Translate

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZWYCZAJE NA KORFU. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą ZWYCZAJE NA KORFU. Pokaż wszystkie posty

STOLICA KORFU W LETNI , NIEDZIELNY PORANEK

Stolica Korfu w letni , słoneczny dzień wygląda trochę inaczej.

 Kiedy na Korfu rozpoczyna się lato I temperatury przekraczają w dzień 27-30C mieszkańcy stolicy uciekają z miasta na sobotę i niedzielę do ich letniskowych domów,  do ich domów rodzinnych na wsiach lub na różne plażę. 

W niedzielny poranek nawet na Listonie do 11.00 jest pusto. 

W kawiarenkach siedzą głównie starzy klienci , mieszkańcy starówki oraz turyści z walizkami, którzy rano przylecieli na Korfu i czekają tutaj do południa na swoją kwaterę airbnb , którą zarezerwowali na starówce.



Stolica w ten dzień  wypełnia się głównie turystami. Jeśli w niedzielę przypływają dodatkowo statki rejsowe od rana widać tutaj grupki z przewodnikiem pokazującym im to urocze miejsce.


W godzinach porannych miasto śpi. 



Ulice są puste I tylko chodząc po wąskich uliczkach starówki z niektórych okien rozchodzi się zapach typowej korfiańskiej potrawy o nazwie PASTITSADA. Co to jest czytajcie na moim blogu pod hasłem Pastitsada.




Jeśli chcecie podziwiać architekturę starówki korfiańskiej to niedzielne poranki to najlepszy na to czas. Jest wtedy cisza I spokój.  Sklepiki turystyczne do 9.30 (10) są pozamykane tak więc ich wyroby nie zasłaniają tych cudownych podcieni i kamienic.

Po 9.30 część sklepów turystycznych na starówce otwiera się więc nawet w niedzielę możecie kupić tutaj pamiątki i różności. 



Jeśli nie lubicie tłumów to nawet w pełni sezonu turystycznego możecie zobaczyć starówkę Korfu na spokojnie właśnie w niedzielny poranek.

Niedzielne wieczory są inne. Stolica wypełnia się po brzegi turystami i powracającymi do miasta mieszkańcami.

To oczywiście ma też swój urok.



Wieczorem kawiarnie i restauracje wypełniają się. W sezonie w tym czasie często trudno jest znaleźć wolny stolik. 





Jeśli przyjedziecie do stolicy wieczorem to zawsze będziecie mieli problem ze znalezieniem parkingu. Piszę o tym na moim blogu pod hasłem PARKING.

Nadmienię,  że w niedzielę otwarte są też muzea. Możecie spokojnie spacerując po stolicy odwiedzić , np.  muzeum archeologiczne i muzeum sztuki azjatyckiej.

Dodatko warto jest wiedzieć,  że komunikacja pozamiejska w niedzielę jest znacznie ograniczona. Czytajcie na temat komunikacji na Korfu w artykule pod tym hasłem. 

Osobiście często odwiedzam stolicę w niedzielne , letnie poranki ponieważ mój mąż śpiewa rano w katedrze prawosławnej. Ja w tym czasie mam okazję pospacerować i napić się kawy na Listonie lub innym uroczym miejscu w stolicy.


Są tutaj miejsca gdzie mimo upałów można usiąść w przewiewnym miejscu nad morzem i nawet w sezonie spokojnie napić się kawy. Do takich miejsc należy okolica nazywana FALIRAKI. O tym miejscu macie osobny artykuł 😉







NA KORFU LUDZIE ŻYJĄ W RÓŻNY SPOSÓB

 Przyjeżdżając na wakacje na Korfu możecie zaobserwować różne skrajności, różne grupy ludzi i kontrastowy sposób ich życia..

Większość z Was przyjeżdża tutaj by odpocząć na plaży, poopalać się i wykąpać w ciepłym morzu. Inna grupa turystów chce tą wyspę poznać, zobaczyć jej najpiękniejsze miejsca. Polacy najczęściej przylatują tutaj by w ciągu kilku dni "zaliczyć" najbardziej turystyczne i znane miejsca na wyspie, tak na szybko i często pobieżnie  opisując je w youtube.com, w facebook-u itd., a później, o ile zostaje im na to czas opalają się na różnych plażach wyspy.  Słyszymy tutaj  różne opinie na temat tych samych miejsc, jedni są zachwyceni, inni krytykują podkreślając ciągle, że to wcale nie taka piękna wyspa - samo życie. Ci, którzy spodziewali się że zobaczą wyspę pełną tylko luksusowych kurortów są rozczarowani, inni , którzy przyjechali by podziwiać przyrodę i zupełnie inny tryb życia z uśmiechniętymi ludźmi są tą wyspą zachwyceni. 




Wszystko zależy od punktu widzenia i od tego gdzie i co chcemy zobaczyć.

To prawda, że na wyspie zobaczycie wiele kontrastów. Poznacie tutaj różnego typu ludzi od prostych mieszkających od urodzenia w "zabitej deskami wiosce" staruszek , do bissnesmenów , którzy   kierują turystycznymi firmami między innymi też na Korfu wybierając tą wyspę na stałe miejsce zamieszkania.



Bo tutaj mamy możliwość wybierać tryb życia, który nam odpowiada zawsze jednak w otoczeniu pięknej przyrody, z widokami na błękitne morze i greckie niebo. To, że na wyspach w Grecji żyje się wolniej to fakt, ale i tutaj zależy to od wyboru każdego z nas.

Ci, którzy są spragnieni szybkiego życia, tłumów i ciągłej adrenaliny wybierają życie w stolicy gdzie zawsze, nawet w zimie coś się dzieje. Poza tym w okresie poza sezonem turystycznym  wielokrotnie ci ludzie podróżują , zwiedzają cały świat, odpoczywają w ciepłych w tym okresie roku krajach. Bliskość lądu greckiego i dobre drogi do Aten czy Salonik dają możliwość do sobotnio-niedzielnych wypadów na nocne i nie tylko szaleństwa, by zobaczyć jakąś operę, ciekawe przedstawienie teatralne i zmienić w ten sposób otoczenie. Całoroczne lotnicze połączenia z wyspą też temu pomagają.

Do tej grupy ludzi najczęściej należą ludzie młodzi , którzy nie mają jeszcze obowiązków rodzinnych (małych dzieci, spłat pożyczek bankowych) lub ludzie starsi , którzy odchowali swoje dzieci i teraz żyją pełną parą.

Inna grupa ludzi żyjących na Korfu to ludzie , którym wyspa się podoba i żyją tutaj przez pół roku letniego by cieszyć się słońcem, greckim morzem i wyspiarskim trybem życia na spokojnie z ogródkiem koło domu i kawusią ze znajomymi na werandzie z pięknym widokiem. Są to najczęściej ludzie z większych miast Europy czy z Grecji z Aten lub Salonik, bardzo często ludzie sukcesu, z wielką karierą, których stać jest na ten rodzaj życia. Część z tych osób dodatkowo prowadzi też jakąś działalność turystyczną na wyspie w okresie sezonu turystycznego.

Kiedy obserwujecie życie na wyspie od początku możecie zauważyć, że inaczej się żyje w stolicy, inaczej na wybrzeżach wyspy w sezonie turystycznym i zupełnie inaczej w nieturystycznych, często w połowie opuszczonych wioskach wewnętrznej części wyspy.

Na to też turyści patrzą inaczej w zależności od ich wieku.

Młodzi ludzie często krytykują ten spokojny, powolny tryb życia w takich na pół opuszczonych wioskach gdzie nawet dzisiaj można znaleźć starszych ludzi, którzy nie byli nigdy nad morzem! Tak,  są nadal na wyspie tacy ludzie!!!

 Żyją w swoim, od lat tym samym rytmie w tych nieturystycznych wioskach. wieczorami widzicie ich siedzących wspólnie pod domami by porozmawiać, pośmiać się i trochę poplotkować, bez Wi-Fi , bez facebook-a i komputera.



 Codziennie gdzieś pracują: w domu,  w swoich ogródkach, zimą w gajach oliwnych, czy na polu.



 Ci ludzie cieszą się swoim życiem w swój sposób, będąc wdzieczni za każdy dzień ich życia, za ich zdrowie i zdrowie ich ukochanych. Są to najczęściej prości ludzie, bardzo serdeczni i od rana uśmiechnięci. Żyją w warunkach na jakie ich stać, w prostych, skromnym domach w tych na pół opuszczonych wioskach , w domach  bez wielkich luksusów, ale są szczęśliwi. 






To często dziwi młodych turystów, którzy tam spacerują lub wynajmują bardzo skromne kwatery za bardzo niską kwotę, o wiele niższą od tej na wybrzeżach wyspy czy w stolicy.



Ci ludzie żyją spokojnie zadowoleni z tego co im życie oferuje, bez stresu o opłacenie rat za luksusowy samochód ( który im nie jest wcale potrzebny) czy spłat za zakupione na pożyczkę z banku luksusowe mieszkanie, które będą  spłacać do śmierci mimo tego, że większość życia spędzają poza domem - w pracy, by za nie zapłacić.

Niestety w dniu dzisiejszym wielu młodych ludzi uważa, że bez dużego domu, luksusowego i nowego samochodu oraz  wysokiego rachunku w banku nie można być szczęśliwym. Dopiero kiedy mijają lata ich życia i nawet "dorabiają się"  i jest ich stać na to wszystko rozumieją, że szczęście nie mierzy się pieniędzmi. Bo szczęście to posiadanie tego czego nie można kupić: zdrowia, szacunku osób bliskich, posiadanie kochanych i kochających osób obok siebie. Wierzcie mi, bo to obserwuję na każdym kroku, najczęściej osoby bardzo bogate i na szczycie kariery zawodowej są prywatnie zupełnie same, bez osób którym mogą zaufać.

Starsi wiekiem turyści to właśnie obserwują i podoba im się ta inna , grecka mentalność gdzie samochód to tylko środek transportu, a nie luksusowa "zabawka" którą się kupuje za pożyczkę lub za bardzo ciężko zarobione pieniądze pracując od rana do nocy przez wiele lat. Zawsze jest coś za coś. Starsi ludzie doceniają to, że życie ucieka i nie warto tracić życia tylko na pracę po to by kupić więcej dóbr, ale lepiej wykorzystać to na spokojniejsze życie i cieszenie się życiem poza pracą.

Zwiedzając wyspę i obserwując tutejszą przyrodę i ludzi mieszkających na Korfu bardzo często zaczynacie na życie patrzeć z innej strony. Porównujecie Wasze życie z życiem tutejszych mieszkańców i zdajecie sobie sprawę z tego , że można też żyć inaczej niż Wy żyjecie i można być bardzo szczęśliwym człowiekiem. Wielokrotnie życie z adrenaliną w dużym mieście wśród cementowych dróg nie oferuje najszczęśliwszego życia, bo po prostu tam na życie nie mamy czasu.

Miał rację Lawrence Durrell pisząc, że GRECJA TO KRAJ KTÓRY OFERUJE CI MOŻLIWOŚĆ POZNANIA SAMEGO SIEBIE.

JAK WYGLĄDA LETNIE ŻYCIE EMERYTÓW NA WSI NA KORFU ?

 Mogę coś na ten temat powiedzieć, bo oboje z mężem należymy do tej grupy i już nie pracujemy zawodowo, ale nadal czujemy się młodzi i jesteśmy bardzo aktywni.

Nadmienię, że wielu Greków - emerytów, mieszkających w zimie w Atenach czy innych miastach w Grecji wyjeżdża na wyspy na kilka miesięcy letnich do ich domów letniskowych lub do ich domów rodzinnych. Nawet Ci, którzy mieszkają za granicą marzą o takich letnich wakacjach i przylatują tutaj na całe lato nawet z dalekiej Australii.



Bo można pozazdrościć emerytom, którzy mają możliwość spędzić lato na wyspach greckich. O ile zdrówko dopisuje takie życie w tej scenerii to raj na ziemi. To jest powód, który przyciąga do Grecji wielu ludzi z Europy, kiedy przechodzą na emeryturę. Bo taki tryb życia dla wielu ludzi to marzenie, które starają się zrealizować gdy tylko jest to możliwe.

Tradycyjne letnie życie emeryta na wsi na Korfu (i nie tylko) toczy się zgodnie z rytmem natury. Zegarki zostawiane są w szufladzie bo nie są tutaj wcale potrzebne.

Dzień jest długi i bardzo wcześnie rozpoczyna się. Najczęściej na wsi budzą nas koguty z jakiegoś pobliskiego kurnika. O świcie zaczynają swoją serenadę jeden po drugim i słychać je z całej okolicy. Oczywiście w takich warunkach budzimy się i rozpoczynamy nasz dzień bardzo wcześnie bo o 6 rano, czasami nawet o 5.30.  Chodzi o to by mieć cały, długi dzień przed sobą i nacieszyć się nim.

Emeryt mieszkający na wsi w Grecji ma przeważnie jakiś ogródek, którym namiętnie zajmuje się. Bo czy jest coś smaczniejszego od własnych warzyw, świeżutko zerwanych rano z własnego ogródka??!! 

Te ogródki mogą być bardzo małe, tylko by zabezpieczyć własne potrzeby. Jeśli jednak jest większa rodzina i dzieci mieszkają też na wyspie najczęściej i one dostają do domu te pyszne warzywa. W upalne, letnie dni trzeba te ogródki podlewać nawet codziennie. Czasami organizuje się automatyczne podlewanie, które odbywa się nocą. My też z początku mając większy ogródek to robiliśmy. Teraz gdy sadzimy wszystkiego o wiele mniej sami się zajmujemy podlewaniem, a dokładniej mówiąc najczęściej mój mąż. Ja w tym samym czasie zajmuję się moimi różami i roślinami w doniczkach na naszej werandzie.

Później, gdy wszystko jest podlane zasiadamy do śniadania na naszej werandzie. Kawusia po grecku, szklanka wody, kanapka z dżemem mojej roboty z koum-kouat-u lub pomarańczy posmarowana dodatkowo greckim jogurtem i druga kromka mojego chleba z kilkoma oliwkami naszej roboty. 

O ile nie trzeba codziennie podlewać wszystkiego co rośnie we wczesnych godzinach rannych ja zajmuję się gotowaniem obiadu lub prasowaniem na chłodnej jeszcze werandzie. 


W inne dni jedziemy do winnicy by tam popracować, coś oczyścić, coś sprawdzić. 

W letnie poranki plaże na Korfu są puste. Turyści jeszcze śpią lub jedzą śniadanie i przyjdą na plażę po 10.00, czy nawet później. Tylko gdzie niegdzie możecie spotkać ludzi w starszym wieku, którzy tak jak my, uwielbiają kąpać się w morzu bardzo wcześnie, kiedy jeszcze nie praży słońce i woda w morzu jest chłodniejsza.



Po tak cudownej kąpieli można sobie trochę po plaży pospacerować by później usiąść w jakiejś kawiarni nad morzem na kawusię.  Gdy jest bardzo gorąco po prostu uciekamy do domu by w chłodnym mieszkaniu napić się kawy z domowym ciastem. 

Do obiadu jest czas na telewizję , książkę, komputer czy dokończenie przygotowywania posiłku.

Jest też oczywiście pewna grupa greckich emerytów, którzy w porannych godzinach chodzą do kawiarni znajdującej się w centrum wsi by tam napić się kawy, porozmawiać z sąsiadami czy pograć w grecką grę stołową o nazwie TAVLI.  To obserwujecie w większej skali na południu wyspy gdzie tradycyjnie kobiety zajmują się wszystkim w domu i poza domem, a mężczyźni często przesiadują godzinami w kawiarenkach. Ludność na południu i północy wyspy ma zupełnie inną mentalność. 

Po obiedzie obowiązkowa jest siesta! Dla Greków siesta to czas odpoczynku, snu i ciszy. 

Jak ważna jest dla Greków siesta piszę o tym w moim artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/06/siesta-poudniowy-odpoczynek-w-grecji.html

Do godziny 18.30  nic się nie dzieje, tylko cykady codziennie dają swój codzienny, bardzo głośny  koncert.

Później jest czas na następną kawusię, o ile ktoś ją pije.  Inni po południu jedzą owoce lub zimny, z lodówki sok cytrynowy. Do 18.30 nikt do nikogo nie dzwoni. Od 14.30 - 18.30 nie jest wskazane zakłócanie spokoju rodzinie o ile nie jest to związane z czymś bardzo ważnym. Najczęściej telefony o tej porze nie przynoszą dobrych wiadomości.

Bardzo często w upalne dni letnie popołudnia ponownie jedziemy na plażę, by kąpać się tam do wieczora lub spotkać się po kąpieli z naszymi znajomymi w jakiejś tawernie czy kawiarni nad morzem. Te letnie wieczory należą do niezapomnianych. 

Tak przeważnie mijają codzienne dni tygodnia. Niedziele przeważnie są inne. Ci, których dzieci mieszkają na wyspie bardzo często przyjeżdżają po porannej , niedzielnej kąpieli na rodzinny obiad do rodziców. Wtedy cała rodzina zasiada przy jednym dużym stole by wspólnie, tradycyjnie zjeść posiłek.To oczywiście jest możliwe jedynie wtedy gdy dzieci mają możliwość mieć dzień wolny w niedzielę. Niestety ostatnio jest to dość trudne, bo warunki pracy się pogorszyły. Dodatkowo jako że Korfu jest wyspą nastawioną na turystykę wiele osób pracuje w lecie również w niedziele.

Ostatnio o ile dziadkowie mieszkają na wsi, a ich dzieci pracują w zawodach związanych z turystyką wnuki przenoszą się na okres wakacji na wieś, by tam wraz z dziadkami korzystać z kąpieli i greckiego lata. 

Ci których dzieci mieszkają daleko, tak jak nasze, czekają na te dwa lub trzy tygodnie letnie kiedy cała rodzina wspólnie będzie się cieszyć wakacjami na wyspie. Te dni są pełne szału, gwaru, smiechu, zabawy, ale i zmęczenia i troski o to by wszyscy byli zadowoleni i by oczywiście z kuchni zawsze dochodziły miłe zapachy.

 Po takich dniach ja osobiście biorę urlop od wszystkiego na kilka dni! 

Każdy z nas ma swoje ulubione miejsce do kąpieli. Znam wielu mieszkańców wyspy , którzy od lat jeżdżą na tą samą plażę i o tej samej godzinie. Jeśli chcemy ich spotkać wiemy,gdzie io jakiej godzinie.

My mieszkając w górach mamy możliwość wyboru plaż w zależności od kierunku wiatru.  Nie lubię morza z falami i tak wybieramy tą stronę wyspy gdzie morze jest spokojne i możemy sobie spokojnie popływać. A mamy do wybory wiele plaż: Acharavi,Święty Spirydon, Kassiopi, Barbati, Dassia, Ipsos. Wszystkie są blisko od naszego domu.

Dość często, by zmienić rytm życia letniego organizujemy sobie nasze prywatne "wycieczki" do różnych miejsc na Korfu. Jeździmy tam gdzie nie byliśmy dość długo by zobaczyć co się zmieniło i by pokąpać się w innej scenerii. Często jesteśmy uznawani za turystów i tubylcy starają się nam powiedzieć co należy zobaczyć na wyspie. Czasami wychodzą z tego śmieszne sytuacje. 

W okresie lata unikamy wizyt w stolicy. Są one ograniczone do tych koniecznych i najczęściej odbywają się raniutko  kiedy jeszcze nie ma w stolicy dużo turystów i część mieszkańców stolicy jeszcze śpi.

O ile jesteśmy zaproszeni na jakiś wieczorny posiłek ze znajomymi w stolicy staramy się to zorganizować na przedmieściach miasta by nie mieć problemu z parkowaniem. Zatoka Garitsa i tam znajdujące się liczne tawerny to idealne miejsce na takie wieczory.


W centrum stolicy, szczególnie na ulicy Liston w lecie jest bardzo gwarno, trudno znaleźć stolik by z większym towarzystwem usiąść. Nie mówię już o problemach z parkingiem!



Tym miejscem my, tubylcy cieszymy się poza sezonem.

CAŁOROCZNE MORSKIE KĄPIELE NA KORFU SĄ MOŻLIWE

 Tak to prawda, tutaj jest to możliwe.



Korfu to wyspa o łagodnym klimacie i dość wysokich temperaturach w ciągu całego roku, nawet w zimie. Wyspa ma typowy śródziemnomorski klimat, który  opisuje Wam w moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/srodziemnomorski-klimat-na-korfu.html

W okresie całego lata od maja do października wszystkie, liczne na Korfu plaże wypełniają się plażowiczami i miłośnikami kąpieli morskich.

Temperatura wody w morzu jest o wiele wyższa od tej, którą macie nad Bałtykiem i tak wielu miłośników morza przylatuje tutaj na wakacje by się pokąpać. 

W miesiącach letnich temperatura wody jest dość wysoka i to cieszy wszystkich wczasowiczów i mieszkańców wyspy też.

Od czerwca do października temperatura morza na Korfu przekracza 20 stopni i waha się 20 do 25 stopni.

W miesiącach zimowych temperatura morza jest niższa i waha się od 14 do 19 stopni. Najzimniejsze morze jest w lutym i w marcu.

Jeśli chcecie nacieszyć się kąpielą w cieplutkim morzu musicie jednak pamiętać o tym, że w różnych miejscach na wyspie macie różne temperatury wody.

Na północno-zachodnim wybrzeżu wyspy macie piękne przezroczyste, lazurowo-błękitne wody w morzu, które są jednak dość chłodne. 


To powoduje bezpośredni kontakt z otwartym morzem Jońskim i zimnymi prądami tam przepływającymi oraz to, że na tym terenie morze już od brzegu jest dość głębokie. Z tego powodu wielu z Was podziwia te piękne krajobrazy  północno-zachodniego wybrzeża wyspy, np. w Paleokastritsa, ale skarży się na zimną wodę w morzu właśnie na zachodnim wybrzeżu nawet w upalne, letnie dni. 

Jeśli chcecie nacieszyć się ciepłym morzem polecam jeździć na piękne, piaszczyste plaże południowo-zachodniej części wyspy gdzie przy brzegu morza macie duży pas morza z płytką, nagrzaną słońcem wodą lub polecam całe wschodnie wybrzeże wyspy.



Różnica temperatury wody wschodniego i zachodniego wybrzeża wyspy może dochodzić do 4 stopni!

Oczywiście dużą rolę odgrywają też wiatry, które częściej spotykamy na północno-zachodnich wybrzeżach. One też ochładzają wodę w morzu.


Mimo wszystko na Korfu miłośnicy morza mogą kąpać się w morzu w ciągu całego roku.

Robi to wielu mieszkańców wyspy i to z dużym zamiłowaniem i pasją.

W wielu miejscach właśnie wschodniego wybrzeża w zimowe słoneczne południe możecie spotkać miłośników tego zimowego sportu.

W okolicy stolicy na znajdujących się tam plażach istnieją wręcz zorganizowane grupy ludzi, którzy kąpią się razem w morzu o wyznaczonej godzinie. Najczęściej jest to 13.00 kiedy woda w morzu jest już ogrzana ewentualnym słoneczkiem i nie ma tej porannej wilgoci, którą mamy na wyspie w okresie całej zimy.

Takich grup pływaków mamy w stolicy kilka. Są grupy zbierające się koło Faliraki, są też na początku zatoki Garitsa koło klubu kajakarskiego N.A.O.K., ale najbardziej znana i zorganizowana jest ta przy młynie na końcu zatoki Garitsa.

Ta grupa ma nawet swoją nazwę PINGWINY!!!

Są to ludzie w wieku od 45-75 lat, kobiety i mężczyźni, którym program dnia i pracy pozwala codziennie w zimie o 13.00 przyjść na to miejsce i pokąpać się w morzu.







Zimowe kąpiele w chłodnym morzu są zdrowe, dodają energii, relaksują, pobudzają krążenie krwi, pomagają zrzucić nadmierną wagę i wygładzają skórę. 



Wszystko to oczywiście trzeba uprawiać z umiarem, rozsądkiem i dobrze jest przed rozpoczęciem tego sportu sprawdzić kondycję własnego serca bo nagła zmiana temperatury organizmu obciąża bardzo pracę serca, przynajmniej w pierwszych kilku chwilach. 

Taka zimowa kąpiel w morzu to termiczny szok dla organizmu do którego swoje ciało trzeba przyzwyczaić. To samo dzieje się kiedy w krajach północnej Europy po gorącej saunie ludzie wychodzą na zewnątrz i nacierają się śniegiem. No morze tutaj to nie jest aż tak szokujące.

W zimie ciepłe prądy morskie opływające Korfu na zachodzie powodują, że często temperatura wody jest wyższa od temperatury powietrza. Oczywiście kąpiemy się w dni bez deszczu, ani silnego wiatru powodującego wysokie i niebezpieczne fale na morzu.

Pamiętamy zawsze o tym, że morze trzeba szanować!

Sama przez 2 lata uprawiałam ten zimowy sport w okresie kiedy mieszkałam w stolicy i pozwalały mi na to godziny mojej pracy i program życia rodzinnego. Było to przed ponad ... 20 laty, ale mam osobiste doświadczenie w tej dziedzinie i mogę podać kilka cennych informacji na ten temat.

Był to przełomowy i dość trudny okres w moim życiu. Był to okres przed i po moim rozwodzie z moim pierwszym mężem i okres dostosowywania się do nowych warunków w moim życiu.Te codzienne kąpiele w morzu dodawały mi energii do życia, siły do pracy przez cały dzień do późnej nocy w lecie i dobrej pozytywnej energii w zimie. W lecie przed rozpoczęciem długiego  i bardzo pracowitego dnia około 6,  7  rano pływałam w morzu 30 minut. Tak zaczynałam mój dzień czując swoją wolność jak ryba w morzu z wieloma myślami i postanowieniami w głowie. W zimie w południe około 13.00 pływałam 15 do 30 minut w zależności od pogody. Ten bezpośredni kontakt z morzem dodawały mi siły by iść do przodu , poprawiały moją kondycję i nauczyły mnie cieszyć się życiem samym w sobie. 

Poniżej podaję kilka moich rad dla osób, które się decydują na zimowe kąpiele:

Po pierwsze o ile decydujemy się na zimowe kąpiele w morzu trzeba je kontynuować prawie codziennie o ile pogoda nam na to pozwala, bo w ten sposób nasz organizm szybciej i łatwiej przyzwyczaja się do dużych zmian temperatury naszego otoczenia. To pozwala   nam szybciej cieszyć się tym zimowym pływaniem. To też zmniejsza możliwość poważnego przeziębienia kiedy któregoś razu trochę za długo bedziemy w morzu lub nie zmienimy szybko ubrania.

Po drugie przed wejściem do morza przygotowujemy na brzegu wszystko to co potrzebne jest do szybkiego wysuszenia ciała i przebrania się w suche ciepłe ubranie lub w drugi, suchy kostium o ile słoneczko i temperatura pozwala na opalanie się. Dobrze jest mieć ze sobą duży szlafrok kąpielowy by okryć nim szybko mokre ciało i szybko je wysuszyć zdejmując  natychmiast kostium kąpielowy. Często wiatr czy niska temperatura powietrza może nas wtedy bardzo oziębić. Staramy się to robić w miejscu bez wiatru i jak to jest możliwe na słońcu. Jeśli jest to dzień słoneczny można później posiedzieć na słoneczku w ciepłym ubraniu lub nawet w kostiumie. Niektórzy weterani tego sportu nawet siedzą ponad godzinę i opalają się po kąpieli. Ja już do nich nie należałam i zostawiałam za mną  morze by iść do domu i wykąpać się pod gorącym prysznicem.

Po trzecie wchodzimy do woli powoli, początkowo stopniowo oblewając zimną wodą ręce, nogi i na końcu klatkę piersiową. Nigdy tego nie lekceważymy wpadając szybko do wody, czy wręcz wskakując do wody z pewnej wysokości. Takie szaleństwa mogą się często zakończyć skurczem lub nawet zawałem serca!

Po czwarte kąpiele zimowe nie powinny trwać długo, maksimum do 30 minut. Wszystko zależy od pogody i codziennej temperatury morza. Ta zmienia się w zależności od temperatury powietrza i tych podmorskich prądów wody. O ile czujemy, że jest nam zimno i usta zaczynają drętwieć trzeba natychmiast wyjść z wody. To oznaka, że organizm więcej tego nie znosi. Ja to czułam na wiosnę kiedy woda czasami była o wiele chłodniejsza. 

Kiedy na wiosnę  w marcu i kwietniu topnieją w Albanii śniegi i spływają do morza temperatura morza wschodniego wybrzeża znacznie obniża się i dla wielu osób kąpiel w tym okresie nie należy do przyjemności. Wiele osób w tych miesiącach przerywa zimowe kąpiele w morzu. Ja też tak robiłam.

Po piąte w kąpielach morskich staramy się mieć towarzystwo. Nie chodzimy kąpać się  sami. Znam przypadki kiedy ktoś w morzu zasłabł lub złapał go kurcz mięśni. W takich przypadkach pomoc drugiej osoby jest potrzebna i często zbawienna.


PO SZÓSTE  trzeba zabezpieczyć włosy przed zmoknięciem. to dotyczy szczególnie pań z długimi włosami. Wychodząc z morza by nie zamarznąć trzeba się szybko osuszyć. Jeśli dłuższe włosy są mokre jest to bardzo trudne i najlepiej w takich przypadkach wkładać na głowę jakąś grubą czapkę. Mokra głowa po zimowej kąpieli to najczęstszy powód do przeziębienia ! Dlatego w zimie widzicie często kąpiące się panie w fikuśnych plastikowych czepkach lub wręcz czepkach do kąpieli pod prysznicem. Najlepsze w tym przypadku są czepki używane do kąpieli w basenie.

 Wieloletni miłośnicy tego zimowego sportu to ludzie, których możecie wizualnie odróżnić. Są to osoby wysportowane, ale ich skóra od nadmiaru promieni słonecznych w ciągu całego roku jest spalona, pomarszczona. Są podobni do rolników, rybaków, czy marynarzy. Mówię to szczególnie dla pań,bo nie trzeba z  tym przesadzić.  Nie bez powodu mówi się, że kobiety z zimnych krajów  dłużej wyglądają młodziej od tych, które mieszkają w ciepłych, pełnych słońca krajach.

Dobrze jest zachować świetną kondycję ciała, ale trzeba też uważać na nasz wygląd. Grunt to umiar we wszystkim.

WINOBRANIE NA KORFU DAWNEJ I DZISIAJ

 Okres września wielu mieszkańcom Korfu łączy się z winobraniem. Właśnie w okresie września, największa ilość rosnących na wyspie winogron jest zbierana w celu robienia różnego rodzaju wina.



Oczywiście wszystko zależy od gatunku posiadanych winogron, miejsca gdzie one rosną i pogody w ciągu całego lata. 

Wszystko to może spowodować, że winogrona będą zbierane wcześniej pod koniec sierpnia lub później, nawet w październiku.



Na moim blogu macie kilka artykułów o winnicach i winogronach na Korfu bo sami z mężem posiadamy winnicę i co roku robimy z naszych winogron pyszne czerwone, wytrawne wino dla użytku domowego i nie tylko. 

Tak więc z pierwszej ręki wiem ile pracy i trudu przez cały rok wymaga pielęgnacja winnicy by dała oczekiwane rezultaty i choćby w części wynagrodziła prace tam przeprowadzane przez cały rok. Dobrze wiemy ile nas kosztuje każdy łyk tego boskiego nektaru, którym rozkoszujemy się codziennie. 



Bo jest to nieodłączny dodatek do naszych codziennych posiłków. Ten jeden (tylko jeden) kieliszek tego dobrego wina pijemy z wielką rozkoszą i jednocześnie wielką satysfakcją.

Naszą winnicę założyliśmy w 2002 roku od zera. Poprzednio mój małżonek pracował i zbierał winogrona z rodzinnej winnicy założonej przez jego pradziada w innym miejscu. Wiele opowiadań na temat tej i innych winnic w okolicy słyszałam z ust mojej drugiej teściowej, która tutaj na wsi korfiańskiej się urodziła i tutaj żyła do 97 roku jej życia.

Przed wieloma laty rodziny żyjące na wsiach korfiańskich starały się być tak zorganizowane by nic im do życia nie brakowało. Wielodzietne wówczas rodziny same zajmowały się pracami rolniczymi na terenie swojego majątku tak by w ciągu całego roku mieć co jeść i ewentualnie sprzedając wyprodukowane dobra otrzymać pieniądze na ubrania i inne potrzeby rodziny. Rodziny bardziej zorganizowane i pracowite żyły dostatniej, inne w biedzie i często w głodzie. Ci którzy mieli więcej obszarów ziemi na Korfu poza pielęgnacją gajów oliwnych i produkcją oliwy z oliwek zajmowały się też produkcją warzyw by je sprzedać na rynku lub zajmowali się produkcją wina by też część z niego sprzedać w pobliskich tawernach.

W okolicach wielu wiosek korfiańkich w tamtejszych latach całe tereny ziemi były przekształcane w winnice mniejsze lub większe. Każdy chciał mieć własne wino. Było ono lepsze lub gorsze jakościowo, ale własne.

W tamtych czasach by przetrwać żyjące obok siebie na wsiach rodziny pomagały sobie i często wymieniały między sobą produkowane dobra. Nie było wtedy dużo pieniędzy, za koszyk ziemniaków można było uzyskać koszyk jabłek. Za każdym razem gdy ktoś zabijał jakąś kozę czy świnię dzielono się miedzy sobą mięsem by go bezpośrednio skonsumować bo lodówek nie było. Następnym razem inna rodzina zabijała  hodowane  przez nich zwierzę i dzieliła się też mięsem w ten sam sposób. W wielu przypadkach można było zaobserwować zbiorową pracę wielu rodzin, nie tylko krewnych dla wspólnego dobra i uzyskania oczekiwanego efektu.

Tak też było w okresie winobrania. Po prostu wszyscy umawiali się w których dniach w której winnicy będą zbierać winogrona i od rana wszyscy razem pracowali przy winobraniu. W tej grupie ludzi zawsze musiał ktoś posiadać osła lub konia by organizować transport zbieranych winogron do miejsca gdzie robiono z nich wino, bo samochodów dawniej nie było lub na samochód wielu nie było stać. Każdy miał ze sobą jakiś suchy prowiant. Jak gospodarz był bogaty mógł oferować w przerwie w pracy jakąś lampkę wina z poprzedniego roku. W większości przypadków jednak suchy chleb, kawałek cebuli, pomidor i woda ze studni wystarczały by wszyscy wspólnie pracowali do późnych godzin.

Tak kończyła się pierwsza część winobrania, bo z przewiezionych w koszach czy jeszcze wtedy drewnianych skrzynkach winogrona trzeba było zamienić w wino. W specjalnie do tego przygotowanym miejscu stawiano duże drewniane pojemniki o wiele większe od beczek i wrzucano do nich winogrona. Kilku panów po starannym umyciu nóg na bosaka wchodziło do tych pojemników by zbijać gałki winogron i by sok płynął do innych pojemników. Ta praca wymagała siły i umiejętności bo zdrowe winogrona trudno się zbijają.Na około tych pojemników najczęściej gromadzili się inni dla towarzystwa . Czasami razem żartowali, czasami śpiewali i nawet popijali jakieś trunki. To był dalszy ciąg pracy pomieszanej z zabawą. Uzyskany w ten sposób sok umieszczano w dużych 50 litrowych szklanych pojemnikach w dość chłodnym pomieszczeniu by tam powoli zamieniał się w wino. Początkowo te pojemniki były oplatane sianem, później zastąpiono to plastikiem.

Oczywiście przez cały dzień nie brakowało śpiewu, dowcipów, plotek, zaczepiania jakiś pracujących dziewcząt. Praca pracą, ale w trakcie pracy te rozrywki też miały miejsce. Były one oczywistą dla wszystkich częścią takiego dnia pracy.

Tak dni mijały pełne pracy, ale również pełne przyjemnych i wesołych chwil, które wszyscy pamiętali.

Nasłuchałam się takich opowiadań w czasie pierwszych lat tam spędzonych week-endów z moja teściową podczase wieczornych kolacji na werandzie naszego domu w górach. Wszyscy dorośli tamte dni wspominają z wielkim sentymentem.

Bo czasy się zmieniają, stosunki między ludźmi też i mimo większej ilości dóbr nawet na wsiach ludzie zaczęli oddalać się od siebie, zamykać w kręgu swojej rodziny i znajomych. 

Wsie greckie wymierają, żyje tam coraz mniej ludzi młodych, którzy zajmują się pracami rolniczymi.


Widać to też w okresie winobrania. Najczęściej uczestniczą w nim starszej generacji ludzie, właściciele winnic, czasami ich znajomi i ludzie zatrudnieni do tej pracy. Wielu właścicieli nawet małych winnic ma różnego rodzaju urządzenia pomagające w zamienianiu winogron w wino. Po pierwsze dla uzyskania lepszego smaku wina oddziela się gałki winogron od zielonej części przy użyciu specjalnych urządzeń. W ten sposób usuwa się cierpki smak wina.

Transport organizuje się kilkoma jeepami rolniczymi szybko i sprawnie.

Dodatkowo sok otrzymany z winogron umieszcza się obecnie w dużych nierdzewnych pojemnikach i tam powstaje wino. W tych pojemnikach przetrzymuje się też wino.

Dla uzyskania dodatkowych walorów smakowych i zapachowych przez kilka początkowych miesięcy można wino umieszczać w beczkach.

Otrzymanie dobrego wina to sprawa wiedzy, pracy i wielkiej miłości do tego co się robi w ciągu całego roku. To nie jest zajęcie dla leniuchów!!!

Niestety dzisiaj młodzi ludzie nie interesują się takimi pracami czy poprawniej mówiąc jest ich bardzo mało. Nawet jeśli dziadek posiada winnicę to nie mają oni ochoty pomóc w zbiorze winogron, nie uważają to za coś przyjemnego. Dzisiejsza grecka młodzież nie pije wino, nie lubi się nim delektować. Woli zimne napoje różnego rodzaju i piwo. Ci którzy piją obecnie wino to ludzie starsi, którzy nauczyli się pić wino do ich posiłku. Ta grupa ludzi ciągle się jednak zmniejsza, bo ludzie się starzeją, mają problemy ze zdrowiem, z ciśnieniem, z sercem i lekarze odradzają im picie alkoholu. Oczywiście lampka dobrego wina to według wielu lekarzy bardzo zdrowy dodatek do posiłku, ale nie wszyscy umieją zatrzymać się na jednej lampce.

To często słyszymy od naszych znajomych. Często dziwią się, że my mając tyle wina pijemy codziennie tylko tą jedną lampkę wina do obiadu. 



Obecnie winobranie odbywa się inaczej. 

W dużych zorganizowanych winnicach winobranie trwa wiele dni i winogrona zbierane są przez pracowników winnicy. W mniejszych, takich jak nasza winnica składająca się z 1000 krzewów sami organizujemy zbiór winogron przez kilka dni wynajmując do pracy Albańczyków, czy nawet miejscowych ludzi, którzy szukają zarobku. Czasami w winobraniu pomagają nam nasi znajomi, bardziej dla zabawy niż z myślą o pracy. W takie dni mamy jednak wiele prac związanych ze zorganizowaniem sprawnego zbioru winogron. Jest to bardzo ważne szczególnie kiedy pogoda się psuje i spodziewamy się deszczu. Gotowe do zbioru winogrona mogą być łatwo zniszczone przez ulewne deszcze czy nawet grad. Dlatego dobra pogoda w czasie winobrania jest taka ważna. Bo poza zbiorem winogron by uzyskać z nich wino przeprowadzame wiele innch prac o których Wam piszę w innym artykule na moim blogu  tutaj

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/jak-na-korfu-robimy-nasze-domowe-wino.html

Większość z tych prac przeprowadzana jest na zewnątrz i deszcz temu nie pomaga.

Z roku na rok zmniejsza się liczba ludzi zajmujących się produkcją własnego wina w swoich małych rodzinnych winnicach. Łatwiej jest pójść do supermarketu i kupić gotowe butelki wina o ile mamy na nie ochotę. To wino produkowane jest w dużych winnicach prowadzonych przez specjalistów, którzy po studiach w tej dziedzinie organizują takie winnice na wielką skalę. Jest ich w Grecji coraz więcej, szczególnie w północnej części Grecji. 

My jednak nadal o ile sił nam nie zabraknie będziemy robić własne wino!!! Nadal będziemy organizować nasze winobranie nawet jeśli będzie potrzeba zatrudnić do pracy wielu pracowników. 

Mimo tego, że winnica wymaga dużo pracy przynosi to nam wielkie zadowolenie i satysfakcję z tego, że sami możemy robić nasze domowe tak pyszne wino.


 Dla nas, mojego męża i dla mnie winnica to jest nasz prywatny Raj w którym spędzamy wiele godzin w ciągu całego roku.

Wielokrotnie wspólnie prowadzimy różne prace w winnicy, więcej z nich przeprowadza jednak mój mężuś, który ma duże doświadczenie i wiedzę w tej dziedzinie, którą ciągle poszerza. Ja jestem jego uczennicą lub czasami tylko obserwuję to co robi. Wielokrotnie każdy robi tam coś innego, ja zbieram chorta, czy przyprawy do naszych potraw, robię zdjęcia czy filmiki o przyrodzie, a mężuś pracuje w winnicy lub czasami po prostu "rozmawia z winoroślami". Bo winnica to idealne miejsce na relaks, idealne miejsce do przemyśleń, kontaktu z naturą i okolice na około winnicy to świetne tereny na moje poranne zimowe spacery.

Kto wie, może w następnym roku zdecyduje się zaprosić kilku czytelników mojego blogu do uczestniczenia w winobraniu w naszej winnicy na Korfu?... To poza pracą wielka przygoda dla wszystkich, którzy czegoś takiego nigdy nie robili. 

Pożyjemy, zobaczymy....


   

ŚWIĘTA WIELKANOCNE NA KORFU - WIELKI CZWARTEK

Wielki Czwartek na Korfu to kolejny dzień w którym większość ludności wieczorem uczestniczy w mszach w kościołach.

Ten dzień jednak dla wszystkich Korfiatek to dzień wielu prac w domach, szczególnie w kuchni. Po pierwsze tego dnia zajmujemy się farbowaniem jajek na Wielkanoc.





Najczęściej robimy to w Czwartek, a która gospodyni nie zdąży maluje  jaja w Wielką Sobotę. Na Korfu najczęściej malujemy jaja na czerwono.

Ja dodatkowo o ile zostaje mi trochę czasu zostaje rysuję na jajach różne wzory. To przypomina mi zwyczaj przygotowywania pisanek w Polsce.




 Tego dnia pieczemy też ciasta drożdżowe na święta. Od wielu lat sama piekę takie drożdżowe ciasta u mnie w domu, bo lubię ten zapach świąt w mojej kuchni.






Tradycją jest też pieczenie ciast drożdżowych z umieszczonym w nich czerwonym jajkiem.

Takie ciasto nazywane jest tutaj KOLOMBINA.



Te ciasta piecze się z myślą o podarowaniu ich znajomym czy rodzinie jako prezent na święta.

Do najmniej przyjemnych prac tego dnia jest przygotowanie składników do dania na Wielką Sobotę czyli tak zwanej MAGIRITSA. Przypomina to polskie flaczki.

Tego dnia najczęściej oczyszczamy jelita płucząc je w wielu wodach i nacierając cytryną z dwóch stron. Następnie gotuje się je i kroi na kawałeczki. To jest pierwsza część przygotowywania tego dania. Magiritsę gotujemy je w Wielką Sobotę, ale mając tą "brudną" robotę za sobą robi się to szybciej w Wielką Sobotę w którą od rana do wieczora bardzo dużo do zrobienia.

 Przez wiele lat znajdowałam wymówki by tego nie robić i tą pracą zajmowała się moja teściowa. Mnie przychodziły mdłości na sam widok tych jelit. Z chwilą gdy jej zabrakło by tradycja była kontunuowana i byśmy mogli zjeść magiritsę , którą mój mężuś uwielbia muszę sama się tym zajmować. Przyznam szczerze, że i ja od kilku lat polubiłam to danie i lubię ją jeść w Wielką Sobotę po powrocie do domu z kościoła. to też jest jeden z tradycji w Grecji.




Jak się robi magiritsę opisuję w osobnym artykule tutaj
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/01/magiritsa-tradycyjne-danie-wielkanocne.html

Wszystkie te prace wykonujemy w Wielki Czwartek planując wszystkie prace tak, by wieczorem mieć czas na pójście do kościoła.

Na temat innych dni Wielkiego Tygodnia macie osobne artykuły pod hasłem : WIELKI TYDZIEŃ lub WIELKANOC.