Translate

NOWOROCZNE POSTANOWIENIA.

 Pożegnanie starego roku i powitanie nowego to czas do przemyśleń...

Bardzo często w te ostatnie dni roku zastanawiamy się nad tym co nam ten rok przyniósł, co dobrego i co złego się w tym czasie wydarzyło.

 Z pewnością wszyscy z nowym rokiem łączymy wielką nadzieję, że ten rok będzie lepszy lub przynajmniej nie gorszy. 




W Grecji z nowym rokiem rozbijamy w domu owoc granatu by dobro, dostatek i wszystko to co pragniemy wypełniło nasz dom.

Wielu z nas (bo i ja też) staramy się napisać listę postanowień na następny rok. Snujemy plany na przyszłość i staramy się sprecyzować to co chcielibyśmy zrealizować w nadchodzącym roku.

Bardzo często popełniamy jeden zasadniczy błąd, nie precyzujemy  naszych życzeń. Bo pisząc, że chcemy w następnym roku być szczęśliwi to coś nieokreślonego i innego dla każdego z nas.

Jeśli piszecie swoje postanowienia na następny rok mamy kilka rad, które mogą się Wam przydać. 

1) ODCHUDZANIE.

Większość kobiet, szczególnie po świętach obfitych w biesiadowanie przy suto zastawionym stole postanawia przejść na radykalną dietę by jak najszybciej stracić jakieś kilogramy nadwagi. Najczęściej łączy się to z tym, że nie mieścimy się w jakąś ulubioną sukienkę na Sylwestra lub myślimy o wakacjach w bikini w lecie.

Postanowienia o rozpoczęciu szybkich, radykalnych diet to wielkie nieporozumienie. Bo im szybciej straci się jakieś kilogramy nadwagi tym łatwiej ponownie je się nabiera. Po pierwsze nie ma sensu się zamęczać głodówkami i bardzo określonymi posiłkami z ważeniem, mierzeniem kalorii itp. Trzeba w inny sposób spojrzeć na całą sprawę. Nauczmy się od teraz jeść zdrowo i w odpowiednich porach dnia.

Każdy system szkieletowy każdego z nas może udźwignąć określoną ilość wagi mięśni. Macie różne teorię jak się określa tą prawidłową wagę każdego z nas. Ja po prostu uważam, że każdy z nas wie kiedy dobrze się czuje i dobrze według siebie wygląda. Bo nie zawsze poprawna waga oznacza, że wyglądamy najlepiej, że nasze rozmiary w różnych miejscach naszego ciała są takie jakie byśmy chcieli mieć. To można jednak uzyskać po pierwsze rozpoczynając zdrowe, prawidłowe odżywianie się bez ograniczania sobie niczego. Po prostu trzeba mieć bardzo urozmaicony jadłospis pełny w wiele świeżych i kolorowych produktów pełny witamin potrzebnych naszemu organizmowi. Możemy jeść wszystko ale w umiarze. Musimy jednak zawsze pomyśleć o tym, że jemy po to by żyć, a nie żyjemy po to by jeść. I dodatkowo to co jemy zawsze  widać na naszej twarzy, skórze, włosach, paznokciach itd. Dbajmy o nasze zdrowie bo ono jest najważniejsze by można było następnie zrealizować nasze pragnienia czy postanowienia.

Więc nie piszmy postanowień o głodzeniu się by schudnąć, bo jedzenie z przyjemnością to też część radości naszego życia.

2) CODZIENNA GIMNASTYKA 

Jeśli chcemy poprawić naszą sylwetkę zastanówmy się nad wprowadzeniem do naszego codziennego życia gimnastyki. To poprawi nasza ogólną kondycję i może poprawić pewne części naszego ciała zgodnie z tym co chcemy poprawić w naszym wyglądzie.Wybierzmy jednak gimnastykę, która nam się podoba i odpowiada naszej naturze. Nie należy wybierać aerobiku o ile tego nie lubimy. Jest tyle różnych sposobów by się gimnastykować. Jedni lubią pływanie, inni  taniec, inni jogę, a jeszcze inni codziennie bieganie czy chodzenie.

Tylko wtedy kiedy znajdziemy to co nam się podoba i nam odpowiada  będziemy to kontynuować i osiągniemy oznaczony cel i to z przyjemnością. Nie karajmy się działalnością, która nie sprawia nam przyjemności! Gimnastyka powinna sprawiać nam radość, poprawiać nasze samopoczucie, a nie męczyć nas.

3) ŻYJMY W KRĘGU LUDZI POZYTYWNYCH.

Z nowym rokiem określamy często grupę ludzi z którymi chcemy przebywać. Chcemy by byli to ludzie z którymi dobrze się czujemy i mile spędzamy czas. Unikajmy ludzi toksycznych, którzy psują nasze samopoczucie i często cały dzień. Nie musimy być mili na siłę dla wszystkich. Po prostu ludzi których nie darzymy sympatią najlepiej wyeliminować z naszego otoczenia. Nasze życie codzienne będzie w ten sposób o wiele spokojniejsze, milsze i często bardziej produktywne. I nie starajmy się na siłę przebywać w towarzystwie ludzi, którzy mogą nam być potrzebni w przyszłości. Coś takiego nigdy nie działa pozytywnie. 

Jeśli jesteśmy samotni i szukamy kogoś by wspólnie  iść do przodu nie robimy tego na siłę. Ktoś może nam się podobać i chcemy z nim przebywać, ale by ten związek był udany obie strony powinny tego chcieć. 

Jeśli w środowisku w którym żyjemy nie czujemy się dobrze to pomyślmy o tym jak to zmienić, ale nie na siłę. Zawsze na to znajdzie się odpowiedni sposób. Na wszystko musi być odpowiedni czas, sytuacja i miejsce.

4) UCZYMY SIĘ MYŚLEĆ POZYTYWNIE O PRZYSZŁOŚCI.

Z nowym rokiem postanawiamy nie zamartwiać się.  Żyjmy tym co jest obecnie bo przyszłości nikt nie może przewidzieć. Cieszmy się pozytywnymi, drobnymi chwilami każdego dnia. Nawet w trudnych sytuacjach zawsze znajdziemy jakąś pozytywną iskierkę, która nam pomoże z uśmiechem iść do przodu.

Tego oczywiście trzeba się nauczyć. Nie ma sensu martwić się o coś co może, w przyszłości się wydarzyć. Co by było gdyby .... to największa strata czasu i naszej pozytywnej energii. Nadmierne myślenie i analizowanie różnych ewentualnych sytuacji, które mogą w przyszłości mieć miejsce nie ma sensu. Życie zawsze pisze swój scenariusz i w większości przypadków nie możemy wiedzieć co będzie przed nami, nikt z nas nie jest prorokiem. Nie ma sensu planować co będziemy robić za kilka miesięcy, za rok, itd, bo nie wiemy jaka wtedy będzie sytuacja w około nas. Każda, nawet bardzo trudna sytuacja kiedyś się kończy i najczęściej łączy się to z całkiem nie do przewidzenia nowymi wydarzeniami o których wcześniej nie mamy pojęcia.

Dobrze jest wiedzieć czego chcemy w naszym życiu i swoim postępowaniem iść w tym kierunku, ale nadmierne stresowanie się tym, że coś co zaplanowaliśmy zrealizować w określonym czasie przeciąga się to nie jest powód do  zmartwień. Nasze życie to nie kontrolowana ciągle inwestycja, której wydajność jest ciągle obliczana i jak się nie wyrobimy to nas zwolnią! Życie ma swoje prawa i mamy prawo do słabości, do błędów, opóźnień i nie zostaniemy za to ukarani. Po prostu trzeba uzbroić się w cierpliwość i iść w określonym kierunku.

5) SZUKAMY PRACY, KTÓRA NAM SPRAWIA PRZYJEMNOŚĆ.

By żyć i spełniać swoje pragnienia musimy w większości przypadków pracować. Rzadko się zdarza, że rodzimy się z wielkim kontem w banku. Pracujemy by mieć środki do życia, ale róbmy to z przyjemnością.

W pracy spędzamy większość naszego życia, więc bardzo ważne jest to by ten czas spędzać mile. Szukajmy pracy do której byśmy szli z zadowoleniem, pracy która przynosi nam satysfakcję i pokazuje nasze zdolności i wykorzystuje nasze kwalifikacje. Każda praca ma swoje plusy i minusy, ale szukamy tej , która nam najlepiej pasuje. O ile myślimy tylko o wysokości zarobków to praca staje się dla nas codziennym ciężarem i nie możemy w ten sposób być zadowoleni z naszego życia. Każdy z nas ma w sobie ukryty talent. O ile go odkryjemy i wykorzystamy to w pracy to praca staje się na co dzień wielką przyjemnością.

6) NIE NAŚLADUJMY ŻYCIA I SZCZĘŚCIA INNYCH.

Każdy z nas jest inny, ma inny charakter i inną definicję szczęścia. Niewpadajmy w pułapkę naśladowania wszystkiego co reklamowane jest w telewizji bo osobiście może nam to nie odpowiadać. Życie każdego z nas ma swoją historię, swoje możliwości i nie ma sensu porównywać go do życia, np. gwiazd filmowych , czy różnych znanych ludzi którzy pokazują nam jak i gdzie żyją. Często oglądając różne cudownie urządzone mieszkania w instagram smucimy się, że nasze mieszkanie jest biedniejsze, skromniejsze. to nie ma wcale tak dużego znaczenia! Ważne jest to byśmy my czuli się u siebie dobrze i by dom stanowiła szczęśliwa rodzina w nim mieszkająca a nie luksusowe meble!  Bardzo często dążąc w kierunku osiągnięcia kariery zawodowej i wielu dóbr tracimy nasze osobiste szczęście, cudowne chwile spędzone z rodziną by na koniec zostać samym w dużym, luksusowym domu.

7) ZNAJDUJEMY SWÓJ STYL ŻYCIA I UBIERANIA SIĘ.

Każdy z nas jest inny i ma inne zapotrzebowania by czuć się dobrze samemu z sobą i w otoczeniu w którym żyjemy. Po pierwsze staramy się poznać samego siebie  by zrozumieć jaki styl życia nam odpowiada.  To samo dotyczy ubioru. Ubieramy się tak by czuć się w tym dobrze i czuć się sobą. Każdy z nas ma swój styl, który do niego pasuje. Naśladowanie stylu innych w którym my czujemy się obcy , czujemy się uwięzieni jest błędem. Możemy pomyśleć o wprowadzeniu pewnych zmian w naszym ubiorze, ale wybieramy tylko te, które nam osobiście się podobają, a nie te które na siłę chcą nam zmienić np.nasze koleżanki. Czujmy się sobą w tym co nosimy na sobie. 


I tak o ile już zaczynacie pisać Waszą listę postanowień i pragnień na następny rok weźcie to co napisałam powyżej pod uwagę. I jeśli na zmianę roku w Waszym domu rozbijecie owoc granatu , tak jak w Grecji pomyślcie o tym co na tej liście napisaliście.

SAMOTNOŚĆ W CZASIE ŚWIĄT

 Jest różnego rodzaju samotność w czasie świąt. W tym artykul postaram się przeanalizować te jej rodzaje.


Najgorsza jest samotność ludzi starszych tzw. trzeciego wieku.

W okresie świąt najwięcej się o niej mówi. Te sytuacje są najsmutniejsze. Najczęściej doświadczają je ludzie, którzy całe swoje życie poświęcili swojej rodzinie, a kiedy zaczęli  być już niezdolni to kontynuować po prostu rodzina "usuwa" ich na bok. Ci ludzie najczęściej ostatnie lata swojego życia spędzają w domach starców lub samotnie w ich domach pod opieką jakiejś opłacanej przez rodzinę obcej kobiecie. Nie ma dla nich miejsca w dużych, z wieloma pokojami mieszkaniach ich dzieci, nie ma dla nich czasu, bo wszyscy członkowie rodziny są bardzo zabiegani w realizowaniu swoich obowiązków. 

Często też ludzie w starszym wieku nie chcą opuścić swojego domu gdzie spędzili większość lat swojego życia. Mówimy często, że starych drzew się nie przesada! I tak o ile ci ludzie mogą jeszcze sami dać sobie radę w ich domu zgodnie z ich przyzwyczajeniami mieszkają sami przy pomocy dzieci, które dojeżdżają tam kilka razy w tygodniu by im pomóc, dowieźć jedzenie, zakupy, posprzątać, itp.  To jest ich samotność z ich wyboru. Jednak nawet w tych przypadkach te starsze osoby czekają na te szczególne dni świąteczne by znaleźć się przy świątecznym stole z całą ich rodziną. I nie chodzi tu o jedzenie , ten świąteczny posiłek, ale o wspólne świętowanie całej rodzinym.  Czesto myślą wtedy, że to mogą być ostatnie święta z rodziną... Jeśli do tego nie dochodzi to ich samotność wręcz ich boli, bo czują się odtrąceni od ich rodziny.

Taką samotność często widzimy też wśród ludzi starszych , których rodzina mieszka gdzieś bardzo daleko i nie ma możliwości do nich dojechać lub w jeszcze gorszym przypadku gdy takiej rodziny już w ogóle nie ma.

Czasami jest to rezultat  złych decyzji życiowych lub wczesnego odseparowania się od społeczeństwa, od znajomych czy nawet z różnych powodów od własnej rodziny. W takich przypadkach najczęściej te osoby zdane są na pomoc opieki społecznej lub po prostu znajdują się w domach starców, który jest ostatnim etapem ich samotnego życia.

Niestety tak często się dzieje. W tych dniach społeczeństwo stara się dać tym ludziom trochę radości przypominając im ich dawne szczęśliwe lata spędzone z rodziną.


Inna samotność to samotność z konieczności.

W obecnym okresie w wielu przypadkach święta spędzimy samotnie ze względu na panującą pandemię. Nie ma możliwości  spotkania się z najbliższymi by wspólnie świętować. Zabronione jest w okresie lockdown przejeżdżanie do innych regionów czy do innych domów z dala od własnego domu. To utrudnia spotkanie się najbliższych szczególnie kiedy poszczególni członkowie rodziny mieszkają w różnych regionach  czy pracują w czasie świąt. To nie pozwala im uczestniczyć we wspólnej rodzinnej, świątecznej biesiadzie.

Jest wiele zawodów, które nie pozwalają spędzać tych dni z ukochaną rodziną. Jednak osoby pracujące w tych zawodach są  tego świadome i mimo psychicznego ciężaru godzą się z tym.

Nie zapominajmy tutaj też o tych, którzy aktualnie są chorzy i leżą w szpitalach. A obecnie jest takich osób bardzo dużo!  Jeśli dodatkowo są to chorzy na tego paskudnego wirusa i leżą w zamkniętych, odizolowanych sektorach szpitala w wielu przypadkach nie mają nawet możliwości porozmawiać telefonicznie z najbliższymi. Bo ten wirus to choroba z którą walczą w samotności z dala od swoich ukochanych osób i tylko w towarzystwie lekarzy i pielęgniarek ubranych w kombinezony, maski i rękawiczki. Tylko dzięki identyfikatorom ( tabliczkach z ich nazwiskami) znajdującymi się  na tych kombinezonach rozróżniają personel szpitala. Kto  tego nie przeżył nie może sobie tego wyobrazić...



Następna samotność to samotność w tłumie. 

Ten tłum to może być nawet duża rodzina znajdująca się w około, ale żyjąca swoim życiem dalekim od naszych ideałów i marzeń. Może to być rodzina mieszkająca nawet w tym samym domu.W takich przypadkach ta "samotna" osoba po prostu jest z nimi, ale tylko fizycznie. Duchowo jest gdzieś daleko, często jeszcze dokładnie nie wie gdzie, ale jest pewna, że do tego miejsca nie pasuje i nie chce się tutaj znajdować. Bardzo często właśnie w święta to jest bardzo odczuwalne i wtedy podejmowane są radykalne decyzje o zmianie trybu ich życia. Tej samotności nie widać, ale jest ona jedną z najniebezpieczniejszych bo często by ją zlikwidować trzeba samemu podejmować radykalne decyzje w swoim życiu. 

Może to być też  duże towarzystwo znajomych, z którymi od lat ktoś się spotyka, ale zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, że to towarzystwo do niego nie pasuje. Możliwe jest, że ta osobą zmieniła się, możliwe jest też, że zaczęła obiektywnie patrzeć się na tą gromadkę ludzi i zdawać sobie sprawę, że przebywanie z nim jest wielkim nieporozumieniem i stratą czasu.


Samotność we dwoje jest straszna! 

Bardzo często ludzie żyją ze sobą z przyzwyczajenia. Często długoletnie małżeństwa po odchowaniu dzieci, zostają sami w domu i zaczynają zdawać sobie sprawę z z tego , że z biegiem lat stali się sobie zupełnie obcy. Nic ich poza dziećmi nie łączy i mieszkają ze sobą w tym samym domu  tylko jak współlokatorzy i dla oczu innych. Nie mają wewnętrznej siły by walczyć o swoje szczęście, o to by zmienić swoje życie na lepsze. Wynika to też często z wygody, bo tego rodzaju radykalne decyzje wymagają poświęceń, a nie każdy chce to zrobić. 

I tak takie pary małżeńskie żyją pod jednym dachem, codziennie  narzekając na swój los, często kłócąc się między sobą o banalne, wręcz śmieszne czasami sprawy. Bo każda z tych osób czuje się sama tylko nie chce tej prawdzie spojrzeć w oczy. Świąteczne dni spędzone przez nich wspólnie to istna tragedia, bo nawet ich własne dzieci nie widzą ich mile przy ich świątecznym stole bo nawet tam  zawsze znajdą powód do kłótni.


Kolejna samotność to samotność z wyboru.

W dniu dzisiejszym wiele młodych ludzi, ale nie tylko młodych decyduje się żyć samotnie, by mieć własne mieszkanie, własne pieniądze i dużo czasu na swoje życie w przez nich  uporządkowany sposób.

To zjawisko obserwuje się obecnie na całym świecie gdzie wielokrotnie szalone zainteresowanie ich karierą zawodową i wręcz chorobliwe zainteresowanie ich pracą przez 24 godziny na dobę  w ciągu całego tygodnia nie pozwala im myśleć o ich życiu prywatnym. Wielokrotnie nie wiedzą jak wygląda życie poza ich pracą bo często ich życie utożsamiają tylko z ich pracą. Często mówią, że będą miały czas na ułożenie sobie swojego prywatnego życia później, po osiągnięciu pewnych celów w ich życiu zawodowym. Najczęściej jednak w takich sytuacjach przyzwyczajają się do tego sposobu życia ,podnoszą barierkę do której chcą dojść od czasu do czasu i tak ich życie toczy się dalej w ten sam sposób.

Takie osoby właściwie nie odczuwają samotności po ich zawód  to ich rodzina, partner w ich życiu. Zobaczycie je często w okresie świąt w pracy w pustym biurze gdzie siedzą do późna w nocy by zakończyć jakąś pracę w ciszy i spokoju. W innym przypadku znajdziecie je w w ich pustym luksusowo urządzonym, idealnie czystym mieszkaniu gdzie spędzają święta zamawiając posiłek telefonicznie i jedząc go samemu przed telewizorem.

Są to najczęściej perfekcjoniści, codziennie idealnie ubrani,  z bardzo dokładnie określonym planem dnia i nawet kolejnych kilku dni, którzy patrzą się na pary chodzące objęte po ulicach i całujące się tak jakby one były z innej planety. Nawet jeśli mają rodzinę, rodziców czy rodzeństwo to  w dni świąteczne nie mają czasu by z nimi spędzić święta, bo dla nich święta nie mają znaczenia. Liczy się tylko praca i szybkie wykonanie planu dnia.

Te osoby bardzo często świąteczne posiłki uważają za idealną okazję do szukania nowych okazji do ich zawodowych osiągnięć. To są samotnicy zdecydowani na dojście do ich celów za wszelką cenę jeśli nawet w grę wchodzi  urażenie uczuć kogoś innego. 

Pod koniec te osoby samotne z wyboru nawet jeśli zaczynają zmieniać zdanie i chcą znaleźć współtowarzysza w życiu przychodzi im to z wielką trudnością. 

Reasumując człowiek nie jest istotą, która może być szczęśliwa i żyć samotnie. To jest szczególnie odczuwalne właśnie w świąteczne dni kiedy gromadzimy się przy suto zastawionym stole by tradycyjne, razem spędzić mile czas. Czasami cały nasz świat to druga ukochana osoba z którą żyjemy i jesteśmy wspólnie szczęśliwi. W te szczególne dni roku, o ile jest to możliwe, lepiej jest jednak zasiadać do świątecznego stołu w większym gronie. 


Jestem pewna , że zgadzacie się ze mną !

CZUJECIE CZAR ŚWIĄT BOŻEGO NARODZENIA?

 Święta Bożego Narodzenia tuż przed nami.  



Większość z nas bardzo na nie czeka. Te dni w roku mają coś szczególnego, pewien czar za którym wszyscy tęsknimy.

Często mówimy, że to głównie święto dla dzieci o  niewinnym sercu i wierze we wszystko co dobre. Myślę jednak, że każdy z nas ma w sobie ukrytą część tego dziecka z własnego dzieciństwa.


Jest to okres refleksji, wspomnień, segregowania własnych uczuć i nadziei na lepsze dni. W te dni doceniamy to co mamy i zdajemy sobie sprawę z tego czego nam brak. Osoby szczęśliwe i kochane, posiadające rodzinę czują miłość wręcz w powietrzu. Osoby samotne, często nie z własnego wyboru szukają powodów dlaczego tak się dzieje.

Według mnie czar tych dni polega na tym, że wszyscy w tym okresie czasu szukamy w nas samych tych pozytywnych cech charakteru , które powodują, że jesteśmy lepsi dla nas samych, dla najbliższych i ogólnie dla całego świata, który nas otacza.



Bo im więcej dobrych, szlachetnych ludzi na świecie tym lepszy jest  ten świat. 

W ciągu całego naszego życia staramy się żyć w otoczeniu ludzi, których kochamy i którzy nas kochają, ludzi, którzy cieszą się naszym szczęściem lub przynajmniej nie chcą naszego zła. Zawsze staramy się budować to nasze prywatne otoczenie, nasz osobisty mały świat w kręgu rodzinnym, zawodowym czy społecznym, tak by był on zgodny z naszymi ideałami, z naszym sposobem patrzenia na świat.

O ile w życiu czujemy się szczęśliwi, to w tych szczególnych dniach roku staramy się tym podzielić z innymi, przekazać im swoje ciepło, swój uśmiech, swoją miłość, swoją wiarę w lepsze jutro.

Bo święta są właśnie po to by nabrać  więcej siły by iść do przodu we własnym życiu nawet jeśli koło nas jest wiele problemów do rozwiązania. Bo  życie zawsze łączy się z rozwiązywaniem problemów i trudności mniejszych czy większych. Jednak w czasie tych kilku dni w roku chcemy zapomnieć o nich. Chcemy zapomnieć o wszystkich chorobach, padmeniach, wojnach, głodzie wśród dzieci i wszystkich innych problemach. Pragniemy te dni spędzić radośnie i beztrosko.

Czar świąt daje nam tą szansę wierzyć w to, że wszystko można zmienić na lepsze, polepszyć warunki naszego życia, polepszyć warunki życia wielu ludzi, którzy tego potrzebują. 

Z tego powodu w tym czasie mówi się tyle o organizacjach, związkach, czy  osobach  działających w celu  pomocy ludziom bezdomnym, nieuleczalnie chorym, ludziom samotnym.

W tych dniach wiele się o tym mówi, choć ta działalność jest przez nich prowadzona przez cały rok. Chodzi o to by pokazać światu, że dobro zwycięża zło, że można bezinteresownie pomagać bliźniemu o ile to jest mu potrzebne. 

I właśnie to jest czar tych dni. 

W obecnym świecie, kiedy wszystko liczy się ilością posiadanych pieniędzmi i ludzie określani są często wysokością konta w banku  pokazuje się, że dobroć, miłość i inne walory ludzkie na szczęście jeszcze nie zginęły. Dzięki temu jest jeszcze szansa na lepsze jutro.  A o to nam wszystkim chodzi by świat był lepszy dla nas, dla naszych dzieci i dla naszych wnuków. 

Nie możemy być szczęśliwi jeśli nie wierzymy w to!! 

To jest właśnie czar tych świąt. Czujemy to wszędzie : w domu, na ulicy, w spojrzeniach ludzi przechodzących koło nas.

Zatrzymajcie się przez chwilę w Waszej prywatnej gonitwie dnia codziennego  i zwróćcie na to uwagę. Coś w tym jest...

PANDEMIA ZMIENIA NASZE ŻYCIE

 Czy chcemy się z tym zgodzić czy nie, niestety, taka jest prawda.

Już od roku słyszymy o wirusie COVID-19 !! 

 Na początku czytaliśmy o nim, że pojawił się w Chinach. Ale to było daleko od nas, nikt właściwie nie brał tego poważnie pod uwagę. Dopiero kiedy wirus rozpowszechnił się w Europie zaczęliśmy więcej o nim czytać, informować się co i gdzie, ale nawet wtedy zawsze myśleliśmy, że on jest daleko od nas, w innym kraju, w dalekim od nas regionie....

Niestety prawdzie trzeba spojrzeć w oczy. Wirus jest tutaj, obok nas, wśród naszych znajomych, czy nawet już wśród członków naszej rodziny.



Nawet obecnie jest jeszcze pewna grupa ludzi, którzy w istnienie wirusa nie wierzą. Według nich to tylko próba kontrolowania nas i próba ograniczenia naszej wolności. To prawda, że nasza wolność obecnie jest bardzo ograniczona.  Nadal dyskutuje się o tym, czy ta pandemia powstała zaplanowana przez kogoś czy po prostu rozpowszechniła się po wypadkach w pewnych doświadczalnych instytutach w Chinach czy nawet gdzie indziej. Może kiedyś będziemy  o tym poinformowani w co wątpię.

Osoby które nawet dzisiaj wątpią w istnienie wirusa z wielką przyjemnością wysłałabym na przymusową pracę w szpitalu w zamkniętych oddziałach walki z wirusem, ale bez masek, bez rękawiczek i bez specjalnych zamkniętych kombinezonów. Bo jak nie wierzą w jego istnienie to nie zarażą się.

Mam w rodzinie wielu lekarzy, którzy codziennie idą do pracy do szpitala by walczyć o zdrowie i często o życie swoich pacjentów wiedząc o tym, że codziennie narażają własne życie pracując w towarzystwie tego paskudnego wirusa. Obok nich jest wielka liczba pracowników szpitali : pielęgniarek, kucharzy, sprzątaczek itp., którzy robią to samo. Żyjemy to na co dzień w mojej rodzinie martwiąc się o nich i modląc się by cali i zdrowi wrócili do domu.

Zdając sobie sprawę z tego zastanawiam się nad wielką liczbą szczególnie młodych ludzi, którzy zachowują się bezmyślnie i narażając swoje życie i życie swoich bliskich nie przestrzegają podstawowych zasad ochrony przed tym wirusem tj. noszenie masek szczególnie w zamkniętych pomieszczeniach, zachowanie bezpiecznej odległości od innych osób, częste mycie rąk i unikanie niepotrzebnych kontaktów z wieloma osobami. Często słyszę od młodych ludzi, że nie mogą się do tego dostosować, bo czują, że ktoś chce im odebrać ich osobistą wolność??!  Czy tego rodzaju postępowanie nie jest egoistyczne? Czy w takich chwilach myślą oni o tych, którzy narażając własne życie pracują np.w szpitalach by w razie potrzeby ratować właśnie ich życie?

Lockdown całkowity czy częściowy jest bardzo trudny, ale o wiele łatwiej jest przetrwać ten okres siedząc bezpiecznie i wygodnie u siebie w domu niż codziennie uczestniczyć w walce z tym wirusem na różnych stanowiskach.

Oczywiście myślę też o ludziach mieszkających w miastach, w małych mieszkaniach, bez balkonu, bez możliwości spaceru po jakimś pobliskim parku, czy lesie. W takich warunkach z pewnością można zwariować jeśli nie opanujemy sami siebie i swoich myśli o tym co się na około nas dzieje. 


Osobiście z wyboru żyję w górach i mam koło domu dużo zieleni i miejsc gdzie mogę spacerować. To, że w okresie lockdown muszę mieć ze sobą maskę, dowód osobisty i pozwolenie na spacer to inna sprawa. Na terenach bezludnych mogę tą maskę zdjąć bo jestem tutaj zupełnie sama. Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy mają taką możliwość. Kiedy przez kilka dni leje ulewny deszcz i nie możemy nawet my wyjść z domu pierwszego dnia bez ulewy goni nas w góry by widzieć przestrzeń i czuć się wolnym.

Musimy jednak spojrzeć prawdzie w oczy! Obecnie żyjemy w okresie dziwnej wojny, bo wojny z niewidzialnym wrogiem, który nie tylko zagraża naszemu życiu, ale sprawia, że nasze życie staje do góry nogami. 

Dyskusje na temat tego, kto to spowodował, kto na tym zarabia są aktualne, ale nie mają tak dużego znaczenia w obecnej sytuacji kiedy musimy myśleć o naszym przeżyciu z nadzieją na powrót do stanu poprzedniego. Po wielu latach dowiemy się prawdy o tym jak to się zaczęło i kto to spowodował lub bardzo możliwe, prawda będzie dobrze przed nami ukryta.

Jak byśmy przed rokiem powiedzieli, że po ulicach będą chodzić wszyscy ludzie w maskach uznaliby nas za wariatów!  Kto by przewidział, że wśród nas znajdą się osoby, które przeżyły to okropne doświadczenie leżenia w szpitalu w zamkniętych sektorach bez możliwości porozumienia się ze swoimi bliskimi. Kto by przewidział tak szaloną liczbę zgonów w tak krótkim okresie czasu. Bo tylko wojna może coś takiego spowodować. Właśnie obecnie żyjemy w okresie takiej dziwnej wojny. Niestety wśród naszych znajomych możemy spotkać się z tragedią śmierci jakiegoś członka rodziny. To nie jest już coś dalekiego, coś prawdopodobnego, to żyjemy teraz i tutaj.

Bo skutki tej pandemii pukają do domu każdego z nas. I nie mówię tutaj tylko o zagrożeniu naszemu zdrowiu.

Ze względu na to, że jest to problem na całym świecie  ma on widoczne skutki w ekonomii całego świata. Jeszcze dobrze tego nie widzimy. To jest jak kawałek góry lodowej, której większa część schowaną jest pod wodą.

Rozejrzyjmy się wokoło. Wiele osób straciło pracę. Wiele firm zbankrutowało, inne są pozamykane w oczekiwaniu na lepsze czasy. Wiele osób pracuje z domu przez internet. Warunki pracy i pensje kompletnie zmieniają się i obawiam się, że na długo i powrót do poprzednich warunków pracy nie będzie tak szybko możliwy.

Życie wielu z nas gruntownie zmieniło się. Wiele osób, które straciły pracę szukają nowego sposobu zabezpieczenia sobie środków do życia. Obserwuję to na Korfu wśród moich znajomych pracujących w zawodach związanych z turystyką. Tutaj to jest wielka tragedia bo perspektywa powrotu do stanu poprzedniego widziana jest w roku 2023, a do tego czasu trzeba przecież jakoś przeżyć! 

Rodziny w których oboje z  rodziców pracują w zawodach związanych z turystyką mają największe problemy. 

Wszyscy odczuwamy negatywny wpływ lockdown na naszą psychikę, na utratę równowagi w naszym codziennym życiu rodzinnym, społecznym i zawodowym. Wirus pozbawił nas kontaktów międzyludzkich, uścisków, pocałunków z najbliższymi osobami  , możliwości dowolnego przebywania tam gdzie chcemy, z kim chcemy i gdzie chcemy. To często doprowadza wiele osób do depresji.

Z trudnością zdajemy sobie sprawę z tego, że kolejne święta spędzimy w małym gronie najbliższych członków rodziny, czy często z dala od naszych ukochanych i nawet samotnie. Te dni są dla wszystkich bardzo trudne szczególnie w takich zupełnie nowych warunkach.

Musimy jednak patrzeć do przodu z nadzieją, że to się wcześniej czy później unormuje się i w pewien sposób wrócimy do stanu poprzedniego.  Idziemy w tym kierunku! Wielką nadzieje daje wszystkim powstanie szczepionki, która już w Anglii zaczyna być rozpowszechniana.  Na jej temat też jest szeroko toczona dyskusja. Bo jest kilka takich szczepionek. Dlaczego ta a nie inna jest rozpowszechniana, która jest pewniejsza, która będzie miała mniej efektów ubocznych itd. Czy tak czy inaczej jest to już coś!

Zastanawiamy się jednak  czy ta szczepionka jest bezpieczna , na jak długo ta szczepionka nas chroni przed chorobą i czy będziemy musieli szczepić się od teraz co roku by czuć się bezpieczniej?

To może absolutnie zmienić też politykę podróży. Wiele firm lotniczych jest zagrożonych bankructwem. Już obecnie wiele z nich  zastanawia się nad wprowadzeniem obowiązku szczepienia wśród swoich pasażerów. Ci którzy nie będą zaszczepieni nie będą mieli prawo podróżować ich samolotami. 

Czy to zmniejszy liczbę podróżujących ludzi? 

I jeszcze inny aspekt - jak obecna sytuacja wpływa na psychikę ludzi??

Już wiemy, że w okresie lockdown (tego wiosennego) doszło do raptownego wzrostu liczby rozwodów i przypadków przemocy w stosunkach pomiędzy członkami rodziny! Powiększyła się też liczba osób potrzebujących wsparcie psychologa czy nawet pomoc psychiatry.  To było do przewidzenia, bo człowiek jest istotą, która potrzebuje żyć w społeczeństwie, w gromadzie.  Nagłe ograniczenie  go do 4 ścian jego domu i pozbawienie go kontunuowania jego życia w dotychczasowy sposób często powoduje wewnętrzny bunt i problemy u wielu ludzi.

Słyszę ostatnio często krytykę wprowadzanych ograniczeń, zakazów, kwarantanny. Jest wiele osób, które uważają, że to nie ma sensu,że lepiej zostawić gospodarkę otwartą i sprawa wirusa sama się jakoś ureguluje wcześniej czy później. 

Pytam się jednak jakim kosztem?? Czy dzisiejsza codzienna liczba zgonów nic nie znaczy???? 

Tutaj wiele osób mówi, że lepiej zaryzykować niż umrzeć z głodu. Kto jednak to mówi. Czy to te osoby młodsze, którym tak bardzo śmierć nie zagraża, choć ostatnio widzimy, że wirus wieku nie wybiera i mamy przypadki zgonów ludzi bardzo młodych.

Tak to racja - nie jest wesoło! Ale nie damy się ??!! NIE !!!!!

Każdy z nas musi znaleźć wewnątrz siebie te nieznane do tej pory elementy naszej psychiki, które pozwolą nam przetrwać i pozytywnie patrzeć w przyszłość. Bo siłą do przetrwania w obecnej sytuacji jest właśnie pozytywna energia, którą w nas mamy. Może nie każdy z Was o tym wie, że ją posiada, ale z pewnością w ludzkiej naturze przetrwania coś takiego istnieje. Nie jest to łatwe, ale zawsze możliwe.

Dowodem tego jest przetrwanie ludzi w wielu nawet trudniejszych sytuacjach. Wiemy to dobrze z historii.

Zbierajmy więc obok nas, czy w nas wszystko to co sprawia nam przyjemność, nastawia nas pozytywnie do świata, do ludzi ogólnie, a szczególnie do naszych najbliższych. 

Nie pozwólmy by ten okres życia "ukradziono" nam, bo czas leci, lata lecą i one nigdy nie wrócą. Jeśli nie możemy go spędzić tak jakbyśmy co roku chcieli zróbmy to inaczej , ale też przyjemnie.

Jak jesteśmy sami wykorzystajmy ten okres dla siebie ,by się samemu poznać. Teraz jest na to czas.

Jeśli jesteśmy we dwoje może to jest właśnie teraz świetna okazja do tego by porozmawiać, podyskutować na tematy, które zawsze chcieliśmy przedyskutować , ale nigdy na to czasu nie było?

Poznajmy się lepiej, głębiej spoglądając w nasze dusze i psychiczne potrzeby, bo teraz nic z zewnątrz nie zakłóca nam spokoju i nie rozprasza naszej uwagi.

Czas spędzony we dwoje może być cudowny, niezapomniany, romantyczny, tylko musimy trochę do tego przygotować scenerię i trochę nad tym popracować by obie strony to chciały. Nic nie wychodzi z przymusowo o ile dwie strony tego nie chcą - pamiętajcie o tym.

Rozejrzyjmy się wokoło.  może możemy zrobić coś co doda większej wartości naszemu życiu, może przyszedł czas na jakieś zmiany, które od dłuższego czasu chcieliśmy przeprowadzić, ale ciągle znajdowaliśmy wymówki by je odłożyć na później? 

Może zamiast siedzieć i zamartwiać się obecną sytuacją ułożymy plan zdrowszego życia wprowadzając nowe elementy w naszym odżywianiu, zaczynając codzienną gimnastykę (choćby spacer) czy naukę tańca przez internet, zwracając większa uwagę na potrzeby nasze i osób bliskich z którymi żyjemy. Internet też daje nam nowe możliwości. Możemy nauczyć się nowego języka, możemy oglądać ciekawe filmy przez internet, możemy choćby przez internet kontaktować się z naszymi bliskimi. 

Może po porannym przebudzeniu rozpocznijmy zasadę myślenia o przynajmniej jednym pozytywnym elemencie naszego życia, który żyjemy, a który bardzo często inni nie mają. Doceńmy to!

Podziękujmy za to, że jesteśmy zdrowi i mamy okazję przeżyć kolejny dzień. A jaki on będzie zależy głównie od nas!


TEGOROCZNE ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA 2020 BĘDĄ INNE.

 Przed nami grudzień 2020 i wszyscy myślimy o tym jak w tym roku będą wyglądać święta.

Rok 2020 zapamiętamy od znakiem wirusa i pandemii na całym świecie i z tym związanymi problemami, wieloma osobami chorymi w szpitalach, wieloma zgonami i wielkim kryzysem ekonomicznym na całym świecie.

Żyjemy w zupełnie nowych warunkach raz pierwszy i mam nadzieje ostatni.

W każdej rodzinie znajduje się ktoś kto doświadczył to na własnej skórze jak nie zdrowotnie to spotykając się z zupełnie nową sytuacją ekonomiczną w swoim życiu.

Wielkim szokiem dla wszystkich była wiosenna kwarantanna i paraliż całej gospodarki światowej. 

Obecnie znajdujemy się w czasie drugiej fali epidemii i nie wiemy kiedy ona się zakończy. Epidemiologii mówią nam wręcz o możliwości 3 fali pandemii, a szczepionka o której już dużo się mówi nie zatrzyma tego.

To nie jest idealna atmosfera do tego by myśleć o spokojnych świętach, ale nie dajemy się!!

Grunt to myśleć pozytywnie, że wszystko to jest przejściowe i wrócimy wcześniej czy później do stanu poprzedniego, do normalności.

Myślę, że nadchodzące święta, choć inne, pomogą w tym.

Po prostu trzeba na wszystko spojrzeć z odległości i docenić plusy obecnej sytuacji. Bardzo możliwe, że wielu z nas znajdzie nowe wartości w codziennym życiu. Docenijmy to co mamy.

Zwróćmy uwagę na to co z pewnością jest najważniejsze w naszym życiu, a to jest nasze zdrowie i życie.

Lista naszych życzeń przed poprzednimi święta mogła być długa.

W tym roku wielu z nas po prostu będzie życzyć sobie i swoim wszystkim bliskim byśmy byli zdrowi i by w święta następnego roku nikogo wśród nas nie brakowało. 

Kiedy żyjemy w okresie takiego zupełnie nowego dla nas wszystkich kryzysu rzeczy takie jak kosztowne prezenty, bardzo bogato zastawiony świąteczny stół, czy bale itp. nie mają tak dużego znaczenia. 

Wszyscy wiemy o tym, że w tym roku w święta nie powinniśmy przytulać się do najbliższych, obejmować się składając sobie życzenia, całować nasze dzieci czy wnuki. To jest coś nowego dla wszystkich i niestety musimy realnie o tym pomyśleć i do tego podejść. W wielu przypadkach święta spędzimy w bardzo ścisłym rodzinnym gronie czy nawet sami. Bo kilkudniowe szaleństwo czy zapomnienie może nas później drogo kosztować. Informują nas o wielu lockdown na całym świecie, które do wiosny mają być stopniowo anulowane i po tygodniu lub dwóch ponownie wprowadzane. To jest smutna prawda której musimy spojrzeć w oczy.

Wiem,  że nie będzie to łatwe.  Wiele osób będzie to żyło po raz pierwszy i przyjdzie to im bardzo trudno. Jestem jednak pewna, że nawet w takiej sytuacji można znaleźć coś pozytywnego.

Pomyślmy o tym inaczej. 

Przeżyjmy coś nowego, innego, poczujmy to na własnej skórze. Bo wśród nas jest wiele osób, które od lat same spędzają święta, żyją sami, czy w czasie świąt znajdują się z dala od rodziny z jakiegoś powodu. 

Tak często dzieje się z ich wyboru lub konieczność spełniania pewnych obowiązków trzyma ich z dala od rodziny.

Może to być praca daleko od domu, może to być praca w nocy, kiedy wszyscy inni siedzą przy stołach świątecznych. 



Nie zapominajmy tutaj o tych , którzy pracują namorzu i prawie każde święta spędzają z dala od swoich bliskich, czy o lekarzach, szczególnie teraz, bo wielu z nich w święta będzie walczyć o życie chorych na wirus ludzi. Doceńmy to, że nie jesteśmy wśród tych, którzy obecnie leżą chorzy w szpitalu i walczą o swoje zdrowie czy nawet życie z tym wirusem.

W nadchodzące święta możemy dokładnie zrozumieć ich uczucia w takich sytuacjach, ale my będziemy u siebie w domu w swoim otoczeniu.

To będzie lekcja życia dla wielu z nas.

Pamiętam dokładnie moje pierwsze (z mojego wyboru) święta bez bliskiej polskiej rodziny spędzone w pierwszym roku mojego pobytu na Korfu jako młoda mężatka przed 40 laty. To był szok dla mnie  i wielkie przeżycie i nigdy tego nie zapomnę.

Opisuję to w innym moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/moja-pierwsza-wigilia-na-korfu.html

Jednak takie przeżycia wchodzą w skład doświadczeń życiowych, które powiększają ilość naszych życiowych wspomnień. 

Moja kochana mama mówiła mi zawsze, że nie trzeba się bać przeżyć życia bo na starość będzie co wspominać. To jest święta prawda. Mając kilkadziesiąt lat na karku często łapię się na tym, że zdaję sobie sprawę z tego, że mam dużo różnego rodzaju wspomnień dobrych i złych i to jest moje prywatne bogactwo, którego nikt nigdy mi nie może odebrać.

Proponuję Wam pomyśleć o nadchodzących świętach jak o nowym przeżyciu w Waszym życiu. 

Starajcie się znaleźć pozytywne wartości w  czasie nadchodzących świątecznych dni. Może odnajdziecie coś nowego co w czasie poprzednich "zaganianych" w poszukiwaniu świątecznych prezentów świętach przegapiliście??!

Może skromny prezent zrobiony własnoręcznie będzie miał większą wartość i będzie więcej doceniony od tego gotowego kupionego w sklepie?

Wielokrotnie ostatnio obserwuję małe dzieci obrzucane masą prezentów w okresie świąt. Czy to jest dla nich najważniejsze? Może więcej czasu na rozmowę i zabawę z nimi da im więcej radości? Miłości nie można kupić obdarowując dzieci dużą ilością prezentów. Na miłość dzieci trzeba zapracować starając się poświęcić im swój czas i to nie tylko w święta. Może obecnie jest na to okazja??

W tym roku mamy jeszcze większą okazję udekorować dom wspólnie ze wszystkimi domownikami, bo będzie na to czas. Będzie też okazja do tego by wszyscy uczestniczyli w przygotowywaniu ciastek na święta. Dla dzieciaków to będzie wielka frajda choć nie obędzie się bez mąki na podłodze, czy na ubraniach. Wszyscy będą to mile wspominać! Pomyślmy o tym jako nowej okazji do zbliżenia się członków najbliższej rodziny, bo często w ostatnich latach gonitwa za obowiązkami dnia codziennego nas oddaliła.

Wielu z nas będzie też tęsknić za świętami spędzonymi tradycyjnie jak co roku gdzieś z najbliższą rodziną. Popatrzcie się na to z innego punktu widzenia. Zastanówcie się czy Wasza nieobecność będzie zauważona przez innych  z którymi co roku te dni świętujecie?

Może to też być okazja do zrozumienia, że możemy te dni spędzić też w inny sposób i mogą one być równie piękne. Nie bójmy się zmian w naszym życiu.

Sama czasami decyduję się podjąć takie ryzyko i wierzcie mi często jestem z tego bardzo zadowolona.

Święta we dwoje z ukochaną osobą mogą być magiczne, niezapomniane i bardzo cenne. 

Pisze o tym w moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/12/inne-swieta-we-dwoje.html

Więc głowa do góry, czekajmy na nadchodzące święta z uśmiechem na twarzy i jak będzie trzeba sami postarajmy się nadać im więcej blasku. Bo nasza pozytywna postawa w życiu przynosi pozytywne rezultaty.



CAŁOROCZNE MORSKIE KĄPIELE NA KORFU SĄ MOŻLIWE

 Tak to prawda, tutaj jest to możliwe.



Korfu to wyspa o łagodnym klimacie i dość wysokich temperaturach w ciągu całego roku, nawet w zimie. Wyspa ma typowy śródziemnomorski klimat, który  opisuje Wam w moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/srodziemnomorski-klimat-na-korfu.html

W okresie całego lata od maja do października wszystkie, liczne na Korfu plaże wypełniają się plażowiczami i miłośnikami kąpieli morskich.

Temperatura wody w morzu jest o wiele wyższa od tej, którą macie nad Bałtykiem i tak wielu miłośników morza przylatuje tutaj na wakacje by się pokąpać. 

W miesiącach letnich temperatura wody jest dość wysoka i to cieszy wszystkich wczasowiczów i mieszkańców wyspy też.

Od czerwca do października temperatura morza na Korfu przekracza 20 stopni i waha się 20 do 25 stopni.

W miesiącach zimowych temperatura morza jest niższa i waha się od 14 do 19 stopni. Najzimniejsze morze jest w lutym i w marcu.

Jeśli chcecie nacieszyć się kąpielą w cieplutkim morzu musicie jednak pamiętać o tym, że w różnych miejscach na wyspie macie różne temperatury wody.

Na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy macie piękne przezroczyste, lazurowo-błękitne wody w morzu, które są jednak dość chłodne. 


To powoduje bezpośredni kontakt z otwartym morzem Jońskim i zimnymi prądami tam przepływającymi oraz to, że na tym terenie morze już od brzegu jest dość głębokie. Z tego powodu wielu z Was podziwia te piękne krajobrazy  północno-zachodniego wybrzeża wyspy, np. w Paleokastritsa, ale skarży się na zimną wodę w morzu właśnie na zachodnim wybrzeżu nawet w upalne, letnie dni. 

Jeśli chcecie nacieszyć się ciepłym morzem polecam jeździć na piękne, piaszczyste plaże południowo-zachodniej części wyspy gdzie przy brzegu morza macie duży pas morza z płytką, nagrzaną słońcem wodą lub polecam całe wschodnie wybrzeże wyspy.



Różnica temperatury wody wschodniego i zachodniego wybrzeża wyspy może dochodzić do 4 stopni!

Oczywiście dużą rolę odgrywają też wiatry, które częściej spotykamy na północno-zachodnich wybrzeżach. One też ochładzają wodę w morzu.


Mimo wszystko na Korfu miłośnicy morza mogą kąpać się w morzu w ciągu całego roku.

Robi to wielu mieszkańców wyspy i to z dużym zamiłowaniem i pasją.

W wielu miejscach właśnie wschodniego wybrzeża w zimowe słoneczne południe możecie spotkać miłośników tego zimowego sportu.

W okolicy stolicy na znajdujących się tam plażach istnieją wręcz zorganizowane grupy ludzi, którzy kąpią się razem w morzu o wyznaczonej godzinie. Najczęściej jest to 13.00 kiedy woda w morzu jest już ogrzana ewentualnym słoneczkiem i nie ma tej porannej wilgoci, którą mamy na wyspie w okresie całej zimy.

Takich grup pływaków mamy w stolicy kilka. Są grupy zbierające się koło Faliraki, są też na początku zatoki Garitsa koło klubu kajakarskiego N.A.O.K., ale najbardziej znana i zorganizowana jest ta przy młynie na końcu zatoki Garitsa.

Ta grupa ma nawet swoją nazwę PINGWINY!!!

Są to ludzie w wieku od 45-75 lat, kobiety i mężczyźni, którym program dnia i pracy pozwala codziennie w zimie o 13.00 przyjść na to miejsce i pokąpać się w morzu.







Zimowe kąpiele w chłodnym morzu są zdrowe, dodają energii, relaksują, pobudzają krążenie krwi, pomagają zrzucić nadmierną wagę i wygładzają skórę. 



Wszystko to oczywiście trzeba uprawiać z umiarem, rozsądkiem i dobrze jest przed rozpoczęciem tego sportu sprawdzić kondycję własnego serca bo nagła zmiana temperatury organizmu obciąża bardzo pracę serca, przynajmniej w pierwszych kilku chwilach. 

Taka zimowa kąpiel w morzu to termiczny szok dla organizmu do którego swoje ciało trzeba przyzwyczaić. To samo dzieje się kiedy w krajach północnej Europy po gorącej saunie ludzie wychodzą na zewnątrz i nacierają się śniegiem. No morze tutaj to nie jest aż tak szokujące.

W zimie ciepłe prądy morskie opływające Korfu na zachodzie powodują, że często temperatura wody jest wyższa od temperatury powietrza. Oczywiście kąpiemy się w dni bez deszczu, ani silnego wiatru powodującego wysokie i niebezpieczne fale na morzu.

Pamiętamy zawsze o tym, że morze trzeba szanować!

Sama przez 2 lata uprawiałam ten zimowy sport w okresie kiedy mieszkałam w stolicy i pozwalały mi na to godziny mojej pracy i program życia rodzinnego. Było to przed ponad ... 20 laty, ale mam osobiste doświadczenie w tej dziedzinie i mogę podać kilka cennych informacji na ten temat.

Był to przełomowy i dość trudny okres w moim życiu. Był to okres przed i po moim rozwodzie z moim pierwszym mężem i okres dostosowywania się do nowych warunków w moim życiu.Te codzienne kąpiele w morzu dodawały mi energii do życia, siły do pracy przez cały dzień do późnej nocy w lecie i dobrej pozytywnej energii w zimie. W lecie przed rozpoczęciem długiego  i bardzo pracowitego dnia około 6,  7  rano pływałam w morzu 30 minut. Tak zaczynałam mój dzień czując swoją wolność jak ryba w morzu z wieloma myślami i postanowieniami w głowie. W zimie w południe około 13.00 pływałam 15 do 30 minut w zależności od pogody. Ten bezpośredni kontakt z morzem dodawały mi siły by iść do przodu , poprawiały moją kondycję i nauczyły mnie cieszyć się życiem samym w sobie. 

Poniżej podaję kilka moich rad dla osób, które się decydują na zimowe kąpiele:

Po pierwsze o ile decydujemy się na zimowe kąpiele w morzu trzeba je kontynuować prawie codziennie o ile pogoda nam na to pozwala, bo w ten sposób nasz organizm szybciej i łatwiej przyzwyczaja się do dużych zmian temperatury naszego otoczenia. To pozwala   nam szybciej cieszyć się tym zimowym pływaniem. To też zmniejsza możliwość poważnego przeziębienia kiedy któregoś razu trochę za długo bedziemy w morzu lub nie zmienimy szybko ubrania.

Po drugie przed wejściem do morza przygotowujemy na brzegu wszystko to co potrzebne jest do szybkiego wysuszenia ciała i przebrania się w suche ciepłe ubranie lub w drugi, suchy kostium o ile słoneczko i temperatura pozwala na opalanie się. Dobrze jest mieć ze sobą duży szlafrok kąpielowy by okryć nim szybko mokre ciało i szybko je wysuszyć zdejmując  natychmiast kostium kąpielowy. Często wiatr czy niska temperatura powietrza może nas wtedy bardzo oziębić. Staramy się to robić w miejscu bez wiatru i jak to jest możliwe na słońcu. Jeśli jest to dzień słoneczny można później posiedzieć na słoneczku w ciepłym ubraniu lub nawet w kostiumie. Niektórzy weterani tego sportu nawet siedzą ponad godzinę i opalają się po kąpieli. Ja już do nich nie należałam i zostawiałam za mną  morze by iść do domu i wykąpać się pod gorącym prysznicem.

Po trzecie wchodzimy do woli powoli, początkowo stopniowo oblewając zimną wodą ręce, nogi i na końcu klatkę piersiową. Nigdy tego nie lekceważymy wpadając szybko do wody, czy wręcz wskakując do wody z pewnej wysokości. Takie szaleństwa mogą się często zakończyć skurczem lub nawet zawałem serca!

Po czwarte kąpiele zimowe nie powinny trwać długo, maksimum do 30 minut. Wszystko zależy od pogody i codziennej temperatury morza. Ta zmienia się w zależności od temperatury powietrza i tych podmorskich prądów wody. O ile czujemy, że jest nam zimno i usta zaczynają drętwieć trzeba natychmiast wyjść z wody. To oznaka, że organizm więcej tego nie znosi. Ja to czułam na wiosnę kiedy woda czasami była o wiele chłodniejsza. 

Kiedy na wiosnę  w marcu i kwietniu topnieją w Albanii śniegi i spływają do morza temperatura morza wschodniego wybrzeża znacznie obniża się i dla wielu osób kąpiel w tym okresie nie należy do przyjemności. Wiele osób w tych miesiącach przerywa zimowe kąpiele w morzu. Ja też tak robiłam.

Po piąte w kąpielach morskich staramy się mieć towarzystwo. Nie chodzimy kąpać się  sami. Znam przypadki kiedy ktoś w morzu zasłabł lub złapał go kurcz mięśni. W takich przypadkach pomoc drugiej osoby jest potrzebna i często zbawienna.


PO SZÓSTE  trzeba zabezpieczyć włosy przed zmoknięciem. to dotyczy szczególnie pań z długimi włosami. Wychodząc z morza by nie zamarznąć trzeba się szybko osuszyć. Jeśli dłuższe włosy są mokre jest to bardzo trudne i najlepiej w takich przypadkach wkładać na głowę jakąś grubą czapkę. Mokra głowa po zimowej kąpieli to najczęstszy powód do przeziębienia ! Dlatego w zimie widzicie często kąpiące się panie w fikuśnych plastikowych czepkach lub wręcz czepkach do kąpieli pod prysznicem. Najlepsze w tym przypadku są czepki używane do kąpieli w basenie.

 Wieloletni miłośnicy tego zimowego sportu to ludzie, których możecie wizualnie odróżnić. Są to osoby wysportowane, ale ich skóra od nadmiaru promieni słonecznych w ciągu całego roku jest spalona, pomarszczona. Są podobni do rolników, rybaków, czy marynarzy. Mówię to szczególnie dla pań,bo nie trzeba z  tym przesadzić.  Nie bez powodu mówi się, że kobiety z zimnych krajów  dłużej wyglądają młodziej od tych, które mieszkają w ciepłych, pełnych słońca krajach.

Dobrze jest zachować świetną kondycję ciała, ale trzeba też uważać na nasz wygląd. Grunt to umiar we wszystkim.

NOWY NA KORFU SPOSÓB ZBIERANIA OLIWEK.

Jak z pewnością wielu z Was wie Korfu to zielona wyspa, której wszystkie zbocza pokryte są gajami oliwnymi. Ludność tej wyspy od wieków żyła z oliwy otrzymywanej z oliwek. 

Tylko sposoby zbierania tych oliwek z czasem  zmieniły się.

Dawniej do zbioru oliwek, jeszcze bez siatek zatrudniano grupy kobiet ( nazywanych buluki), które ręcznie oliwka po oliwce zbierały je najczęściej  klęcząc pod drzewami. Była to bardzo ciężka praca, bo duża wilgoć, często silny wiatr nie stwarzały najlepszych warunków do takiej pracy.

Jednak potrzeba przeżycia i nakarmienia swoich dzieci nie dawała wieśniaczkom dużego wyboru. 

Zbawieniem dla wszystkich były siatki, które powstały wraz z pojawieniem się plastiku  w latach 60-tych. Od tego czasu całe gaje oliwne wykładano tymi siatkami i zbiór oliwek stał się w ten sposób o wiele łatwiejszy choć i ta praca nie należy do lekkich.

Tak do dnia dzisiejszego na Korfu w największej ilości gajów oliwnych tradycyjnie zbiera się oliwki.  Opisuje Wam to dokładnie w kilku atykułach pod hasłem "oliwka" , a głównie w artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/jak-na-korfu-zbieramy-oliwki.html

W okresie całej zimy obserwuję ten proces zbierania oliwek na terenie całej wyspy. 

Z chwilą kiedy zamieszkaliśmy na stałe w górach, koło naszych gajów oliwnych, sama często uczestniczyłam w tej procedurze. Dla mnie to było coś nowego, coś co chciałam sama doświadczyć. Oczywiście cięższe prace wykonywali zatrudnieni przez nas pracownicy. Obecnie biorę udział w takich pracach tylko na krótko i tylko gdy są odpowiednie do tego warunki takie jak : po pierwsze mam na to ochotę, po drugie jest wspaniała pogoda, słoneczko i nie ma wiatru.  Lubię uczestniczyć w zbieraniu oliwek z siatek przy użyciu tych dwóch kijów, bo to jest świetna gimnastka dla rąk i nóg. Robię to jednak w ciągu ostatnich lat rzadko, bo większość prac obecnie wykonują wynajmowani przez nas młodzi pracownicy pod okiem mojego męża. My obecnie dbamy o nasze zdrówko i  już tak nie szalejemy.

Zbieranie oliwek w ciągu ostatnich lat stało się nieopłacalne, bo oliwa kosztuje mniej od wody. Brak jest rąk do pracy, ludność Grecji się starzeje, młodzi wyjeżdają do miast lub nie chcą się tym zajmować, a pracownik jest drogi bo kosztuje około 40 euro za 8 godzin pracy. Kalkulując to wszystko wychodzi na to, że tylko pracownikom to sie opłaca, bo otrzymują na czysto dniówkę za swoją pracę. 

Więcej na ten temat piszę  w artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/kto-obecnie-zajmuje-sie-zbiorem-oliwek.html

W ciągu ostatnich lat obserwuję jednak na wyspie nowy sposób zbioru oliwek, ten który od dawna stosuje się na lądzie greckim. Tutaj na Korfu od kilku lat zaczyna być popularny. Dla mieszkańców lądu greckiego to nic nowego.

Na Korfu po pierwsze w wielu miejscach drzewa oliwkowe są ucinane by ogrzewać domy i często, niestety, od samej ziemi. To powoduje całkowite zniszczenie drzew oliwkowych. Właściciele tych oliwek nie myślą o przyszłośći i ewentualnym wykorzystaniu tych gajów przez ich dzieci czy wnuki. Nie wierzą w to, że ktoś z potomków wróci tutaj by zajmować się tymi oliwkami. Dlatego po prostu je ucinają by mieć drzewo na opał i ogrzewanie w zimie domów. To jest smutne, ale niestety tak się dzieje. 

Obecnie wiele rodzin mieszkających na wsi wybiera sobie swoje najlepsze  gaje oliwne po to by tylko z nich zebrać oliwki tylko dla domu i dla rodziny. Najczęściej znajdują się one koło drogi, na południowym zboczu niezbyt stromym by łatwo było je zebrać. Wszystkie pozostałe opuszczają  lub używa je tylko do ucinania tych wielkich , starych drzew na opał.

W miejscach w których Korfiacy decydują się zebrać oliwki w większości przypadków, tradycyjnie układane są siatki i proces odbywa się jak dawniej w sposób który Wam opisuje w nadmienionym wyżej artykule.

W ciągu ostatnich kilku lat obserwuję  przypadki kiedy ucina się te bardzo stare i wysokie oliwki na wysokości 3 do 4 metrów tak by ukształtować oliwkę w kształcie parasola, nisko, by  możliwe było zebranie oliwek prosto z drzewa, a nie z układanych pod drzewami siatek. 


W ten sposób najczęściej zbiera się oliwki jeszcze zielone by otrzymać lepszą jakość oliwy o mniejszym zakwaszeniu i o lepszej cenie  (o ile się ją sprzedaje - najczęściej prywatnie znajomym). 

Osobiście bardziej smakuje mi oliwka z dojrzałych oliwek o ciemnym kolorze, bo oliwa ta jest delikatniejsza w smaku. To jednak zależy od gustu każdego z nas.

Dzisiaj wiele rodzin mieszkających na wsi na Korfu zbiera oliwki tylko dla własnego użytku. Ucina się i obniża oliwki  by możliwy był zbiór zielonej oliwki z uciętych gałęzi i jednocześnie ucinając pewne długie gałęzie uzyskuje się też drzewo na opał do domu.

Poprawnie obniżone drzewo oliwkowe ma główny pień dochodzący do 3-4 metrów i później kilka cieńszych gałęzi głównych z których później wyrosną kolejne gałęzie i ukształtuje się taki niski jakby parasol. Wygląda to tak jak na poniższym zdjęciu.


 W większości przypadków taki zbiór oliwek odbywa się przez członków rodziny przy pomocy drabiny, dużej siatki i plastikowych grabków z krótką rączką. Bo drzewa tak ucięte wypuszczają wiele nowych gałęzi, ale są one nisko i można przy pomocy grabków zrzucać oliwkę na położoną siatkę stojąc koło drzewa. Z wyższych gałęzi grabi się oliwki stojąc na drabinie. W wielu miejscachna wyspie jesieniąmożna spotkać całe rodziny zbierające wspólnie w ten sposób oliwki. Szczęśliwi są też ci którzy mają koło siebie młodych członków rodziny. Często też kilka par małżęńskich lub grupa znajomych spotyka się w takich gajach, gdzie ktoś z nich jest ich właścicielem i wspólnie zbierają w ten sposób oliwki by mieć oliwę do własnego użytku. To zaczyna być ostatnio bardzo popularne na wyspie głównie wśród ludzi w wieku od 50-65 lat.

Zamiast chodzić do sal gimnastycznych w ten sposób na świeżym powietrzu gimnastykują się łącząc gimnastykę ze zbieraniem oliwki.

W wielu miejscach na wyspie możecie obecnie zobaczyć taki obrazek. To coś nowego na Korfu, bo do tej pory uważano, że zbiór oliwek w ten sposób nie jest tutaj możliwy. Oczywiście by to zrobić poprzedniego roku trzeba uciąć drzewo na odpowiedniej wysokości tak by wypuściło nowe gałęzie i ukształtowało się jak niski parasol.

Bardziej zorganizowani rolnicy w tych pracach używają bardzo pomocnych urządzeń, oczywiście o ile ich na to stać.

Po pierwsze możecie w takich przypadkach zobaczyć urządzenie w kształcie wielu równoległych grabi, do którego wkłada się uciętą gałązkę z oliwkami na niej. Oliwki są oddzielane od gałęzi bardzo łatwo i szybko. 




Inne, bardzo przydatne urzadzenie to napędzane motorem grabie na długim pręcie, którymi zrzuca się oliwki na położoną pod drzewem siatkę. Tutaj jednak potrzebne są ręce młodego człowieka, który przez kilka godzin wytrzyma pracować w tej pozycji z uniesionymi do góry rękami.




Jak to dokładnie wygląda możecie zobaczyć namoim filmiku tutaj:

Wszystkie te urządzenia pomagają zebrać oliwki szybciej i jednorazowo. Proces zbioru oliwek z każdego drzewa wykonuję się raz i koniec. W ten sposób nie ma tego procesu zbioru oliwek przez całą zimę jak odbywało się to przez wieki. 

W każdym przypadku do takiej pracy potrzebni są młodzi ludzie. Jeśli w rodzinie jest kilka młodszych osób to przy pomocy takich urządzeń można szybko zebrać oliwkę na potrzeby rodziny i nie tylko. Gorzej jest gdy właściciele urządzeń i tych niskich oliwek szukają do tej pracy pracowników, bo sami nie mogą jej wykonać. Niestety młodych ludzi chętnych do pracy na wsi  nie ma. Młodzież niechętnie  uczestniczy w takich pracach, a Albańczycy mają tyle propozycji pracy, że wybierają tą która im się bardziej opłaca i jest mniej męcząca.

Sytuacja trochę się poprawiła w okresie kryzysu, kiedy pozbawieni pracy młodzi ludzie musieli wrócić na wieś by żyć i zmuszeni byli zająć się gospodarstwem starszych już rodziców. Jest wiele takich przypadków na lądzie w Grecji.

Na Korfu jednak tych przypadków jest mało, bo rozwinięta na wyspie turystyka daje lepszy i łatwiejszy zarobek. Przynajmniej tak było do tej pory.  Jak ta sytuacja będzie się kształowała po okresie walki z tym paskudnym wirusem nikt nie wie. 

JAK MINEŁO NASZE LATO 2020 NA KORFU.

 Jest koniec października i powoli żegnamy sie z naszym długim latem na Korfu. Zaczynamy mieć duże różnice temperatur w dzień i w nocy i oczywiście wzrasta wilgotność czasami dochodząc nawet do 98%. 

Przy obecnych zmianach klimatycznych na Korfu właściwie nie mamy jesieni, ani wiosny. Po prostu z naszego lata przechodzimy bezpośrednio w naszą korfiańską zimę, która przypomina jesień w wielu miejscach w Europie. Tylko tutaj ta jesień jest na zielono, bo Korfu jest bardzo zielone cały rok!

Tegoroczne lato wszędzie na świecie było dziwne i jedyne w swoim rodzaju, bo panujący wirus COVID-19 zmienił wszystko.  


Po wiosennej kwarantannie wszyscy z nadzieją czekaliśmy na lato i  słońce z nadzieją na lepsze dni i jednocześnie z obawą o to co nas czeka. Wszyscy śledziliśmy codzienne wiadomości o tym jak wygląda sprawa wirusa na świecie i w miejscu w którym żyjemy. Bo kto by to przewidział, że nasze życie tak radykalnie zmieni się z powodu panującej pandemii.

Jednak siła życia i chęć życia nie pozostawia innego wyboru jak iść do przodu z myślą o lepszym jutrze. 

I tak się stało. 

Od czerwca stopniowo zaczeliśmy ponownie wchodzić w normalny rytm życia. Jak wiecie grecka gospodarka opiera się w wielkim stopniu na turystyce i większość Greków pracuje w zawodach pośrednio lub bezpośrednio związanych z turystyką. I tak pojawiło się to zasadnicze pytanie czy zablokować kraj i czuć się bezpiecznym bez napływu ludzi z wirusem, ale umrzeć z głodu czy zaryzykować stopniowe otwarcie granic z dużą ostrożnością.

Rząd zdecydował się na drugą wersję i tak od czerwca turyści rozpoczęli stopniowo przybywać do Grecji. Początkowo wznowiono loty do Aten i Salonik, a od lipca do innych miejsc w Grecji. Wszędzie robiono testy, rozpoczęto wprowadzać różne ograniczenia i maski w pomieszczeniach zamkniętych. W zależności od liczby zachorowań wprowadzano też różne zaostrzone ograniczenia lokalnie w różnych regionach Grecji.

Na Korfu ze względu na niebezpieczeństwo związane z wirusem i panujące zaostrzone warunki działalności 50% tutejszych hoteli w ogóle nie otworzono. W znajdujących się w pobliżu ośrodkach turystycznych duża ilość sklepów, barów, usług i tawern też była w tym roku zamknięta. Bez dużej ilości turystów z hoteli nie miały one możliwości przetrwania sezonu. Ich właściciele niepewni zadowalającej działalności w lecie zdecydowali się nie otworzyć i uzyskać od państwa małą, ale pewną pomoc finansową. Niestety było też wiele przypadków ogólnego zamknięcia firm, które tego wirusowego kryzysu nie wytrzymały. 

Z tego względu obraz lata na Korfu był zupełnie inny. O wiele mniej turystów, pustki wieczorami w wielu ośrodkach turystycznych. Do tego, szczególnie w pełni sezonu nie jesteśmy przyzwyczajeni. Tylko turyści, którzy przyjechali tutaj nawet w sierpniu by odpocząć w ciszy byli z tego bardzo zadowoleni. Różnica z poprzednim sezonem była wszędzie widoczna. Same liczby turystów przybywających na wakacje na Korfu o tym świadczą. 

W poprzednim roku na wyspę przybyło 1.5 miliona turystów, a w tym roku TYLKO 300.000! To bardzo duża różnica.

Niepewność przetrwania tego lata wielokrotnie pisała się na twarzach tubylców. Bo dla wielu mieszkańców wyspy zarobki w okresie sezonu turystycznego są też gwarancją przeżycia zimy na wyspie. W tym roku to będzie bardzo trudne.

Na szczęście w tym roku przynajmniej pogoda dopisała i mieliśmy bardzo fajne długie i cieplutkie lato.


Osobiście tegoroczne lato spędziłam głównie na spacerach i na plaży.  Mieszkanie w górach z dala od dużej ilości ludzi pozwoliło nam kontynuować nasze życie właściwie bez większych zmian. 

Tylko konieczność noszenia maski w supermarkecie przypominała mi o tym, że żyjemy w trudnym okresie. Nie miałam jednak z tym dużo do czynienia bo jak zawsze robiliśmy zakupy raz lub dwa razy w miesiącu. 

Nasze codzienne od czerwca plażowanie w godzinach wczesno porannych pomagało nam być samym na plaży czy z kilkoma innymi turystami w bardzo bezpiecznej odległości. W czasie codziennych spacerów po górach, gajach oliwnych czy po plaży w różnych porach dnia  najczęściej nie spotykaliśmy żywej duszy. To była nasza dobrowolna, nie narzucona nam przez nikogo kwarantanna stanowiąca część wybranego przez nas sposobu życia. 


Jedyna duża zmiana w okresie lata, którą odczuliśmy to był brak naszych towarzyskich spotkań ze znajomymi, z gitarą i śpiewami do rana. To zostało zabronione i sami rozumieliśmy, że większość towarzystwa jest w wieku ponad 60 lat i należy do  grupy z dużym niebezpieczeństwem zachorowań na wirusa. To jednak przyszło samo z siebie, bo wszyscy się zgodziliśmy, że nie trzeba ryzykować i lepiej zachować dystans. 

W tym roku znacznie zmniejszyła się liczba osób z którymi się spotykaliśmy. W większości ograniczyła się do najbliżej rodziny i kilku, dosłownie kilku znajomych. Jeśli nawet jeździliśmy napić się kawusi ze znajomymi to siedzieliśmy w bezpiecznej odległości i na świeżym powietrzu.

Całe szczęście nasze wspólne przebywanie oboju mężusiowi i mnie podoba się i do szczęścia nie potrzeba nam na codzień innych osób wokoło. Odwiedziny rodzinki z Aten nie było możliwe, ale kontakt przez internet pomógł nam utrzymywać codzienny kontakt. Mój zaplanowany na cały maj wyjazd do Anglii do córki też odwołałam, a raczej przełożyłam na następny rok z myślą o tym, że za rok będzie lepiej i bezpieczniej. 

Z tego względu córa z rodziną zdecydowała się przylecieć na wakacje na Korfu na dwa tygodnie, ale zachowując duże środki ostrożności.  Wynajęli odosobnioną willę z ogrodem i basenem by tam ciesząc się słońcem odpocząć na Korfu. Ja odwiedzałam ich w masce zachowując bezpieczną odległość. Było to dość trudne szczególnie ze względu na wnuki, które zostały "przeszkolone" przez córkę i wiedziały, że ze względu na panujący wirus nie będą mogły do mnie się zbliżać. Często żaliły się, że nie mogą mnie objąć ani pocałować. Starszy wnuk wręcz często mówił: "babciu ten straszny wirus nie pozwala mi cię wyściskać!"  To jak ja się w takich chwilach czułam możecie sobie to wyobrazić. Jednak dla dobra wszystkich musieliśmy uważać i nawet po ich wyjeździe zachować prywatną kwarantannę dla bezpieczeństwa innych. Przynajmniej nacieszyłam się ich widokiem, nie tylko przez komputer. 

Nasze życie w górach w okresie całego lata właściwie nie zmieniło się. Nasze zainteresowania, ogród, winnica, plaża, spacery wypełniały od ranka do wieczora nasze dni.

Teraz kiedy dni są krótsze i szczególnie noce bardziej wilgotne musimy pożegnać się z latem. Porządki w domu i zmiana letniej garderoby na zimową w tym pomaga by powoli wejść w atmosferę naszej korfiańskiej zimy. Oczywiście spacer w stolicy obok na letnio ubranych jeszcze przybywających tutaj turystów przypomina nam o tym, że dla innych te nasze obecne temperatury to jeszcze lato.

W ten sposób obecnie możecie bardzo łatwo odróżnić tubylców od turystów. Turyści spacerują jeszcze w szortach i letnich bluzeczkach kiedy obok nich Korfiacy ubrani są już bardziej jesiennie i cieplej. 

I tak życie toczy się dalej. Do następnego lata ......