Translate

DLACZEGO OBECNIE ZANIKAJĄ TRADYCJE ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA ??

 Okres świąt Bożego Narodzenia należy do najbardziej barwnych i uroczyście obchodzonych świąt w  roku na całym świecie. 

Na całej planecie ulice,  domy, sklepy dekorowane są wielką liczbą światełek, wszystko ubiera świąteczne szaty.


W wielu krajach ten szał dekoracyjny rozpoczyna się znacznie wcześniej od grudniowych świąt.


 Ze względów religijnych i nie tylko w tym okresie istnieją różne tradycje w różnych regionach świata. Na greckich wyspach dekoruje się światełkami łódki,  w innych tradycyjną choinkę.

Dla wierzących chrześcijan jest to święto narodzenia się zbawiciela świata Chrystusa.


Dla wyznających inną wiarę jest to coś innego. 

Dla nie wierzących jest to święto rodzinnych spotkań i przekazywania sobie wzajemnie życzeń i prezentów lub okazja do ciekawych podróży.

Każda z tych grup ma swoje tradycje i swój sposób obchodzenia tych świąt. Tradycyjnie w tym okresie roku domy są specjalnie dekorowane wewnątrz i często na zewnątrz. Niestety wiele młodych rodzin nie kontynuuje tej tradycji. Nie ma na to czasu ani ochoty. 

Świąteczne tradycje narodowe wielokrotnie zanikają bo rodziną rozjeżdża się po świecie,  zakłada międzynarodowe małżeństwa. Często przy świątecznym stole siadają różnojęzyczni członkowie rodziny, którzy nie rozumieją i nie czują potrzeby kontynuowania tradycji wyniesionych z domu. 

W wielu domach dzieci nie wierzą już w Świętego Mikołaja! Jest im zabrana ta tak piękna tradycja mówiąca o tym, że za dobre ich zachowanie w ciągu całego roku dostaną od niego fajny prezent. 


Dzieci obrzucane są w te dni prezentami i często nie doceniają ich wartości. Nie są uczone, tego, że nie wszystkie dzieci są tak uprzywilejowane, że jest wiele dzieci głodnych, bezdomnych czy na terenach gdzie trwa wojna. Prezenty uważają  za coś oczywistego i bardzo łatwo nawet tego samego dnia je psują.




W ostatnich latach obserwuję, że wszystko zaczyna przyjmować bardziej konsumpcyjny charakter. Chodzi wyłącznie o duży obrót towarowy w sklepach i w lokalach gastronomicznych. A chyba nie o to w tym czasie chodzi...

 Zawsze lubiłam święta Bożego Narodzenia i tradycje z nim związane. Tradycje wyniesione z mojego polskiego domu i te greckie, które dodałam do tradycji przez nas kontynuowanych opisuję w wielu artykułach w serii artykułów pod hasłem  BOŻE NARODZENIE.

 Obecnie jednak zastanawiam się nad tym dlaczego wiele wspaniałych tradycji tego okresu zanika, dlaczego młode pokolenie nie przywiązuję dużej wagi do zachowania tych poznanych we własnym, rodzinnym domu?

Bo według mnie te święta mają po pierwsze bardzo rodzinny charakter. 

Jest to okres w którym rodzin gromadzą się przy suto zastawionych stołach. Chodzi o wspólne, rodzinne biesiadowanie, o spotkanie wielu pokoleń tej samej rodziny przy jednym stole po wspólnym przygotowaniu tradycyjnych dla tych świąt potraw.

Dlaczego obecnie jest coraz mniej tak obchodzonych świąt?

Wszyscy są zaganiani. Gospodynie często rezygnują z przygotowań w kuchni i zamawiają gotowe potrawy i ciasta bo tak jest wygodniej. Ja osobiście cenię domy gdzie z kuchni , szczególnie w tym okresie roznoszą się wspaniałe zapachy i wiele rąk małych czy starszych pomaga w przygotowaniu tradycyjnych dań. Tak to wszystko nabiera innego znaczenia, kiedy babcia z dziećmi i wnukami , kuzynkami wspólnie pracują by uzyskać oczekiwany efekt. 

Niestety obecnie wiele rodzin rezygnuje z tego. Jeśli nawet chce świętować w tradycyjny sposób woli pójść do restauracji czy tawerny by nie mieć dodatkowej pracy w kuchni. A przecież te świąteczne posiłki nie muszą składać się z wielu dań. Większą wartość ma skromny przygotowany w domu świąteczny posiłek niż bogato zastawiony zakupionymi potrawami stół.  

Zanikają też tradycje zbierania się całej rodziny przy świątecznym stole. Na wigilię do stołu zasiadają tylko rodzice z dziećmi, często nawet dziadków brak. W dniu dzisiejszym najbliżsi kuzyni nawet nie znają się! Jak rodziną jest rozrzucona po całym świecie to można częściowo wytłumaczyć, ale czy w tym technologia i internet nie przychodzi im z pomocą?! Dla chcącego nic trudnego...

Młode pokolenie wręcz rezygnuje z wspólnego świętowania. Woli pospać dłużej, pooglądać filmy z zamawianym na donos posiłkiem. Te zloty rodzinne ich nudzą,  wręcz denerwują,  bo będzie dużo gadania, bo będą im zadawane różne pytania o ich życiu. 

Nie mówię już o potrzebie odpowiedniego ubrania się do takiej okazji. Młodzi nie przywiązują do tego wagi, niestety.

Bardziej interesuje ich  wieczorna, nawet do rana zabawa z kolegami czy koleżankami i kreacja na tą okazję.  Rodzina jest na drugim planie. A przecież więzi rodzinne są tak ważne i potrzeba je utrzymywać.

Sądzę, że obecnie to jeden z powodów dla których niektórzy ze starszego pokolenia nie lubią świąt. 

Iskierka nadziei na utrzymywanie tradycji znajduje się na prowincji, w małych miasteczkach czy nawet wśród grup rodaków żyjących za granicą. 

Świąt się zmienia, ludzie żyją w inny spokój. Szkoda, że  wiele tradycji wartościowych dla każdego narodu tradycji ginie. Bo tradycje to siłą każdego narodu. 

PAMIETAJMY O TYM .




DLACZEGO NIEKTÓRZY NIE LUBIĄ ŚWIĄT ??

 Często się nad tym zastanawiałam I szukałam odpowiedzi na to pytanie w różnych okresach mojego życia.



Przyznam się,  że zawsze mnie to dziwiło bo osobiście uwielbiam święta Bożego Narodzenia czy święta Wielkanocne. 

W różnych częściach świata są one obchodzone inaczej. W Grecji większą wagę przywiązuję się ze względów religijnych na święta Wielkanocne. Jednak na całym świecie Boże Narodzenie to okres bardzo świąteczny, pełen  rodzinnych czy towarzyskich spotkań,  biesiad z tradycyjnymi w tym okresie potrawami, dekoracjami  na zewnątrz i wewnątrz domów. 

Dlaczego wiec niektórzy z nas nie lubią tych dni I mówią , że woleliby je przespać i obudzić się  po świętach?!

Kiedy byłam dzieckiem myślałam,  że ludzie którzy nie lubią świąt to ludzie samotni lub ci, którzy nie mają pieniędzy by je świętować. 

Obecnie wiem, że nie o to chodzi. By lubić święta trzeba je nosić w sobie, mieć wewnętrzny  spokój i radość by je świętować i cieszyć się odmiennością tych dni w naszym życiu. Każdy ma do tego prawo i może to robić w przez niego wybrany sposób hucznie lub w ramach swoich możliwości w ciszy swojego udekorowanego skromnie domu.

Do tego nie potrzebujemy dużo pieniędzy,  ani luksusowego domu. Bo święta to możliwość spędzenia czasu  z ukochanymi ludźmi w cieplej domowej atmosferze, to odbiegnięcie od rutyny dnia codziennego.

Niestety w dniu dzisiejszym wszyscy gdzieś gonią. Zapominamy o wspólnym jedzeniu przy stole obiadu czy choćby kolacji. W wielu domach nawet nie ma stołów,  są tylko banki przy nowoczesnych kuchniach. Rodzina nie spotyka się przy stole by zjeść wspólne posiłek. Nie ma na to czasu, są inne godziny pracy, czy po prostu je się tylko zakupione na zewnątrz posiłki. Dawniej kuchnia była centrum gromadzące rodzinę. W wielu domach tego obecnie nie ma i to osobom starszym się nie podoba. Dla nich bez tego świąt nie ma.

Wiele zapracowanych kobiet nie lubi świąt bo to okres nadmiaru pracy w domu. Po wielogodzinnej pracy zawodowej czekają na nie codzienne obowiązki domowe oraz dodatkowe prace takie jak generalne przygotowanie domu do świąt, przygotowywanie ciast i potraw świątecznych itp. 

To za dużo na jedną kobietę! Babcie też obecnie nadal pracują i nie zajmują się tak bardzo pracami domowymi. Na szczęście są cukiernie z gotowymi ciastami, restauracje z potrawami na wynos I opłacane  kobiety do pracy w domu. Tak wielokrotnie rozwiązywane są te problemy. 

Dodatkowo ten szał w sklepach by kupić prezenty też jest męczący. Jeśli nie zaplanuję się tego wcześniej to jest koszmar dla wielu osób.  Problem z parkowaniem, tłok,  kolejki w sklepach i wieczny brak czasu na wszystko.  Ci , którzy mają wiele obowiązków zawodowych i rodzinnych na samą myśl o tym są zmęczeni I woleliby tego uniknąć!

Jeśli dochodzi do tego dodatkowa ilość godzin w pracy w dni świąteczne to rzeczywiście trzeba mieć kondycję by temu wszystkiemu sprostać. 

Niektórzy by nie mieć tego problemu po prostu w dni świąteczne pracują dobrowolnie nadgodziny by unikać świąt i wszystkich tych przygotowań i obowiązków.

Ludzie samotni też najczęściej nie lubią świąt bo dla nich jest to najbardziej trudny okres w roku.

Podczas gdy w innych domach święta to okres radości,  spotkań rodzinnych i wspólnym biesiad oni zamykając drzwi własnego domu są sami, zapomnieni przez wszystkich. Samotność w tłumie to wielki problem obecnego świata. Często dzieci i wnuki są daleko, czasami nie ma już żyjącej rodziny, często pozostaje jedynie kontakt przez internet by przekazać sobie wzajemnie życzenia. To bardzo smutna rzeczywistość dnia dzisiejszego.

Dlatego te osoby wolą "przespać" te tak trudne dla nich dni by nie czuć tej szalonej samotności.

Jeszcze inna grupa ludzi nie lubi świąt widząc jak ostatnio zmienia się sposób obchodzenia świąt I jest wyłącznie konsumcyjny.

Dawniej święta miały związek z rodziną, tradycjami religijnymi, tradycjami rodzinnymi , obecnie to szał na pokaz i gonitrwa za prezentami by wzbogacili się ci już bogaci, a wszyscy pozostali mieli problem ze związaniem końca z końcem do końca następnego miesiąca.

Często w tym okresie widzimy wiele błyszczących "opakowań" bez wartościowej zawartości, niestety. Brak jest dobroci, szacunku, miłości. Wszędzie widać przemoc, brutalność, zanikają szczere kontakty międzyludzkie.

W tym okresie często przypominamy sobie o samotnych osobach, o ludziach chorych, o rodzinach potrzebujacych pomocy, o sierotach itp. Tak jakby nie istniały one przez cały rok.  Na szczęście jednak choćby w tym okresie przypominamy sobie o tym.

 Z drugiej strony denerwuje nas fakt, że często w okresie świąt  niektórzy  pomagają komuś na pokaz w ramach obecnego zakłamania w środkach masowego przekazu. 

Osobiście należę jednak do osób,  które w święta lubią świętować. Wierzę w to, że od nas samych zależy to by święta były radosne i pełne miłych chwil. Bo my je tworzymy swoim postępowaniem, swoim podejściem do życia. 

Ja w święta jestem ponownie tym małym dzieckiem, który cieszy się widokiem choinki, zapachem piernika, czy nawet małego prezentu pod choinkę. 

Bardzo często nasze dzieci i wnuki są daleko i nie spędzamy wspólnie świąt z różnych powodów. To jednak nie jest powód do tego by choćby na odległość cieszyć się,  że one są i o nas nie zapominają. 

Krótką rozmowa przez internet z dziećmi czy wnukami, mała kartka świąteczna namalowana przez wnuka wypełnia ciepłe nasze serce. 


W te świąteczne dni cieszmy się  i doceniajmy to co mamy, a nie rozmyślajmy o tym czego nie mamy.
Nawet skromna dekoracja domu, świąteczne melodie z radia, świąteczny zapach z kuchni czy uśmiech ukochanych osób powodują, że duch świąt ponownie powraca do naszego domu.

WESOŁYCH ŚWIĄT ŻYCZĘ WAM WSZYSTKIM. 



CENTRALNY RYNEK W ATENACH


To jest jedno z miejsc w Atenach , które warto zobaczyć!


Od wczesnych godzin rannych jest tutaj duży ruch. Duży wybór i niższe niż w supermarketach ceny przyciągają wielu mieszkańców miasta.

Zaplanowane gospodynie starają się raz w tygodniu zrobić tutaj zakupy na cały tydzień lepszej jakości i o niższych cenach. To się opłaca choć często  są problemy z parkingiem. Z tego względu wiele osób zaopartuje się w wózki na zakupy by podwieźć swoje zakupy do gdzieś zaparkowanego samochodu.


Na tym centralnym rynku w Atenach macie duży wybór.  Po pierwsze jest wielki wybór ryb, owoców morza, mięsa,  przypraw, orzechów,  nawet jest kilka tawern gdzie możecie coś smacznego zjeść.





Ten centralny rynek znajduje się na drodze prowadzącej z Monastiraki do placu Omonia po prawej stronie. Na przeciwko po drugiej stronie ulicy macie też inne stragany głównie z warzywami. Duży wybór I okazja do porównania cen z różnych okolic.

W części mięsnej macie stoiska z lodówkami lub z mięsem wolno wiszącym. 




To często szokuje obcokrajowcow, którzy nie mają takich widoków w swoich krajach gdzie wszystko sprzedawane jest zapakowane w plastikowych czy innego rodzaju opakowaniach. 

Tutaj możecie usiąść w tawernie i zjeść flaczki, golonkę czy porady z bardzo świeżego mięsa.

W ciągu ostatnich lat obserwuję jednak coraz mniejszą ilość stanowisk mięsnych. Część jest pozamykanych. Ludzie kupują mniej mięsa bo jest drogie i nie na każdą kieszeń. W większości przypadków rodziny zaspakajają swoje potrzeby tanimi kurczakami. 

Cześć rybna na tym targu jest bardziej ciekawa. Szalony wybór I różnorodność ryb i owoców morza przyciąga tutaj nawet turystów. Często widzę całe grupy turystów z przewodnikami,  którzy pokazują im to miejsce często na ich życzenie. To, że część osób z tych grup trzyma się z nosy to inna sprawa. Nie są przyzwyczajeni do tak ostrych zapachów.




Jeśli będziecie w Atenach warto jest to miejsce zobaczyć. 

Na Korfu też mamy duży rynek w stolicy. 

Na ten temat piszę w artykule pod hasłem CENTRALNY RYNEK NA KORFU. 

Oczywiście ten rynek jest o wiele mniejszy od tego w Atenach. Często się pytacie o to miejsce na Korfu i odwiedzacie to miejsce.

Ci z Was którzy mieszkają w apartamentach Airbnb mają okazję zakupić i przygotować sobie domowe dania z tam zakupionych produktów.

DLACZEGO WYSPY JOŃSKIE RÓŻNIĄ SIĘ OD POZOSTAŁEJ GRECJI.

 Wielu z Was odwiedza często Grecję kochając jej klimat i atmosferę tutejszego życia. 

Często jednak zastanawiacie się nad tym dlaczego Wyspy Jońskie tak różnią się od lądu greckiego i od wysp południowo - zachodniej Grecji.






Zasadniczą odpowiedź na to pytanie znajdziecie w historii tych terenów Grecji. Wyspy Jońskie NIGDY nie były pod panowaniem tureckim!!

Cała pozostała Grecja przez ponad 400 lat była okupowana przez Turkow i to zadecydowało o kulturze, architekturze tej części Grecji i wpłynęło w znaczny sposób na mentalność tam mieszkającej ludności greckiej.

I tak na lądzie greckim zobaczycie zupełnie inną architekturę tamtejszych wiosek opartą o dużą ilość szarobrązowych kamieni stosowanych nawet do pokrywania dachów. 

W wioskach centralnej Grecji spotkanie wiele starszych kobiet ubranych na czarno, bo po śmierci mężów, czy rodziców nie używają ubrań o innym kolorze. Tego na Korfu nie ma. Poza tym ludzie są życzliwi,  ale bardziej zamknięci w sobie.

Bardziej zaostrzone są też tradycje rodzinne i ograniczenia życia towarzyskiego niezależnych dziewcząt. 

Widoczne też są naleciałości kuchni tureckiej w przygotowywanych tam daniach. Nadmienię też te bardzo słodkie tureckie,  nasycone syropem ciastka, które w całej Grecji możecie kupić i posmakować.

Poza tym myśląc o Grecji Wasz obraz kojarzy się z błękitem morza i nieba greckiego połączony z białymi domami i niebieskimi okiennicami. To typowy krajobraz wysp południowo- zachodniej wysp Grecji tak różny od tych które zobaczycie na Wyspach Jońskich. Pasuje on do tych skalistych, często wysuszonych słońcem wysp.




Wyspy Jońskie są zupełnie inne, mają inny klimat który wpływa na to, że są bardzo zielone.





Na Korfu i na innych Wyspach Jońskich  zaobserwujecie duży wpływ kultur włoskich, angielskich i francuskich. 

W większości zwiedzającym te wyspy skojarzą się z Włochami. Nic dziwnego ! Wyspy Jońskie przez ponad 400 lat były pod panowaniem Wenecji, wtedy kiedy na lądzie Greckim ludność była okupowana przez Turcję.

Na Korfu które było stolicą Państwa Jońskiego te włoskie wpływy są bardzo widoczne. Wystarczy pospacerować po starówce korfiańskiej by poczuć się jak w Wenecji. Wąskie uliczki, zielone okiennice,  bielizna rozwieszona na sznurkach to potwierdza.




Kolory domów też tutaj są tutaj inne. Domy w wiekszości są koloru piaskowego z zielonymi okiennicami tak chramonizujacymi z tutejszą bujna zielenią. Pałac protektorów wyspy znajdujacy się w stolicy Korfu został wybudowany z piaskowca przywożonego specjalnie w tym celu z Malty. To zadecydowało o kolorze tutejszych budynków,  bo mieszkańcy miasta chcieli upodobnić kolorystykę swoich domów do koloru pałacu.  





Okupacja wenecka przez ponad 400 lat wpłynęła tutaj również na stosowaną tutaj kuchnię. Wiele dań przypomina dania włoskie,  dużo sosów pomidorowych I oczywiście wielką miłość do wszelkiego rodzaju makaronu. Stąd też  w Grecji mieszkańców Wysp Jońskich nazywają często MAKARONIARZAMI.

Macie na ten teamat osobny artykuł pod tytułem "Dlaczego Korfiatów w Grecji nazywają makaroniarzami."

Wyspy Jońskie mają bardziej europejski charakter. 

Widać to w kulturze tych wysp, mentalności tutejszej ludności, w trybie życia mieszkańców tych wysp, gdzie rozpoczęła się też turystyka w Grecji. 

Na Korfu możecie zaobserwować duże wpływy angielskie. Wyspy Jońskie były pod okupacją angielską przez 50 lat (od upadku Napoleona w  1814 do 1864 roku). Dodatkowo do dnia dzisiejszego Anglicy stanowią zdecydowaną większość turystów odwiedzających tą wyspę w lecie. Czytajcie o tym w artykule pod tytułem " Co pozostało na Korfu po okupacji angielskiej".

Ta wieloletnia okupacja wyspy przez  Włochów,  Francuzów, czy Anglików sprawia, że wszyscy Europejczycy czują się tutaj dobrze i często wielokrotnie przyjeżdżają tutaj na wakacje.



KAŻDA KOBIETA JEST ŁADNA JAK UMIE I CHCE DBAĆ O SIEBIE

Wszystkie zadbane kobiety są ładne,  każda pociągająca na swój sposób. A to zależy od chęci każdej z nas do podkreślenia ładnych cech naszej sylwetki , charakteru i nawet postawy do życia. Uśmiechnięta,  idącą energicznie elegancka kobieta zawsze przyciąga wzrok.



By od rana promieniować trzeba jednak odpowiednio rozpocząć swój dzień. 

Po pierwsze należy spokojnie rozpocząć swój dzień.  To o której godzinie wstajemy zależy od programy dnia każdej z nas. Ważne jest by wstać na tyle wcześnie by mieć czas na prysznic, krótką gimnastykę lub choćby dobre "wyciągnięcie" ciała, czy jogę,  czas na odpowiedni krem do ciała i do twarzy.

I oczywiście nie zapominajmy o spokojnie zjedzonym śniadaniu. Wybieganie z domu bez śniadania z pospiesznie jedzona kanapką w ręku to nie najlepszy sposób rozpoczęcia udanego dnia. 

Dobrze jest pójść do pracy na piechotę lub przynajmniej przespacerować pewien odcinek drogi do pracy by mieć czas na koncentrację,  medytację i spokojne przemyślenie planu rozpoczynającego się dnia. Każdego dnia potrzebujemy tego czasu dla siebie.

Musimy zorganizować swój czas tak by dbać o swoje zdrowie psychiczne i fizyczne.

Medytacja pozwala nam znajdować wewnętrzną równowagę psychiczną. 

Raz w tygodniu starajmy się znaleźć czas na pielęgnację naszego ciała,  manicure,  pedicure,  maskę na twarzy,  na dekolcie  i nawilżenie całego ciała kremami.  I nie mówcie tutaj, że w Waszym zaganianym życiu nie macie na to czasu. Jak szanujecie i kochacie samego siebie znajdziecie w czasie całego tygodnia taki czas na przerwę dla siebie.

Dodatkowo wykonując wszelkie prace w domu mające związek z wodą i chemikaliami nigdy nie zapominamy o rękawiczkach! W ten sposób ochraniamy nasze ręce i dodatkowo nie niszczymy naszego manicure.

By promieniować na codzień potrzeby jest nam zdrowy, spokojny sen 7- 8 godzin. W tym pomoże nam jedzenie ostatniego posiłku przynajmniej 3 godziny przed snem, odpowiednią atmosfera w sypialni, wygodny materac i brak telewizji i internetu w sypialni. 

Pomaga w tym w bardzo dużym stopniu dbanie o odpowiednią wagę i zdrowy sposób odżywiania się. 

Ważne jest też  wybieranie garderoby  odpowiedniej dla naszego stylu życia, kształtu naszego ciała i możliwości finansowych. I chcę podkreślić tutaj, że ładna garderoba nie musi być droga, ani z wieloma ubraniami. Musi być tylko odpowiednio dobrana, starannie uprana, uprasowana i zadbana. 

Dodatkowo dobranie pasujących do naszej cery kolorów ubrań też nas  oświetla. Nie zapominamy o dbanie o nasze włosy,  dobór odpowiedniej dla konturów naszej twarzy fryzury i ewentualnego koloru włosów.

Nasze pozytywne nastawienie do życia i promieniująca  postawa każdego dnia zależy od organizowania naszego życia przez określenie własnych obowiązków. To jet bardzo ważne.  Nie zgadzamy się na narzucenie nam obowiązków innych bo to powoduje zestresowanie się i zużywanie nasze energii w złym kierunku.

Każdy ma prawo do życia,  nie tylko do pracy , ale i do odpoczynku oraz przyjemności. Do nich należą codzienne , krótkie chwile wytchnienia, spacery, kilkudniowe ucieczki od rutyny codziennego dnia i oczywiście przynajmniej raz w roku wakacje.

Przemyślcie wszystko o czym piszę powyżej. Jak to wygląda w Waszym przypadku? Może obecnie jest odpowiedni czas by coś zmienić,  udoskonalić?

Pamietajcie o tym,  że jeśli  każdego dnia wstając rano pomyślmy o czymś pozytywnym co mamy w życiu, to  nasza twarz promieniuje od samego rana !!!

I jedno jest pewne - każda szcześliwa kobieta promieniuje i jest piękna!!



JAK MINĘŁO NASZE LATO 2023 NA KORFU

 Lato 2023 powoli dobiega do końca.  Mamy pierwsze chłodniejsze dni, noce już są wilgotne i czekamy na te normalne w tym czasie deszcze.

To lato roku 2023 jednak było wyjątkowe,  inne i z pewnością zostanie w naszej pamięci.



Po pierwsze mogliśmy często sami  zaobserwować już istniejące zmiany klimatu na wyspie. Nic nie przypominało poprzednich lat. Niespodziewane ulewy, szalone wiatry, raptowne szalone  zmiany temperatury to tylko jedne z nich.

To lato znacznie opóźniło się.  Czerwiec był chłodny i z dużą ilością opadów i wiatru. Nic nie przypominało,  że to już korfiańskie lato - szczególnie lekka kouderka w sypialni, którą normalnie chowam w połowie maja. Nie mówię już o kąpielach w morzu bo dla nas temperatura wody była w czerwcu stanowczo za niska.



Jedynie długie spacery po plaży przynosiły nam wielką przyjemność. W niektórych miejscach, okrytych od wiatru turyści " kradli" promienie słońca by wrócić opaleni z wakacji w Grecji.

Mnie to od  wielu lat  już nie interesuje. Ciągle słyszę o tym, że słońce jest niebezpieczne, że rośnie liczba zachorowań na raka skóry. Poza tym my na Korfu słońce mamy przez wiele dni roku, wiec opalanie się w upalne dni letnie nie jest mi potrzebne.

Lipiec powitał nas ze słońcem I nareszcie mogliśmy rozpocząć nasze codzienne, wczesno poranne kąpiele w morzu, połączone z gimnastyką w morzu I później spacerem po plaży do wyschnięcia. 

Oczywiście nasza ukochana druga kawusia po plaży zawsze należała do programu naszego dnia. I ta często była połączona że spotkaniami że znajomymi mieszkającymi w okolicach Acharavi.



Powiecie tutaj , że to typowy program poranka emerytów!!  My jednak nie należymy do ludzi nie pracujących. Emeryci przeważnie śpią do późnych godzin, ale to nie my.

Nasz letni dzień rozpoczynał się około 6.00 mimo tego, że nie włączaliśmy budzika. Po prostu jest to godzina kiedy sami się budzimy. Może trochę pomagały nam w tym cykady, które wcześnie rano zaczynały swój koncert. 

Po śniadaniu na werandzie zaczynaliśmy prace w ogrodzie, mąż podlewał i pielęgnował nasze warzywa i ja dodatkowo podlewałam  doniczki z kwiatami koło domu i na werandzie. A jest tego dużo. Następnie wstępnie przygotowywałam obiad by nie myśleć o tym jak z kimś zagadamy się przy kawusi po plaży. 

To wszystko musiało być wykonane do godziny 8.00 tak byśmy około 8.20 byli już nad morzem. Poranki na plaży o tej porze zawsze były urocze. Cisza I spokój,  tylko kilka osób na plaży I całe morze właściwie tylko dla nas. Tym też w tym roku nacieszylismy się.

Niestety w tym roku lipiec był bardzo upalny. W całej Grecji I nie tylko mieliśmy rekordowo wysokie temperatury w ciągu dnia I w ciągu nocy przez wiele dni. Coś podobnego wydarzyło się w 1987 roku kiedy w Grecji z powodu upałów zmarło wiele ludzi, głównie w starszym wieku. Na szczęście w tym roku we wszystkich dużych miastach były udostępnione ludziom za darmo klimatyzowane sale gdzie mogli przebywać przez cały dzień, bo wiele osób nie ma klimatyzacji w domu lub nie stać ich na to. 

O wiele lepsza sytuacja była na wsiach i w miejscowościach nadmorskich. My, mieszkając w górach na Korfu nie odczuliśmy tak bardzo tych upałów. Pomagała nam w tym orzeźwiająca poranna kąpiel w morzu. Jednak w tym roku nawet i my w godzinach południowych włączaliśmy klimatyzację,  nie mówiąc już o prysznicu kilka razy w ciągu dnia. Śmiałam się,  że te upały zamienią mnie w kaczkę pluskająca się ciągle w wodzie, ale na szczęście nie zmieniłam swojej postaci...

Najbardziej dramatyczne dni mieliśmy na Korfu w drugiej połowie lipca. Wtedy w górach mieliśmy szalony pożar i przez kilka dni ogień szalał na zboczach gór zostawiając za sobą dym i popiół.  

Było to nawet widoczne  ze stolicy i nadmorskich ośrodków turystycznych północno wschodniej części wyspy. Duża ilość dymu pewnego dnia była powodem ewakuacji około 2000 turystów z nadmorskich miejscowości znajdujących się blisko pożaru. O tym z pewnością słyszeliście z telewizji gdzie często mylono tragiczny pożar na turystycznych terenach na wyspie Rodos, z tym który mieliśmy na Korfu. Tutaj paliły się trawy i krzewy na wysokich zboczach gór i ogień zagroził tylko kilku wioskom znajdujących się w górach. 

Mimo tego, że pożar został szybko opanowany wywołało to znaczne zamieszanie i panikę wśród turystów. Dużo osób anulowało wakacje na Korfu mimo tego, że my mimo pożaru codziennie pływaliśmy  w morzu I spacerowaliśmy po plaży.  Przez kilka dni po pożarze latały jeszcze helikoptery by rzucać w miejscach dymiących wodę. 



Na wybrzeżach życie szybko  wróciło do normalności,  tylko ciemne,  spalone wzgórza w oddali przypominały nam o tym pożarze. 

Wszyscy chcieliśmy wrócić do naszego beztroskiego lata na Korfu. W stolicy i na południu wyspy życie toczyło się normalnie tylko widok dymiacych gdzieniegdzie gór północnej części wyspy przypominał przez kilka dni tą tegoroczną tragedię.



Mieszkając na wyspie od ponad 43 lat pamiętam kilka pożarów na zboczach północnych gór,  które jak w tym roku były spowodowane długotrwałą suszą, brakiem deszczu i udowodnioną "pomocą" ludzkiej ręki. W większości przypadków były to mniejsze, lokalne pożary szybko ugaszone. Na szczęście na Korfu mamy w zimie dużą wilgotność i deszcze, które pomagają szybko odrodzić zieleń na spalonych terenach. To samo będzie i w tym roku. Tegoroczny pożar przejdzie jednak do historii i oby taki się nie powtórzył.

Tegoroczny sierpień też był nietypowy. Po pierwszych ciepłych i naprawdę letnich dniach przyszła zimna fala z silnymi wiatrami. Ochłodziły one morze i znacznie spadła temperatura powietrza w nocy. Dla nas rzeczą dziwna było to, że w sierpniu w nocy zamykaliśmy okna i nagrywaliśmy się lekkim okryciem w nocy. Normalnie pierwsza połowa sierpnia to okres upałów,  ale to nie w tym roku.

Sierpień to też okres wielu koncertów, odpustów i spotkań towarzyskich. Tak było i w tym roku. 

Byliśmy na wielu koncertach muzyki klasycznej lub folklorystycznej w różnych miejscach na wyspie i to nie tylko w tych w których śpiewał mój mąż. 



Potańczyliśmy na kilku odpustach połączonych z jedzeniem tradycyjnych Souvlaki i oczywiście piwem. To też atrakcja lata w Grecji w której i Wy mogliście uczestniczyć!

Nasze spotkania towarzyskie organizowaliśmy głównie na werandach naszych domów z dala od tłumów turystów. Duża liczą turystów,  szczególnie wieczorem, problem ze znalezieniem parkingu odstraszał nas od stolicy. 


Stolicy w tym roku zatłoczona była przez młodzież, która tam bawiła się do późna w nocy.


Kilka wieczornych wizyt w stolicy w zupełności nam wystarczyły. Takie tłumiki ludzi w stolicy widzimy co roku  i w naszym wieku już nas to nie bawi. 

Jesteśmy tam tylko w przypadku gdy przyjeżdżają nasze dzieci czy rodzinka, która chce tego doświadczyć. 


Po 20 sierpnia normalnie pogodowa sceneria zmienia się i zaczynają się codzienne wiatry. 

W tym roku było inaczej. W drugiej połowie sierpnia ponownie mieliśmy upały. Na szczęście przynajmniej wieczory były trochę chłodniejsze i można to było wytrzymać. 

W tym okresie bardzo lubiłam nasze poranne kąpiele w morzu przy prawie pustej, o 8.30 rano plaży. To wielka przyjemność w sezonie mieć "prywatną" plażę długości 10 kilometrów. Bo tak czuliśmy się każdego poranka w Acharavi. 

Tak potoczył się poranny plan naszego dnia do połowy września z kąpielą w morzu trochę później, by woda trochę się nagrzała. 

Jak często Wam piszę najlepsze kąpiele morskie są na Korfu w pierwszej połowie września.  Najczęściej nie ma wtedy wiatru, ani fal i morze jest krystaliczne. Ten niesamowity spokój w czasie porannych kąpieli relaksuje nas - bardzo to lubię.  To okazja do przemyśleń,  refleksji i poczucia przemijającego czasu i naszego życia. Wtedy najlepiej podsumowywuje okres mijającego lata....

W tym roku, niestety, nie mieliśmy winobrania. Nasza winnica, którą założyliśmy w 2002 roku po raz pierwszy uległa zupełnemu zniszczeniu. Powodem były szalone upały,  brak pracowników w odpowiednim czasie i chyba nowych chorób rozwijających się powoli w winoroślach. 

Tego roku większość winnic na wyspie miała ten sam problem. Nie będzie  na Korfu wina z tego rocznika. My zebraliśmy pod koniec sierpnia kilka koszyków winogron do jedzenia I to wszystko. Tyle pracy, tyle czasu głównie mojego męża  pracującego na tej winnicy poszło na marne. 

Połowa września zawsze nastraja mnie jesiennie i w tym okresie obrazy złotej polskiej jesieni i jesiennych Bieszczad powracają do moich myśli. Tak było też w tym roku. Przyznam jednak, że obecnie bardziej tęsknię do jesiennych, żywych kolorów jesieni w Angli. Koło domu córki jest piękny las z pięknymi kolorami liści w tym okresie gdzie chodzimy na spacery z wnukami.

Połowa września i w tym roku oznaczała zakończenie prac przygotowujących nas do zimy.

Po pierwsze zakończyłam przetwarzanie warzyw i owoców na zimę. Mężuś codziennie znosił mi do domu "dary" natury  - warzywa z ogrodu i figi, dużo fig. I tak wypełniłam po brzegi nasz  zamrażalnik (500kg), zrobiłam 10 litrowych sloikow  sosu pomidorowego do makaronu, który będziemy jeść w zimie, z fig porobiłam 8 sloikow marmelady. Plan zapasów na zimę wykonałam w 100%.


Wrzesień w tym roku nie przypominał września. Był bardzo ciepły i nasze kąpiele przedłużyliśmy do końca miesiąca. Ciepłe noce i wysokie temperatury bardziej przypominały lipiec czy sierpień. Często zastanawialiśmy się nad tym, że wszystko się zmienia I nie wiemy jaką będziemy mieć zimę. Straszą nas, że przed nami mamy ciężką zimę i może śnieg na Korfu. Obecnie, niestety,  wszystko jest możliwe !!

My staramy się być przygotowani na wszelkie pogodowe  niespodzianki.

Po zakończeniu zbierania drewna z jednego z naszych gajów oliwnych czuliśmy się spokojniejsi i gotowi do naszej zimy, jakąkolwiek przyjdzie. W naszych gajach oliwnych  Albańczyk przez kilka dni obniżał drzewa by w ten sposób polepszyć wydajność drzew w następnym roku i jednocześnie uzyskać drewno na opał w zimie. 

Kiedy drewno ułożone było przed domem i przykryte przed deszczem zaczęłam z uśmiechem patrzeć się na walizkę. 

Dla mnie koniec lata na Korfu zawsze łączy się z wyjazdami. Obecnie myślimy o odwiedzeniu rodziny w Atenach. Chcemy pochodzić po Monastiraki, odwiedzić jakieś galerie, pójść do teatru i ja osobiście planuję trochę "poszaleć"  I porobić zakupy.

Później jest w planie podróż do Anglii na kilka tygodni do mojej córki i wnuków, by mile spędzić z nimi czas. 

Takie są plany. Mam nadzieję,  że nic nie stanie na przeszkodzie by je zrealizować.

Bo jesień dla mnie to nie tylko  zmiana pory roku, ale też zmiana otoczenia i kolejny etap w naszym życiu. 


TZATZIKI - GRECKI PRZYSMAK

 Na moim blogu poza informacjami o wyspie Korfu  macie wiele przepisów na greckie przysmaki, greckie dania, dodatki do dań głównych i greckie słodkości. 

Te informacje macie ujęte w dwóch grupach tematycznych tj. KUCHNIA GRECKA i MOJE PRZEPISY KULINARNE 

Ostatnio kilka osób prosiło mnie o mój przepis na TZATZIKI, czyli jogurtowy przysmak dodawany najczęściej do mięsnych dań greckich. 

 
Jest to świetny dodatek do pieczonego mięsa różnego rodzaju, do grilowanego mięsa i do pieczonych warzyw.

Przyznam się, że osobiście jem TZATZIKI tylko w domu mojej córki,  która świętnie to robi lub w tawernach jako dodatek do souvlakow. 

Sama u mnie w domu tego nie przygotowuję, wolę jako dodatek do licznych dań nie tak "zapachowy" prosty ser Feta.

Podam Wam prosty I szybki przepis na TZATZIKI, który przygotowuje moja córka.

Produkty, które są nam potrzebne do przygotowania TZATZIKI to:

- ogórek;

- 1/2 kg greckiego jogurtu;

- 2 - 3 łyżek oliwy z oliwek;

- 1 lub 2 ząbki czosnku;

- mała garść drobno posiekanego koperku;

- łyżka soku z cytryny lub octu jabłkowego;

Ilości poszczególnych składników zależą od ilości którą chcecie przygotować i od osobistych upodobań jeśli chodzi o ostrość smaku tego przysmaku.

Proces przygotowania tej pyszności jest szybki i bardzo prosty.

Po pierwsze obieramy ogórek ze skórki i ucieramy go na grubej tartce nad kuchenną ścierką. Posypujemy tak utarty ogórek szczyptą soli i zostawiamy na 5 minut. Następnie wyciskamy z niego przez ścierkę sok tak by uzyskać prawie suchy utarty ogórek. 

Do miseczki wkładamy Jogurt, utarty ogórek,  wyciskamy jeden zabek czosnku,  dodajemy 2- 3 łyżek oliwy z oliwek, łyżkę octu lub łyżkę soku z cytryny oraz posiekany na drobno garść koperku.

Wszystko dokładnie mieszamy i dodajemy do smaku szczyptę pieprzu i soli. 

W tym momencie należy skosztować by w zależności od upodobań dodać więcej czosnku , octu lub oliwy.

Dobrze jest przed podaniem wstawić tzatziki na pół godziny  do lodówki. Oczywiście pojemnik z tym pachnącym przysmakiem wkładamy do lodówki przykryte membraną by jego zapach nie rozniósł się po całej lodówce!!

Ps. Jeśli nie możecie jeść czosnku by było lekkostrawne można przygotować to bez czosnku. Wtedy jednak nie jecie typowego greckiego tzatziki.

BARDZO WĄSKIE ULICZKI NA STARÓWCE NA KORFU.

Starówka korfiańskiej stolicy to zdecydowanie miejsce, który każdy powinien odwiedzić na Korfu.
Na temat tego miejscaacie na moim blogu już dwa artykuły.  Jeden jest o najstarszej części starówki pod tytułem CAMPIELO. Drugi mówi ogólnie o całej starówce stolicy pt. STARÓWKA NA KORFU.

W tym artykule chcę podkreślić jedną, bardzo charakterystyczną cechę wielu tutaj znajdujących się uliczek, którą z pewnością sami zauważyliście. W wielu miejscach odległości pomiędzy budynkami są tak małe, że może nimi przejść tylko jedna osoba. Nie ma mowy nawet o tym by skuter tam się zmieścił!




Byłam tym zaskoczona kiedy po raz pierwszy chodziłam tymi uliczkami lub lepiej powiedzieć "przejściami". 



W ogóle cała starówka na początku wyglądała dla mnie jak wielki labirynt z które czasami trudno było się wydostać. Na szczęście idąc w jednym kierunku zawsze wychodziło się na jej brzeg nad morze lub do centralnych ulic starówki, które są znacznie szersze i nawet samochód może nimi przejechać. 


 

Starówka wybudowana była w okresie okupacji weneckiej kiedy na wyspę ciągle najeżdżali nieprzyjaciele,  głównie Turcy. Stąd czujecie tutaj ten włoski charakter budynków i atmosferę przypominająca Wenecję. Dlatego to miejsce określane jest w wielu przewodnikach jako MAŁA WENECJA.


.

 Wielu z Was odwiedzając stolicy spacerowaliscie tymi uliczkami, robiliście sobie tutaj zdjęcia. Niektórzy są tym miejscem zachwyceni, inni podkreślają,  że mogłoby być bardziej zadbane i więcej domów odnowionych. Zgadam się z tym. 




Ja tymi uliczkami spaceruje od ponad 43 lat i widzę wielką zmianę na lepsze w tej dzielnicy choć przyznam , że wiele jest jeszcze do zrobienia. 

Po pierwsze kiedy przyjechałam na Korfu mieszkanie mojej pierwszej teściowej znajdował się w tej najstarszej części starówki o nazwie Campielo. Znam więc to miejsce od wewnątrz , od strony mieszkających tutaj ludzi. 
 Mieszkanie moje teściowej było na całym piętrze starej kamienicy i miało 7 dużych pokoi. 
Od strony kuchni znajdował się bardzo wąski przesmyk i po jego  drugiej stronie sąsiadka teściowej , jej najlepszą przyjaciółka miała swoją kuchnię. Często widziałam je rozmawiające przez okno w trakcie mycia naczyń,  czy gotowania. Przez okno podawały sobie różne rzeczy, czy nawet talerze z ugotowanym daniem - tak do spróbowania. To było na codzień coś normalnego. Ciągle miały możliwość porozmawiać I nawet nie schodzily jedna do drugiej bo nie było takiej potrzeby.  Tylko czasami , wieczorami chodziły razem z mężami na kawę na Liston, ale więcej czasu spędzały ze sobą rozmawiając przez okno.



Na poniższym zdjęciu widzicie jak wąskie jest to przejście.  Bez problemu dotykam dwóch ścian dwoma rękami.




Okna jadalni i salonu wychodziły na mały placyk pomiędzy kilkoma budynkami. Były od południowej strony budynku więc jak zasłony okienne były otwarte te dwa duże pokoje były pięknie oświetlone słońcem. Jednak rzadko się to zdarzało bo ku mojemu zdziwieniu teściowa zawsze zamykała te zasłony okienne by za dużo słońca nie wpadało do domu!!
 To było coś zupełnie odwrotnego do tego co robimy w krajach północnej Europy gdzie każdy promyk słońca wpadający do pokoju ma znaczenie.

Sypialnie domu znajdowały się od strony dwóch innych wąskich uliczek. Tutaj zamykano zasłony okienne na pół,  jak tutaj się mówi po włosku "libretto", by za dużo sąsiad nie widział.  
Gorzej było z akustycznymi "atrakcjami" mieszkania tak blisko jeden koło drugiego. W lecie, w upalne noce zamykano zasłony okienne, ale okna z szybami  od wewnątrz zostawiano otwarte. 




Jak sąsiad chrapal to często sąsiedzi spać nie mogli.
Jak jeszcze słychać było inne odgłosy, czy hałasy z małżeńskich sypialni to następnego dnia wszyscy w sąsiedztwie mieli o czym plotkować. 
Tutaj nic nie da się ukryć przed sąsiadami. Wszyscy się znają,  wszyscy o wszystkich wszystko wiedzą.

Zauważcie też, że w większości tych starych budynków klatki schodowe są wąskie i z bardzo stromymi schodami. Kiedy ktoś mieszka na wyższym piętrze każde wchodzenie i schodzenie z domu musi być przemyślane.  Jeśli przynosi się do domu zakupy lub chce się wynieść śmiecie to wcale nie jest to takie łatwe korzystając z klatki schodowej. 
Tutaj pomysłu nie zabrakło! W godzinach porannych, kiedy tymi wąskich uliczkami chodzi z wózkiem śmieciarz gospodynie na sznurkach z haczykiem wywieszają za okno na wysokość 1 metra od powierzchni uliczki worki ze śmieciami. Tak śmieciarz może je zebrać i jednocześnie  koty i psy nie mogą ich dosięgnąć. Ten sam sznurek używany jest do wciągania do domu zakupów.
Niektórzy mieszkańcy udoskonalili tą metodę i przy oknie ich kuchni zainstalowali napędzany prądem mały jakby dźwig I tego używają do wciągania do domu zakupów lub przesyłania na dół śmieci.

Gorzej jest jeśli ktoś kupuje jakiś mebel lub przeprowadza się. Wtedy przenoszenie czegoś większego tymi wąskimi schodami jest praktycznie niemożliwe. W takich sytuacjach stosuje się do tego małe dźwigi na 4 kołach które mogą zmieścić się w tych wąskich uliczkach I powoli mebel po meblu organizuje się przeprowadzkę. 
Sami rozumiecie, że w przypadku jakiegoś pożaru na starówce tylko specjalne, małe samochody strażackie mogą tam wjechać. 





Mieszkający na starówce mieszkańcy mają też duży problem z doniesieniem do domu zakupów,  z parkowaniem ich samochodów , z hałasem znajdujących się często na parterze kamienicy restauracji czy kawiarni.

To są takie drobne ciekawostki wzięte z życia mieszkańców starówki korfiańskiej. Myślę,  ze podobnie to wygląda w wielu miasteczkach we Włoszech. 

SOS POMIDOROWY DO MAKARONU

 Grecka kuchnia jest bardzo urozmaicona i oparta o świeże warzywa i przyprawy najczęściej  z ogródka koło domu. 

Często mówicie mi, że w Grecji czy we Włoszech wszystko smakuje lepiej i dania są bardziej pachnące. Zgadam się z tym. Świeże warzywa prosto z ogrodu I świeże pachnące przyprawy (nie te suszone) smakują zupełnie inaczej.



Jak wiecie Korfiacy są zakochani w daniach z sosem pomidorowym. To wynik 400 lat okupacji Weneckiej kiedy mieszkająca tutaj ludność nabyła włoskich zwyczajów jedzenia sosów pomidorowych i  makaronu. Nadmienię,  że na Korfu mieliśmy dwie fabryki makaronu. 

Makaron z różnego rodzaju sosami często zobaczycie na Korfiańskim stole.


Prosicie o przepis na dobry sos pomidorowy, który często przygotowuję do makaronu. Robię duże ilości takiego sosów jesienią,  kiedy mamy bardzo dużą ilość pomidorów z naszego ogrodu. Na okres zimy umieszczam ten sos w litrowych sloikach i za każdy razem chcemy zjeść szybki obiad, czyli makaronu z sosem pomidorowym i jakąś sałatką czas przygotowania obiadu ogranicza się do czasu gotowania makaronu. Sos jest gotowy wymaga tylko podgrzania.



Sos pomidorowy do makaronu robię na dwa sposoby. 
Pierwszy to sos bardzo lekkostrawny w którym wszystkie składniki ( podane poniżej) daje do rondelka i duszę powoli pod pokrywką dodając po zgęstnieniu mieszaniny I zgaszenie ognia tylko oliwę z oliwek  I pokrojoną bazylię ! 
Tak przygotowany sos jest równie smaczny jak ten podsmażany i przyznam się, że za nim przepadam. Dodatkowo wiem, że ma więcej składników odżywczych bo oliwa jest surowa i przez smażenie nie zniszczyłam części je wartości.

Drugi sposób jest bardziej tradycyjny i pokazywany w wielu filmikach z przepisami kulinarnymi na youtube.com.

Cała tajemnica takiego sosu to prostota w jego wykonaniu.

By przygotować taki sos potrzebujemy: 
- kilka dojrzałych dużych pomidorów;
- 1-2 cebuli średniej wielkości;
- 2 ząbki czosnku;
- szczyptę soli, pieprzu, oregano;
- pół łyżeczki cukru;
- kilka listków bazylii;
- oliwę z oliwek.

Na rozgrzaną patelnię lub rondelek wrzucamy drobno pokrojoną cebulę, czosnek, sól, pieprz i cukier.
Po zmiękczeniu cebuli dodajemy zmiksowane lub drobno pokrojone pomidory. 

Tutaj są różnice w przepisach.
 Jedni po pierwsze opierają pomidory że skórki wrzucając je do wrzącej wody, bo nie chcą jeść skórki z pomidorów. 
Inni nie chcą też jeść  ziarn z pomidora. Wtedy należy je usunąć krojąc pomidor na kawałki i wyjmując je łyżeczką. 

Osobiście lubię pomidory w całości ze skórką I z ziarnami. By szybciej uzyskać sos po prostu miksuję pokrojone pomidory I wszystkie inne składniki i dodaję je na patelnię. 
Kiedy sos zgęstnieje w ostatniej fazie dodaję drobno pokrojoną bazylię I oliwę z oliwek,  jak nie dodałam jej poprzednio.

Nasz sos pomidorowy jest gotowy do spożycia lub do umieszczenia go w słoikach na zimę. 

Jak sami widzicie przepis jest prosty i szybki do wykonania.

Najczęściej podaję go z makaronem spagietti nr6 lub nr10. Jeśli lubicie możecie posypać go utartym twardym żółtym serem i talerz ozdobić listkami bazylii.

SMACZNEGO!!