Translate

CZASAMI TRZEBA STANOWCZO POWIEDZIEĆ "NIE"

 Dzisiejszy świat jest ciągle zaganiany. Ludzie gonią od rana do wieczora często nie wiedząc dlaczego i właściwie po co.



Od chwili kiedy się rodzimy narzucane nam są obowiązki i wpajane marzenia, które często nie są nasze, ale to tylko stan rzeczy i model życia do którego wszystkich chce się podporządkować. A przecież wszyscy nie jesteśmy tacy sami, każdy ma swój indywidualny charakter i sposób spojrzenia na życie.

Jak jesteśmy dzieckiem staramy się być dobrym dzieckiem, w szkole dobrym uczniem, na studiach mieć dobre wyniki, bo tak być powinno, bo taka jest "prawidłowa" droga do kariery, która ponoć gwarantuje nam szczęście.

Często uczymy dzieci, że  droga do szczęścia  musi zawierać karierę zawodową choć wiemy o tym, że kariera, czy duża ilość pieniędzy wcale nie gwarantuje bycia szczęśliwym.  Bo duży dom, nowy samochód czy duża ilość  pieniędzy ułatwiają życie, ale wcale nie gwarantują naszego szczęścia. 

Bardzo często rodzice skłaniają dzieci do realizowania celów, których oni nie byli w stanie osiągnąć, czy wybierają im zawód którzy sami kiedyś chcieli wykonywać , ale nie mieli takich możliwości. 

Szczęśliwy jest ten młody człowiek, który w takiej sytuacji ma odwagę powiedzieć NIE by realizować własne marzenia i cele, bez względu na konsekfencje. Ile razy słyszymy, że tato lekarz chce by syn czy córka też studiowała medycynę mimo tego, że dzieci wcale tego nie chcą. Ile razy dzieci studiują na jakimś kierunku tylko po to by zadowolić rodziców, a po studiach mają nareszcie odwagę powiedzieć NIE by realizować ich własne marzenia. 

Znam rodzinę lekarzy z pokolenia na pokolenie, których syn zdecydowanie sprzeciwił się studiować medycynę bo chciał być szefem w kuchni i o tym od dziecka marzył. Uparł się, poszedł do szkoły kucharskiej, zdobył dyplom szefa i prowadzi własną restaurację. Jest szczęśliwy wykonując zawód, ktory kocha, założył rodzinę i jest szczęśliwym mężem i ojcem mimo tego, że nadal rodzina grymasi, że wyłamał się z tradycji rodzinnej.

Wszystko zależy od naszego charakteru i naszych osobistych potrzeb. Jednym wystarcza do szczęścia kurna chata i poczucie wolności wyboru sposobu spędzenia swojego życia.  Drugi człowiek bez  domu z basenem nie może czuć się szczęśliwy choć większość czasu w ciągu dnia spędza w pracy i najczęściej sam nie ma czasu ani ochoty na kąpanie się w tym basenie.

Żyjemy w świecie,  który stworzył określone modele człowieka szczęśliwego i każdy, kto się z tym nie zgadza i chce wybrać własny inny sposób życia jest dziwny, niedzisiejszy, nie aprobowany przez swoje otoczenie. Rzecz jednak polega na tym by każdy z nas we własnym domu i we własnym życiu czuł się szczęśliwy bez względu na to co inni o tym sądzą. Bo my nasze życie przeżyjemy, a nie ci, którzy to na zewnątrz krytykują.

Oczywiście odmienność i trwanie przy swoich poglądach ma swoje rezultaty. Często walcząc i wyrażając nasze poglądy zostajemy sami lub wielu z naszych znajomych oddala się od nas. To jest koszt naszych stanowczych zdań i poglądów. Bardzo często postępujemy tak by zadowolić innych w około nas, ale to sprawia, że czujemy się nieszczęśliwi, to nas męczy i często nawet powoduje problemy w naszym zdrowiu. Bo po pierwsze musimy być prawdziwi wobec siebie samego i mamy po pierwsze obowiązek wobec siebie szanować nas samych , wierzyć w naszą wartość jako człowiek i w nasze prawa do szczęśliwego życia zgodnie z naszymi, osobistymi wyborami.

Musimy mieć odwagę walczyć o własne prawa do wyboru tego co nam odpowiada i z chwilą gdy inni chcą nam narzucić własne przekonania czy postępowanie musimy mieć odwagę powiedzieć NIE, bo tylko w ten sposób będziemy czuć się dobrze i będziemy mieli sami do siebie szacunek. Może to się innym nie podobać, możemy mieć trudności w sukcesywnym realizowaniu naszych planów, ale przynajmniej w takiej sytuacji wiemy, że kowalem własnego losu jesteśmy my sami, a nie otaczający nas ludzie.

W dniu obecnym w modelu szczęśliwego życia jest w określonym czasie ślub, założenie rodziny i posiadanie dzieci. Nie wszystkim jednak to odpowiada, nie wszyscy do tego dorośli lub uważają to za drogę do ich osobistego szczęścia. 

Nie każdy z nas jest gotowy i chce żyć w związku czy chce założyć rodzinę. Są osoby, które do wielkiej odpowiedzialności jako ojciec czy matka się wręcz nie nadają i z góry wiadomo, że stworzona przez nich rodzina nie będzie należała do szczęśliwych. Najczęściej w takich sytuacjach jedna ze stron jest ofiarą i starając się ratować sytuację obciąża siebie wszystkimi obowiązkami. To najczęściej prowadzi do dramatycznych sytuacji wcześniej czy później. Bo dana osoba nie ma odwagi lub boi się w wielu sytuacjach powiedzieć NIE by spojrzeć prawdzie w oczy i zrównoważyć to co chcemy z tym co jesteśmy w stanie zrobić.

Nie każda kobieta musi być matką. Ta, która sama się na to decyduje, tego pragnie i jest gotowa psychicznie i fizycznie do tej roli z pewnością ma większe szanse na wychowanie szczęśliwego dziecka. Ta, która zostaje matką bo tak trzeba najczęściej wychowuje dzieci bez odpowiedniej dawki miłości co odzwierciedla się w ich dalszym życiu lub jej dzieci otrzymują potrzebną dawkę miłości od swoich dziadków - o ile ich mają. Widzimy to na każdym kroku na około nas.

To dotyczy też stosunków w pracy, kiedy narzucane nam są dodatkowe obowiązki, czy nadgodziny "świecąc" nam dodatkowym zarobkiem, czy awansem, choć często wcale to nie jest nam do szczęścia tak potrzebne. Po prostu boimy się sprzeciwić by kogoś nie zmartwić kosztem naszych postanowień czy planów lub by nie wywołać niezadowolenia szefa.

Bardzo często narzucane są nam w życiu postanowienia innych dotyczące pośrednio lub bezpośrednio naszego życia i nie reagujemy na to mówiąc stanowczo NIE. Łatwiej jest nic nie mówić czy grać rolę ofiary, która wcześniej czy później będzie się żalić i grymasić na wszystkich. Bo stanowczo powiedziane NIE wymaga odwagi, której wielu z nas niestety brakuje. 

Czasami czujemy się bardzo zmęczeni i potrzebujemy trochę czasu dla nas samych. W tym stanie sprawianie dodatkowych przyjemności innym nie jest możliwe i powinniśmy o tym powiedzieć wyraźnie osobom zainteresowanym. O ile to zrozumieją to dobrze jeśli jednak nie to mamy prawo powiedzieć NIE by pomyśleć o sobie. Czasami takie sytuacje zdarzają się w stosunkach rodzinnych (mąż, dzieci, rodzina) czy w stosunkach z naszymi znajomymi. Robimy coś co sprawia przyjemność lub wyręcza innych, ale oczekujemy też wyrozumiałości kiedy nie jesteśmy w stanie tego zrobić. W takich chwilach oczekujemy wręcz zrozumienia i pomocy z drugiej strony. 

Bardzo często otrzymuję listy od kobiet w moim wieku, które żyją w nieudanym małżeństwie, z teryzującym ich partnerem, w pracy, która ich pognębia z dnia na dzień i nie przynosi im satysfakcji z wykonywanego zawodu. Samo  życie. By je jednak zmienić trzeba się zbuntować i powiedzieć NIE zmieniając to w kierunku oznaczonym przez nas samych poprzednio. Zawsze jest to związane z trudnościami, płacimy coś za coś, ale mamy przynajmniej szanse, że dojdziemy do czegoś co nas uczyni szcześliwymi w naszym życiu.

Wielokrotnie po przejściu na emeryturę czytelniczki mojego blogu są nakłaniane przez dzieci do codziennego obowiązku opieki nad wnukami mimo tego, że ten czas chcą poświęcić dla siebie i na realizację swoich, jeszcze nie spełnionych marzeń. W tym przypadku wielokrotnie stanowcze NIE prowadzi do konfliktów rodzinnych. Wybieramy jednak mniejsze zło z szacunkiem dla siebie i przepracowanych wielu lat pracy zawodowej czy przy wychowaniu własnych dzieci. Czytam obecnie wiele artykułów na ten temat i w większości po pewnym okresie czasu kiedy wnuki już dorastają i dziadkowie nie są potrzebni nie docenia się troski przez nich włożonej, a czas mija i nie wraca, szczególnie dla tych starszych ludzi. A oni też przecież mają prawo do życia i robienia tego co chcą i kiedy chcą. Do tego jednak potrzebna jest odwaga i poczucie własnej wartości.

Niewielu z nas może powiedzieć, że żyje swoje życie w swój wybrany przez siebie, w  sposób taki jak to śpiewa w swojej piosence Frank Sinatra "My way". Z pewnością mogę powiedzieć, że ja do tej grupy należę.


GROCHÓWKA - PRZEPIS MOJEJ TEŚCIOWEJ

Grochówka to idealna propozycja na obiad w zimowe dni, kiedy temperatury są bliskie zera czy nawet za oknem pada śnieg.

W przeciwieństwie do Polaków Grecy nie jedzą dużo zup. z Pewnością związane jest to z klimatem i wysokimi temperaturami w Grecji. Nie ma tutaj zwyczaju jeść na pierwsze zupę i na drugie coś innego.Często przyjeżdżając na wakacje do Grecji chcecie w lecie zjeść jakiejś zupy i z tym są problemy. Bo Grecy jedzą zupy główni w zimowe dni.
Grochówka w Polsce też jest bardzo popularnym daniem w zimie. Pamiętam, że często gościła na naszym stole w domu w okresie mojego dzieciństwa w kraju. Polska grochówka jest jednak inna, poza grochem i warzywami do zupy dodaje się często kawałki kiełbasy, kawałki mięsa, czy skwarki. Pamiętam takie grochówki ze schronisk w górach kiedy jeździłam na narty. Nawet obecnie tak gotują grochówkę w schroniskach w górach w Bułgarii gdzie byłam kilka razy w zimie. 
Pamiętam też z Polski grochówkę przygotowaną przez żołnierzy w dużych żołnierskich pojemnikach na kołach. Po ogólnopolskim spotkaniu różnych grup harcerskich w Bieszczadach po kilkudniowym chodzeniu mieliśmy okazję zjeść taką żołnierską grochówkę.  W tej grochówce poza powyżej wymienionymi składnikami były kawałki ziemniaków i na grubo pokrojona słonina. To całodniowym chodzeniu jedliśmy to aż uszy się trzęsły mimo tego, że nigdy więcej takich gotowanych kawałków słoniny już nie zjadłam!  

Na temat zup w Grecji macie artykuł tutaj:

Kiedy na Korfu mamy niskie temperatury lub nawet pada śnieg (co zdarza się rzadko) pierwszym daniem na obiad o którym myślimy jest właśnie grochówka. 




W te tak zimne dni od rana zapalony kominek jest centralnym miejsce w domu i często wykorzystując ogień gotujemy grochówkę w glinianym specjalnym garnku właśnie w kominku. Poza tym często pieczemy coś w kominku mając duże zaopatrzenie w zamrażalniku. Tak dawniej gotowano potrawy w domach na wsiach. My po prostu bawimy się tym, by wypełnić czas spędzony w domu i by zrobić coś innego i doświadczyć ten dawny sposób życia.




By przygotować grochówkę trzeba jednak poprzedniego dnia zalać groch wodą i zostawić go by spęczniał.
Grochówka mojej teściowej jest pikantna jednak nie posiada mięsa. Zupa jest jarska, ale bardzo smaczna.

By ją przygotować potrzebujemy:
- paczkę grochu średniej wielkości;
- dużą cebulę w całości;
- dużą marchewkę;
- łyżkę stołową koncentratu pomidorowego;
- sól i czarny pieprz do smaku ( pod koniec gotowania);
- jeden średniej wielkości ziemniak;
- kilka gałązek selera;
- kilka małych suszonych papryk chilli (lub chilli w proszku);
- 1/4 filiżanki oliwy z oliwek.

Po pierwsze gotujemy groch i po zagotowaniu odcedzamy go i zalewamy ponownie gotującą się wodą. to robimy po to by grochówka nie była ciężkostrawna i nie powodowała po jej zjedzeniu znanych wszystkim gazów.

Gotujemy groch na wolnym ogniu z marchewką, cebulą i ziemniakiem, BEZ SOLI




Kiedy groch jest mniej więcej miękki  miksujemy pół marchewki, ziemniak, łyżkę wazową grochu i dodajemy to do zupy, by była bardziej zawiesista. Pozostałe pół marchewki kroimy w kosteczki i dodajemy do zupy. Następnie dodajemy do garnka przecier pomidorowy, paprykę chili, pokrojony w kawałki seler, sól i czarny pieprz do smaku. 
Gotujemy to wszystko do chwili kiedy groch jest już mięciutki i  wtedy dodajemy oliwę z oliwek by nie traciła na swojej wartości. Jeśli nie lubicie jeść zupy z kawałkami selera po zagotowaniu usuwacie go. W innym przypadku kroicie go na kawałeczki i dodajecie do zupy.  Grochówka mojej teściowej jest gotowa. 




Tą zupę tutaj jemy z kromką chleba, bo Grecy do zupy jedzą zawsze chleb. Dodatkowo do zupy podajemy oliwki stołowe.  Oczywiście nie brakuje też lampki naszego wina. Pijemy ją najczęściej po zjedzeniu zupy przy kominku delektując się tym naszym nektarem.




Na kontynencie w Grecji, np. w Metsovo, spotkałam się z grochówką do której dodatkowo dodają makaron różnej wielkości. Możecie tak zjeść grochówkę w niektórych schroniskach narciarskich w Grecji. Poza tym, że gotują ją na pikantno dodają makaron by się też tą zupa najeść. 

SMACZNEGO!




NASZ CODZIENNY PLAN DNIA NA KORFU W ZIMIE

 Nasze życie na Korfu jest ściśle związane z tą piękną przyrodą, która nas otacza i sposób życia też zmienia się w zależności od pory roku i pogody. Wielokrotnie podkreślam Wam, że Korfu w okresie lata i w okresie zimy to dwie różne wyspy. Piszę o tym  w moim artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/03/dwa-oblicza-wyspy-korfu.html






Z artykułów z serii ZWYCZAJE NA KORFU możecie się wiele dowiedzieć o sposobie życia na wyspie w różnych okresach czasu i przy różnej pogodzie. Oczywiście wszystko zależy też od sytuacji rodzinnej, ekonomicznej i wieku każdego z nas. My mieszkamy z mężem w górach na Korfu i oboje jesteśmy już emerytami i nasze dzieci są niezależne i mieszkają poza wyspą.  Według opinii wielu należymy jednak do tych bardziej aktywnych emerytów bo nasz dzień zawsze jest wypełniony pracami i licznymi zainteresowaniami.  W okresie zimy jednak żyje się na Korfu ciszej, wolniej, inaczej.

Jak wygląda mój przeciętny dzień w okresie lata opisuje w moim artykule tutaj:

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/08/kolejny-letni-dzien-na-korfu.html

W tym artykule postaram się opisać Wam nasz przeciętny, zimowy dzień na Korfu.

Jak często mówię mój mąż i ja należymy do "rannych ptaszków" i bez względu na porę roku czy pogodę lubimy wstawać wcześnie, to znaczy około 6.30 - 7.00. Budzimy się bez zegarka, w ogóle jest on nam najczęściej nie potrzebny, bo żyjemy zgodnie z naturą. Dodatkowo pomaga nam w tym nasz kogut, który mimo pewnej odległości od domu od rana pieje by dać znać o sobie.

Poranek rozpoczynamy od kawusi po grecku i dodatkowo mój mąż od śniadania z moim dżemem, moim chlebem i naszymi oliwkami. Ja od pewnego czasu śniadania rano nie jem, bo odżywiam się stosując zasady POSTU PRZERYWANEGO (intermittent fasting), czyli zmniejszam ilość godzin w których jem posiłki w ciągu dnia.

Poranek to dla nas czas na słuchanie wiadomości, czytanie różnych artykułów w internecie i dla mnie okres odpowiedzi na Wasze pytania i umieszczanie moich artykułów na mojej stronie w FB.

Jeśli pogoda jest względnie dobra to później idziemy gdzieś na spacer po górach czy gajach oliwnych lub jedziemy pospacerować po plaży.






 Oczywiście jeśli mamy ochotę na spacer po plaży wybieramy jedna z plaż północnej cześci wyspy i zjeżdżamy tam pijąc później kawę w jakiejś, znajdującej się tam kawiarence.Mamy do wyboru plaże północnej części wyspy w Acharavi, Barbati, Sidari, Kassiopi, Ipsos i jeździmy tam gdzie mamy ochotę. O ile mężuś planuje jakieś prace z pracownikami w gajach oliwnych lub pracę w winnicy ja idę na spacer sama. O ile moja pomoc w winnicy jest mu potrzebna jedziemy do winnicy razem i wspólnie tam pracujemy. 

Jeśli mam do wykonania jakieś prace w domu zostaję w domu, a mąż gdzieś coś robi. 



Około 10.30 - 11.00 pijemy razem druga kawę, o ile mąż jest w domu. Czasami jeśli nawet pracuję w winnicy biorę kawę w termos i do tego ciasteczka i idę do winnicy ( 4km) by ją wypić razem z nim i później wracam ponownie do domu po drodze robiąc zdjęcia. To świetny spacer pomiędzy gajami oliwnymi i wspaniała gimnastyka.




Jeśli mamy załatwiać jakieś sprawy w stolicy to raniutko by znaleźć parking zjeżdżamy do miasta, szybko wszystko załatwiamy by trochę pospacerować po stolicy i później obowiązkowo pijemy kawę z naszymi znajomymi w pewnych ulubionych przez nas wszystkich kawiarenkach. 

O ile  chcemy zrobić zakupy w supermarkecie to najczęściej zjeżdżamy do Acharavi gdzie nie ma problemu z parkingiem, robimy zakupy i później idziemy na kawę do cukierni Amarena obowiązkowo z moim tiramisu. Ale to ma miejsce tylko raz na 3-4 tygodnie, bo wiemy co nam jest potrzeba z mojej listy, którą stopniowo piszę. 

Po drugiej kawie ja najczęściej przygotowuję obiad o ile nie mam już czegoś gotowego z poprzednich dni. Bo gotuję 3-4 razy w tygodniu 4 porcje by mieć obiad na dwa dni przeplatając je różnymi daniami. Jesteśmy tylko we dwoje, więc jest to możliwe.

O ile pogoda jest bardzo nieciekawa, pada silny deszcz lub wieje silny wiatr poranek spędzamy w domu. nie rezygnujemy jednak z gimnastyki. Każdy z nas przeprowadza swój zestaw ćwiczeń gimnastycznych. Mamy w domu specjalne urządzenia gimnastyczne, ja dodatkowo mam moje ciężarki 3.5kg i 5kg. Trzeba dbać o formę każdego dnia, bez względu na pogodę, bo w zdrowym ciele zdrowy duch!!!

 Przez wiele lat mieszkając w stolicy chodziłam na gimnastykę - aerobik czy później jogę, ale obecnie mieszkając w górach zmieniłam to na codzienne spacery i gimnastykę w domu.

Okres przedpołudnia to okres na wykonywanie wszelkich potrzebnych prac w domu i poza domem, bo po południu odpoczywamy i zajmujemy się tym co każdy chce.

Obiad jemy około 13.00, później przez godzinę czytamy coś w internecie i następnie do 16.00 jest siesta. 

Po południu najczęściej czytamy książki, oglądamy filmy w internecie, czy śledzimy różne filmiki w youtube.com. Mąż w ten sposób uzupełnia wiedzę o rolnictwie,winie, różnych sposobach uprawiania roślin w innych częściach świata, słucha klasycznej muzyki i jak ma ochotę przez internet prowadzi próbę chóru.

Ja śledzę kilka kanałów w youtube.com o filozofii życia, modzie, wystroju wnętrz, sposobie życia ludzi w różnych częściach świata i blogi dotyczące podróży, psychologii, fotografii czy sposobu życia w różnych częściach świata. Jak mam ochotę piszę kolejny artykuł dla mojego blogu KORFU MOJA PRZYSTAŃ. 

To "studiowanie" wiadomości w internecie przerywamy popołudniową gimnastyką by się poruszać i jak jest fajnie na dworze idziemy ponownie na krótki spacer z mieszkającymi niedaleko nas kuzynami męża. Oni jednak, ze względu na problemy ze zdrowiem nie spacerują na dłuższe odległości i tak najczęściej szybko kończymy spacer u nich w domu przy kominku z herbatą lub jakimś trunkiem, np. tsipouro.

Kolację jemy dość wcześnie bo przed 18.00.  A to ze względu na to, że chodzimy spać też dosyć wcześnie bo około 22.00-22,30. 

Wczesna kolacja jest też ze względu na to, że kilka razy w tygodniu po południu jesteśmy w  stolicy, bo mąż ma próby chóru i nie chcemy  wracać później do domu głodni.  Kiedy mąż ma próbę chóru ja ten czas w stolicy wykorzystuję na popołudniowo - wieczorny spacer z przerwą na herbatkę w wybranej przeze mnie kawiarence sama lub z koleżankami.








Nasze zimowe niedziele są trochę inne. Po pierwsze raniutko jesteśmy w stolicy bo mąż śpiewa w chórze w katedrze kościoła prawosławnego w czasie porannej mszy. Ja mam wtedy czas na krótką modlitwę, spacer po starówce i kawusię najczęściej na ukochanym przeze mnie Listonie.









Niedzielne obiady najczęściej jemy w towarzystwie kilku osób. Mogą to być kuzyni męża lub nasi znajomi, ale w obecnej sytuacji z COVID towarzystwo jest określone i nie przekracza 4-6 osób. Czasami zapraszamy ich do nas do domu, częściej jednak jedziemy gdzieś wspólnie na obiad.  Bardzo lubię te zimowe niedziele. Wszędzie jest cicho, na drogach nie ma dużego ruchu i można bez problemu pojechać nawet trochę dalej.

Ogólnie zimą spędzamy więcej czasu w domu i plan dnia zależy ściśle od pogody danego dnia i oczywiście naszych chęci. W czasie codziennych spacerów mamy dużo czasu na przemyślenia, dyskusje, poznanie samego siebie, obserwację dzikiej przyrody, która nas otacza. Ostatnio dużo nie maluję, bo fascynuje się robieniem zdjęć i poznawaniem świata przez czytanie na ten temat. Na Korfu żyjemy z dala od huku pełnych cementu i gęsto zabudowanych dużych miast, szumu i spalin szybko jeżdżących samochodów i tłoku zawsze gdzieś spieszących się ludzi na ulicach. Jeśli jednak za tym tęsknimy mamy czas na różne podróże w nieznane, możemy też pojechać do Aten by odwiedzić rodzinę męża, polecieć do mojej córki do Anglii, pojechać na kilka dni na ląd Grecji,  by po pewnym czasie z wielką przyjemnością wrócić do naszego spokojnego domu. 

 Poza tym śledzimy  i uczestniczymy w koncertach muzycznych w stolicy i wspólnym późniejszym biesiadowaniem w tawernach. Jak sami widzicie zima na Korfu ma też swój urok.

SER FETA W CIEŚCIE Z MIODEM I ZIARNEM SEZAMU

 Kuchnia grecka jest bardzo bogata i różnorodna. Możecie w niej odkryć zupełnie nowe smaki, zapachy i pomysły na pyszne dania lub proste zakąski do wina lub piwa.

Bardzo często siedząc wieczorami na werandzie lub zima przy kominku lubimy popijać nasze winko i do tego chcemy coś... na ząb.

Właśnie do takich dań należy ser feta w cieście, który podaję polany miodem i posypany ziarnami sezamu.




Ten przysmak przypomina z pewnością Wam znany dodatek do obiadu, który często zamawiacie w greckiej tawernie i nosi nazwę saganaki i jest zrobiony z półtwardego sera żółtego. Jak to wygląda i jak można to samemu w domu zrobić opisuję w moim artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/saganaki-zapiekany-ser-zoty.html

Jeśli jesteście miłośnikami białego sera greckiego FETA to poniżej opisane  danie jest z pewnością dla Was.

Ser FETA w Grecji jemy do wszystkiego. Podawany jest on w kawałkach na talerzu polany oliwą i posypany oregano, dodaje się go do tradycyjnej sałatki po grecku, pieczemy go w folii w piekarniku i posypujemy czerwoną papryką, pieczemy lub smażymy w cieście - co chcę Wam teraz omówić.

Ten przysmak można szybko przygotować mając plasterki sera Feta, oliwę z oliwek, miód, ziarna sezamu i paczkę cienkich płatów ciasta nazywanego w Grecji "Fila". Ja osobiście nie używam gotowego Fila sprzedawanego w zamrożonych paczkach w supermarkecie. Sama robię te płaty ciasta. Procedura jest bardzo prosta. 

Po pierwsze musimy mieć FILA. Ja robię je z mąki do której dodaję trochę oliwy z oliwek, łyżkę octu, szczyptę soli, szczyptę cukru i wodę do zagniecenia. Po wyrobieniu ciasta zostawiam go na 30 minut przykryte membraną w temperaturze pokojowej. Później to ciasto wałkuję na cieniutkie plastry. Każdy plaster sera FETA potrzebuje jeden plaster ciasta, najlepiej w kształcie zbliżonym do prostokąta.


Smarujemy tak przygotowane plasterki ciasta oliwą i układamy na nim plasterek sera Fety uprzednio obtoczony w mące. Następnie zawijamy po pierwsze brzegi ciasta na ser, ponownie smarujemy suche części oliwą  i później całość zawijamy tak by z pewnością ser był w środku dobrze zawinięty.

Tak otrzymane prostokąty smażymy na rozgrzanej oliwie na złoty kolor z dwóch stron. 


Następnie układamy je na papierze kuchennym by usunąć nadmiar oliwy. 

Układamy ser na półmisku , polewamy miodem i posypujemy ziarnem sezamu ( białym i czarnym - jak macie). Jak chcecie możecie też posypać to dodatkowo pokruszonymi orzechami.


Ciasto jest kruche, ser rozpływa się w ustach , a połączenie smaków słodkiego miodu i słonego sera daje końcowy efekt smakowy.



Jak lubicie łączyć smak słodki ze słonym, słodki z kwaśnym,  itd. to ten przysmak będzie Wam bardzo odpowiadał.

Dla mnie jest to świetny przysmak nawet na mała kolację. 


Jeśli unikacie smażenia to można przygotować to piekąc to w rozgrzanym piekarniku. Trzeba poprzednio posmarować wierzch oliwą i po upieczeniu z jednej strony na zloty kolor przewrocić to na druga stronę,  ponownie posmarować oliwą i piec na złoty kolor. Ta procedura trwa jednak znacznie dłużej.

Te same pyszności możecie oczywiście zjeść w różnych tawernach z pięknym widokiem.



Bo zawsze wszystko lepiej smakuje gdy jedząc mamy takie piękne widoki.

S M A C Z N E G O !!!


EMERYTURA TO NIE REZYGNACJA Z MARZEŃ

 W dzisiejszych czasach pojęcie ludziach "trzeciego wieku" znacznie zmieniło się. Wielkie postępy w medycynie, dobre porady dotyczące zdrowego sposobu życia, lepsza jakość życia, wiele istniejących szczepień zapobiegających chorobom czy śmierci powodują, że statystyczna średnia wieku ludzi powiększa się. Ludzie żyją dłużej i większość ludzi przechodząc na emeryturę w wieku 60-65 lat to osoby sprawne fizycznie, aktywne w życiu i posiadające ochotę do atrakcyjnego życia po wielu latach pracy zawodowej.

Szczęśliwi są ci, którzy w okresie swojej aktywności zawodowej mają czas i możliwość spełniać swoje marzenia. Często spełnienie naszych marzeń wymaga dużo wolnego czasu a tego w okresie pracy zawodowej zawsze brakuje. Dlatego często myślimy i nawet mówimy o tym, że przechodząc na emeryturę będziemy mogli zrobić wiele rzeczy, na które nie mieliśmy czasu wcześniej.

Tylko ci, którzy okres pracy zawodowej spędzili w większości w pracy, wyłącznie w kręgu ludzi związanych z ich pracą i nie posiadający zainteresowań lub często nawet prywatnego życia fakt przejścia na emeryturę uważają za koniec ich życia.

Na szczęście coraz częściej to się zmienia i emerytura to nowy etap w naszym życiu kiedy nareszcie robimy to co chcemy, nic nie musimy i mamy jeszcze jedną okazję do spełnienia naszych marzeń.

Bardzo często widzę zdziwienie w oczach ludzi kiedy oświadczam im, że przeszłam na wcześniejszą emeryturę. Odpracowałam potrzebną ilość lat i  chociaż byłam zadowolona z moje prcay, która przynosiła mi wiele radości i satysfakcji nadszedł czas na kolejny etap w moim życiu. Uważam, że  póki jesteśmy jeszcze młodzi i zdrowi czas poświęcić więcej czasu sobie i swoim marzeniom.

Oczywiście to przy założeniu, że jest to możliwe. Często nawet na emeryturze ludzie pracują gdzieś dorywczo by powiększyć swój miesięczny dochód. Wiele samotnych osób przechodząc na emeryturę żyją tylko z jednej emerytury, a to często jest bardzo trudne. Szczególnie dla tych osób praca na kilka godzin lub kilka dni w tygodniu to też kontakt ze światem i możliwość wyjścia z domu gdzie nikt na nich nie czeka.




Pracując 35 lat  na Korfu w zawodach związanych z turystyką zawsze było dla mnie za mało lata. Lato wiązało się z wieloma godzinami pracy, z wieloma obowiązkami by pogodzić obowiązki zawodowe, rodzinne z wspaniałym życiem towarzyskim na tej tak turystycznej wyspie Korfu. Za to ostatnio bardzo często płaciłam wielkim zmęczeniem nie chcąc tracić tych wspaniałych wieczorów ze znajomymi przy blasku księżyca z gitarą i śpiewami do późnych godzin.

W chwili kiedy to stało się możliwe zdecydowałam się na wcześniejszą emeryturę by nareszcie tym wszystkim się nacieszyć wspólnie z mężem, też emerytem od kilku lat. Przez kilka lat czekał on cierpliwie na tą moją decyzję czekając na mnie w domu po wielu godzinach mojej pracy z przygotowanym obiadem i uśmiechem na twarzy. Marzyliśmy o tym by wspólnie cieszyć się wolnym od obowiązków życiem póki jesteśmy jeszcze młodzi i zdrowi. Czas pierwszych kilku lat jako małżeństwo emerytów mam głęboko w pamięci. Te letnie beztroskie, niezapomniane wieczory w gronie znajomych, beztroskie poranne kąpiele w morzu i później kawusię na spokojnie. Bo początkowo czułam się jak pies spuszczony z łańcucha. I nie zrozumcie tego źle. W czasie mojej pracy też miałam czas na to wszystko, ale było to ujęte w bardzo napięty plan dnia i plan tygodnia i zawsze było coś za coś. 

Mimo bardzo dobrze opracowanego planu dnia zawsze brakowało mi kilku godzin by w pełni wykonać w ciągu 24 godzin to co chciałam zrealizować i by mieć też czas na relax i odpoczynek.  

Przechodząc na emeryturę nareszcie mogłam wszystko robić kiedy chciałam i jak chciałam, codzienne obowiązki skończyły się, nic nie musiałam , bo robię obecnie tylko to co chcę i kiedy chcę.

W pojęciu wielu Greczynek przejście na emeryturę łączy się bezpośrednio z przejęciem obowiązku wychowywania wnuków i codziennej pomocy dzieciom w codziennych ich obowiązkach. Te kobiety najczęściej  po odchowaniu wnuków idzą, że czas minął nieodwracalnie zabierając im możliwość robienia w tym okresie czegoś dla siebie.

To w ostatnich latach zmienia się i wiele kobiet się buntuje mówiąc, że po wychowaniu własnych dzieci, posiadaniu przez wiele lat obowiązków jako pracujące matki, żony i gospodynie domu mają prawo do posiadania czasu na realizowanie swoich marzeń.

Każdy z nas ma marzenia, które chce w swoim życiu spełnić. Najczęściej pracując zawodowo nie mamy na to po pierwsze czasu i możliwości. W okresie emerytury nareszcie posiadamy nieograniczoną ilość czasu by działać w tym kierunku.  Potrzebne jest tylko zdrowie, możliwości i chęci. 

Jeśli nasze dzieci i wnuki mieszkają niedaleko nas możemy dorywczo, nie codziennie pomóc naszym dzieciom w sytuacjach awaryjnych. Narzucanie na sobie w czasie emerytury wielu obowiązków należących do naszych dzieci nie jest sprawiedliwe. Na wszystko jest odpowiedni czas i możliwości. Tak jak my sami wychowywaliśmy nasze dzieci i godziliśmy obowiązki zawodowe z rodzinnymi to samo powinny robić nasze dzieci. Przebywanie od czasu do czasu przez kilka godzin z wnukami to wielka przyjemność, ale na co dzień to nie nasze siły. I same dzieci chcą więcej czasu być ze swoimi rodzicami. 

Emerytura to dużo czasu dla siebie by działać w różnych kierunkach.  

W pierwszym okresie z pewnością wszyscy zaczynamy więcej czasu poświęcać na dbanie o swoje zdrowie, o dobrą kondycję. Wprowadzamy wiele zmian w naszym codziennym życiu. które od lat chcieliśmy zrealizować takich jak codzienne zdrowe odżywianie się, codzienna gimnastyka lub spacer, czy częstsze spotkanie z naszymi znajomymi. O tym często myśleliśmy wracając zmęczeni do domu po pracy przez wiele lat. Kiedy ten dzień przychodzi należy działać w tym kierunku by realizować nasze marzenia.

Do tego często dochodzą bardziej radykalne zmiany w naszym życiu. W wielu przypadkach małżeństwa emerytów przeprowadzają się do mniejszych bardziej funkcjonalnych domów, które często znajdują się poza miastem i posiadają jakiś ogródek czy werandę na wieczorne spotkania. Po wielu latach życia w tłumie, w szybkim tempie pragniemy wszyscy mieć czas dla siebie w ciszy i w spokoju - bez zegarka. 



Wiele osób w tym okresie odkrywa w sobie nowe talenty w śpiewie, fotografowaniu,  malarstwie, szyciu, gotowaniu itd. Bo teraz jest na to czas i wcale nie musimy tego robić, chcemy to robić, a to wielka różnica!

O ile zdrowie i sytuacja finansowa nam na to pozwala wiele osób decyduje się na podróże i zwiedzanie świata. To jest bardzo ciekawy sposób spędzania czasu na emeryturze. Są też osoby, które decydują się na zakup mieszkania w ciepłych krajach by tam spędzać letnie miesiące. Niektórzy nawet podejmują jeszcze bardziej radykalne decyzje i przeprowadzają się na stałe do ciepłych krajów kupując tam mieszkanie. Mam przykłady takich emerytów z Polski nawet na Korfu!

Każdy ma prawo do życia i spełniania swoich marzeń. Pracując wiele lat w różnych zawodach ludzie mają bardzo różne marzenia dotyczące ich emerytury.

Czytałam o babci w wieku 95 lat, która marzyła do studiach i zrealizowała to kończąc wyższą szkołę w USA.

Inny przykład to babcia, która marzyła zostać tancerką i w wieku 75 lat zapisała się na lekcje tańca i została bardzo dobrą zawodową tancerką.

Jest wiele małżeństw emerytów, którzy decydują się w tym czasie na podróże, których nie mogli zrealizować wcześniej. Jest wiele samotnych osób, które też to robią w towarzystwie znajomych lub nawet sami i to dodaje im energii do dalszego życia. 

Mamy tylko jedno życie i prawo do przeżycia go tak jak chcemy. Tutaj nie ma miejsca na myślenie o tym co inni o tym powiedzą czy jak na to zareagują nasze dzieci. 

Każdy ma prawo decydować o swoim życiu i  ma prawo walczyć o swoje szczęście jakkolwiek jest ono przez nas rozumiane.

Z MYŚLĄ O KIM STWORZYŁAM I PISZĘ MÓJ BLOG "KORFU MOJA PRZYSTAŃ"

 W moim codziennym planie dnia jest kontakt z czytelnikami mojego  blogu i mojej strony na facebook-u. Cieszy mnie bardzo, że liczba czytelników mojego blogu z dnia na dzień wzrasta. Moje artykuły czytają ludzie różnego wieku i  różnej narodowości bo można czytać moje artykuły w różnych językach zmieniając na blogu język z polskiego na inny przez Was wybrany. 




Cieszy mnie, że wśród czytelników są ludzie z całego świata, z Australii, z Ameryki, z Japonii, z Anglii, a nie tylko z Polski. 

Kiedy zdecydowałam się przejść na wcześniejszą emeryturę nie chciałam zerwać kontaktu z turystyką w branży której pracowałam na Korfu przez 35 lat. Po prostu po tylu latach mam turystykę we krwi.  Potrzeba kontaktu z ludźmi i miłość do Korfu gdzie mieszkam z rodziną od ponad 40 lat spowodowała narodzenie się tego pomysłu o pisaniu tego blogu. Po tylu latach pracy w branży turystycznej zdobyłam wielkie doświadczenie i szaloną ilość informacji o tej wyspie, która nie chciałam by poszła na marne  i którą chciałam się z Wami podzielić.  Mówię też o tym na moim filmiku tutaj: 

https://www.facebook.com/watch/?v=296297102462267

Poniżej opisuje grupy czytelników do których skierowany jest mój blog. Powodów jest i było wiele. Lubię przelewać moje myśli i doświadczenia " na papier" i dzielić się nimi.

1) Po pierwsze pomyślałam o wszystkich Polakach , którzy myślą o wakacjach na Korfu.  Moje informacje z codziennego życia na stałe na tej wyspie  mogą być Wam przydatne, bo znam to miejsce od strony mieszkańca tej wyspy i żyję tutaj przez cały rok. Początkowo myślałam tylko o czytelnikach z Polski lub o Polakach mieszkających za granicą kraju. Okazało się jednak, że możliwość automatycznego tłumaczenia moich artykułów na moim blogu przez google znacznie poszerzyła zakres i liczbę czytelników mojego blogu. 

Sądzę, że przed przyjazdem na wakacje na Korfu warto jest poznać tą wyspę, by wiedzieć gdzie będziecie spędzać swój urlop. Przyjeżdżając na wakacje do Grecji po pierwsze chcecie mieć dobrą pogodę, dużo słońca, ciepłe morze i wspaniałe greckie posiłki, ale nie tylko. Bo  każde miejsce w Grecji ma swój charakter i swoje tajemnice.
Byście lepiej poznali Korfu podaję Wam wiele informacji o tej wyspie w artykułach z serii CO WARTO WIEDZIEĆ O KORFU (jest tych artykułów ponad 50). Dodatkowo w artykułach z serii WAKACJE NA KORFU opisuję Wam wszystkie najpiękniejsze miejsca na wyspie i podaje wiele praktycznych rad byście mogli  zorganizować niezapomniane wakacje na Korfu nawet przybywając tutaj indywidualnie. W artykułach z serii PLAŻE NA KORFU opisuję Wam wybrzeża wyspy i plaże tam znajdujące się byście wybrali zakwaterowanie w najlepszym dla siebie miejscu. W artykułach z serii OSADA TURYSTYCZNA opisuje te najbardziej popularne turystycznie miejsca na wyspie. Dając po prawej strony blogu hasło ZAKWATEROWANIE , HOTEL, TURYSTYKA NA KORFU. Tam poczytajcie artykuły na te tematy. A na moim blogu macie dużo do czytania.

2) Pomyślałam o wszystkich, którzy interesują się codziennym życiem w Grecji. Na moim blogu macie serię artykułów ZWYCZAJE NA KORFU  w których opisuję Wam zwyczaje mieszkańców wyspy w ciągu całego roku, ludzi w różnym wieku, żyjących w różnych miejscach na wyspie. Bardzo często przyjeżdżając tutaj na wakacje o to się pytacie i tą, nie tylko turystyczna strona wyspy interesujecie się. Potwierdzeniem tego jest to, że często rezerwujecie na wakacje domy daleko od ośrodków turystycznych zaszyte w gajach oliwnych lub znajdujące się w typowych małych wioskach na Korfu. Opisuję też wiele ciekawych , nie turystycznych wiosek na wyspie gdzie moglibyście spędzić ciekawe wakacje. Są one umieszczone w serii artykułów CIEKAWE WIOSKI KORFIAŃSKIE.

3) Pomyślałam o wszystkich, którzy po wakacjach na Korfu myślą poważnie o kupnie domu na tej wyspie i przeniesieniu się tutaj na stałe lub na wiele miesięcy letnich. Obecnie wiele osób pracuje zdalnie, przez internet i pragnie zmienić swoje życie przenosząc się do cieplejszego kraju by mieszkać i żyć inaczej, bliżej natury, lepiej jakościowo. Takie artykuły znajdziecie w serii DOMY lub NIERUCHOMOŚCI.

4) Pomyślałam o miłośnikach przyrody, dla których ta wyspa jest Rajem. Korfu jest zielone przez cały rok i jest to wielki ogród botaniczny Europy z wieloma gatunkami roślin, które gdzieindziej już wyginęły. Artykuły o tej tematyce znajdziecie w serii PRZYRODA NA KORFU. 

5) Pomyślałam o miłośnikach kuchni greckiej. Osobiście lubię dobre jedzenia, ale lubię też je sama gotować! Przyjeżdżając żyć na Korfu z mężem Grekiem od początku chciałam nauczyć się gotować wszystkie greckie potrawy. Stopniowo zostałam specjalistką w tej dziedzinie. Moje koleżanki Greczynki z Korfu często mówią, że mogą się wiele ode mnie nauczyć i często proszą mnie o moje przepisy w których łączę elementu greckiej i polskiej kuchni. Na moim blogu znajdziecie bardzo dużo moich przepisów na greckie dania tak jak ja je gotuje i przepisy na typowe korfiańskie dania, które warto skosztować w czasie wakacji na tej wyspie. Jest ich dużo w serii artykułów KUCHNIA GRECKA I KORFIAŃSKIE PRZYSMAKI.

6) Pomyślałam o przekazaniu Wam cech mentalności greckiej, którą przesiąkłam żyjąc tutaj na stałe z rodziną ponad 40 lat.

Jak wiecie " co kraj to obyczaj" i ludność każdego  kraju ma swoje specyficzne cechy charakteru i odmienną mentalność. Od zawsze lubiłam analizować sposób myślenia i postępowania ludzi. Żyjąc na Korfu tyle lat często byłam zaskoczona ich innym podejściem do życia. Z początku był to często dla mnie szok, z czasem sama tym przesiąkłam, pokochałam i zmieniłam sama swój sposób patrzenia na życie.  Myślę, że warto o tym poczytać, bo wielu z Was przyda się to by polepszyć własne życie i pod innym kątem spojrzeć na życie by żyć i czuć się szczęśliwym. Jeśli Was to interesuje czytajcie moje artykuły z serii CZEGO MNIE ŻYCIE NAUCZYŁO lub DZISIEJSZA GRECJA.

7) Postanowiłam opisać Wam moją historię życia na tej wyspie. Bo wielokrotnie pytacie się jak ja się na tej wyspie znalazłam przed tyloma laty i jak się tutaj żyje. Dodatkowo moje historie i przygody w czasie zaklimatyzowania się w nowym miejscu, z inną zupełnie kulturą są też bardzo ciekawym tematem, który wielu z Was interesuje. Są one szczególnie interesujące bo pochodzą z okresu  sprzed internetu, z okresu kiedy na wyspie byłam trzecią mieszkającą tutaj na stałe Polką. Dla wielu z Was to już historia, ale ciekawe jest jak to kiedyś tutaj było. Te artykuły znajdziecie w serii artykułów TO I OWO O MNIE, PIERWSZE LATA NA KORFU

8) Chcę mieć codzienny kontakt z czytelnikami mojego blogu.

 Zakładając dodatkowo poza blogiem stronę na Facebook-u o tej samej nazwie pragnę mieć kontakt z Wami na co dzień. Z wieloma z Was pije w tym samym czasie poranną kawę i dzielimy się między sobą serdecznymi pozdrowieniami. To jest bardzo mile!  Dodatkowo codziennie na tej stronie umieszczam  wybrane przeze mnie artykuły z mojego blogu, które często mają do czynienia z aktualnościami tego dnia czy okresu życia na wyspie. Dostając od Was wiele listów z pytaniami staram się codziennie umieszczać na tej stronie artykuły będące odpowiedzią na Wasze pytania. Dodatkowo jeśli pytacie się o coś innego czego nie napisałam w jakimś moim artykule, piszę nowy w odpowiedzi na te Wasze nowe  pytanie. Wasze pytania to dla mnie  świetne źródło nowych tematów na moje nowe artykuły. Tak więc nie zwlekajcie pytać się o to co Was odnośnie tej wyspy interesuje.

Oczywiście tak jak mówię w powyżej zamieszczonym filmików  nie proście mnie o polecanie konkretnych hoteli czy pokoi , o ceny konkretnego zakwaterowania, o firmy i ceny wypożyczenia  samochodów, czy transfery z lotniska, itp.

 Ja już się tym nie zajmuję!!!

Jest już na wyspie nowsza generacja Polek, mieszkająca na wyspie i zajmującą się tym zawodowo. Dużo praktycznych rad , cen i opinii hoteli znajdziecie na FB na stronie KORFU RAJ WAKACYJNY - polecam. Wycieczki po polsku polecam organizowane przez biuro SAŁATKA PO GRECKU.

9) Myślę o wielu przemiłych czytelnikach mojego blogu z którymi nam na co dzień kontakt. Mój blog dał mi możliwość kontaktu z wieloma ciekawymi ludźmi. Jestem już kobietą dojrzałą i doświadczyłam wiele w moim życiu. Lubię dzielić się moimi przemyśleniami i doświadczeniami z innymi. Z wieloma osobami dyskutuję na różne tematy właśnie na mojej stronie na Facebook-u. Są też czytelniczki mojego blogu, z którymi mam kontakt prywatny i dyskutujemy razem na nurtujące nas tematy. Z wielką radością mogę powiedzieć, że moje rady i przemyślenia  pomogły wielu z Was zmienić sposób myślenia o życiu, jakości życia i zaczeliście patrzeć na swoje życie pod innym kątem. Bardzo miłe są maile w których dziękujecie mi na tego typu artykuły z serii CZEGO MNIE ŻYCIE NAUCZYŁO, ŻYCIE, PRZEMYŚLENIA. Są też osoby, którym moje artykuły z tej serii pomogły przetrwać bardzo trudne chwile czy nawet okresy ich życia, pomogły uwierzyć w siebie i iść do przodu z wiarą o lepsze jutro. Dziękują mi za to i osobiście bardzo sobie to cenię, że mogłam w ten sposób komuś pomóc. To dowodzi, że pisanie artykułów na moim blogu nie tylko przynosi mnie samej radość ale pomaga innym.

10) Zwracam się też do kobiet w różnym wieku.  Na moim blogu umieszczam też artykuły z praktycznymi poradami dla pań dotyczącymi naszej urody, naszego gospodarowania w domu czy  pierwszej pomocy w różnych przypadkach. Takie artykuły znajdziecie w serii COŚ DLA KOBIET lub PRAKTYCZNE RADY.


Ufff. Dość dużo się tego nazbierało.

 Czytając artykuły z poszczególnych podanych powyżej  serii artykułów macie możliwość po pierwsze przeczytać te, które Was najbardziej interesują. Ja z mojej strony dziękuję wszystkim czytelnikom mojego blogu za Waszą obecność i obiecuję, że nadal z tą samą pasją będę nadal pisać artykuły na moim blogu. Jeśli macie jakieś tematy, które Was interesują, a na moim blogu nie znaleźliście artykułów, które je poruszają napiszcie do mnie o tym. W ten sposób i Wy pomagacie mi znaleźć nowe tematy dla moich artykułów.

RYBA PIECZONA W PIEKARNIKU

 Grecja to kraj otoczony morzem z bardzo długą linią brzegu morskiego i duża liczbą wysep. Na około całej Grecji w morzu możecie macie możliwość łowić różnego rodzaju ryby i owoce morza.

Grecy to naród, który je bardzo dużo ryb i to w bardzo różny sposób.

Na ten temat piszę Wam w moim artykule tutaj

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/02/korfiacy-jedza-duzo-ryb.html

Wszyscy przybywający na wakacje do Grecji zajadają się tutejszymi rybami siedząc najczęściej nad morzem w jakiejś tawernie. Można tutaj delektować się rybami grillowanymi, duszonymi w różnych sosach, lub smażonymi - każdy wybiera to co mu najbardziej smakuje.

Osobiście uwielbiam wszystko co pływa i w tygodniowym jadłospisie u nas w domu mamy przynajmniej 3 razy w tygodniu ryby lub owoce morza.



Wielkim udogodnieniem dla wszystkich mieszkańców wyspy jest możliwość kupowania świeżych,  z codziennego połowu ryb od rybaka, który jeździ co drugi dzień po wioskach w górach na Korfu  i sprzedaje ryby wszystkim tym, którzy tam mieszkają. On dosłownie podjeżdża pod nasz dom i tak świeżutkie ryby z samochodu - lodówki trafiają do naszej kuchni i później bezpośrednio na nasz stół. To jest bardzo istotne, że nie musimy jeździć po świeże ryby do stolicy, ale ryby przyjeżdżają do nas!

Jak wcześniej powiedziałam ryby można przyrządzić do jedzenia w różnorodny sposób. Jest jednak jeszcze jeden, bardzo szybki i prosty sposób przyrządzenia ryb różnej wielkości o którym warto jest wiedzieć.

Wiele osób uważa, że najsmaczniejsze są ryby grillowane, ale wymagają one odpowiedniego miejsca do grillowania, węgla czy drewna, kominka, czy grilla na zewnątrz domu. Potrzebny jest też czas na przygotowanie tego wszystkiego do grillowania. Dodatkowo tak grillowane ryby  często, jak się je trochę więcej potrzyma na ogniu wysychają i tracą na smaku. Jak nie macie grilla na zewnątrz możecie grillować w domu w kuchni w piekarniku posiadającym grill. Takie jednak grillowanie w domu powoduje roznoszenie się po całym domu zapachu, który trudno usunąć. Jeśli mamy grill na zewnątrz domu to w zimie przy wietrze, zimnie czy deszczu przygotowując te ryby można łatwo się przeziębić. W lecie kiedy są szalone upały trudno jest wytrzymać dodatkowy żar z grilla. Tutaj pokażę Wam wyjście z tej sytuacji. Mam na to łatwy i szybki sposób by przygotować ryby w Waszym piekarniku w kuchni w domu.

Mówię tutaj o rybach wielkości dłoni czy nawet większych rybach o wadze ponad 2kg. Te większe trzeba jednak ukroić poprzecznie  na kilka centymetrów głeboko by upiekły się wszędzie równocześnie.

Przygotowujemy nasze ryby oczyszczając je i myjąc dokładnie pod bieżącą wodą. Solimy je kilkanaście minut przed pieczeniem. Przygotowujemy mieszaninę z oliwy z oliwek, z oregano i z pieprzem. Dobrze mieszamy tą mieszaninę by dobrze się połączyły jej składniki. Nagrzewamy piekarnik do 200C .

Przygotowujemy dużą głęboką blachę  i układamy w niej folię kuchenną tak by jej brzegi unosiły się do góry i zbierały na rogach. Do tak powstałej jakby mniejszej blachy wkładamy nasze ryby nasączone pędzelkiem przygotowaną mieszaniną z oliwą, a na około na blachę wlewamy kilka szklanek wody.






Wkładamy je do piekarnika i z chwilą gdy ryby będą upieczone z jednej strony wyjmujemy je z piekarnika i obracamy ostrożnie na druga stronę tak by nie przedziurawić folii i by woda nie dostała się do powstającego z ryb sosiku. Wkładamy je ponownie do piekarnika i jak są gotowe przygotowujemy dodatkowo oliwę z oregano i cytryną by je polać.

W ten sposób pieczone ryby są soczyste wewnątrz, dobrze upieczone i smaczne dokładnie tak samo jak grillowane. W ten jednak sposób nie mamy w domu dymu, ani zapachu, łatwo się wszystko czyści i myje i ryby są przepyszne.


Na obiad najczęściej je jemy z zebranymi w naszej winnicy dzikimi warzywami ( po grecku XORTA), z różnymi sałatkami lub innymi dodatkami.





Tak przygotowane ryby są bardzo smaczne i o wiele zdrowsze od smażonych. Bo my unikamy jeść dużo smażonych ryb i smażymy czasami tylko te malutkie, które w całości z przyjemnością chrupiemy. Większe ryby przygotowuje w powyżej opisany sposób.

Sądzę, że wiele gospodyń szybko zaakceptuje wyżej opisany sposób przyrządzania ryb, bo jest szybki, łatwy i nie zostawia wiele do mycia.

SMACZNEGO !!!