Translate

GRECKA TEŚCIOWA Nr1 I JEJ CECHY

Mineło już wiele lat od czasu kiedy mogłam cieszyć się towarzystwem moich teściowych w moim życiu.

Bo miałam ich dwie i każda z innej grupy społecznej w Grecji , z różnymi wspólnymi i nie cechami.





Wydaje mi się jednak , że bogactwo ich charakterystycznych cech dało mi możliwość poznać cechy typowej Greczynki i pomogło mi w tym by nie nudzić się w moim rodzinnym życiu na Korfu 😁😁

 Trudność była w tym , że ja jako dziewczyna z " innego " świata miałam własne poglądy na świat i na życie. Byłam też uparta w potwierdzaniu moich opinii. To było często powodem spięć z moimi teściowymi, które nie mogły mnie zrozumieć lub walczyły ze mną o prawa w życiu ich synów.

Moja pierwsza teściowa była typową Korfiatką z rodziny , która z dziada pradziada mieszkała w stolicy wyspy. Pochodziła z zamożnej rodziny z korzeniami włoskimi pradziadka, który był nadzorcą handlu grecko - włoskiego na wyspie.

Od młodych lat po jakiejś szkole zajmowała się szyciem kreacji dla pań z tutejszej arystokracji i dla zamożnych pań mieszkających w stolicy, a w ostatnich latach przed przejściem na emeryturę pracowała w jednym z największych tutejszych hoteli jako nadzorca kobiet sprzątających tamtejsze pokoje. Była więc kobietą pracującą i biorącą udział w życiu towarzyskim wyspy.
Mój pierwszy teść, ukochana przeze mnie osoba od samego początku, był mechanikiem pracującym w fabryce makaronu istniejącej na wyspie.
Wyjaśnienie ich zawodów ma znaczenie by zrozumieć sposób postępowania tej grupy społecznej Greków. Byli to ludzie ze średniej warstwy tutejszego społeczeństwa z bogatym życiem rodzinnym i towarzyskim na Korfu. Żyli zgodnie z nowościami przybywającymi na wyspę wraz z ciągle rozwijającą się turystyką.

Przyjeżdżając na Korfu by żyć tutaj na stałe z ich synem jako synowa byłam bardzo ciepło przyjęta przez całą wielką rodzinę.
Od wielu lat czekali oni na tą chwilę i wcale nie zdziwili się , że ich synowa nie jest Greczynką. Byli do tego przyzwyczajeni bo córka wyszła za mąż za Anglika. Rodzina była więc międzynarodowa.
Tutejsze społeczeństwo jest przyzwyczajone do mieszanych małżeństw na wyspie i uważa to za coś normalnego.

Główny problem greckiej teściowej jest to to, że inna kobieta stara się jej " ukraść" syna !

Sama mówi o tym, że czeka na potomstwo by się zająć ich wychowaniem lub raczej interweniować radami w ich wychowaniu,  ma trudności w istnieniu innej kobiety w życiu syna. Nie może się zgodzić z faktem, że ukochany syn bardziej będzie liczył się ze zdaniem swojej żony niż z jej .
To od pierwszych dni mieszkania na Korfu mnie dziwiło.
Od początku moja teściowa "delikatnie" starała się interweniować w organizowanie naszego codziennego życia,np. w sposób umeblowania naszego mieszkania.

Kiedy pojawiłam się w życiu mojego pierwszego męża miał on już w stolicy swoje mieszkanie prowizorycznie umeblowane , ale ze wszystkim co było potrzebne do jego funkcjonowania.

Kiedy po roku czasu, po naszym cywilnym ślubie w Polsce, po obronie mojej pracy magisterskiej i załatwieniu wszelkich niezbędnych dokumentów potrzebnych dla mojego legalnego mieszkania w Grecji przyjechałam na Korfu przed ponad 40 laty tutaj już pierwszego dnia czekała na mnie wielka niespodzianka!!!😮😮😮😮
Kiedy weszłam do domu zastałam zupełnie inne mieszkanie kompletnie umeblowane ciężkimi, ciemnymi meblami bogato rzeźbionymi, na widok których dostawałam bólu głowy.
Bo moja teściowa urządziła całe mieszkanie dla syna przekonując syna, że tak oszczędzi mi tego trudu!!!

Ja nie znoszę ciężkich mebli!!!
 Nie znosze takich mebli. Po drugie przyjeżdżając rozpocząć nowe życie z moim mężem chciałam wraz z nim tworzyć " nasze gniazdko rodzinne". Oczywiście nie mogłam powiedzieć , że jestem zrozpaczona  widokiem tych mebli. Podziękowałam za nie , ale w głowie szukałam wyjścia z tej sytuacji.

Przez pierwszy rok mojego życia na Korfu musiałam jednak pogodzić się z tym wystrojem domu . Ciągle jednak czekałam na odpowiednią chwilę by zadziałać.
Na szczęście dla mnie taka okazja pojawiła się. Teściowa kupiła nowe mieszkanie w stolicy i chciała je umeblować . Wpadłam na wspaniały pomysł by wszystkie te przez nią zakupione meble z naszego domu dać jej do jej nowego domu!
Ona była z tego powodu z początku bardzo zdziwiona, ale później szczęśliwa, że tak szybko umeblowała nowe mieszkanie.

W chwili gdy większość mebli znikneła z naszego domu i pozostały tylko paczki, walizki i jedynie umeblowanie sypialni byłam bardzo szczęśliwa. Siedziałam na jednej z moich walizek i snułam plany o tym jak nareszcie zacznę meblować nasz dom.
Oczywiście bardzo często miałam inspekcje teściowej , która przychodziła zobaczyć co ja w domu robię. Po kilku wizytach widząc murarzy, elektryków i kurz w dużej części domu przestała nas odwiedzać czekając na koniec prac. Była bardzo ciekawa co ta zwariowana Polka tam wyrabia , ale nie mogła interweniować. Na informacje , że postanowiłam zmienić kompletnie rozkład mieszkania moja teściowa dostawała bólu głowy.

To już jednak było moje królestwo.😁😁😁

Przychodziła rzadko tylko po to by skomentować nowe zmiany , ale wiedziała, że ja tutaj decyduję o wszystkim co dotyczy naszego domu i musiała powoli choć z trudem przyzwyczaić się do tej sytuacji.
Z drugiej strony po rocznym urządzaniu domu kiedy zaprosiłam teściów na obiad na uroczyste zakończenie podstawowych prac do których należało też usunięcie ścian i zmiana projektu wnętrza domu wszyscy byli mile zaskoczeni tym co zobaczyli.

Nowoczesne rozwiązania, o wiele więcej przestrzeni w domu itp. spowodowały, że teść był ze mnie dumny i piał ze szczęścia. Teściowa też, ale tego nie pokazywała tylko chodziła po domu i mruczała coś pod nosem. A po czasie okazało się, że sama chciała  w swoim domu przeprowadzić podobny remont i .... usunąć jedną ścianę dzielącą jadalnię od salonu. Tylko teść śmiał się i klepiąc mnie po ramieniu mówił mi , że wprowadziłam wielkie zamieszanie w ich życiu , które jemu osobiście bardzo się podobało.

Ogólnie w dużym swoim towarzystwie znajomych teść rozpowiadał się zawsze o mojej gospodarności , zaradności w samodzielnym wychowaniu mojej córki, w szybkiej nauce języka greckiego , czy w gotowaniu greckich dań.
Teściowa zawsze to potwierdzała kiwając głową choć wcale nie jestem pewna czy tak bardzo jej to odpowiadało, że ktoś inny tak dobrze zastąpił jej miejsce w opiece nad jej synem.

To co najbardziej chyba ją bolało to to, że jej pozycja najlepszej kucharki w rodzinie zaczęła być przeze mnie podważana? 
Greczynki lubią być niezastąpione, szczególnie w gospodarstwie domowym. Ja tego nie rozumiałam i nie wiedziałam o tym w pierwszych latach mojego tutaj pobytu.
 Ale o tym napiszę w innym artykule bo jest dużo do pisania. Czytajcie o tym tutaj:
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/02/jak-nauczyam-sie-gotowac-greckie-dania.html

Jak wcześniej pisałam moja pierwsza teściowa była modystką i to dobrą. Wielką niespodzianką dla niej było to, że ja też szyłam swoje sukienki i ciuszki dla mojej córki. Przypominam ponownie, że było to dawno temu, przed ponad 40 laty kiedy w sklepach nie było tak dużo tanich ciuchów. Dodatkowo świetnie robiłam na drutach swetry, szaliki itp. o czym moja teściowa nie miała zielonego pojęcia. Kiedy zaczęłam robić swetry dla całej rodzinki w prezencie, barwne wełniane szaliki i czapki dla dzieciaków w rodzinie wszyscy byli tym zachwyceni, teściowej też się to podobało, ale miała z tym jakiś problem.

To zrozumiałam  po latach. Siostra mojego męża, urocza dziewczyna, była wychowana przez teściową zupełnie inaczej niż ja byłam wychowana przez moją mamę. Za każdym razem kiedy mnie chwalono za coś co robię pytano się czy i siostra męża to umie. Te porównania często robił nawet mój teść i było to często powodem sporów tego tak udanego i kochającego się małżeństwa.
Po czasie więc zrozumiałam, że mruczenie pod nosem mojej teściowej nie wynikało z tego, że jej się moje działanie nie podobało, ale z tego, że czekała ją konfrontacja ze sposobem w jaki wychowywała własną córkę, która była w moim wieku, a której ona nie uczyła ani gotować, ani zajmować się pracami w domu i wogole nie pozwalała jej wtrącać się w jej "królestwo" gospodarowania w swoim domu. Na to jej córa, jej zdaniem miała czas by tym się zajmować i wszystkiego nauczyć kiedy sama założy swoją rodzinę. To tak zupełnie inne, niż polskie podejście do wychowania dzieci od początku mnie szokowało. Czasami wręcz dyskutując z moją teściową na ten temat dochodziło między nami do wymiany skrajnie różnych , ale stanowczych z dwóch stron zdań.

Przez wiele lat w naszej dużej rodzinie mieliśny bardzo scisłe stosunki rodzinne, z wspólnymi niedzielnymi obiadami, wspólnymi wyjazdami na plażę w niedziele kiedy nie pracowaliśmy. Zawsze jednak czułam oko teściowej, która mnie sprawdzała. Po czasie przyzwyczaiłam się do tego i nawet nie zwracałam na to uwagi.

Nie dziwiło mnie też kiedy czasami bez zapowiedzi spacerując do Kanoni gdzie mieszkaliśmy wpadali do nas do domu na kawę przy okazji której teściowa sprawdzała z przyzwyczajenia czy talerze są umyte, czy w domu czysto i czy jej ukochany syn czasami nie jest głodny.

Z wielką satysfacją słyszałam po takiej "inspekcji" jej pytanie : JAK TY PRACUJĄC ZAWODOWO DAJESZ SOBIE SAMA RADĘ I MASZ CZAS NA WSZYSTKO 🤔🤔🤔🤔🤔

Greczynki, szczególnie starszej generacji mają manię z wiecznym sprzątaniem domu i z czystością. Chlor i wszelkie inne różnorodne środki czystościowe są u nich zawsze pod ręką by wszędzie i ciągle interweniować. Greczynka teściowa trudno przyzna Ci rację. Nawet jeśli się z tobą zgadza woli to przemilczeć niż to powiedzieć.

Dodatkowo jeśli widzi , że jesteś w dużej komitiwie z jej mężem jest o to wręcz zazdrosna. Nie może znieść sytuacji kiedy obca kobieta kradnie serce jej syna i na dodatek jej męża, oczywiście w inny sposób. To dla niej jest sytuacja nie do wytrzymania.
Nie umie się tym cieszyć , widzi tylko zagrożenie jej roli w rodzinie.
Kiedy wielokrotnie starałam się ją odciążyć od jakiś domowych obowiązków przyjmowała to jako groźbę dla jej pierwszej roli w rodzinie, a nie chęć pomocy.

Bo Greczynka matka czy teściowa uwielbia się poświęcać rodzinie, swoim dzieciom, swoim wnukom często nie zwracając uwagę na swoje zmęczenie, prawo do odpoczynku czy nawet zdrowie.
Poza tym z wielka trudnością współpracuje z synową. Najczęściej jest to rywalizacja, a nie wpółpraca.

Tutaj widać tak wielką różnicę w mentalności kobiet w Polsce i w Grecji.

Teściowe Greczynki wręcz denerwuje zaradność Polek. Nie lubią czuć się niepotrzebne w rozwiązywaniu problemów życia rodziny córki czy syna. 
Istnieją szalone różnice w sposobie wychowania synów i córek w Europie północnej z tym jak to wygląda w Grecji. Z tego względu tutaj rodzi się tyle problemów.

Sama widzę to obecnie bardziej wyraźnie bo dzisiaj i ja jestem teściową i staram się nie popełniać błędów z którymi walczyłam jako synowa.
Moje stosunki z moją pierwszą teściową po wielu jej TESTACH ułożyły się i po wielu latach nawet we dwie mile spedzałyśmy czas.
Trwało to jednak nie tak długo bo teściowa zachorowała na raka i po roku opieki nad nią  zmarła.

Zawszę bedę ją jednak pamiętać i cenić jako piękną kobietę, wspaniałą gospodynię, wspaniałą matkę i mistrza w gotowaniu przepysznych greckich dań. To od niej nauczyłam się gotować tradycyjną korfiańską pastitsadę, której przepis macie na blogu. Poza tym od niej dowiedziałam się wiele na temat mentalności kobiet mieszkających w stolicy na Korfu co bardzo pomogło mi w zrozumieniu tutejszych kobiet i w zaklimatyzowaniu się na tej wyspie w pierwszych latach mojego tutaj pobytu.

Na temat tego jakie doświadczenia miałam w moim stosunku z moją drugą teściową czytajcie tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2019/02/grecka-tesciowa-nr2-i-jej-cechy.html

BAKŁAŻANY NADZIEWANE - IMAM BAYILDI

Bakłażany nadziewane to jedno z bardzo powszechnych w greckiej kuchni dań. 

Przygotowujemy je głównie w lecie kiedy przynosimy z ogrodu codziennie koszykami wiele warzyw. 



Przygotowanie tej pyszności jest proste i szybkie. 

Potrzebujemy do tego :
- kilka bakłażanów (5 - 6 );
- 4 duże cebule;
- pietruszkę;
- kilka drobno pokrojonych pomidorów;
- kilka ząbków czosnku drobno pokrojonych;
- kilka ziemniaków ;
- pokrojona na pół czerwona papryka;
- oliwa;
- przecier pomidorowy;
- sól, pieprz , cukier do smaku.




Bakłażany myjemy , kroimy na pół i zalewamy wodą z solą . Zostawiamy je na kilka godzin. 



Następnie łyżką wyjmujemy wnętrze bakłażana i kroimy go na drobne kawałki. 

Na blasze układamy bakłażany , pokrojoną na pół paprykę i pokrojone na kawałki ziemniaki.



Pędzelkiem smarujemy bakłażany oliwą i tak przygotowane wkładamy do piekarnika na kilkanascie minut by się trochę upiekły. 

Cebulę kroimy na długie grube pasemka by była po upieczeniu bardziej słodka. Zalewamy cebulę wodą i zostawiamy ją przynajmniej na godzinę. 

Wszystkie składniki mieszamy i dodajemy do tego przynajmniej szklankę oliwy i przecier pomidorowy. Można też dodać pokrojone w kawałki pomidory. 

Wszystko razem tak przygotowane dusimy na kilkanaście minut w rondelku tak by cebula zmiękła. 

Wtedy wypełniamy wnętrze bakłażanów tą mieszaniną i dodatkowo wszystko polewamy pomieszaną z wodą i przecierem pomidorowym oliwą. 




Przykrywamy blachę folią metalową i wkładamy do piekarnika na około godzinę w temperaturze 180C.

Jak zbyt intensywnie pachnie może potrzebować więcej wody!

Następnie zdejmujemy przykrycie i nadal pieczemy  tak by wszystko zarumieniło się. 

Jak ziemniaki są gotowe i góra nadziewanych bakłażanów zarumieniona danie jest gotowe 😁


SMACZNEGO !!!

PS. Niektórzy przygotowują to danie dając na wierzchu bakłażanów ser FETA oblany oliwą, który  dodaje osobny smak . Wtedy jednak uważajcie na ilość soli bo Feta jest słona.

NA GRECKICH WYSPACH ŻYJE SIĘ WOLNIEJ

Za każdym razem kiedy przylatuję na kilka dni do Aten widząc bardzo szybki pełen stresu tryb tutejszego życia doceniam o wiele więcej jakościowe życie na Korfu.



Ateny i większe miasta Grecji i nie tylko Grecji to wielkie skupiska ludzi , którzy od rana do wieczora gdzieś biegną by wieczorem wracając do domu zdać sobie sprawę z tego , że kolejny dzień ich życia im uciekł .
Niektórzy po prostu przyzwyczajają się do tego , inni buntują się i uciekają na prowincję by tam cieszyć się życiem. Bo grecki tryb życia na prowincji i szczególnie na greckich wyspach jest zupełnie inny. Tutaj często używamy słowa SIGA-SIGA ,  czyli powoli - powoli. Tutaj wolno pije się kawę , bez pośpiechu jedzie się na plażę, jest czas na wszystko.

Kiedy przed ponad 40 laty przyjechałam na Korfu by założyć tutaj moją rodzinę z mężem (100% Korfiatem) zastanawiałam się jak przyzwyczaję się do tego nowego trybu życia na prowincji.
Było to coś zupełnie innego niż życie w dużym mieście takim jak moje rodzinne miasto Lublin.

Na Korfu nawet w lecie kiedy jest na wyspie bardzo dużo turystów można cieszyć się życiem, kawą ze znajomymi, kąpielą w morzu, plażą choćby na krótko itp. 



Wszędzie jest blisko.

Szybko można dojechać do domu, na plażę, do pracy. Wiele osób chodzi do pracy nawet na piechotę.

 Ja sama przez wiele lat to robiłam.  Mieszkając na Kanoni rano chodziłam do pracy do centrum promenadą zatoki Garitsa podziwiając jej piękno o każdej porze roku.



By załatwić różne formalności w zgromadzonych w stolicy urzędach można to zrobić w jeden dzień idąc do nich na piechotę. 

Tutaj nie mamy tych szalonych odległości jakie są w Atenach gdzie by przejechać z jednego urzędu do drugiego trzeba jechać metrem , autobusem lub samochodem. Sama podróż do pracy powoduje stresowe sytuacje. Wszyscy się spieszą, prawie wszyscy zaspani i z plastikowym kubkiem kawy w ręku. To nie dla mnie!

Mieszkając na wyspach my codziennie dzięki małym odległościom zyskujemy do życia więcej godzin w ciągu każdego dnia.
Dodatkowo przy dobrej organizacji dnia w lecie na co dzień nawet pracując można cieszyć się latem i morzem, które jest pod nosem .

W zimie kiedy  wyspa pustoszeje i zostajemy na niej  bez turystów  mamy jeszcze więcej czasu na rozwój naszych zainteresowań. Jest dużo czasu na życie rodzinne i na spotkania towarzyskie. 

Na ten temat możecie przeczytać wiele artykułów znajdujących się na moim blogu pod hasłem " ZWYCZAJE NA KORFU".

Jak ktoś pyta mi się dzisiaj czy ten tryb życia zamieniłabym na życie w dużym mieście zdecydowanie odpowiadam, że NIE !!

Należę też do dużej grupy ludzi , którzy takie stanowisko popierają.
Jest wielka liczba ludzi którzy marzą o takim życiu i po przejściu na emeryturę starają się kupić mały domek czy mieszkanie na wyspach by żyć w ten właśnie sposób. 


MOJE PIERWSZE LATA JAZDY SAMOCHODEM PO KORFU

Jazda samochodem po wielu wyspach w Grecji to sztuka.

Ukształtowanie terenu , wąskie szosy, szosy bez ochron nad przepaściami i bardzo duża liczba zakrętów to główne cechy tutejszych dróg.



Korfu do świetny przykład miejsca z takimi drogami. Tutaj , niestety dodam też złą jakość tutejszych dróg i wiele dziur w asfalcie na nawet centralnych drogach.

Szczególnie w czasie deszczu lub po deszczach kiedy takie miejsca wypełnione są wodą nie widać jak głębokie są te dziury i jakie niebezpieczeństwo na nas czeka .

Przyjeżdżając na Korfu przed wieloma latami ( ponad 40) miałam już wyrobione w Polsce prawo jazdy i względną znajomość prowadzenia samochodu.

Byłam jednak przyzwyczajona do prostych i szerokich dróg polskich , wielu skrzyżowań regulowanych światłami z chodnikami  po dwóch stronach ulicy.
Tak było przynajmniej w moim rodzinnym mieście Lublinie.

Na Korfu spotkałam się z wieloma niespodziankami na drogach. Dotyczyły one sytuacji sieci drogowej i co najważniejsze zachowania się kierowców na drogach. To była dla mnie największa niespodzianka.



Pierwszy wielki szok spotkał mnie na JEDNOKIERUNKOWEJ  drodze na Kanoni gdzie mieszkaliśmy przez wiele lat kiedy czymś normalnym , wręcz codziennym było spotkanie kierowcy jadącego w przeciwnym kierunku.

Jak , zaskoczona tym , pytałam się jak to możliwe otrzymywałam spokojną odpowiedź, że najprawdopodobniej kierowca gdzieś tutaj mieszka i bardziej mu odpowiada i szybciej dojedzie do domu w ten sposób!!!

To był pierwszy szok po którym zrozumiałam , że znajduję się w innym kraju z ludźmi o zupełnie innej mentalności.

Po kilku takich "niespodziankach" zdecydowałam się po pierwsze zostawić jazdę samochodem na później by po pierwsze poobserwować zachowanie się tutejszych kierowców na drogach wyspy. Chciałam poznać przynajmniej podstawowe cechy tutejszych kierowców i sposób ich myślenia gdy wsiadają za kierownicę.

Wielokrotnie nie wiedziałam czy się śmiać czy płakać 😄😄😄😄😣😣😣😣🤔🤔🤔

Pamiętam jeden charakterystyczny przypadek kiedy zatrzymaliśmy się na jednej z ulic stolicy w korku. Siedzieliśmy w samochodzie i po kilku minutach wszyscy przed nami i my zaczęliśmy  trąbić.
Co było powodem tej długiej blokady drogi? Jeden z kierowców zatrzymał samochód na środku drogi by pójść zapłacić rachunek za telefon w znajdującym się tam biurze!!

Myśleliśmy , że na szczęście pojawił się na drodze policjant , który poszedł zobaczyć co się tam dzieje. Okazało się jednak , że był to znajomy kierowcy który zostawił samochód na środku drogi.  Wyspa jest mała i wielokrotnie wpada się tutaj na znajomych. Co nam powiedział policjant : Trochę cierpliwości bo biedakowi jak nie zapłaci rachunku zablokują domowy telefon ???!!!😣😣😣😄😄😄

W stolicy od zawsze jest wielki problem ze znalezieniem parkingu. W jedną ze słoneczych niedzieli postanowaliśmy pojechać na Liston spotkać się ze znajomymi na kawę. Po kołowaniu kilka razy po ulicach w stolicy znaleźliśmy parking.
Spedziliśmy miłe przedpołudnie ze znajomymi i gdy przyszedł czas na obiad poszliśmy do samochodu. Ze zdziwieniem zobaczyliśmy , że przy naszym samochodzie , równolegle do niego ktoś inny zaparkował swój samochód blokując nas całkowicie . Nie było możliwości wyjechać z tego miejsca ani do przodu ani do tylu.
Musieliśmy czekać w samochodzie około godziny. Po tym czasie zjawiła się pani pięknie ubrania z dwoma dzieciakami i wyjaśniła z uśmiechem na twarzy, że nie mogła znaleźć parkingu a musiała dojść z dziećmi na czas na jakieś spotkanie , które miało trwać TYLKO 2 godziny!

To wyjaśnienie wydawało się jej w zupełności wystarczające 😯😯😯😯. Takich sytuacji mogę Wam opisywać bez końca.

Dla mnie w pierwszych  latach na Korfu największe wrażenie robiły te wąskie, strome i tuż nad przepaściami drogi.

Do wielkiej liczby zakrętów szybko się przyzwyczaiłam , ale te drogi tuż nad morzem na dużej wysokości bez barier osłaniajacych drogę od przepaści to było dla mnie coś nie do pokonania!!



Inna wielka trudność to te szalenie wąskie drogi w wioskach korfiańskich gdzie dwa samochody nie mieszczą się i często jestśmy zmuszeni cofać się do tylu przez całą wioskę.


Ja na szczęście przez wiele początkowych lat mieszkałam w stolicy w dzielnicy Kanoni gdzie co półgodziny miałam miejską komunikację i nie musiałam prowadzić samochodu.
Na wszelkie wypady z miasta jeździliśmy razem , rodzinnie i wtedy mój mąż prowadził. Ja zajmowałam się obserwowaniem drogi i poznawałam sposób myślenia tutejszych kierowców.

Jednego szybko się nauczyłam , że jeżdżąc po wyspie trzeba mieć oczy szeroko otwarte i trzeba na każdym kroku być przygotowanym na wszystko.

Po kilku latach zdecydowałam się na to by usiąść za kierownicą.

Zaczełam stopniowo jeździć po mieście i po niedalekich okolicach.

Po pewnym czasie zdecydowałam się sama pojeździć po wyspie by na spokojnie pokonywać różne trudności bez komentarzy siedzącej obok osoby , najczęściej męża.

Kiedy po latach zdecydowaliśmy się przenieść i zamieszkać na stałe w górach to co po pierwsze przyszło mi do głowy to ta jazda do domu tymi wieloma zakrętami i to w różną pogodę i o różnych porach dnia i nocy. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić! Szczególnie jak nie ma innego wyjścia i jest to jedyna droga do wolności poruszania się po wyspie.
Początkowo jeździłam tylko w słoneczne dni by później prowadzić samochód nawet nocą.

Nadal nie lubię spotykać na przeciwko mnie jadący wioską samochód , ale jak nie ma innej rady to trzeba się do tego przystosować.

Nie ma innego wyjścia !

Gdy w lecie by dojechać z domu do plaży zjeżdżam 80-cioma zakretami nie robi to już na mnie wrażenia.

Często nasi znajomi dziwią się jak my możemy mieszkać tak daleko od stolicy do której tak często jeździmy.
Dla nich odwiedzenie nas w górach to cała wycieczka i to całodniowa!

My do tego przyzwyczailiśmy się i często mówimy  , że by pojechać do stolicy kilka razy w tygodniu potrzebujemy 45 - 50 minut kiedy w Atenach wiekszość pracujących tam ludzi codziennie by dojechać do pracy traci ze swojego życia ponad godzinę rano i wieczorem w samochodzie , w zatłoczonym metrze czy autobusie na drogach z betonem na prawo i lewo.

My dojeżdżamy do stolicy szybciej i dodatkowo za każdym razem mamy możliwość podziwiać piękne krajobrazy z serpentyn i to przy każdej pogodzie i o każdej porze dnia. Kilka poniższych zdjęć z naszej trasy zjazdowej do stolicy to potwierdza.








To jest podstawowa i najważniejsza różnica z mieszkańcami dużych miast.

Zgadzacie się ze mną ???🤔🤔🤔




KREWETKI Z KRYTHARAKI ( MAKARONEM W KSZTAŁCIE ZIARNA)

Krewetki często pojawiają się w greckiej kuchni.

Możecie je przygotować do jedzenia w różny sposób.

Osobiście uwielbiam pieczone duże krewetki , ale przygotowanymi w inny sposób nigdy nie pogardzę 😁

Możecie je przygotować z sosem i różnorodnym makaronem lub zapiekane w piekarniku z serem FETĄ. Jeszcze innym razem z ryżem w sosie z OUZO. Przepis na to znajdziecie tutaj na moim blogu.

Przepisów jest wiele.

Dzisiaj pokażę Wam inne pyszne danie z krewetkami przygotowane z makaronem w kształcie ziarna nazywanym po grecku KRYTHARAKI .



Najczęściej przygotowuje to danie z dużymi krewetkami , które można zakupić zamrożone w pudełkach.

By przygotować tą potrawę potrzebujemy:
- paczkę krewetek;
- paczkę makaronu KRYTHARAKI ( tego w kształcie ziarna większego );
- szczypiorek;
- kieliszek ouzo lub białego wina;
- pęczek pietruszki;
- 2 średniej wielkości pomidory;
- kilka ząbków czosnku;
- oliwę z oliwek lub masło;
- wywar z rosołu lub kostkę wywaru z warzyw;
- sól i pieprz do smaku.

SPOSÓB PRZYGOTOWANIA

Po pierwsze rozmrażamy krewetki jeśli nie są świeże i czyścimy je.
Odrywamy głowy i czyścimy jelito. W dużych krewetkach jest też ciemny grzbiet kręgosłupa , który trzeba podciągnąć nożem i wyjąć.



Po oczyszczeniu wyglądają tak .



Głów nie wyrzucamy bo bedą potrzebne!

Oczyszczone krewetki obsmażamy na patelni . Na patelnię dajemy oliwę , drobno pokrojony szczypior i czosnek i dosłownie na kilka minut wrzucamy krewetki by nabrały koloru z dwóch stron.

Uważajcie by je nie smażyć dłużej bo bedą twarde !

Gotowe wyglądają tak .


Odkładamy je na bok i zajmujemy się przygotowaniem makaronu.

Do dużego garnka wlewamy wodę. Dodajemy  wywar z rosołu lub kostkę ze smakiem warzyw, kilka główek z oczyszczonych krewetek do smaku i solimy tak jak solimy gotując makaron.


W drugim garnku wlewamy trochę oliwy , dodajemy garść szczypioru i wrzucamy do tego ten ziarnisty makaron . Wszystko razem mieszając podsmażamy kilka minut ciągle mieszając od dna by makaron się nie przypalił.


Wlewamy  kieliszek ouzo lub kieliszek wina dla zapachu.

Po kilku minutach dodajemy stopniowo wywar z drugiego garnka ciągle mieszając.

Makaron powiększy się dwukrotnie i kiedy jest względnie miękki i cała konsystencja jest jeszcze soczysta dodajemy do tego odłożone poprzednio na bok krewetki i drobno pokrojone pomidory.
Wszystko razem mieszamy i zakrywamy pokrywką zdejmując garnek z ognia. Po kilku minutach danie jest gotowe.

By je podać wrzucamy do garnka tuż przed podaniem pokrojoną drobno pietruszkę.


Podajemy je natychmiast cieplutkie i pachnące tak by miało jeszcze trochę sosiku.

SMACZNEGO 😋😋😋😋😋

ZIMOWE "UCIECZKI" Z WYSPY.

Zima na Korfu to zupełnie inny okres życia na tej wyspie. 

Piszę Wam o tym w wielu artykułach, które znajdziecie pod hasłem ZIMA.

Zima dla Korfiatów to też okres w którym opuszczamy tą wyspę na krótki lub dłuższy czas by pojechać na wakację czy  by odwiedzić rodzinkę mieszkającą poza wyspą .

Mamy na to ochotę szczególnie wtedy gdy prognoza pogody mówi o wielodniowym deszczu i nawet o burzach na Korfu.

Sama też lubię w takie dni  uciekać tam gdzie jest słońce .

Grecja nawet w zimie przy greckim słońcu jest cudowna. Wszędzie błękit nieba połączony z krajobrazami z turkusowym morzem tworzy wspaniałe obrazy, które tylko natura może namalować. 

I tak po sprawdzeniu prognozy pogody i możliwości lotu z wyspy czy działania promów bez problemu opuszczamy  Korfu na kilka dni. Na ile zobaczymy. Nikt nas nie goni, dzieci, psy nie zobowiązują, więc wszystko przed nami. 

 Bo takie wypady to początek przygody i jazdy w nieznane  rozpoczynając przeważnie nasze zimowe wypady od Aten z których mamy lepsze i tańsze połączenia lotnicze. 

I tak walizki znów spakowane i w drogę. 

Żegnamy Korfu podziwiając je z okna samolotu. 



Dla mnie najlepszy sposób podróży to samolot. 
Uwielbiam latać samolotem i to przy każdej pogodzie. Czasami trzęsie, czasami nawet nie mogą podać napoju, ale to mi nie przeszkadza. 

Szybko zmieniam  miejsca i szybko znajduję się w docelowym miejscu gdzie chcę wypocząć. 

Samochodem jeździliśmy wiele razy na ląd grecki na kilkudniowe wypady. Teraz zmieniliśmy upodobania. Chcemy by nas wożono. Obecnie jeździmy na kilkudniowe wypady na ląd ze znajomymi lub autokarem z chórami do których należy mężuś. Z takich wypadów z wyspy nigdy nie rezygnujemy, bo wiemy, żę towarzystwo będzie fajne, śpiewające i zabawa wyśmienita.

Do Aten teraz latamy wygodnie samolotem by pobyć tam więcej dni.Gdy lecimy do Aten tam najczęściej wita nas cudowne słońce , którym możemy tam nacieszyć się spędzając mile czas z rodziną męża, która mieszka w stolicy. 




Oczywiście nie może obyć się bez krótkiego spaceru po sklepach i ewentualnych zakupów. Ale o zakupach w Atenach piszę w innym artykule.

Po kilku dniach znów gdzieś nas niesie i znów jesteśmy na lotnisku. 




Znów szum samolotów, tłumy ludzi z walizkami i zapach kolejnej przygody...

DOPÓKI ŚMIERĆ NAS ROZŁĄCZY....

To najczęstsze oświadczenie w czasie gdy dwoje ludzi łączą się ze sobą związkiem małżeńskim i przysięgają sobie wzajemnie wierność, miłość i oddanie.




W te dni wiele się mówi , wiele obiecuje , ale życie idzie swoją drogą i nie zawsze wszystko wygląda tak różowo jak byśmy chcieli.

Większość z nas dorastając marzy o tym by spotkać tego kogoś , by się zakochać i to z wzajemnością i razem iść przez życie w dni szczęśliwe i te trudne z wieloma problemami. 
Tak przynajmniej dawniej było.

W dniu dzisiejszym mało jest jednak małżeństw , które mówią otwarcie , że są szczęśliwe .

Coraz mniej jest małżeństw , które po wielu latach wspólnego życia idą na kawusię i pijąc ją rozmawiają ze sobą. Mało jest małżeństw , które rozumieją się bez słów , działają równocześnie dla wspólnego dobra nawet bez porozumienia się. 




W świecie , który goni za konsumowaniem jak największej ilości dóbr często takie wartości jak miłość i życie z drugą osobą pozostaje w tyle, często nawet z wyboru i czasami nawet jest zupełnie zapomniane. 

Słyszę wielokrotnie młodych ludzi , którzy zaczynają życie , że ważniejsze dla nich jest to by się czegoś samemu dorobić niż spotkanie kogoś by wspólnie budować swoją przyszłość .

Wielokrotnie młode pokolenie nie wie o tym , że największa przyjemność w życiu mamy z dzielenia się i darowania innym czegoś niż z brania.
Największe wartości powstają kiedy wspólnie buduje się dom od zera - razem, wspólnie dorabia się zdobywając krok po kroku wszystko to co jest potrzebne rodzinie do wygodnego życia. Wtedy bardzo się to ceni bo wszystko przychodzi z trudem i osobistym wkładem każdego z rodziny. 

Jak wszystko przychodzi łatwo to nie docenia się tego tak bardzo. Łatwo przychodzi i łatwo odchodzi , mówią niektórzy.

 Ale do tego wniosku dochodzi się niestety po wielu latach życia .

Obecnie statystyka mówi o wielu młodych ludziach którzy z wyboru żyją sami. Zajęci swoja karierą  tworzą swój świat samemu, by tylko o ile mają na to ochotę spotykać się ze znajomymi. 

To choroba którą nazywamy samotnością w tłumie.

Mało jest obecnie małżeństw , które w oparciu o miłość, wzajemny szacunek trwają wspólnie w życiu na dobre i na złe.

Bardzo duży procent nowo zawieranych małżeństw rozpada się przy pierwszej trudności w ich życiu.

Wszystko zaczyna się pięknie wielkim weselem , wieloma prezentami, zabawą , domem często łatwo urządzonym za pożyczone z banku pieniądze lub zapłaconym przez rodziców za ciężko zapracowane przez nich pieniądze.
Kiedy jednak przychodzi pierwsza trudność zaczynają się poważne problemy i bardzo często związki małżeńskie rozpadają się mimo tego , że w wielu przypadkach poza rodzicami są już obok nich małe dzieci, które za to płacą choć nie są niczemu winne.

Współżycie dwojga ludzi wcale nie jest proste , ani łatwe i wymaga pracy ze strony każdego z partnerów.

Nie wystarczy staranie się tylko jednej ze stron!

Życie na co dzień z tą samą osobą 24 godziny na dobę wymaga często cierpliwości , zrozumienia i dyplomacji.

Tego jednak można się nauczyć , oczywiście gdy obie strony tego chcą i będą nad tym pracować. 

Bardzo podoba mi się powiedzenie , że

 SZCZĘŚLIWE MAŁŻEŃSTWA TO TE W KTÓRYCH CODZIENNIE ZAKUCHUJESZ SIĘ PONOWNIE , ALE W TEJ SAMEJ OSOBIE. 

Poza tym jak się kogoś naprawdę kocha to przyjmuje się go z jego dobrymi i złymi cechami.

 Kocha się tą osobę taką jaką jest w całości. Niektóre złe według nas cechy  partnera można wyeliminować z biegiem lat , ale nigdy nie można zmienić osobowości drugiej osoby tak by w 100% była taka jaką my chcemy ją widzieć. 

To jest prawdziwa szkoła życia by wspólnie rozmawiając i nawet mając różne zdanie na jakiś temat iść do przodu często wybierając mniejsze zło lub nawet ustępując drugiej osobie w pewnych wypadkach.

Najlepiej dają sobie radę i są bardziej szczęśliwe pary , które od początku wyjaśniają między sobą bariery osobistego szczęścia, spokoju , czy potrzeb tak by nikt nikogo nie wykorzystywał i by każdy mógł żyjąc wspólnie spełniać swoje prywatne marzenia choćby w części. 

Jak dwoje ludzi się kocha to jest możliwe. 

Wzajemny szacunek i zgoda na spełnianie osobistych potrzeb partnerów może być osiągalna o ile oni między sobą to uzgodnią bez szkody dla wspólnie spędzonego czasu.

Bo możemy kogoś kochać, ale wcale to nie oznacza , że jesteśmy tacy sami i mamy te same zainteresowania i potrzeby. 
Czasami właśnie to sprawia , że długoletnie związki małżeńskie są szczęśliwe. Nie ma rutyny, nikt się nie nudzi i każdy ma coś osobistego do zaoferowania czy przeżycia.

W czasie moich spacerów po starówce korfiańskiej często obserwuję ludzi . 

Często widzę starsze małżeństwa , które wizualnie znam od wielu lat i cieszy mnie gdy je widzę ponownie spacerujące razem i trzymające się za ręce. Szczęście widać na ich twarzach i wcale nie wstydzą się tego pokazać . 

To wcale nie oznacza , że w ich życiu nie było i nie ma problemów. Oni po prostu nauczyli się je rozwiązywać wspólnie lub żyć z nimi!

W dawnych związkach, tej starszej generacji jak coś się psuło to każda ze stron starała się to zreperować . 

Obecnie w większości przypadków to kończy się rozwodem bo niestety słowo cierpliwość,  przebaczenie i walka o przetrwanie trudnych chwil nie istnieje. Dzisiaj ludzie łatwo się żenią , łatwo budują domy , łatwo zakładają rodziny, ale i bardzo łatwo rujnują wszystko i rozchodzą się.

Jest mało przypadków w których małżeństwa pracują nad ich związkiem i obydwoje starają się by on przetrwał przez wiele lat.

Te słowa DOPÓKI ŚMIERĆ NAS ROZŁĄCZY tracą obecnie swoje znaczenie.

 Świat się zmienia , ludzie się zmieniają i w inny sposób podchodzą do życia . Żyją chwilą i często nie doceniają tego co było i nie myślą o tym co będzie.

Wydaje mi się , że to wynika z tego , że jak coś łatwo przychodzi to nie docenia się wartości tego co się ma.

Zgadzacie się ze mną ???






STARE , OPUSZCZONE DOMY NA KORFU

W czasie wakacji na Korfu wielu z Was zwraca uwagą na wiele niewykończonych domów na terenie wyspy.

Tą kwestię wyjaśniam w moim artykule tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/niewykonczone-domy-na-korfu.html

W tym artykule chcę poruszyć inny temat dotyczący wielu bardzo starych, opuszczonych domów na wyspie, które często widzicie w różnych wioskach na Korfu.



Zastanawiacie się dlaczego jest ich tak dużo i to pomiędzy zamieszkałymi domami wielu wiosek.

Najczęściej są to kamienne domy piętrowe wybudowane w tradycyjny dla tej wyspy sposób.  Wielu z Wam te domy podobają się i zastanawiacie się dlaczego nikt ich nie odnawia i nie zamieszkuje.


Największa ilość takich starych, opuszczonych domów na wsiach korfiańskich potwierdza ogólną tendencję opuszczania wsi greckich przez tutejszą ludność, która w poszukiwaniu lepszego życia wyjeżdżała do miast by tam pracować i żyć. 
Ta tendencja istniała przez wiele lat gdy miasta greckie rozbudowywały się i w licznych fabrykach, czy zakładach pracy wszyscy mogli znaleźć pracę.

W ostatnich latach ta sytuacja zmieniła się bo łatwiej jest przeżyć trudne ekonomicznie lata na wsi niż w mieście.

W wielu wypadkach te  stare domy pozostawione zostały na swój los, bo nie było i nie ma wystarczającej ilości pieniędzy by żyć w nowych warunkach gdzieś  i jednocześnie myśleć o utrzymaniu w dobrym stanie domu do którego nie wiadomo czy kiedyś, ktoś z rodziny wróci. 
Taką nadzieję mają najczęściej ludzie ze starszego pokolenia myśląc o tym, że kiedy przejdą na emeryturę będą mieli możliwość wrócić do rodzinnej wioski i do rodzinnego domu by tam spędzić ostatnie lata swojego życia. Oczywiście pod warunkiem, że zbiorą choćby małą ilość pieniędzy by przynajmniej część tych starych domów odnowić. Jednak w wielu przypadkach są to tylko marzenia , które pozostają marzeniami do końca ich życia.

Z tego względu te właśnie domy stoją, niszczeją i czekają na lepsze czasy i nie są sprzedawane by nowy właściciel nimi się cieszył.

Inna grupa takich domów to domy, które pozostawione zostały w spadku wielu członkom rodziny i nie ma możliwości ich równego rozdzielenia. Wszyscy spadkobiercy chcą je posiadać na własność , ale najczęściej nie mają możliwości wykupienia od innych członków rodziny ich procentu własności. 

Nie mówię już o tym, że jak taka sytuacja istnieje przez wiele lat trwa spór kto w końcu będzie właścicielem tego domu i go odnowi by tam zamieszkać samemu lub by tam zamieszkały jego dzieci czy wnuki. Dodatkowo przy dużej biurokracji w Grecji , z którą ciągle walczymy, ale niestety nie zawsze z dobrym rezultatem, wszelkiego rodzaju sądy prowadzone w tych sprawach ciągną się latami. Do tego wszystkiego doszło wiele lat kryzysu w Grecji, który powiększył problemy powyżej poruszone.

Inna grupa takich domów, to domy, które od wielu lat mają na nich zawieszoną tablice informującą o ich sprzedaży. 



Właściciele takich domów chcą je sprzedać, ale nie znajdują na to chętnych, dlaczego ?

Poniżej podaję kilka z powodów.

- Najczęściej chcą za ten dom o wiele więcej pieniędzy niż jest on warty ;
- istnieje problem w ich odnowieniu ze względu na niezbyt dobrych sąsiadów;
- te domy nie mają dobrego dojazdu , czy nawet podjazdu by przenieść środki budowlane;
- te domy nie mają ani balkonu, ani nawet małej werandy przed domem ;
- nie ma przy tych domach parkingu na samochód;
- nie ma koło domu małego ogródka ;
- te domy są w wąskich uliczkach wsi bez widoku choćby z okna ;
- te domy są bez choćby jednej oświetlonej słońcem strony , więc mają dużo wilgoci .

Większość z powyższych problemów wynika z charakteru budownictwa na wsiach korfiańskich. Były one budowane na wzniesieniach, z dala od morza dla większego bezpieczeństwa ich mieszkańców w okresie kiedy na wyspę ciągle ktoś najeżdżał. 

Wtedy wioski były budowane przy bardzo dużej oszczędności środków budowlanych , które do tych wiosek były przenoszone w górę na grzbietach osiołków.

Bo dróg wtedy tam nie było.

Z tego względu większość nowych domów budowanych było wtedy bez ścian działowych i po prostu były one przyklejane do sąsiedniego domu w którym najczęściej mieszkali rodzice czy brat. 

W ten sposób całe szeregi domów były ze sobą połączone tworząc całe wsie czy dzielnice wiosek korfiańskich.


Kto wie , może i Wy zastanawiacie się nad zakupieniem takiego domu by zamieszkać na Korfu po przejściu na emeryturę??



PALEOKASTRITSA - OSADA TURYSTYCZNA NA ZACHODNIM WYBRZEŻU KORFU

Paleokastritsa to jedno z miejsc na Korfu , które znajduje się na liście miejsc, które obowiązkowo trzeba zobaczyć. Znajduje się na zachodnim wybrzeżu wyspy. Ze stolicy można tam dojechać dobrą , szeroką i dobrze oznaczoną drogą.  

Sama Paleokastritsa to osada turystyczna położona wzdłuż drogi , dość wąskiej , krętej i biegnącej wybrzeżami morza.
Widoki z tego miejsca zapierają dech. Piękne błękitne morze , zieleń zboczy tworzy wspaniały jak namalowany obraz .




Większość zabudowań tej osady znajdują się od strony lądu na wzniesieniach tam znajdujących się . Tylko nieliczne apartamenty i hotele są wybudowane tuż przy morzu. Cała osada ciągnie się  kilka kilometrów i centralne miejsce osady znajduje się na końcu tej drogi tuż przed wjazdem na wzniesienie gdzie znajduje się cudowny klasztor pod wezwaniem Matki Boskiej do którego obowiązkowo wszyscy jeżdżą lub wchodzą stromą i bardzo wąską drogą.




 Pod tym wzniesieniem macie duży płatny parking , główną piaszczystą plażę osady i z drugiej strony port z którego odpływają różne mniejsze i większe łódki na wycieczki po morzu w tej okolicy . Tam też znajdziecie kolejną plażę .




Paleokastritsa wiele tawern, kawiarni, można tutaj wynająć samochód , skuter, popłynąć łodzią do znajdujących się w tej okolicy dzikich przepięknych plaż dostępnych tylko od strony morza.

Jest to bardzo popularne miejsce na wyspie i z tego względu przez cały sezon letni to miejsce jest pełne ludzi. 

Duża ilość turystów przyjeżdża tutaj autokarami tylko na kilka godzin , głównie w trakcie jednodniowych wycieczek po wyspie organizowanych przez różne biura turystyczne wyspy lub z turystami z licznych przypływających na wyspę statków rejsowych. Z tego względu na wąskiej drodze w Paleokastritsy zawsze jest duży ruch , wiele zaparkowanych z dwóch stron samochodów i często licznych korków na drodze. 
Dużym minusem tego miejsca jest brak w większości osady chodników co przy tak dużym ruchu jest bardzo niebezpieczne szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi.
Więcej informacji krajoznawczych na temat tego miejsca znajdziecie w moim innym artykule na temat tego miejsca tutaj :

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/paleokastritsa-raj-na-ziemi.html

W tym artykule chcę zająć się więcej sprawą zakwaterowania i wakacji w tej osadzie.

Często pytacie się mnie czy polecam to miejsce na wakacje. 

To miejsce obowiązkowo trzeba zobaczyć , a czy jest to idealne miejsce dla Waszych wakacji to zależy od Waszych upodobań.

Jedno jest pewne ci z Was , którzy lubią romantyczne widoki na morze , kryształową błękitną wodę w morzu tutaj to znajdą.

Jeśli jeszcze znajdziecie zakwaterowanie w hotelu czy apartamencie z balkonem czy werandą od strony morza to będziecie super zadowoleni.  Jednak pod jednym warunkiem - o ile lubicie chodzenie po schodach. 

Bo zdecydowana większość tutejszych hoteli i apartamentów znajduje się na wzniesieniu ze względu na ukształtowanie terenu i by mieć lepsze widoki . 
 Dodatkowo wszystkie plaże w tej osadzie znajdują się po drugiej stronie głównej , ruchliwej drogi i to o wiele niżej, więc znów mamy schody , czy dość długą drogę by dojść do jakiejś plaży.

I tak to stanowi dość dużą trudność dla rodzin z dziećmi i dla osób starszych , bo łatwo schodzi się rankiem na plażę , ale trudniej później wraca do swojego miejsca zamieszkania.
Często widzę tutaj zmęczonych panów niosących z plaży do domu swoje zmęczone dzieciaki na barana i dodatkowo z różnymi torbami w rękach. Jeśli jednak z tym się zgadzacie to sprawa jest rozwiązana.

Paleokastritsa w lipcu i sierpniu to ukochane miejsce wypoczynku dla wielu Włochów. 
Wszędzie ich pełno, przyjeżdżają tutaj całymi gromadami i najczęściej są to młodzi ludzie , którzy wszędzie wjeżdżają skuterami , po prawej czy po lewej stronie samochodów co często jest bardzo niebezpieczne, szczególnie dla turystów jadących tutaj samochodem i nauczonych przestrzegać prawa jazdy.

W sezonie główna plaża Paleokastritsy o nazwie Nafsika jest pełna ludzi od wczesnych godzin rannych. Często są wręcz trudności ze znalezieniem wolnego miejsca na ręcznik. 




Taki tłok jednak nie przeszkadza wielu młodym ludziom , którzy przy tej okazji mogą tutaj pooglądać pięknie opalone dziewczyny , często nawet toples. 

Po drugiej stronie wzniesienia klasztoru i przy drugiej zatoce przy porcie macie bardziej spokojne plaże, ale ze względu na to , że apartamenty są usytuowane wzdłuż tej długiej głównej drogi macie dość długą drogę by do nich dojść.

W innym miejscu wioski znajduję się bardzo ciekawe miejsce do kąpieli przy wysokich skałach. to miejsce jest bardzo lubiane przez Polaków i często słyszycie tutaj ojczysty język. 
Jest to kamieniste miejsce nazywane LA GROTTA. 
Macie tutaj fajną kawiarnię, tarasy z drzewa by położyć ręcznik i opalać się , są też nieliczne leżaki .




Tutaj znów macie bardzo dużo schodów by zejść tam na dół i później wejść na górę. Ale Paleokastritsa jest ściśle związana z obrazkiem schodów.

Nad tym miejscem macie jeden z największych hoteli tej okolicy o nazwie Paleokastritsa , czy Paleo (nazwa zmienia się wraz ze zmian właścicieli hotelu). 
Przepiękny widok z balkonów pokoi tego hotelu i duży basen tuż przy hotelu powoduje , że wielu gości tego hotelu woli siedzieć przy basenie niż gonić gdzieś na plażę. Sam widok z tego miejsca ich zachwyca. Bo zatoki tej wioski są ulubionym miejscem wypoczynku dla wielu bogaczy przypływających tutaj swoimi okazałymi jachtami. I tak w czasie porannej kawusi na balkonie możecie takie jachty podziwiać na błękitnym morzu dokładnie na przeciwko waszego pokoju.

Liczne apartamenty tej wioski są wybudowane głównie w latach 70-tych czy 80-tych , więc o ile nie były odrestaurowane ich standard nie jest bardzo wysoki. To oczywiście wiąże się też z ich ceną i tak możecie tutaj znaleźć tańsze zakwaterowanie dość odległe od plaży. Macie jednak coś za coś , w tym przypadku lepsze ceny za niższy standard.

Dla tych , którzy rezerwują zakwaterowanie bez wyżywienia w Paleokastritsy macie kilka turystycznych supermarketów. Nie ma tutaj dużych supermarketów z niższymi cenami.
Do takich trzeba dojechać do przedmieść stolicy.

Jak wcześniej powiedziałam Paleokastritsa znajduje się na zachodnim wybrzeżu wyspy od strony otwartego Morza Jońskiego.
To jest jeden z powodów , że temperatura wody w morzu w tym miejscu jest zawsze kilka stopni niższa od tej którą spotkacie na północy czy na wschodnich wybrzeżach wyspy od strony kanału dzielącego wyspę od Albanii. Często klienci mieszkający w Paleokastritsy są zaskoczeni chłodną wodą w morzu w tym miejscu i proszą z tego względu  o przeniesienie ich do innych hoteli w innych miejscach wyspy by nacieszyć się ciepłym morzem. 
Wielu z Was jest jednak przyzwyczajonych do temperatur morza nad Bałtykiem i to nie jest dla Was problemem. Korfiacy nauczeni kąpać się w ciepłych wodach w Paleokastritsy kąpią się tutaj w morzu tylko w sierpniu i to wtedy kiedy nie ma wiatru.

Komunikacja miejsca do Paleokastritsy nie dociera. Macie tutaj komunikację  autobusów zielonych ( green bus). Jest kilka autobusów w ciągu dnia do stolicy wyspy , w sezonie są również extra linie do Kassiopi, do Benitses . Te wszystkie linie są jednak bardzo zatłoczone i trzeba brać to pod uwagę by zapewnić sobie możliwość powrotu do swojej kwatery w godzinach popołudniowych. Na temat komunikacji na Korfu macie osobny artykuł.

Dla tych którym kończy się w czasie wakacji gotówka na końcowym rozwidleniu drogi prowadzącej do plaży Nafsika macie bankomat z którego możecie wyjąć pieniądze.

Pytacie się często czy ja jako mieszkanka tej wyspy wybrałabym Paleokastritsę na tygodniowe czy dwutygodniowe wakację odpowiem, że raczej wolałabym być tutaj tylko na kilka dni i resztę dni wakacyjnych zarezerwowałabym w innej okolice gdzie nie mam tyle schodów i osada turystyczna jest bardziej zjednoczona, tj. Kassiopi, Dassia, Gouvia, Acharavi, Benitses itp.

Zdecydowanie jestem za podzieleniem wakacji na kilka dni w Paleokastritsy i pozostałymi dniami w innym miejscu na wyspie z cieplejszą wodą w morzu choć może nie tak kryształową jak tutaj. 

Jednak grupy młodych ludzi przybywających tutaj mogą mieć inne zdanie. Jeśli dodatkowo wynajmują samochód i kilka dni wakacyjnych jeżdżą po wyspie to wszystko wygląda inaczej . 

Ma moim filmiku w youtube widzicie fragment tego uroczego miejsca tutaj

https://www.youtube.com/watch?v=nGZiZ88a3Sc&t=83s

PRYWATNY KOŚCIÓŁ ŚWIĘTEGO ANTONIEGO NA KORFU

W tym roku ponownie znalazłam się w kościółku Św. Antoniego w okolicach Nimfes , wioski północnej części wyspy. 



Ile razy tam się znajduję zastanawiam się nad tym , że tak wiele takich małych , prywatnych kościółków na terenie Korfu niszczeje , dosłownie zamienia się w ruiny .
 A przecież mówią one o wspaniałej przeszłości tego terenu. 

Jaka szkoda , że tak się dzieje......


Na temat licznych na Korfu starych , opuszczonych i zniszczonych małych kościołów napisałam Wam w artykule tutaj 

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/05/stare-opuszczone-koscioki-na-korfu.html

Dzisiaj chcę Wam opisać jak wygląda uroczystość w takich kościółkach w dniu dzisiejszym. 

Takie kościółki otwierane są tylko kilka razy do roku . Najczęściej najbardziej uroczysty tutaj dzień to święto patrona kościółka przy kościółku gromadzą się mieszkańcy okolicznych wiosek , najczęściej właściciele ziemi znajdującej się na około takich kościółków. 

To samo dotyczy kościółka Św. Antoniego znajdującejgo się w okolicach Nimfes pomiędzy pięknymi zboczami z gajami oliwnymi.






Trudno jest go znaleść bo znajduje się daleko od głównej drogi wioski. 

Jest to malutki kościółek bizantyjski , w ostatnich latach odnowiony. Wnętrze kościółka jest zadbane i posiada wiele starych ikon.







Tutaj mamy tylko kilka rzędów krzeseł i wiele osób wewnątrz kościółka nie mieści się. To jednak nie jest ważne. 

Przynajmniej raz do roku w dniu gdy odprawia się tutaj mszę świętą ludność gromadzi się na około kościółka stojąc w ciszy i spokoju i uczesnicząc w mszy świętej.  Kszesła wewnątrz kościółka są tylko dla starszych osób.

W dniu święta patrona kościółka , święta Świętego Antoniego od rana jest tutaj duży ruch. Ludność przybywa z różnych stron , z pobliskich okolic i nie tylko. Kilku włąścicieli tego kościółka , którzy są włąścicielami gajów oliwnych , które go otaczają organizują to święto i zapraszają na mszę świętą mieszkańców wioski, całą swoją dużą rodzinę i wielu znajomych . 

Mamy szczęście być znajomymi jednego z jego włąścicieli , więc co roku tego dnia i my tam raniutko jedziemy.

Raniutko przybywa też tam zaproszony ksiądz i jego pomocnicy.

Na ołtarzu układane jest ARTO , czyli chleb który podzielony będzie pomiędzy wierzącymi po mszy.



Przez cały poranek przybywa tutaj coraz więcej samochodów , które parkowane są na wąskich polnych drogach w okolicy. Panuje ogólne zamieszanie , bo każdy chce jak najbliżej do kościółka dojechać , a dużo miejsca tam nie ma.

Tak jak często Wam mówię Grecy zawsze umieją powiązać wszelkiego rodzaju okazję z możliwością do zjedenia czegoś i do zabawy. 

To samo jest i w tym przypadku. 

Na małym podwórku przed kościółkiem ustawiane są nieliczne prowizoryczne ławy, stoły i organizowany jest gryl do pieczenia różnego rodzaju mięsa. 

Bo po mszy świętej wszyscy zgromadzeni tutaj ludzie będą uczestniczyć w symbolicznym posiku i zabawie. 

Ksiądz odprawia mszę świętą , a na zwenątrz inni przygotowują dalszą część święta , bo  w powietrzu zaczynają roznosić się zapachy pieczonego mięsa. 

Nikomu nie przeszkadza , że jest zimno . Grunt , że nie pada i wszystko odbędzie się tak jak zawsze.






Dużo śmiechu, jakaś muzyczka, często tańce , różnego rodzaju trunki i zakąska. Ksiądz też uczestniczy w zabawie i często nawet tańczy z zaproszonymi gośćmi.








Zabawa zawsze trwa kilka godzin, a włąściwie do chwili , kiedy zakończą się trunki i przekąska i nie ma wiecej chętnych do tańca.

Jest to świetna okazja do corocznego zobaczenia znajomych , okazja do mile spędzonego wspólnie czasu, bez luksusów, toalet, szpilek i świątecznego ubrania. 

Wszyscy wiedzą , że będziemy na powietrzu, , że kto się zmęczy siądzie na jakimś kamieniu czy wprost na trawie. 

Takie uroczystości to jeszcze  jeden przykład z życia towarzyskiego na wyspie i potwierdzenie tego , że żyjąc na Korfu nie można się nudzić.