Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owoce na Korfu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owoce na Korfu. Pokaż wszystkie posty

MĄTWA Z ZIEMNIAKAMI A'LA BURDETTO

 Na Korfu mamy kilka tradycyjnych dań,  które możecie skosztować w wielu tutejszych tawernach. Jedno z nich nosi nazwę BURDETTO i jest to pikantne danie rybne.  Dokładny przepis na ten korfiański przysmak znajdziecie na moim blogu tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/01/burdetto-tradycyjne-danie-rybne-na-korfu.html

Osobiście uwielbiam wszystkie pikantne dania , a szczególnie te ze wszystkim co pływa! Burdetto jest częstym gościem na naszym stole, bo dwa razy w tygodniu pod nasz dom w górach podjeżdża rybak ze świeżymi rybami do wyboru. Mamy taki luksus!

Wielokrotnie jednak "bawię się" w kuchni i wprowadzam różne moje zmiany w przepisach tak by jedzone przez nas dania nie były nudne i by ciągle się coś nowego na talerzu pokazywało.

I tak chcę Wam powiedzieć o moim przepisie na burdetto z mątwą.



Danie jest przepyszne i szybkie do przygotowania. Jest to idealna propozycja dla zabieganych pań. Oczywiście możecie kupić zamrożone mątwy w supermarketach. Ja wolę te świeżutkie od mojego rybaka.

By przygotować nasze danie po pierwsze musimy mątwę oczyścić i pokroić na plasterki szerokości 1 cm.. Ja zdejmuję też skórę z mątwy i opłukuję z ciemnego soku (atramentu). Wiele osób ten atrament zostawia dla, według nich, lepszego smaku.

Ja, jak zwykle przygotowuję danie na 4 talerze tak by zjeść je z mężusiem dwa razy, tego samego dnia i za 2 dni. By przygotować nasze danie na 4 talerze potrzebujemy :



- dwie duże mątwy (lub nawet 4  jak chcecie się nimi najeść);

- 6 średniej wielkości ziemniaków pokrojone w kawałki;

- 2 duże cebule pokrojone w plasterki;

- filiżankę do kawy oliwy z oliwek;

- filiżankę do herbaty czerwonego wina;

- łyżkę stołową papryki chilly i 3 łyżki słodkiej papryki;

- 1 łyżkę stołową przecieru pomidorowego;

- łyżeczkę czarnego pieprzu;

- łyżeczkę oregano;

- sól do smaku.

 Sposób przygotowania:

Do płaskiego garnka na rozgrzaną oliwę wrzucamy ziemniaki i po  podsmażeniu ich około 15 minut dodajemy cebulę i wszystkie dodatki smakowe. 


Mieszamy wszystko dokładnie drewnianą łyżką i po 10 minutach dolewamy wino. Kiedy alkohol się ulotni dolewamy też szklankę gorącej wody i dusimy wszystko pod przykryciem na wolnym ogniu około 15 do 20 minut tak by ziemniaki można było nadziać widelcem. Oczywiście w międzyczasie sprawdzamy czy nic się nie przykleiło do dna garnka i mieszamy ostrożnie wszystko drewniana łyżką kilka razy.

Ostatnia faza to dodanie pokrojonej mątwy i później duszenie wszystkiego znów pod przykryciem TYLKO 5 minut.  Nie należy dusić dłużej bo wtedy mątwa będzie twarda! Wyłączamy gaz i odstawiamy przykryty garnek na kolejne 10-15 minut i nasze danie jest gotowe!


Podajemy danie najczęściej z zieloną sałatą i winem - tym samym, które dodaliśmy do potrawy.


SMACZNEGO !!!

CZY WIECIE CO TO SĄ KSILOKIERATA?

Wielokrotnie poznając coś nowego potwierdzam powiedzenie, że ile lat żyjemy zawsze coś nowego dowiadujemy się.

Tak jest też w tym przypadku.

W czasie naszego ostatniego wypadu na ląd grecki zaciekawiło mnie jedno drzewo, które miało bardzo zielone okrągłe liście, ale miało też wiszące jakby suszone w kolorze brązowym fasolki. 



W powiększeniu wygląda to tak :




I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu mój mężuś zerwał kilka z nich i podał mi do ... zjedzenia!

Dowiedziałam się, że to słodycz dzieciństwa wielu Greków. 

Drzewo rośnie w całej Grecji, na Korfu też i w okresie gdy jesienno  zimowym  jego nasiona znajdują się na drzewie w  takim ksztalcie "fasolki".



Owoce znajdujące się wewnątrz są twarde i niejadalne. Cała frajda i słodycz znajduje się w tej skórce i miąższu, który smakiem przypomina plasterki słodkiego suszonego jabłka.

Jak dowiedziałam się później wielokrotnie dzieciaki na Korfu w odpowiednim okresie siadały na takich drzewach by się tego najeść. Mówię tutaj o okresie kiedy na Korfu nie było jeszcze turystyki i w wielu wioskach dzieciaki biegały na bosaka. 
Dawne, ale ciekawe czasy.

Nazwa KSILOKIERATA w tłumaczeniu dosłownym oznacza drewniane rogi. Inaczej nazywane to było n na Korfu KUTSUPA (poprawnie po grecku napisane  - KOUTSOUPA).  Jeszcze inna nazwa tego drzewa spotykanego w krajach znajdujących się w basenie morza Śródziemnego XAROUPIA (CHARUPIA).
W Polsce to drzewo nazywa się SZARAŃCZYN STRĄKOWY, nazwa biologiczna CARATONIA SILIQUA. 

Jest ono dość popularne na Krecie. Drewno tego drzewa używane jest do robienia mebli. Te "rogi" są mielone i używane jako słodycz dodawana do ciastek. Dodatkowo w postaci mąki dodawane podawane są dzieciom w przypadku bólów żołądka. Dodatkowo używane jest do robienia słodkich likierów i syropów. W różnych krajach południowej Europy są one też używane do produkcji kleju w produkcji papieru. 
Ciekawe jest też to, że ziarna znajdujące się wewnątrz tych "rogów" maja zawsze tą samą wagę, około 20 gramów. 



Dlatego w starożytnej Grecji były używane do sprawdzania wagi wartościowych metali, np. złota.  Arabowie słyszeli wtedy od Greków słowo ksilokierata, kieratia i stąd powstało słowo "karatia" związane ze złotem.

Tyle ciekawych informacji dowiedziałam się przy okazji zaparkowania naszego samochodu koło tego tak niepozornie wyglądającego drzewa, które często sadzone jest jako dekoracja ulic w miastach ze względu na dużą ilość zielonych liści w ciągu większości miesięcy roku.




Nie wiem, czy tego rodzaju drzewo spotkaliście w Polsce i czy je znacie. Ja w każdym razie po raz pierwszy miałam okazję coś takiego spróbować i powiem szczerze było bardzo smaczne.


DŻEM Z KOUM-KOUAT-u ( KUM-KWAT-u) DOMOWEJ ROBOTY.

W czasie wakacji na Korfu z pewnością dowiecie się, że ta wyspa słynie też z słodkich wyrobów z owoców o nazwie KOUM-KOUAT (kum-kwat).

Różnie ich nazwa jest pisana. czasami znajdziecie Kumkwat, kum-kwat itp. Wszystko zależy od tego jak to piszemy czy dokładnie zmieniając czcionkę grecką na łacińsk czy piszemy to co mówimy.

Na temat tego owocu i róznych sposobów jak go jemy piszę w moim artykule tutaj
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/koum-kouat-korfianski-owoc.html

Tym razem chcę Wam podać przepis na marmoladę czy inaczej dżem z tego owocu. Wiem, ze ostatnio nawet w Polsce możecie go zakupić na rynku. Kto z Was lubi gorzko-słodkie dżemy to idealny surowiec na coś takiego.




Na temat tego owocu i co się z niego na Korfu produkuję piszę w artykule tutaj

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/koum-kouat-korfianski-owoc.html



Jeżdżąc po Korfu w wielu miejscach koło domów znajdziecie pojedyńcze drzewka z tym owocem. Te duże plantacje są tylko na północy wyspy i nie są widoczne z głównej drogi.

Osobiście co roku robię dżem dla nas z naszych owoców. Najczęściej robię dżem z pomarańczy na który przepis też macie na moim blogu. Dżem z fig dla mnie jest za słodki choć też często robię by słoiczkami z tym dżemem obdarować moje znajome. 

Dżem z koum-kouat-u należy do tych najbardziej przez nas lubianych, bo nie jest tak słodki.

Proces robienia dżemu jest prosty.

Potrzebujemy :

- 1 kg owoców koum-kouat-u;
- 1/2 kg cukru ( lub 1/3 kg);
- laskę cynamonu;
- sok z jednej cytryny;
- 1/2 litra wody.

Po pierwsze czyścimy owoce z listków i płuczemy je w kilku wodach.

Następnie by pozbyć się nadmiaru kwasu zalewamy je wodą i odstawiamy na cały dzień.
Następnego dnia zmieniamy wodę i gotujemy owoce przez 15 minut. Zmieniamy ponownie wodę. Robimy to przez trzy kolejne dni.

Po trzech dniach odcedzamy owoce i kroimy je na 4 części. Oczyszczamy je z małych pesteczek. To jest najbardziej pracowita część robienia tego dżemu, ale warto!

Możemy to też zrobić szybciej , inaczej. Po umyciu owoców dłubiemy je kilkakrotnie widelcem i gotujemy to chwili kiedy zmiękną. Wtedy łatwiej wydłubać z niego pestki. Przyznam, że to dość żmudny proces.  Pestki wiążemy w bawełnianym kawałku materiału lub w tiulu by to włożyć do gotujących się owoców. To pomaga "zawiązać" dżem.

Następnie  pokrojone lub jak chcecie dodatkowo zmiksowane owoce wrzucamy do rondelka i gotujemy z wodą i laską cynamonu. Po pierwszym gotowaniu wyjmujemy cynamon by jego zapach nie był zbyt intensywny.
Gotujemy ciągle mieszając drewnianą łyżką by się nie przypaliły. Kiedy zmniejszać o 1/3 swoją objętość dodajemy cukier.

Wszystko ponownie gotujemy do chwili gdy wyparuje zupełnie woda. Ja robię to przez dwa kolejne dni by po pierwszym dniu, po ostygnięciu sprawdzić gęstość dżemu, bo nie lubię gdy jest on zbyt gęsty. Wtedy źle się smaruje na chlebie.

Kiedy konsystencja dżemu jest poprawna, czyli dając łyżeczkę dżemu na zimny talerzyk i ustawiając go na pionowo dżem będzie powoli spływał , przelewamy go do szklanych pojemników uprzednio umytych i postawionych w piekarniku na ściereczce na 30 minut w temperaturze 180C.

Nasz pyszny dżem jest gotowy i możemy go jeść.

Ja polecam kromkę chleba z takim dżemem do kawusi lub na wieczór do szklanki mleka . 



Jeszcze jedno ciekawe połączenie, tym razem na deser to kilka łyżek greckiego jogutu polanego tym dżemem. Dla mnie to coś bardzo smacznego. Szybki, zdrowy, smaczny deser.  Spróbujcie to połączenie!



SMACZNEGO !!!



JAK JEMY FIGI?

Figi to jeden z letnich owoców na Korfu.

Na wyspie mamy dwa okresy w których rozkoszujemy się jedzeniem pysznych fig. Pierwszy jest w czerwcu , drugi pod koniec sierpnia . Oczywiście to wszystko zależy od warunków pogodowych i może przesunąć się o 2 tygodnie w przód lub do tyłu.

W czerwcu jadąc na kawusię do Acharavi zatrzymaliśmy się w naszej winnicy i zebraliśmy cały koszyk fig ze znajdującego się tam drzewa.





Oczywiście nie powstrzymaliśmy się od tego by zjeść na miejscu kilka fig prosto z drzewa , bo takie świeżutkie smakują najlepiej. 
Oczywiście po takim słodkim deserze nasza kawa w Acharavi była bez dodatkowych ciastek...
W kawiarence w Acharavi obok nas siedziała rodzina turystów,  chyba Norwegów z dwojgiem uroczych dzieciaków. 

Pomyślałam o tym by ich poczęstować świeżutkimi figami i ze zdziwieniem zauważyłam , że czuli się trochę niezręcznie bo nie wiedzieli jak te figi jeść!

Po pierwsze patrzyli się na nie ze zdziwieniem . Pytali się , czy te zielone figi można już jeść ? Wtedy pokazałam im jak się je obiera i jak wyglądają w środku . Dopiero wtedy zjedli wszystkie ślicznie dziękując za poczęstunek.

Wówczas zorientowałam się , że większość z Was zna tylko figi ze sklepu, te suszone w kolorze kawowym. Chcę  więc niektóre sprawy wyjaśnić.
Mamy dwa rodzaje fig. Są te, które są w kolorze ciemno niebieskim i te które są zieloniutkie.

By je zjeść zrywając je z drzewa nie powinien już cieknąć sok z wewnętrza figi i figi powinny być miękkie.



Zrywamy je trzymając figę w ręku i przekręcając ją o 180 stopni. Tak ona się nie rozpada i w całości ją zerwiecie.

Drzewa figowe rosną na Korfu wszędzie. Możecie spotkać nawet dziko rosnące drzewa wysokości kilku metrów . W niektórych miejscach są też ogromne drzewa figowe . 

Sama mam takie  drzewo u nas w ogrodzie i by zebrać figi trzeba wejść drabiną na główne gałęzie . Tutaj uwaga , gałęzie drzewa figowego są miękkie i łatwo się łamią. Uważajcie więc jak na takie drzewo będziecie się wspinać!

Jeśli zerwiecie większą ilość fig dobrze jest poukładać je na talerzu i umieścić na kilka godzin w lodówce . Wtedy są jeszcze smaczniejsze.




Jak jemy figi ?

Bierzemy figę w rękę i obieramy ją ręką ze skórki zaczynając od góry. 

Skórki się nie je!! Nie potrzebujemy noża by to zrobić ! 
Sprawdzamy czy wnętrze figi nie ma robaczków  i jemy ten owoc.




W okresie gdy zbieramy dużo fig z większości z nich robię marmeladę na zimę . 

Część suszę w piekarniku i trzymam w szklanym zamkniętym dzbanie - to też świetny dodatek do kawy w zimie.

W lecie bardzo często figi podaję do kawusi.



Ten letni owoc ma wiele witamin i oczywiście o ile będziecie na wakacjach na Korfu w okresie gdy są świeżutkie figi obowiązkowo trzeba je skosztować!

Na poniższym filmiku możecie zobaczyć jak wyglądają figi pod koniec czerwca 

https://www.facebook.com/watch/?v=2063492007225891

A jak się zrywa figi z drzewa macie filmik tutaj

https://www.facebook.com/korfumojaprzystan/videos/1892380561003704/

KOUMARA - owoc południowej Europy

Spacerując po polnych drogach na Korfu często spotykacie ciekawe rośliny , których nie znacie w krajach północnej Europy bo do ich rozwoju potrzebne są wysokie temperatury i dużo słońca. 

Często podkreślam , że Korfu to jeden z nielicznych ogrodów botanicznych Europy . Zobaczycie tutaj wyginięte w całej Europie rośliny, krzewy czy nawet drzewa.

Jedno z ciekawych krzewów , które tutaj spotkacie to krzew nazywany po grecku KOUMARA  ( czytamy KUMARA). 

W google.com możecie go odnaleść pod polską nazwą CHOŚCINA JAGODOWA ,  CHRÓŚCINA JAGODOWA lub CHRUŚCINA JAGODOWA. Jeszcze inna nazwa to łacińska ARBUTUS ANEDO lub po prostu DRZEWO TRUSKAWKOWE.
Wszystkie te nazwy w google.com mówią o tym samym owocu. 

Dochodzi on do kilku metrów wysokości , bo wilgotność na wyspie sprzyja rozwijaniu się tutaj bujnej rośliności i wszystkie rośliny, kwiaty itp, na Korfu są większe od tych , które spotykacie gdzieindziej.




Rośnie dziko w wielu miejscach na Korfu , najcześciej na skalistym terenie . Jest to roślina spotykana w całej południowej Europie na górzystych terenach do 1000 metra wysokości.

Jest to krzew, który w ciągu całego roku ma zielone liście.

Z tego powodu ostatnio bardzo często zasadzany jest jako ozdoba w ogrodach domów korfiańskich , które znajdują się w górach.

Owoce tego krzewu pojawiają sie raz do roku jesienią  i wtedy jednocześnie na drzewie możecie zobaczyć dojrzałe czerwono - pomarańczowe gałeczki lub jeszcze niedojrzałe żółte gałeczki tego owocu.



Te dojrzałe są miękkie i słodkie w smaku i tylko takie można jeść na surowo.

 Posiadają jednak dużo małych ziarenek , które łatwo wchodzą pomiędzy zęby, więc moja rada jedzcie je na surowo tylko w pobliżu łazienki by mieć okazje po ich zjedzeniu umyć zęby. 

W innym przypadku będziecie zgrzytać zębami na następne godziny!

Te żółte owoce koumara są cierpkie i troche dziwne w smaku i nie należy ich jeść.

Sama mam kilka takich krzewów koło naszej winnicy w górach i często zbieram te owoce , bo osobiście bardzo mi smakują na surowo.

Bardzo często podaje je na deser z jogurtem i orzechami.

Można z tych owoców zrobić też bardzo fajną nalewkę dla pań .
Do tego potrzebujemy  równą ilość owoców, cukru i spiritusu. wkładamy to do szklanego zamkniętekgo naczynia i stawiamy na słońcu na 40 dni codziennie mieszając wszystko odwracając kilkakrotnie naczynie do góry nogami .

Moja teściowa robiła z tego dżem dodając zapachowe dodatki tj, cynamon i goździk.

Bardzo często na Korfu otrzymuje si z tego miód. kiedy ule stawiane sa w górach pomiędzy takimi krzewami tak by końcowy efekt tego przyczynił sie do powstania miodu o nazwie - miód koumarowy.

Owoce koumara już od starożytności używane były jako lekarstwo.

Mają one wiele cennych własności, miedzy innymi pomagają w usunięciu zaparcia, czy regulują krzepnięcie krwi.

Miód koumarowy pomaga dodatkowo z obniżeniu poziomu cholysterolu, w zwalczeniu bólu głowy i bólów żołądka.





KOUM - KOUAT (KUM-KWAT) - KORFIAŃSKI OWOC

Przyjeżdżając na wakacje na Korfu obowiązkowo trzeba skosztować korfiańskiego słodkiego likieru robionego z owoców koum-kouat-u. 

Jest to tradycyjny napój na wyspie , który możecie skosztować we wszystkich kawiarenkach  i możecie zobaczyć na stoiskach wszystkich tutejszych sklepów turystycznych.






Owoc koum-kouat-u został tutaj przywieziony z Chin , przypomina wyglądem polską mirabelkę tylko , że nie ma jak mirabelka jednej dużej pestki , ale wiele małych - jadalnych z całym owocem.

Owoce koum-kouat-u są gotowe do zbioru pod koniec września . Wtedy smakiem przypominają gorzką pomarańczę. 

Z tych owoców produkuje się na Korfu likier, który w połączeniu z lodem ma bardzo ciekawy smak. Biały likier robiony jest z soku owocu i alkoholu, pomarańczowy na dodatkowo dodatek skórki owocu , która nadaje mu ten charakterystyczny kolor .




Poza napojem jest on stosowany do oblewania  sałatek owocowych, czy lodów. Często używany jest też do nasączania ciast by dodać im fajny kolor i aromat. Panowie bardzo często mieszają ten likier z wódką i lodem i też im to smakuje. Ten napój możecie zakupić w różnej wielkości butelkach , nawet w butelkach o kształcie wyspy Korfu.

Poza likierem z tych owoców są produkowane tutaj różne słodkości  których duży wybór mogą Państwo zakupić w czasie odwiedzania fabryk,  które je  produkują .

 Mamy tego duży wybór. Loukoumia - słodka galaretka o smaku koum-kouat-u, cytryny , czy dzikiej róży posypana cukrem pudrem. Mandolato - bardzo słodka ciągnąca się konsystencja nadziewana migdałami i przekładana waflami. Sezamki o smaku tego owocu. Kandyzowane owoce pakowane w różny sposób. Ciasteczka o smaku koum-kouat-u. I wiele innych.

Jest wiele fabryk produkujących różne słodkości z tego owocu. 
Na filmiku z mojej strony na FB pokazuję jedną z ich tutaj

https://www.facebook.com/korfumojaprzystan/videos/1722508964657532/

Produkty z tego owocu to świetny prezent dla znajomych , czy rodziny czekającej w kraju na coś typowego z Korfu.


Owoce koum - kouat-u można jeść też na surowo. Mają dość intensywny smak trochę  pomarańczy . Jeśli chce  te owoce skosztować to będąc w stolicy możecie zakupić te owoce w plastikowych kubeczkach w punktach gdzie robi się soki z warzyw.

Przykładowo taki punkt znajduje się na starówce na drodze do banku narodowego w wąskiej uliczce tutaj. Możecie tam podejść z dwóch stron .










Jednak nie zjedzcie wszystkich za jednym razem bo to dość duża bomba dla żołądka. Każdy z rodzinki może skosztować po kilka owoców.

Jeśli chcecie zobaczyć plantacje tego owocu to znajdziecie niektóre na północy wyspy koło wioski Platona . Są one jednak  z dala od głównych dróg. 

W wielu miejscach przy domach mieszkańcy Korfu mają drzewka koum-kouat-u do własnego użytku. Bo są one smaczne na surowo i często są też używane do przygotowywania słodko - gorzkich sosów do kury.

Jeśli jesteście w Acharavi na chodniku idąc z centrum do kawiarenki Amarena zobaczycie drzewka koum - kouat-u i wyglądają one tam tak jak pokazuję na moim filmiku tutaj


Ja dodatkowo robię w domu z naszego drzewka koum-kouat-u pyszny dżem na który przepis macie na moim blogu tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2020/02/dzem-z-koum-kouat-u-kum-kwat-u-domowej.html



Taki dżem też możecie dostać w wielu miejscach sprzedających produkty z koum-kouat-u.
Z tego co wiem w Polsce już możecie na dużych rynkach kupić te owoce, więc jeśli ktoś z Was chce zrobić sobie w domu swój dżem z tego owocu używajcie do tego mój sprawdzony przepis.


LOTUS (KAKI) - OWOC BOGÓW

Lotus to obecnie bardzo popularny w Grecji owoc. Tak go nazywamy w Grecji. W Polsce ten owoc nazywany jest najczęściej persymona lub inaczej kaki.




Są różne nazwy tego owocu : LOTUS, KAKI, SHARON, czy  PERSYMONA. Wybieracie tą która Wam odpowiada.

Owoc został przywieziony do Europy z dalekiej Azji przez Hiszpanów. Jest wielkości jabłka w kolorze pomarańczowo-czerwonym i rośnie w różnych miejscach południowej Europy.

Na Korfu spotykacie drzewa lotusa w ogródkach koło domów. Dużych plantacji tego owocu tutaj nie mamy mimo tego , że wiele osób uwielbia ten słodki , trochę cierpki smak tego owocu.

Jesienią liście drzewa lotusa zmieniają kolor na te piękne złoto-pomarańczowo - żółte. 




Wtedy owoce na drzewie trudno odróżnić bo one mają ten sam kolor.



Ja też należę do osób, które ten owoc uwielbiają. Kiedy te owoce zaczynają być słodziutkie i gotowe do jedzenia zbieram je z ogrodu i codziennie zajadam się nimi. To świetny słodki dodatek do kawy w południe.







Przekrojony jeszcze twardy owoc wygląda tak. 



Widzicie w środku kształt słońca Vergina. Stąd często w Grecji mówi się, że to królewski owoc. 

Jest kilka odmian lotusa. Ten jest najlepszy i ma największy owoc.
Jemy go łyżeczką. Odkrajamy skórkę dolnej części owocu trzymając go za pozostałą resztkę gałązki i wyjmujemy łyżeczką z wnętrza tą pomarańczową galaretkę owocu.

Kiedy zrywam z drzewa większą ilość owoców przed nadchodzącymi burzami i deszczowymi dniami owoce często są twarde i nie do jedzenia. Układam je w koszykach rozdzielając te bardzo twarde od tych miękkich gotowych już do jedzenia. Zajadamy się nimi z wielka przyjemnością w okresie od listopada do początku grudnia. 




Owoce lotusa w starożytności nazywane były  też  " posiłkiem Bogów".

Nie bez powodu , bo ten owoc ma dużo wartości odżywczych. Zawiera dużo witaminy C, różnych witamin typu B i nie tylko. Szklanka soku z tego owocu zawiera wszystkie witaminy potrzebne dziennie naszemu organizmowi. 

Nie wiem czy w  Polsce macie możliwość kupić je na rynku ?

Na Korfu jest to jeszcze jeden owoc, którym zajadamy się w zimie.

Często po obiedzie w okresie przedświątecznym podaje owoce lotusa , który akceptowany jest przez wszystkich jako prosty, słodki, niskokaloryczny i jednocześnie bardzo zdrowy deser.


GRANAT - JESIENNY OWOC NA KORFU




Okres jesieni jest zawsze okresem zbioru różnych owoców . W każdej części świata zbiera się różne owoce w zależności od  klimatu tam istniejącego.
Na Korfu mamy wszelkiego rodzaju owoce spotykane w północnej Europie i dodatkowo te które są charakterystyczne dla ciepłych klimatów.
Do takich owoców należą granaty rosnące często w korfiańskich ogródkach . Możecie je zobaczyć jeżdżąc po całej wyspie. W wielu miejscach sa sprzedawane wręcz przy drodze turystom , możecie też je zakupić na tutejszych targach.

Granat to bardzo wartościowy owoc posiadający dużo witamin i   wiele walorów smakowych .
Najczęściej używany jest jako jeden z owoców z którego robi się codzienne różnego rodzaju soki na śniadanie . 

Najbardziej popularny w kuchni korfianskiej jest jako bardzo smaczny i barwny dodatek do bogatych sałatek z zielonej sałaty, rokoli, kapusty , czy różnych ciekawych innych składników takich jak, orzechy, rodzynki, czy pokrojone świeże winogrona.




W wielu domach korfiańskich jest to też świetny element dekoracyjny naszych stołów w okresie zimy . Ma piękne kolory i o ile  owoc granatu nie jest pęknięty , ani zgnieciony można go przechowywać bez problemu poza lodówką nawet do sylwestra kiedy używany jest do istniejącego w Grecji ciekawego zwyczaju.

Jak wiecie granat ma wiele ziaren , małych czerwonych kawałeczków od których pochodzi też jego nazwa. Uważany jest za owoc - symbol płodności i dobrobytu.

Korfiacy sadą , że posiadanie w domu gdzieś na stole kilku owoców granatu przynosi szczęście i dobrobyt w domu .

Poza tym w chwili zmiany roku , dokładnie o 24.00 głowa rodziny rozbija w salonie granat na podłodze by jego kawałki rozsypały się po domu , by dom wypełnił się wszelkimi dobrami.




O ile Sylwestra spędza się poza domem ten zwyczaj ma miejsce w chwili gdy wraca się do domu po balu . Wtedy rozbija się go przy wejściu do domu .

Uwaga jednak na sok granatu , trudno się czyści i plamy z granatu trudno się piorą !

A tutaj widzicie granaty na jednym z moich obrazów, które możecie zobaczyć na mojej stronie w FB pt.Anna Witkowska Gallery of oil paintings. Zapraszam .



TZITZIFA - CZY ZNACIE TE OWOCE ?

Zwiedzając Korfu bardzo często w różnych częściach wyspy możecie zobaczyć drzewo o nazwie dzidzifa (tzitzifa).

W wielu terenach Grecji to drzewo już wyginęło , zostało zapomniane lub wyparte przez rozbudowujące się szybko miasta.

Na szczęście na na Korfu nadal możecie je zobaczyć.


Polska nazwa tego krzewu - glozyna.

Jest to krzew lub drzewo liściaste , które rośnie w ciepłych klimatach, kwitnie na wiosnę i później rodzi owoce wielkości oliwki, które w okresie dojrzewania zmieniają swój kolor na ciemnobrązowy i nabierają słodkiego smaku.

To drzewko zostało do Grecji przywiezione kiedyś z Azji , gdzie w wielu miejscach jest uprawiane bo jego owoce mają wiele witamin i wartości leczniczych.

Na Korfu niewiele osób o tym wie i nawet młodsze generacje nie znają tego owocu . Tzitzifia nie jest już tutaj uprawiana .

Jej owoce są jedzone jako deser na surowo przez tutejsza ludność szczegolnie na wsiach korfiańskich. Na rynku tego nie znajdziecie - małe ilości drzew jest pielęgnowana do użytku poszczególnych rodzin na wyspie.  Możecie je tutaj zobaczyć rosnące przy polnych drogach  lub przy domach w ogrodach.

Sama poznałam ten owoc nie tak dawno , kiedy bardziej zaczęłam zapoznawać się z życiem na wsi korfiańskiej mieszkając poza stolicą wyspy od 10 lat.





 Mąż posadził przy winnicy kilka takich krzewów , które teraz wyrosły na drzewa. Jesienią , kiedy owoce są już słodziutkie zbieram je by oferować jako owoc na deser lub konserwuje je na zimę.



Oczywiście jak każdy owoc można z niego zrobić dżem, ale to dość długotrwała procedura , bo owoc jest mały i trzeba wydłubać wiele pestek. Ja tego nie robię , jest wiele innych owoców z których robię marmeladę tj, pomarańcze czy figi.

Osobiście po zebraniu tych owoców opłukuje je wodą i po wysuszeniu układam na blachach wyłożonych papierem do pieczenia i tak susze je przy trochę uchylonych drzwiach piekarnika w temperaturze 200C ( w ten sposób one się nie upieką, ale jedynie wysuszą). Kiedy owoce zaczynają bardzo pachnieć i ich skórka zaczyna się marszczyć polewam je jakimś alkoholem, np. koniakiem i wrzucam do wyparzonego słoika . W ten sposób mam słodkie tzitzifa na całą zimę jaki świetny deser.



O ile znajdziecie się na Korfu i zobaczycie takie drzewko rosnące przy drodze , możecie spróbować jego owoce , nawet pół dojrzałe są smaczne i godne uwagi .

OPUNCJA - JAK ZRYWAMY I JAK JEMY TEN OWOC?

Opuncja to jeden z licznych letnich owoców, które rosną w krajach o ciepłym klimacie , między innymi w Grecji. To jeden z moich ulubionych owoców na Korfu . Co roku czekam na ich dojrzałe owoce z niecierpliwością.




W zimie te krzewy są łyse i wyglądają tak. Są jakby suche. Często część z tych "liści" odpada i na wiosnę kiedy ruszają soki wyrastają piękne - nowe.



Obok domu mam wiele krzewów opuncji i na przełomie maja i czerwca  te kaktusowe krzewy opuncji zaczynaja pokrywać się owocami, wielkości orzecha w kolorze zielonym. Sąsiedzi i znajomi czekają na te dojrzałe owoce , bo wszyscy zrywamy ich wielkie ilości.




Po pierwsze czekamy na to by te owoce zakwitły . Fajnie to wygląda bo kwiaty opuncji sa duże i tak wygląda to malowniczo.





W okresie pełnego lata owoce opuncji zmieniają kolor z zielonego na pomarańczowo-żółto-czerwony. To informacja o tym , że te pyszne owoce są już dobre do jedzenia .



Uważajcie jednak - zrywanie tych rarytasów nie jest takie proste!!!!



Trzeba wiedzieć jak się to robi , bo te owoce mają bardzo dużą ilość kolców - nie tylko tych dużych widocznych , ale tysiące malutkich , które jak dotniemy ten owoc gołą ręką  wchodzą w skórę rąk i bardzo trudno się od nich uwolnić. Dodatkowo te małe igiełki z krzewa opuncji , która jest dojrzała unosza się też w powietrzu w wietrzne dni . Dlatego nigdy nie stawajcie obok opundcji od stony w którą wieje wiatr , bo te kolce, szczególnie te malutkie, wbiją się w wasze ubrania, skórę i będzie z tym problem!

Tutaj wymagana jest technika i nie trzeba się spieszyć. Sama na własne oczy widziałam jedną turystkę , która nie wiedząc o tym starała się je zerwać gołą ręką !!! Co bylo po tym , nie musze mówić - płacz i ból dłoni.
Na wszystko jednak jest sposób. Po pierwsze o ile ktoś z Was zrobi coś podobnego i jego ręce wypełnią się tymi małymi igiełkami opuncji , cześc trzeba usuwać używając tego co uzywają kobiety do regulacji brwi. Te inne malutkie igiełki wyjdą stoniowo same o ile nasmarujemy ręce w tym miejscu oliwą z oliwek. Niestety nie w ciągu jednego dnia . To będzie trwało kilka dni.

Jak się zbiera owoce opuncji????

My na Korfu używamy do tego pustych puszek różnego rodzaju umieszczonych na długim kiju . Najcześciej są to puszki po koncentratach pomidorowych , ktore są troszkę większe od wielkości owocu opuncji. Umieszczamy je na długim kiju i wkładając na każdy owoc taką puszke jak kapelusz przekręcamy tą puszkę i owoc , bez dotykania,  wrzucamy do wiaderka.  
Kupione na rynku takie pomocne narzędzie wygląda tak. 



Jeśli nie macie takiej puszki , to możecie to zrobić używając grubego materiału , ale wiedzac o tym , że później go wyrzucicie . Nigdy nie używajcie Waszych swetrów , czy bluzek , bo nawet po kilkukrotnym praniu bedą one miały te igielki.
Tak zebrane owoce wrzucone do wiaderka z  wodą i płuczemy je zmieniając kilkakrotnie wodę. To powoduje , że większość z tych małych igiełek odpada , ale nie wszystkie.


Następnie zaczynamy czyszczenie owocu ze skórki - nigdy nie dotykając ich ręką!! Przygotowujemy talerz , widelec i deskę do krojenia. Wyjmujemy pojedyńczo owoce opuncji na deskę nabijając go na widelec. Odkrajamy górę i dół owocu oraz przekrajamy skórkę owocu wzdłuż pozostałej części owocu. Wtedy odchylamy nożem uciętą skórkę i wyjmyujemy z wnętrza dwoma palacami ręki wnętrze owoca.
Swieże owoce są twarde i pełne dużych pesteczek , które zjada się wraz z owocem.

By wszystko lepiej , poprawnie smakowało tak oczyszczone owoce układa się na talerzu i wkłada na kilka godzin do lodówki.

To wszystko ....

Opuncja ma swój specyficzny smak. Jak ja polubicie , szczególnie w upalne dni jest pyszna .
Nie należy jednak jeść wielu owoców opuncji jednocześnie. Zasadą jest , że po każdym owocu popijamy go 1/2 szklanki wody. Jesli jednak zjecie więcej niż 4-5 owoców to może Wam spowodować zatwardzenie - więc uważajcie.
To owoc , którego w kraju nie macie - warto skosztować . Jestem pewna , że wielu z Was go pokocha.