajomymi i poczytałam sobie wiele życzeń  w FACEBOOK-u oraz w moim telefonie. Miło jest gdy tyle osób o nas pamięta i przesyła nam życzenia. Technologia też pomaga nam kontaktować się, a z drugiej strony ciągle oddala nas od siebie. Dochodzi do tego COVID i wszystko jest inne niż kiedyś.

Na dodatek tego w związku z trwającą kilka godzin szaloną burzą zgasło światło i przez cały dzień nie mieliśmy prądu! Takich imienin jeszcze nigdy nie przeżyłam!

To była niespodzianka tego dnia. Dzień przy świecach, przy kominku z naszym winkiem i pysznymi polskimi paluszkami.



Na obiad zamiast upiec pieczeń z ziemniakami w piekarniku grillowaliśmy brizola w kominku. Grillowane mięso,  xorta  z poprzedniego dnia stanowiły imieninowy pyszny obiad.

Imieniny we dwoje nie były wcale nudne. Na szczęście jesteśmy zorganizowani. Na wypadek braku prądu, co czasami w zimie zdarza się, mieliśmy dużo świec, drzewo do kominka i pieca ogrzewającego centralnie cały dom. Było więc cieplutko i przyjemnie.

Nasze radio na baterie też ponownie świetnie się sprawiło, więc była muzyczka, informacje przez radio o wszystkim i co ważne  o pogodzie też  i nawet w pewnym momencie potańczyliśmy sobie przy greckiej muzyce.

Jak się chce to wszystko jest możliwe! Mogliśmy siedzieć przy świecach niezadowoleni z pogody i braku prądu, ale my umiemy przystosować się do każdej sytuacji i w każdym przypadku szukamy pozytywnej strony tego co się na około nas dzieje. 

Tak właśnie spędziliśmy ten dzień, którego z pewnością nigdy nie zapomnę!

JAKIE CIASTKA JEMY NA KORFU W CZASIE ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA?

 Święta Bożego Narodzenia już przed nami i w każdym domu trwają przygotowania do tych tak rodzinnych dni w roku.

Poza dekorowaniem domu ważnym elementem świąt są oczywiście świąteczne dania i słodycze. Te ostatnie szczególnie dzieci oczekują z wielką niecierpliwością.

Osobiście święta Bożego Narodzenia spędzone w dzieciństwie w ukochanym domu w Lublinie,  przed wieloma laty,  zawsze łączyłam z zapachem pieczonego przez mamę sernika (przepis macie tutaj na blogu) i słonymi paluszkami (przepis też macie na blogu), pysznego makowca i babki, które były specjalnością mojej babci.

Zakładając moją rodzinę z mężem Grekiem na Korfu przed ponad 40 laty nadal kontynuuję te tradycje u mnie w domu. 

Słone paluszki weszły do tradycji świątecznych nie tylko w moim domu, ale w każdym domu dużej rodziny męża. Wielu znajomych też biorąc ode mnie przepis pieką te pyszności w czasie świąt na Korfu do dnia dzisiejszego.

Moja córka mieszkająca w Anglii też nie wyobraża sobie świąt bez tych paluszków i piecze je z pomocą jej dzieci i moją obecnością przez internet. Ja piekę swoje na Korfu , a córka swoje w Anglii.

Na Korfu rozpoczynamy "słodzić" sobie dni świąteczne od 6 grudnia bo jest to święto Świętego Mikołaja, ale w Grecji bardziej świętowane jest jako dzień bardzo popularnego w Grecji imienia - Nikos i Nikoleta. 



W te dni na wystawach cukierni pojawiają się tradycyjne w Grecji świąteczne ciasta kourabiedes, melomakarona i loukoumades.



Zobaczcie jak to wygląda na filmiku poniżej:

https://www.facebook.com/korfumojaprzystan/videos/1458434610975387

W te dni na Korfu pojawiają się też w różnych miejscach punkty sprzedaży loukoumades nazywanych w innej części Grecji tiganites.


Wiele cukierni zaczyna codziennie smażyć te pyszności i sprzedawać je z dodatkiem cukru pudru, miodu, czy nawet czekolady.

Jak wygląda smażenie loukoumades zobaczcie na poniższym filmiku:

https://www.facebook.com/watch/?v=2593641707418524

W czasie świąt Bożego Narodzenia po wszystkich wąskich uliczkach starówki stolicy Korfu roznosi się zapach smażonych loukoumades.

W wielu domach w święto Nikosa i później też podawane są one na deser.



Przepis na loukoumades macie na moim blogu tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/12/loukoumades-tyganites-przepid.html

Melomakarona to kolejne świąteczne ciastko w Grecji i na Korfu. Jest to kruche ciasteczko ze zmielonymi orzechami nasączone syropem z miodem. Ostatnio bardzo często jest one sprzedawane obtoczone dodatkowo czekoladą. To już jest szczyt rozpusty i nieba na uranisku !

Te w czekoladzie są moimi ulubionymi. 


Choć sama od dłuższego czasu nie jadam cukru i wszelkich produktów go zawierających w święta zjem kilka tych ciasteczek.

Kolejne ciasteczko to kourabiedes. 


Jest to kruche ciasteczko z całym lub pokruszonym migdałem, posypane cukrem pudrem.
 Osobiście tych ciastek nie piekę u mnie w domu. Kupuję je świeżutkie w cukierni prowadzonej przez naszą rodzinę w Acharavi.

Nie mogę też zapomnieć o cieście noworocznym, bo to w Grecji wielka tradycja. Na ten temat macie osobny artykuł na moim blogu tutaj: https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/wasilopita-ciasto-noworoczne-w-grecji.html




Οsobiście nadal utrzymuję w nas w domu tradycje polskie i piekę słone paluszki i sernik. Święta Bożego Narodzenia zawsze łączą mi się ze wspomnieniami z dzieciństwa z Polski. Dlatego tym właśnie zapachem i smakiem chcę się delektować w czasie świąt. U mnie "królują" paluszki i sernik. Dla zaspokojenia podniebienia pozostałych domowników kupuję też dwa pudełka tutejszych ciasteczek kourabiedes i melomakarona i tak wszyscy jesteśmy zadowoleni.

A jakie ciasta Wy pieczecie w czasie świąt? Czekam na Wasze relacje i zdjęcia pod moim artykułem.