Translate

JAK MINEŁO NASZE LATO 2020 NA KORFU.

 Jest koniec października i powoli żegnamy sie z naszym długim latem na Korfu. Zaczynamy mieć duże różnice temperatur w dzień i w nocy i oczywiście wzrasta wilgotność czasami dochodząc nawet do 98%. 

Przy obecnych zmianach klimatycznych na Korfu właściwie nie mamy jesieni, ani wiosny. Po prostu z naszego lata przechodzimy bezpośrednio w naszą korfiańską zimę, która przypomina jesień w wielu miejscach w Europie. Tylko tutaj ta jesień jest na zielono, bo Korfu jest bardzo zielone cały rok!

Tegoroczne lato wszędzie na świecie było dziwne i jedyne w swoim rodzaju, bo panujący wirus COVID-19 zmienił wszystko.  


Po wiosennej kwarantannie wszyscy z nadzieją czekaliśmy na lato i  słońce z nadzieją na lepsze dni i jednocześnie z obawą o to co nas czeka. Wszyscy śledziliśmy codzienne wiadomości o tym jak wygląda sprawa wirusa na świecie i w miejscu w którym żyjemy. Bo kto by to przewidział, że nasze życie tak radykalnie zmieni się z powodu panującej pandemii.

Jednak siła życia i chęć życia nie pozostawia innego wyboru jak iść do przodu z myślą o lepszym jutrze. 

I tak się stało. 

Od czerwca stopniowo zaczeliśmy ponownie wchodzić w normalny rytm życia. Jak wiecie grecka gospodarka opiera się w wielkim stopniu na turystyce i większość Greków pracuje w zawodach pośrednio lub bezpośrednio związanych z turystyką. I tak pojawiło się to zasadnicze pytanie czy zablokować kraj i czuć się bezpiecznym bez napływu ludzi z wirusem, ale umrzeć z głodu czy zaryzykować stopniowe otwarcie granic z dużą ostrożnością.

Rząd zdecydował się na drugą wersję i tak od czerwca turyści rozpoczęli stopniowo przybywać do Grecji. Początkowo wznowiono loty do Aten i Salonik, a od lipca do innych miejsc w Grecji. Wszędzie robiono testy, rozpoczęto wprowadzać różne ograniczenia i maski w pomieszczeniach zamkniętych. W zależności od liczby zachorowań wprowadzano też różne zaostrzone ograniczenia lokalnie w różnych regionach Grecji.

Na Korfu ze względu na niebezpieczeństwo związane z wirusem i panujące zaostrzone warunki działalności 50% tutejszych hoteli w ogóle nie otworzono. W znajdujących się w pobliżu ośrodkach turystycznych duża ilość sklepów, barów, usług i tawern też była w tym roku zamknięta. Bez dużej ilości turystów z hoteli nie miały one możliwości przetrwania sezonu. Ich właściciele niepewni zadowalającej działalności w lecie zdecydowali się nie otworzyć i uzyskać od państwa małą, ale pewną pomoc finansową. Niestety było też wiele przypadków ogólnego zamknięcia firm, które tego wirusowego kryzysu nie wytrzymały. 

Z tego względu obraz lata na Korfu był zupełnie inny. O wiele mniej turystów, pustki wieczorami w wielu ośrodkach turystycznych. Do tego, szczególnie w pełni sezonu nie jesteśmy przyzwyczajeni. Tylko turyści, którzy przyjechali tutaj nawet w sierpniu by odpocząć w ciszy byli z tego bardzo zadowoleni. Różnica z poprzednim sezonem była wszędzie widoczna. Same liczby turystów przybywających na wakacje na Korfu o tym świadczą. 

W poprzednim roku na wyspę przybyło 1.5 miliona turystów, a w tym roku TYLKO 300.000! To bardzo duża różnica.

Niepewność przetrwania tego lata wielokrotnie pisała się na twarzach tubylców. Bo dla wielu mieszkańców wyspy zarobki w okresie sezonu turystycznego są też gwarancją przeżycia zimy na wyspie. W tym roku to będzie bardzo trudne.

Na szczęście w tym roku przynajmniej pogoda dopisała i mieliśmy bardzo fajne długie i cieplutkie lato.


Osobiście tegoroczne lato spędziłam głównie na spacerach i na plaży.  Mieszkanie w górach z dala od dużej ilości ludzi pozwoliło nam kontynuować nasze życie właściwie bez większych zmian. 

Tylko konieczność noszenia maski w supermarkecie przypominała mi o tym, że żyjemy w trudnym okresie. Nie miałam jednak z tym dużo do czynienia bo jak zawsze robiliśmy zakupy raz lub dwa razy w miesiącu. 

Nasze codzienne od czerwca plażowanie w godzinach wczesno porannych pomagało nam być samym na plaży czy z kilkoma innymi turystami w bardzo bezpiecznej odległości. W czasie codziennych spacerów po górach, gajach oliwnych czy po plaży w różnych porach dnia  najczęściej nie spotykaliśmy żywej duszy. To była nasza dobrowolna, nie narzucona nam przez nikogo kwarantanna stanowiąca część wybranego przez nas sposobu życia. 


Jedyna duża zmiana w okresie lata, którą odczuliśmy to był brak naszych towarzyskich spotkań ze znajomymi, z gitarą i śpiewami do rana. To zostało zabronione i sami rozumieliśmy, że większość towarzystwa jest w wieku ponad 60 lat i należy do  grupy z dużym niebezpieczeństwem zachorowań na wirusa. To jednak przyszło samo z siebie, bo wszyscy się zgodziliśmy, że nie trzeba ryzykować i lepiej zachować dystans. 

W tym roku znacznie zmniejszyła się liczba osób z którymi się spotykaliśmy. W większości ograniczyła się do najbliżej rodziny i kilku, dosłownie kilku znajomych. Jeśli nawet jeździliśmy napić się kawusi ze znajomymi to siedzieliśmy w bezpiecznej odległości i na świeżym powietrzu.

Całe szczęście nasze wspólne przebywanie oboju mężusiowi i mnie podoba się i do szczęścia nie potrzeba nam na codzień innych osób wokoło. Odwiedziny rodzinki z Aten nie było możliwe, ale kontakt przez internet pomógł nam utrzymywać codzienny kontakt. Mój zaplanowany na cały maj wyjazd do Anglii do córki też odwołałam, a raczej przełożyłam na następny rok z myślą o tym, że za rok będzie lepiej i bezpieczniej. 

Z tego względu córa z rodziną zdecydowała się przylecieć na wakacje na Korfu na dwa tygodnie, ale zachowując duże środki ostrożności.  Wynajęli odosobnioną willę z ogrodem i basenem by tam ciesząc się słońcem odpocząć na Korfu. Ja odwiedzałam ich w masce zachowując bezpieczną odległość. Było to dość trudne szczególnie ze względu na wnuki, które zostały "przeszkolone" przez córkę i wiedziały, że ze względu na panujący wirus nie będą mogły do mnie się zbliżać. Często żaliły się, że nie mogą mnie objąć ani pocałować. Starszy wnuk wręcz często mówił: "babciu ten straszny wirus nie pozwala mi cię wyściskać!"  To jak ja się w takich chwilach czułam możecie sobie to wyobrazić. Jednak dla dobra wszystkich musieliśmy uważać i nawet po ich wyjeździe zachować prywatną kwarantannę dla bezpieczeństwa innych. Przynajmniej nacieszyłam się ich widokiem, nie tylko przez komputer. 

Nasze życie w górach w okresie całego lata właściwie nie zmieniło się. Nasze zainteresowania, ogród, winnica, plaża, spacery wypełniały od ranka do wieczora nasze dni.

Teraz kiedy dni są krótsze i szczególnie noce bardziej wilgotne musimy pożegnać się z latem. Porządki w domu i zmiana letniej garderoby na zimową w tym pomaga by powoli wejść w atmosferę naszej korfiańskiej zimy. Oczywiście spacer w stolicy obok na letnio ubranych jeszcze przybywających tutaj turystów przypomina nam o tym, że dla innych te nasze obecne temperatury to jeszcze lato.

W ten sposób obecnie możecie bardzo łatwo odróżnić tubylców od turystów. Turyści spacerują jeszcze w szortach i letnich bluzeczkach kiedy obok nich Korfiacy ubrani są już bardziej jesiennie i cieplej. 

I tak życie toczy się dalej. Do następnego lata ......