Translate

INNE ŚWIĘTA WE DWOJE...

Kolejny świateczny dzień przed nami.

Dzisiaj wstałam trochę wcześniej by przygotować dla nas śniadanko i zaparzyć kawusię , której zapach rozszedł się po całym domu. 

Za oknem jeszcze panuje zmrok i tylko piejące w oddali koguty informują o tym , że dzień się budzi.


 Zapaliłam światełka na choince , sznur światełek na oknach i od razu atmosfera świateczna wypełniła salon. 





To są chwile , które uwielbiam i zawsze staram się je trzymać w pamięci.



Dla wszystkich święta są okresem w którym pamietamy o naszych bliskich tych , którzy są koło nas tych , którzy są gdzieś daleko , czy tych , których już na tym świecie nie ma a wspomnienie o nich powoduję uczucie ciepła w naszym sercu.

Tak dzieje się szczególnie gdy  wiele lat naszego życia mija i mamy co wspominać. 
Osobiście dziękuję Bogu za to , że mam wiele miłych wspomnień z okresu świąt i to nie tylko z okresu dzieciństwa. 

Doceniam to , że je mam .

To oczywiście przychodzi z czasem. Młodzi ludzie  nie mogą tego zrozumieć, przynajmniej większość z nich.

W tym roku postanowiliśmy z mężem wigilię i pierwszy dzień świąt Bożego Narodzenia spędzić tylko we dwoje w naszym domu.

Czuliśmy obydwoje potrzebę spędzenia tych świątecznych dni , w światecznej atmosferze naszego udekorowanego domu na spokojnie z dużą ilością czasu na rozmowy przy stole zastawionym naszymi ulubionymi potrawami i nie tylko.

Tak więc na świątecznym stole nie zabrakło greckiego awgolemono ( czyli takiego polskiego rosołu z ubitym jajkiem i cytryną ) i po pewnej przerwie polskich pysznych kotletów schabowych z sałatką z kapusty i marchewki oraz przepysznych ogórków kiszonych.





Wszystko na spokojnie , w pełnym porządku i w uroczej świątecznej atmosferze.

W te świąteczne dni chcę poza pysznościami na stole cieszyć się cudownie nakrytym stołem, czerwonymi serwetkami czy nawet świecami .



 Do tego obrazu stołu świątecznego byłam przyzwyczajona w rodzinnym domu , gdzie ubieranie domu i przygotowywanie wiątecznego stołu było pewnego rodzaju rytuałem.

Kocham tą atmosferę.

Zachowałam ją w moim domu nawet kiedy dom w święta był pełen dzieci. Cieszy mnie bardzo , że i moja córka to samo kontynułuje i czuje tą samą potrzebę u siebie w domu w Anglii.

Nie wszystkie domy w Grecji tą tradycję mają. W wielu z tych w których uczestniczyłam w świątecznym obiedzie były podobnie przygotowane , ale przyznam , żę nie wszystkie. Może dlatego kiedy jesteśmy na Korfu w okresie świąt chcę te dwa pierwsze dni świąteczne spędzać u nas w domu by tą tradycję zachować.

W tym roku wszystko było tak jak być powinno , uroczyście, smacznie. Tym razem na spokojnie i tylko we dwoje.

Jakie to cudowne uczucie , kiedy po 18 latach wspólnego życia mamy nadal wiele tematów do dyskusji i ochotę do wymiany pogladów na różne tematy i to nie tylko te , które dotyczą tematów rodzinnych. 

Zdaję sobie dokładnię sprawę z tego , że to nie jest częste zjawisko. 

Bardzo to doceniam !

Niestety w większości przypadków po wielu latach małżeństwa bardzo łatwo można odróżnić siedzące w kawiarni pary małżeńskie bo są to osoby , które siedzą razem ale między sobą nie rozmawiają....  
Nie mówię tutaj o częstym obrazie ich kłócenia się w takich przypadkach.

W tym roku mimo wielu zaproszeń na święta do Aten, do Anglii, do domów naszej rodzinki na Korfu zdecydowaliśmy się te dwa dni spędzić na spokojnie sami.

Przez wiele lat te dni były dla nas okresem gonitwy by zdążych zrobić wszystko co trzeba, by przygotować wszelkie potrawy i na czas zorganizować święta tak by wszyscy zaproszeni byli zadowoleni .

 Byliśmy z tego zawsze bardzo zadowoleni , ale często dni świąteczne kończyły się podpieraniem się nosem ze zmęczenia i brakiem czasu dla nas.

Tutaj powiecie , że to są właśnie święta i cały ich urok. 

Zgadzam się , ale to jednak zależy od tego z którego punktu widzenia na to się patrzymy.

Racja , że nawet to wielkie zmęczenie poświąteczne często mile się wspomina wchodząc ponownie w codzienny rytm życia. 

Czasami warto jest jednak spróbować coś innego. 

Dlatego zgadzam się z tym by od czasu do czasu nawet pojechać na te dni do zupełnie nowego miejsca by tam z rodziną spędzić święta. 
To pozwoli dodatkowo docenić rodzinnie spędzone święta w rodzinnym domu w poprzednich latach kiedy wszystko stało na głowie gospodyni domu. 

Cudownie jest też spędzić święta u swoich dzieci kiedy inni wszystko przygotowują i my po prostu tylko mamy okazję tym się cieszyć i zachwycać.

My przeżyliśmy to wielokrotnie w różnych miejscach , z różnymi członkami rodziny , w większym czy mniejszym gronie rodzinki.

Chcieliśmy spróbować przeżyć to inaczej , bardziej prywatnie czy cieszyć się tymi chwilami we dwoje, by należaly one tylko do nas. 

W dniu dzisiejszym , przy rozwoju technologii , obecność całej rodzinki jest możliwa nawet na odległość. Można nawet siąść do stołu mając na ekranie monitora nasze dzieci czy nasze wnuki.

Jednak czasami , z biegiem lat szukasz w tych dniach trochę spokoju by to przeżyć bez zmęczenia .  

Chcesz to przeżyć bez chaosu, który panuje w domu w bardzo dużym gronie rodzinnym w te świąteczne  dni kiedy po wspólnej uczcie dom wygląda tak jakby tsounami przeszło przez nasz salon i kuchnię i nie wiemy z którego miejsca zacząć to czyścić.

Czasami w takim tłumie gości można czuć się zupełnie samym. Czy znacie to uczucie?

Dlatego postanowiliśmy przeżyć te święta we dwoje czując , że jesteśmy razem w pełnym znaczeniu tego słowa.


Nasz eksperyment udał się w pełni . 

Te dwa dni w pełni były nasze .

Śniadanko przy kominku z uroczą świąteczną muzyką na spokojnie.



 Nie zabrakło uroczystych chwil, uczestniczenia w mszy świętej w pobliskim kościele na spokojnie i późniejszą kawusię u nas w domu dla licznych sąsiadów i znajomych , którzy popijając grecką kawusię zajadali się moimi poslkimi słonymi paluszkami czy wspaniałym sernikiem z przepisu mojej babci.





Był też czas na wspólny spacer po obiedzie oraz na kontakt z naszą rodzinką przez internet.

Co chwilę ktoś dzwonił do nas i w monitorze telefonu komórkowego widzieliśmy uśmiechnięte twarze naszych dzieci , czy wnuków w czasie otwierania prezentow , które im wysłaliśmy.

Dzieki technologii mogliśmy obserwować ten świąteczny szał w ich domach na odległość , siedząc u nas w domciu w naszej przytulnej , spokojnej atmosferze. To tez miało swój urok!

Obecnie rodzinka jest rozsiana po całej Grecji i nawet po różnych kątach świata , w Anglii, w Polsce. Dzieki technologii możemy jednak mieć wspólne świąteczne chwile nawet na odlgłość. 

Niektórzy z Was powiedza to nie to samo !

 Racja .

Wielokrotnie przeżyliśmy taki szał świąteczny z bliska kiedy czasami chcieliśmy po prostu wyłączyć się i gdzieś  ucieć by odpocząć choćby na chwilę. Jednak często nie było takich możliwości bo potrzebna była nasza pomoc. 

Przyszedł czas by to przeżyć inaczej, choćby przez te dwa dni świąteczne.

Bo drugi dzień świąt będzie bardziej tradycyjny i grecki.
Spędzimy go w dużym gronie naszych znajomych biesiadując , tańcząc i śpiewając do późna w nocy.
Na stole będzie pieczona owieczka z ziemniakami, wiele greckich przystawek i dużo greckiego wina .

I tak życie toczy się dalej. Jak to będzie wyglądało w następnym roku - zobaczymy.....

PAMIĘTAM NA KORFU ŚWIĘTA BEZ PRĄDU !!

W okresie zimy i nie tylko po bardzo wietrznych dniach na wyspie bardzo często nie mamy prądu na krótko lub nawet na kilka dni.


Jesteśmy do tego przyzwyczajeni i staramy się zorganizować w domach tak by w przypadku braku prądu dom mógł funkcjonować.

Gorzej jest kiedy coś takiego się dzieje kiedy są święta i kiedy spodziewamy się w domu gości!!!




Z wiatrem i bardzo silnymi burzami nikt jeszcze nie wygrał !!! Ostatnio przy zmianie klimatu wszędzie takie sytuacje obserwuje się.

Dodatkowo sieć elektryczna na wyspie , która ciągle jest poprawiana , przyznam , nie jest w najlepszym stanie. 

Na temat elektryczności na Korfu macie jednak inny artykuł tutaj 
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/04/elektycznosc-na-korfu.html


W tym artykule chcę się z Wami podzielić moimi wspomnieniami z jednych świąt Bożego Narodzenia na wyspie kiedy nie mieliśmy prądu !!!

Tych świąt oczywiście nie zapomnę!

Miało to miejsce w 1986 czy 1987 roku , dokładnie nie pamiętam. Pamiętam , że moja córeczka była jeszcze mała, więc to musiało być w tych latach.

Tak jak to było w naszym zwyczaju ja organizowałam wigilię dla całej rodziny z polsko-greckimi daniami , drugiego dnia mieliśmy angielskie przysmaki u siostry męża , której mąż jest Anglikiem.

W tym roku te dwa dni minęły przyjemnie , tak jak zwykle z wieloma smakołykami i spacerami po zatoce Garitsa. Wszystko odbywało się planowo. Piszę o tych rodzinnych tradycjach w innym artykule. 

W drugi dzień świąt , jak zawsze , cała rodzina miała zebrać się u mojej teściowej, która mieszkała w dzielnicy Garitsa .

Tego dnia tradycyjnie zjedliśmy awgolemono z dużą ilością warzyw, czyli zupę , jakby rosół z ubijanym jajkiem z cytryną . 



Po dwóch dniach obfitych w różne dania mięsne wszyscy chcieliśmy zjeść coś tradycyjnego , ale lekkostrawnego. 
Ciepła zupa na pierwsze i gotowane warzywa z gotowanym mięsem wołowiny i kurczaka to było bardzo dobre rozwiązanie.

Po porannej kawusi na Listonie pojechaliśmy do teściowej by przed obiadem trochę pomóc przygotować sałatę, nakryć do stołu itp.

Wtedy okazało się , że cała dzielnica Garitsa gdzie ona mieszkała nie ma światła .  Dodatkowo w tej samej dzielnicy mieszkała moja szwagierka , więc też prądu w domu nie miała. 

Około 12.30 dowiedzieliśmy się , że pół stolicy nie ma prądu i problem jest bardzo poważny . Nikt nie wiedział na ile prądu nie będzie , informowano nas tylko o tym , że na pewno to potrwa kilka dni !!!

Głodna rodzina była zebrana w salonie. Zupa ugotowana w dużym garnku też była gotowa , ale zimna . W większości domów w tym czasie kuchnie miały tylko elektryczne kuchenki. 

Na nasze nieszczęście dzielnica Kanoni gdzie ja mieszkałam też światła nie miała, nie można było więc po prostu przenieść się do innego mieszkania  gdzie jest prąd....

Na stole stały sałaty, różne drobne zakąski, chlebek świeżo upieczony przyniesiony rano z piekarni znajdującej się niedaleko domu. Nie było jednak możliwości odgrzania zupy tym bardziej , że była ona dla tylu osób.

W tym czasie i właściwie do dnia dzisiejszego we wszystkich domach greckich nie brakuje dwóch tradycyjnych urządzeń działających w oparciu o małą butlę gazową.

 Jest to mała kuchenka gazowa i mała lampa na gaz. Takie wyglądające na turystyczne urządzenia , które przez Greków do dnia dzisiejszego są używane.



Jak zobaczyłam je u teściowej po raz pierwszy zastanawiałam się dlaczego coś takiego w domu jeszcze ma, przecież w kuchni miała normalną dużą kuchnię elektryczną !!?

Bardzo często widziałam ją jak parzyła grecką kawę w małym garnuszku właśnie na takiej kuchence. Tłumaczyła mi , że to jest wygodniejsze , bardziej ekonomiczne i kawa tutaj szybciej się parzy. To fakt , sama to widziałam. 

Dodatkowo zrozumiałam jak cenne są te urządzenia w dniach bez prądu!

I tak w ten świąteczny dzień bez prądu powiesiliśmy lampę gazową nad stołem i zasiedliśmy do jedzenia zakąsek i wszystkiego na zimno co na stole było. 

Teściowa dodatkowo na małej patelni smażyła jaja sadzone , po cztery , bo więcej się nie mieściło. 

Tak w ten drugi dzień świąt Bożego Narodzenia wszyscy zjedliśmy po dwa jaja sadzone z dodatkami. chyba pierwszy i ostatni raz na święta jadłam jaja sadzone !

Oczywiście brak światła nie zakłócił tradycji śpiewania i zabawy. Ta szczególna atmosfera nawet wszystkim się podobała choć każdy z nas zastanawiał się jak długo to będzie trwało. 

Przyzwyczajeni do elektryczności w domu jesteśmy od niej uzależnieni pod każdym względem.

W domach na wsiach , czy w nowych jednorodzinnych domach są kominki , którymi można ogrzać przynajmniej główną część domu. Można nawet ugotować coś na ogniu , czy upiec kawałek mięsa.

Mieszkając w mieście w bloku takiej możliwości nie ma.

Całe szczęście dla nas w ten pamiętny dzień teściowa miała jeszcze w domu duży grzejnik gazowy na dużą butle gazową , coś co wtedy było bardzo popularne w blokach do ogrzewania.
 Takim grzejnikiem można było ogrzać nawet małe mieszkania. W tym czasie na Korfu działały firmy dostarczające te duże butle gazowe nawet do domu. To było w tym czasie bardzo popularne.

Na szczęście dla nas!!! 
Bo w ten sposób dzień i wieczór spędziliśmy bardzo mile , choć bez ciepłego posiłku. Przynajmniej w domu było ciepło  i przyjemnie.

Następnego dnia my też byliśmy zmuszeni kupić taki gazowy grzejnik by ogrzać przynajmniej salon naszego domu , bo z posiadanych informacji poprawienie poważnego problemu w liniach elektrycznych miało trwać kilka dni. 
Następnego dnia wszystkie sklepy z takimi grzejnikami sprzedały wszystkie posiadane grzejniki - to była dla nich świetna okazja !

Na wyspie nie mamy w zimie bardzo niskich temperatur , ale tutaj wilgoć jest  bardzo odczuwalna . Domy trzeba ogrzewać by nie mieć z tym problemu.

W wielu domach , szczególnie w blokach gdzie centralne ogrzewanie działa tylko kilka godzin , 2-3 rano i to samo wieczorem ludzie ogrzewali się takimi grzejnikami.  

Obecnie jest wiele innych sposobów , ale wszystkie na prąd. Dlatego wielu mieszkańców miasta o ile mają miejsce trzymają nadal te grzejniki na gaz na wszelki wypadek.

Na wsiach jesteśmy bardziej zorganizowani.




 Na wsiach mamy kominki, mamy zbiorniki na wodę , bo przy braku prądu pompy nie działają, mamy lampy gazowe, lampy na baterię , agregatory dla lodówek i zamrażalników z produktami z naszych ogródków ,itp.

W wielu domach na wsi  energetyczne kominki  są też przystosowane do działania w przypadku braku prądu by przynajmniej część domu ogrzewała się.  

Bo trzeba dodać , że częściej mamy  problem z prądem na wsiach niż w stolicy .

W związku z brakiem prądu u mnie na wsi przedwczoraj przez cały dzień przypomniałam sobie te szczególne święta? 

A co Wy robicie gdy u Was w domu nie ma prądu ??


MÓJ SPRAWDZONY PRZEPIS NA ŚWIĄTECZNY SERNIK WIEDEŃSKI

Za kilka dni święta Bożego Narodzenia i nawet na obczyźnie nie wyobrażam sobie tych świąt bez świątecznego sernika wiedeńskiego  z przepisu mojej babci .

To jest nieodłączny składnik "zapachowy" mojego domu by wejść w atmosferę świąt.



Wszystkie produkty potrzebne do przygotowania sernika wyjmujemy godzinę wcześniej z lodówki by były w temperaturze pokojowej.

Do upieczenia mojego sernika potrzebne są następujące produkty



- 1 kg sera białego , najlepiej twarogu;
- 1 masło lub neovitam;
-1,5 szklanki cukru;
- 6 jaj ;
- 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej lub CORNFLOUR;
- 2 wanilie;
- utarta skórka z 2 pomarańczy;
- filiżanka rodzynek.

Oddzielamy 6 żółtek od białek . Białka z 5 jak będą później ubite na sztywno , 6-te zostawiamy by nim posmarować ciasto przed włożeniem go do piekarnika.




Po pierwsze do miksera wrzucamy 6 żółtek i cukier i dobrze to ubijamy przez kilka minut.

Dodajemy wanilię, mąkę ziemniaczaną i nadal ubijamy.






Masło wrzucamy do rondelka i rozpuszczamy. Zostawiamy je na boku by trochę ostygło.



Rodzynki parzymy wrzącą wodą i dobrze suszymy na ścierce. 



Widelcem lub maszynką mielemy ser na bardzo dobrze rozdrobnioną mieszaninę.



Do większego pojemnika lub garnka dajemy ser i ubite z cukrem jaja i miksujemy dobrze to wszystko .



Następnie dodajemy skórkę z pomarańczy i rodzynki.



Mieszamy to wszystko już łyżką a nie mikserem i dodajemy względnie chłodne rozpuszczone masło. Mieszamy wszystko ponownie .



Następnie do garnaka dodajemy ubite na sztywno białko i delikatnie wszystko razem mieszamy na jednolitą masę.






Przygotowujemy blachę lub pireks posmarowany masłem i posypany bułką tartą.



Wkładamy ciasto do formy ,  rozprowadzamy je równomiernie i na końcu mając do pomocy pędzelek umoczony w białku smarujemy całość.



Nagrzewamy piekarnik do 180C i pieczemy sernik na około godzinę  i 15 minut tak by nabrał złotego koloru. To musicie sprawdzać bo każdy piekarnik jest inny.



Zostawiamy sernik przykryty ścierką . Po ostygnięciu wkładamy do lodówki.  Lepszy jest zimny !!!

SMACZNEGO .




WAKACJE NA KORFU Z PSEM

To temat, który często poruszacie i prosicie o kilka słów na ten temat.  Wielu z Was w czasie wakacji nie chce pozostawić w domu swoich zwierzaków i mimo dość wielu trudności chce przylecieć czy przyjechać na Korfu ze swoimi zwierzakami.

Po pierwsze pytacie się , czy Grecy , czy Koriacy lubi domowe zwierzęta?

Ilość kotów koło domów to część mojej odpowiedzi.

Jeśli chodzi o psy różnej wielkości to na trasach spacerowych w stolicy zobaczycie wiele osób ze swoimi psiakami na porannych spacerach. 

Ostatnio , co mi się bardzo podoba , wszyscy są zaopatrzeni w plastikowe woreczki do zbierania wszystkiego co psy "zostawiają" na trawnikach.  Dodatkowo w ostatnich latach wprowadzone jest prawo , że każdy , nawet osoba mieszkająca w bloku , ma prawo posiadać w domu  jedno domowe zwierzę, np. kota lub psa , o ile nie jest to zabronione w regulaminie lokatorów bloku. 

Dokładniej są też określone prawa i kary dotyczące traktowania zwierząt. Za trzymanie wiele godzin psa na balkonie też są kary!!

Na Korfu jak wiecie jest bardzo dużo Anglików , którzy mieszkają tutaj na stałe. Tak jak wszyscy Anglicy są oni wielkimi miłośnikami czworonożnych przyjaciół i wszyscy je tutaj mają.

Często ci moi znajomi narzekają , że na Korfu nie ma kawiarni gdzie można wewnątrz budynku pójść i napić się kawy ze swoim zwierzakiem, przynajmniej tym większych rozmiarów. Bo pojawiły się ostatnio dziewczyny z dużymi torbami w których mają swoje malutkie psy i wchodzą z nimi do kawiarni czy autobusów.

Na szczęście warunki klimatyczne na Korfu w ciągu całego roku pozwalają na to by usiąść na zewnątrz kawiarni ze swoim psem.

Trudniejsza trochę sprawa jest z psami większych rozmiarów. 
Sama psa miałam , ale obecnie nie mam i słyszę to od moich znajomych.
Jeśli chcecie przyjechać na wakacje na Korfu z psem i szukacie zakwaterowania musicie szukać w warunkach zakwaterowania czy jest możliwe posiadanie psa czy kota. Bardzo często jest to podkreślone. 

Jeśli jednak nie ma na ten temat wzmianki przed rezerwacją zakwaterowania dokładnie to ustalcie byście po przyjeździe nie mieli niepotrzebnych nieprzyjemności!!!

Są jednak na Korfu  samotnie stojące w ogrodach domki do wynajęcia gdzie bez problemu możecie wypoczywać ze swoim czworonożnym przyjacielem. 

By się z nim swobodnie przemieszczać dobrze jest mieć własny lub wynajęty samochód bo publiczne środki transportu często są bardzo załadowane w sezonie i to może stanowić wielki problem dla Was .

Jeśli chodzi o plaże to na wyspie jest wiele plaż na których możecie przebywać ze swoim psem. Na wszystkich plażach zorganizowanych towarzystwo dużego psa może być problemem nie tylko właścicieli leżaków , ale osób siedzących w sąsiedztwie. 

Jest jednak wiele bardzo długich plaż tylko częściowo zorganizowanych gdzie możecie świetnie spędzić czas nawet pływając z psem z dala od innych ludzi. 

Do takich plaż należy bardzo długa plaża w Almiros na północy wyspy , która jest kontynuacją plaż miejscowości Acharavi. 




Tutaj możecie też znaleźć apartamenty czy wolno stojące domy do wynajęcia.
Dodam , że nawet na długich częściowo zagospodarowanych plażach na boku z dala od stojących tam leżaków jest wiele miejsc gdzie możecie być z psem na plaży bez problemu.

 Takie miejsca znajdziecie na piaszczystej długiej plaży w Glyfada , w Acharavi, na wielu plażach południowej części wyspy. 

Po prostu co jest chyba zrozumiałe nie należy kąpać się z psem w morzu w miejscach i w czasie gdy obok Was jest dużo ludzi i szczególnie gdy są w okolicy dzieci. 

Takie zabawy w wodzie czy spacery z psem na plaży są wskazane w godzinach rannych czy popołudniowych kiedy te miejsca są właściwie puste. To nawet jest lepsze dla Waszych zwierzaków!

Wiele takich bardzo długich i piaszczystych plaż znajdziecie też na południowo - zachodnim wybrzeżu wyspy. 

Czytajcie na ten temat mój osobny artykuł tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/poudniowo-zachodnie-wybrzeze-korfu.html






Dodatkowo na wyspie mamy bardzo dużo małych , dzikich plaż , często znajdujących się tuż przy drogach . Są one ukryte w  zieleni i tylko kilka samochodów tam stojących przy drodze informuje nas o ich istnieniu.
Wśród nich jest wiele nieoficjalnych plaż nudystów na temat których czytajcie mój osobny artykuł tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/01/plaze-dla-nudystow-na-korfu.html



Życzę udanych wakacji !!!


KOLĘDY NA KORFU DAWNEJ I DZISIAJ

Tradycja śpiewania kolęd w Boże Narodzenie na Korfu istnieje od bardzo dawna.
Kolędy są śpiewane tutaj trzy razy . Pierwszy raz w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, drugi raz w przeddzień Nowego Roku i trzeci raz 6 stycznia .

Z biegiem lat jednak ten zwyczaj jest kontynuowany w inny sposób .
 Są też duże różnice w tym jak to wyglądało i wygląda w stolicy,  jedynym mieście na Korfu czy na wsiach korfiańskich.

Postaram się to Wam opisać jak to wyglądało dawniej i co się dzisiaj zmieniło.



Moja druga teściowa była mieszkanką wsi korfiańskiej przez całe jej życie, czyli 97 lat. 
To oczywiście sprawiało , że dla mnie jej opowiadania o życiu na wyspie z różnych okresów czasu były kopalnią wiedzy którą , między innymi , tutaj na blogu staram się Wam przekazać.
Bardzo często siedziałyśmy na wsi na werandzie i po zadaniu przeze mnie jakiegoś pytania ona zaczynała opowiadać , nie przerywając opowiadania przez długi czas. 
Dla niej to była wielka przyjemność przekazania komuś tego co przeżyła , dla mnie to była wielka szkoła życia i źródło do wielu przemyśleń.




Opowiadania na temat świąt i panujących na wsi na Korfu zwyczajów były fascynujące i pełne informacji o całej rodzinie nawet z wieloma szczegółami, których nawet mój mąż  z okresu dzieciństwa nie pamięta.
 Ja miałam szczęście być milczącą słuchaczką jej opowiadań....

Wsie korfiańskie przed rozwojem turystyki w latach 60-tych były pełne życia. Każda z wiosek liczyła sobie ponad 200-300 mieszkańców, miała wiele dużych rodzin z wieloma małymi dziećmi. Najczęściej były to rodziny ubogie , dzieciaki latały po dworze na bosaka i w połatanych ubraniach - nikt się więc nie wyróżniał!

W tym okresie święta były okazją do zakupu nowych ubrań, czy do zjedzenia zabitej na tą okazję owieczki. Bo mięso gościło na stołach na wsiach najczęściej tylko w święta Bożego Narodzenia i świętach Wielkanocnych . Ludzie żyli ubogo , ale szczęśliwie i bardzo często znajdowali okazję do spotkań i wspólnego śpiewu. 

I tak kolędy śpiewane w okresie świąt były do tego świetną okazją!!

Na wsiach kolędy śpiewane były przez dzieci i przez dorosłych , ale w różnych godzinach i różnych miejscach.

Dzieciaki najczęściej śpiewały kolędy we wczesno popołudniowych godzinach przed wyznaczonymi przez rodziców domami . Najczęściej były to domy rodziny, znajomych , księdza wioski, sołtysa i tych mieszkańców wioski , którzy z pewnością otwierali drzwi domów by posłucha tych kolęd.

Po kolędzie dzieci otrzymywały suszone figi, orzechy, czy migdały. 




W wielu domach przygotowywano w tym celu tradycyjne korfiańskie loukoumades, smażone przez gospodynię domu nie tylko dla śpiewających kolędy, ale i dla domowników.

 Na ich temat macie osobny artykuł na moim blogu.

To co pozostawało po takim dniu, nawet zimne loukoumades były  jedzone na śniadanie czy kolację w połączeniu z jakimś ciepłym napojem dzikiej herbaty czy innym.








Pieniędzy wtedy  za dużo nie było i tak tylko w nielicznych bardziej bogatych domach dzieciaki dostawały jakieś drobne. 

W większości przypadków po prostu zajadały się ciastkami , czy wypełniały kieszenie ubrań różnymi smakołykami. 

W tym okresie dorośli śpiewali kolędy na wsiach w godzinach wieczornych od 21.00 do późnej nocy. Najczęściej gromadziła się grupa śpiewających wieśniaków , którzy chodzili po poszczególnych uliczkach wioski by śpiewać kolędy pod oknami znajomych i tych u których byli serdecznie witani i często zapraszani do środka na poczęstunek czy lampkę domowego wina.

Tutaj nie mówiło się o podarunkach , ani pieniądzach. To było po prostu spotkanie ludzi by pośpiewać i mile spędzić czas. W niektórych , nielicznych , wioskach byli też regionalni muzycy mający skrzypce , czy jakąś gitarę. Oni też uczestniczyli w kolędach. 

W takich przypadkach najczęściej w ostatnim domu w którym pod oknami śpiewano kolędy  rozpoczynała się zabawa  i tańce nawet do rana. Oczywiście trasa takiej śpiewającej grupy była z góry określona i wszyscy wiedzieli gdzie i w którym domu śpiewy się zakończą i rozpocznie się zabawa. 

To był jeden ze sposobów spędzenia bardzo mile czasu w dużej gromadzie znajomych i rodziny. 

Nie było wtedy telewizji, radia, nawet wcześniej elektryczności , ale ludzie fajnie , wspólnie  świetnie się bawili. 

Obecnie kolędy na wsiach wyglądają inaczej.

Dzisiaj śpiewają je tylko dzieci i to małe gromadki dzieci , bo wsie opustoszały. Mają o wiele mniej mieszkańców i najczęściej są to ludzie starsi. Rodziny z małymi dziećmi mieszkają w stolicy by być bliżej szkół i miejsc pracy.

Te nieliczne dzieciaki na wsi  śpiewają nadal kolędy.
 Często nawet rodzice dziadków mieszkających na wsiach przyjeżdżają z wnukami by zaśpiewały dziadkom kolędy . 

To też jest bardzo miły zwyczaj, bo w Grecji nie zapomina się o ludziach starszych.

Obecnie i na wsiach dzieciaki ubierają się w czerwone czapki Św. Mikołaja . Trzymają dodatkowo w rękach trójkąty metalowe na których wybijają rytm śpiewanej kolędy .



W niektórych domach na wsiach do dnia dzisiejszego częstuje się dzieciaki LOUKOUMADES .

Ja wprowadziłam u nas w domu inny zwyczaj
Nasz dom ma polski akcent i zawsze w te dni mam cały koszyk pieczonych przeze mnie polskich słonych paluszków , którymi częstuję dzieci. 
Przyznam , że od lat o tym wiedzą i  na paluszki przychodzi do mnie do domu wiele gromadek dzieciaków. 

Wszyscy zajadają się paluszkami i nawet biorą kilka na drogę !!!



To jest bardzo fajny zwyczaj , który co roku kontynuuję .

Obserwuję jednak , że z roku na rok na wsi jest coraz mniej dzieci śpiewających kolędy. Nawet te które mieszkają na wsi wolą posiedzieć w tych godzinach przed telewizorem czy z internetem niż biegać po domach i śpiewać kolędy. 

Świat się zmienia....

Jak dawniej ten zwyczaj wyglądał w stolicy Korfu ?

Dawniej w stolicy Korfu kolędy najczęściej były śpiewane przez dzieci z pobliskich miastu wiosek w godzinach porannych. A to dlatego , że nie mając komunikacji te dzieciaki dochodziły do miasta na piechotę. Były to grupy młodych ludzi , którzy dobrze się znali, Często chodzili do tej samej szkoły czy byli członkami orkiestr dętych istniejących od dawna na Korfu. 

Dzieciaki ze stolicy najczęściej nie brały udziału w tym zwyczaju zajęte różnymi innymi zajęciami pozaszkolnymi.

Najczęściej te gromadki dzieci przechodziły od sklepu do sklepu , śpiewały kolędy i otrzymywały w zamian za to od właścicieli sklepów pieniądze i często dodatkowo jakieś słodkości. Ci , którzy mieli jakieś instrumenty muzyczne grali dodatkowo na nich by efekt był lepszy i by otrzymać więcej pieniędzy.

 Stolica wyspy zawsze wcześniej naśladowała zwyczaje europejskie. W stolicy  mieszkało też więcej ludzi zamożnych i tak chodzenie i śpiewanie kolęd było też połączone z myślą o otrzymaniu jakiegoś lepszego poczęstunku czy pieniędzy.

W stolicy panowała nawet na ulicach świąteczna atmosfera . Główne drogi miasta były w jakiś sposób ozdobione i tak to też przyciągało gromadki dzieci z okolic by to zobaczyć i dodatkowo pośpiewać kolędy.

Oczywiście nie było wtedy ani ubrań Świętego Mikołaja , ani czerwonych czapek dla śpiewających. Dzieciaki ubrane były w swoje codzienne ubrania, często bardzo ubogie choć starannie uprane i wyprasowane żelazkami z węglem!

Obecnie wygląda to zupełnie inaczej. Jest to bardziej masowy zwyczaj. Uczestniczy w nim bardzo dużo dzieci ze stolicy , z okolicznych czy nawet odległych wiosek , wiele grup muzycznych, czy chórów z ludźmi w bardzo różnym wieku od maluchów do emerytów.

Kolędy śpiewane są w sklepach, urzędach, na ulicach.






Dzieciaki najczęściej ubrane są w czerwone czapki Św. Mikołaja , czy nawet całe jego stroje i na każdej ulicy od rana do wieczora słychać melodie kolęd grane na różnorodnych instrumentach.



Dodatkowo w kościołach  też odbywają się koncerty z kolędami z różnych części świata i Grecji. Uczestniczy w nim bardzo dużo mieszkańców wyspy.


















To oczywiście nadaje tym dniom bardzo szczególny charakter .




SAŁATKA Z FASOLĄ ROŻNEJ WIELKOŚCI

Kuchnia grecka jest bardzo różnorodna i bogata w bardzo wartościowe produkty, które oferuje ziemia grecka.
To co jest najcenniejsze to fakt , że w wielu przypadkach potrawy gotowane są z produktów zerwanych nawet tego samego dnia z ogródka. Dodatkowo  przyprawy kulinarne rosnące w Grecji przez cały rok mają o wiele bardziej intensywny zapach i smak.

To wszystko decyduje o tym, że jedząc w Grecji różnorodne dania zachwycacie się ich zapachem i smakiem. Często te same dania przygotowane w kraju smakują trochę inaczej , a to z powodów które wyżej wyjaśniam.
Poza daniami mięsnymi czy rybnymi jest w greckiej kuchni wiele prostych dań, które bardzo szybko możecie przygotować nawet pół godziny przed posiłkiem . To jest Ważne szczególnie dla pań , które mają bardzo załadowany plan dnia .

Do takich dań należą różnego rodzaju sałatki, bogate w różne produkty, które połączone razem mają świetny smak i stanowią dobry, pełny we wszelkie nam potrzebne wartości odżywcze składniki posiłek.
Na temat różnorodnych dań z roślinami strączkowymi macie na moim blogu inny artykuł.

Tutaj chcę Wam zaproponować sałatkę z fasola różnego rodzaju, którą często w zimie podaję na obiad . 



Kuchnia to wielka możliwość dla naszej wyobraźni i często pozwala nam komponować różne dania w zależności od tego co kto lubi , czy chce jeść.

My z mężem bardzo lubimy rośliny strączkowe i w każdym tygodniu wprowadzamy je do naszego jadłospisu.

Moje ulubione dania to właśnie sałatki z grochem różnego rodzaju. Może to być groch mały, średni , duży, biały czarny czerwony lub z czarnym oczkiem. 
Wybór jest duży i dobrze jest łączyć różnego koloru i wielkości groch tak by nawet danie wyglądało ciekawiej i bardziej kolorowo.

Co jest nam potrzebne by je przygotować;

- garść dużej fasoli typu JAŚ ;
- garść małej fasoli;
- 1 średniej wielkości cebula lub szczypiorek;
- kilka ziemniaków ( lub szklankę ryżu białego czy czarnego, grubego makaronu typu pennes czy kaszy gryczanej);
- garść oliwek stołowych;
- sół, pieprz, origano do smaku;
- oliwa z oliwek;
- ocet winny.




Czas przygotowania sałatki to czas zagotowania się wszystkich produktów. 
Jeśli planujecie zrobić taką sałatkę na obiad dobrze jest poprzedniego dnia groch namoczyć by szybko się zagotował. Można wręcz zagotować go poprzedniego dnia w czasie kiedy odpoczywamy wieczorem z rodzinką przed TV.

W dniu podania takiej sałatki na obiad obieramy kilka ziemniaków i gotujemy je BEZ SOLI.

O ile podstawą naszej sałatki jest kasza , makaron czy ryż dobrze jest dodać trochę soli do ich gotowania. Ja tą sałatkę przygotowuję z ziemniakami bo staram się przygotować nasze dania ze wszystkim co mamy nasze . W tym przypadku mamy nasze smaczniutkie ziemniaki, cebulę , czy oliwki.

Kiedy wszystkie produkty do sałatki są ugotowane , fasola jest miękka, ale nie za miękka tak by skórka się nie rozpadała zaczynamy mieszać razem wszystkie produkty. 

Oczywiscie tutaj dodam , że o ile macie też coś innego co lubicie i doda smaku sałatce możecie to dodać. 

Tutaj liczy się inicjatywa każdego z Was. 

Na przykład mile widziana jest drobno posiekaną zieloną pietruszkę, której ja dzisiaj nie miałam, a którą często dodaję.

Kiedy połączycie ostrożnie wszystkie składniki sałatki dajecie oliwę i ocet do smaku i na końcu grubą sól do smaku. 




Bardzo często oliwę dodajemy też na sałatkę na talerzu bo większą jej część pochłaniają ziemniaki. ale to zależy od każdego ze smakoszów.

Talerz takiej sałatki jest wystarczającą porcją by się najeść dając organizmowi potrzebne, wartościowe składniki. My dodatkowo posiadamy nasze , domowej roboty czerwone , wytrawne wino, które dodaje do tego jeszcze dodatkowy smak!



Ps.
Dwa lub trzy razy w tygodniu jemy w Grecji ryby. Jeśli są to małe szprotki duszone czy smażone świetny dodatek do takich rybek stanowi zielona sałatka lub sałatka z ziemniaków , oliwek i cebuli. Polecam.