Translate

SYLWESTER WE DWOJE

W tym roku zdecydowaliśmy się spędzić Sylwestra inaczej , kameralnie, sami u nas w domu.

Przez wiele lat witaliśmy nowy rok w dużym gronie. Najczęściej były to domy naszych znajomych lub nasz dom na Korfu  , gdzie w gronie około 20 - 30 osób bawiliśmy się do rana. Nie brakowało dobrego jedzenia , śpiewu i oczywiście tańca.

W zeszłym roku bawiliśmy się przez cały okres świąt i w Sylwestra w Atenach w bardzo dużym gronie rodziny i znajomych. Było bardzo fajnie , choć przyznam , że te duże odległości w Atenach i zabawa do rana w wielkich salach już mnie męczy.

 Nacieszyliśmy się takimi rozrywkami.

W tym roku było inaczej - kameralnie , we dwoje.

Świątecznie ubrani świetnie bawiliśmy się na tym naszym prywatnym balu !!! Wcale nie są nam potrzebne duże sale, tłum wokoło by spędzić mile czas ze swoją ukochaną osobą.

Jak czujemy się dobrze z samą sobą i podobamy się swojej drugiej połowie to wszystko gra  i inni nie są potrzebni.

Dochodzi zorganizowanie świątecznego nastroju , romantyczne świece , trochę dobrej muzyki i oczywiście coś dobrego dla żołądka.  Coś takiego przyznam , lubię organizować również w nie określonych dniach roku, np. kiedy za oknem leje i jesteśmy odcięci od świata. To świetny sposób  urozmaicania naszego życia - trzeba tylko chcieć.





Państwowa telewizja grecka przygotowała dla nas wspaniały muzyczny program z grecką muzyką z różnych okresów. Buzuki, greckie tańce i dużo wspaniałych solistów. Oczywiście by przywitać nowy rok nie  mogło zabraknąć naszego walca. Na szczescie tez był w programie . To nasz ulubiony taniec i ... cała sala była tylko dla nas !

Kiedy zegar wybił północ napiliśmy się szampana i mąż pokroił ciasto noworoczne Wasilopita i jak do tej pory nie znaleźliśmy fluri.



Bardzo możliwe, że to znajdzie jakiś znajomy, który przyjdzie na kawę w następnych dniach.


I jak tradycja nakazuję przy drzwiach wejściowych do domu robiliśmy owoc granatu, tak by szczęście i wszelkie dobra rozsypały się po domu !



Zdecydowanie był to jeden z najlepszych naszych sylwestrów !!!

WASILOPITA - CIASTO NOWOROCZNE W GRECJI

Wasilopita to tradycyjne ciasto noworoczne , które w Grecji przygotowuje się w przeddzień Nowego Roku.



W każdym greckim domu w chwili zmiany roku , o ile Sylwester domownicy spędzają w domu lub następnego dnia głowa rodziny, najczęściej pan domu kroi to ciasto i każdy otrzymuje jeden kawałek.

Po pierwsze wasilopitę kroi się na krzyż (to mi przypomina polską tradycję krojenia na krzyż chleba w święta).



Pierwszy kawałek ciasta jest zostawiany na talerzyku dla Boga, drugi dla domu, trzeci dla najstarszej osoby w domu , następny dla pana domu i później dla innych członków rodziny. 

Ponieważ w cieście jest ukryta moneta tzw. fluri wszyscy jedząc ciasto szukają tego w swoim kawałku ciasta .

Ten kto ją znajduje otrzymuje jakiś symboliczny prezent lub nawet małą kwotę pieniędzy. 

Mówi się , że ta osoba będzie w danym roku bardzo szczęśliwa. 

Obecnie wiele gospodyń kupuje to ciasto gotowe w ciastkarniach , bo wszyscy się spieszą, mają dużo zajęć i wiele pań, ostatnio nie zajmuje się przygotowaniem ciast w domu. 

Ja od wielu lat piekę to ciasto zgodnie z przepisem mojej teściowej.

Jest to trochę inne ciasto od tego tradycyjnego. Tradycyjna Wasilopita jest z wanilią , bez rodzynek czy orzechów  i bardziej prosta, bo najczęściej po podzieleniu się nią w pierwszy dzień roku nic z niej nie pozostaje.

Wiele z pań pyta się o to jak ją to robię więc zdecydowałam się podać Wam ten przepis mojej teściowej. Może będziecie chciały go spróbować . Moja Wasilopita to też świetne ciasto na deser.
My najczęściej przez cały tydzień mamy ją jako dodatek do naszej  kawusi. Dlatego przepis mojej teściowej tak mi się podoba.

Przepis jest prosty i łatwy do wykonania .


By ją wykonać potrzebujemy :

250 gr. masła ( ja daję naszą oliwę);

750 gr. cukru ( ja daję 500 by nie było bardzo słodkie) ;

1 kg mąki białej;

1/2 l. mleka;

 4 jaja ;

1 mały kieliszek koniaku;

1 proszek do pieczenia;

utartą skórkę z jednej pomarańczy  ( po dobrym umyciu );

utartą skórkę z jednej cytryny ( po dobrym umyciu) ;

1 filiżanka rodzynek ( poprzednio je moczę na 10 minut w wodzie);

zmielone na grubo 1/2 filiżanki orzechów;

Do napisania na wierzchu numeru nadchodzącego roku potrzebujemy migdały. 

I nie trzeba zapomnieć o włożeniu do ciasta małej monety (fluri) , ale nie tak małej by ktoś ją mógł połknąć  przez przypadek !!!



Ciasto pieczemy w rozgrzanym do 175 C piekarnika na powietrze i pieczemy  1 godzinę i 15 minut.

Gdy ciasto jest gotowe zostawiamy go na pół godziny by ostygło i później posypujemy cukrem pudrem. 

I  Wasilopita jest gotowa !!!





Szczęśliwego Nowego Roku 2018 !!!!


Dzisiaj mamy ostatni dzień roku 2017 .

 Czas na wspomnienie tego co w tym roku było w naszym życiu istone, zapamiętać te miłe chwile , zapomnieć o złych i nauczyć się z błędów , które popełniliśmy.

Wieczorem będziemy witać nowy rok z wielką nadzieją na to , że będzie lepszy  lub przynajmniej nie gorszy od tego , który mija.

Ja z mojej strony chće przekazać wszystkim czytelnikom mojego blogu najserdeczniejsze życzenia -

Szczęśliwego Nowego Roku 2018 !!!

Niech nadchodzący rok przyniesie Wam wszystko o czym pragniecie.!!!



Z nowym rokiem zmieniłam też adres mojego blogu i będziemy teraz wspólnie "spacerować " po moje ukachanej wyspie pod tym nowym adresem   (www.korfumojaprzystan.blogspot.gr ). 

Bardzo mnie cieszy fakt , że liczba czytelników mojego blogu ciągle wzrasta. Pod nowym adresem mam też więcej możliwości lepszego przekazania Wam wszelkich wiadomości. Mogę pokazać więcej zdjęć i dodatkowo filmiki , które bardzo lubicie.

Witam też czytelników blogu mieszkających poza Polską !! 

Z możliwości obserwowania statystyki blogu na nowej stronie widzę , że są czytelnicy blogu z Australii, Argentyny, Ameryki , z wielu krajów Europy i nawet  3 osoby z Japonii !!!! 

To było dla mnie zaskoczenie !!!

Wydaje mi się , że to wynika z większych możliwości tej strony , która pozwala przetłumaczyć moje artykuły na jakikolwiek inny język istniejący w google przez łatwą zmianę języka na głównej stronie wejściowej blogu. Istnieje na górze strony miejsce w którym wybieramy język . 

Cieszy mnie to niezmiernie , bo od teraz nawet moi znajomi na Korfu będą mogli łatwo czytać tą stronę w języku greckim !!

Dodatowo wszystkie moje znajome będą mogły przeczytać moje przepisy kulinarne i nie bedzie potrzeby na tłumaczenie tego telefonicznie. Szczególnie chodzi mi o pieczenie chleba czy o przepis na moje polskie słone paluszki , ktore wiele z moich znajomych wprowadziło na świąteczny stół na Korfu.

To jest jedna z niespodzianek tego nowego roku , który mamy przed sobą !

Czekamy wszyscy na wiele innych i na tym polega piękno życia !!!



Życzę dobrej zabawy w Sylwestra !!!!

KTO WYCHOWUJE DZIECI W GRECJI.

Kiedy przed ponad 40 laty przyjechałam do Grecji , wyszłam za mąż za Greka - Korfiata , moja teściowa od początku pytała się nas kiedy zobaczy wnuka czy wnuczkę. To wręcz denerwowało mnie, bo wydaje mi się , że sprawa powiększenia rodziny zależy wyłącznie od młodego małżeństwa i takie ciągłe pytanie się o potomka nie powinno mieć miejsca.

W Grecji jednak dzieje się inaczej.

Tutaj każda babcia - Greczynka marzy o tym by jej dziecko wyszło za mąż, czy ożeniło się i by ona miała przyjemność wychowania potomka. 

To ma miejsce nie tylko w rodzinach w których oboje z młodych rodziców chcą pracować . Często mimo tego , że młoda mama nie pracuje jej mama wielokrotnie zabiera jej dziecko by pójść z nim na spacer, bierze do siebie do domu  na sobotę i niedzielę - by młode małżeństwo mogło być same i mogło w sobotni wieczór wyjść gdzieś pobawić się. 

Bardzo często słyszałam i do dnia dzisiejszego słyszę od moich koleżanek w moim wieku , że czekają z niecierpliwością na potomka by zająć się wychowaniem wnuków  i to na " całym etacie" - od rana do nocy!

I w takich przypadkach zaczyna się " żywa " dyskusja , bo ja jestem zupełnie innego zdania i to mi się absolutnie nie podoba.

Uważam, że dzieci powinne być wychowywane głównie przez rodziców i pomoc ze strony dziadków powinna mieć miejsce tylko w trudnych sytuacjach , a nie na zasadzie " stałego etatu". Dzieci potrzebują swoich młodych rodziców obok siebie by razem jako rodzina spędzać czas wolny od pracy i uczyć się życia w społeczeństwie posiadając prawa , ale również i obowiązki z tym związane w tej najmniejszej komórce społeczeństwa jakim jest rodzina. Dzieci , według mnie , od najmłodszych lat powinny wiedzieć , że mają wiele praw , ale w każdym wieku mają też jakieś mniejsze lub większe obowiązki i cały świat nie tylko do nich należy.

Pamietam jak urodziłam moja córkę moja teściowa, obowiązkowo, chciała się nią zajmować bym ja nie męczyła się!!!

Dla mnie decyzja posiadania dziecka była przemyślana , choć  w danym momencie niezaplanowana . Przyszła jednak w czasie kiedy po ślubie byłam już w Grecji w wieku odpowiednim by zostać matką. 

Kiedy poinformowałam całą rodzinę męża , że jestem w ciąży i mam zamiar sama , przynajmniej na pierwsze 3 lata , zająć się wychowaniem mojego dziecka , moja teściowa była oburzona !! Burzyłam jej marzenie !!!

Przyznam , że miałam z tego powodu trochę kłopotów , ale ze względu na bratnią duszę w postaci mojego teścia mogłam tą sytuację jakoś uregulować. Zdecydowałam się odłożyć sprawę podjęcia pracy na 2-3 lat by zająć się sama wychowaniem dziecka i mieć możliwość cieszenia się bycia matką.

Wprowadziłam moje zasady wychowania dziecka , godzin odwiedzin i wspólnych spacerów tak by wszyscy byli zadowoleni , ale by moje dziecko miało swój program dnia i bym ja mogła wychowując ją sama mieć czas na dom i dla siebie, oczywiście kiedy i o ile to było możliwe.

W moim przypadku sytuacja była specyficzna,  dogodna dla mnie , bo ja byłam Polką, dziewczyną z innego kraju  i zrozumiałe było to , że chce moje dziecko wychować w trochę inny sposób przez wiele Greczynek niezrozumiały. 

Zdecydowanie tłumaczyłam , że  jestem sama świetnie przygotowania do roli matki , że chcę je wychować w duchu Polsko-Greckim i nauczyć dziecko też mowy ojczystej, a to jest możliwe tylko wtedy gdy dziecko będzie przebywało głównie ze mną, wcale nie oszczędzając jej zabawy z wieloma rówieśnikami czy licznych spotkań z rodziną i głównie z dziadkami.  

Dla Greczynek byłam tą kobietą z Europy , które inaczej wychowują dzieci, tą która dzieliła nawet obowiazki domowe z dorastajaca córką - też dla Greczynek coś niesamowitego i nie do pomyślenia !!!

Większość z moich znajomych bardzo intensywnie pomaga w wychowaniu wnuków . Bardzo często podejmuje się obowiązku  zajęcia się małym wnukiem w ciągu całego dnia by mama dziecka mogła pracować , nawet wtedy gdy to nie jest tak bardzo konieczne w sytuacji ekonomicznej rodziny. Po prostu wiele Greczynek nie ma wielu zainteresowań poza pracą wykonywaną przez wiele lat i tak po przejściu na emeryturę uważa , że najlepszy sposób wypełnienia swojego wolnego czasu to zajęcie się wychowaniem potomstwa swoich dzieci. 

Czasami, przyznam, jest to konieczne , kiedy matka dziecka pracuje przed faktem zajścia w ciążę i po urodzeniu dziecka chce kontynulować swoja pracę. Obecnie większośc młodych matek decyduje się na dziecko w późniejszym wieku 30 -33 lat , kiedy już jest po studiach i zaczyna pracować. Wtedy pomoc ze strony mamy jest bardzo mile widziana , by po urodzeniu dziecka młoda mama mogła bez problemu kontynuować swoją pracę która często przekracza 8 godzinny dzień pracy.

Nie ma w Grecji dostatecznej liczby państwowych żłobków i przedszkoli by można było tam zostawić dziecko i pójść do pracy. Na prywatne żłobki i przedszkola większość nie ma pieniędzy i tak " złota babcia ' jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Poza tym godziny pracy żłobków i przedszkoli są ograniczone , a w dniu dzisiejszym młodzi ludzie pracują najczęściej 10 godzin dziennie - jak nie więcej.

W dzisiejszej sytuacji ekonomicznej w Grecji kiedy młodzi ludzie decydują się założyć rodzinę bardzo nad tym się zastanawiają , bo niestety nie mają żadnej pomocy ze strony państwa. Dodatkowo przy dzisiejszym bezrobociu w Grecji młode mężatki nie należą do osób z chęcia zatrudnianych , bo są uważane za przyszłe matki , a to problem dla pracodawcy.

Bardzo często pracująca gdzieś dziewczyna w chwili zajścia w ciążę zdaje sobie sprawę z tego , że po urodzeniu dziecka może zostać bez pracy po pewnym czasie , bo zostanie zastąpiona osobą niezamężną , bez obowiązków domowych, bo tak często decydują przełożeni.

Smutne , ale prawdziwe....

Z tego względu często w Grecji przymyka się oko na fakt , że dzieci wychowywane przez dziadków są rozpieszczane, że często wyrastają bez wielu zasad poprawnego wychowania dzieci na zdrowych, pełnowartościowych ludzi, którzy bez problem w przyszłości podejmą obowiązki w zakładanej przez nich rodzinie.

Często obserwując młode dziewczyny , czy młodych chłopców widzę , że są oni ciągle "obsługiwani" przez mamy - Greczynki , tak jakby byli małymi dziećmi . Z chwilą gdy zakładają rodzinę i posiadają potomstwo ta wielka opieka przechodzi na wnuka czy wnuczkę. To oczywiście okaz wielkiej miłości i oddania , ale czasami wydaje mi się , że role się trochę mieszają. Kto kim powinien się opiekować i kto ma jakie obowiązki w rodzinie. 

Dzieci są traktowane przez dziadków jako centrum świata , którym wszystko się należy, którym wszystko wolno, bez granic, bez demokracji w rodzinie w której każdy z członków rodziny powinien mieć jakieś prawa , a nie tylko obowiązki. To jest to co absolutnie mi się tutaj nie podoba i  w rozmowach z rówieśniczkami często  to moje zdanie potwierdzam ku wielkiej opozycji  licznych koleżanek  Greczynek .

Mimo tego , że wiele z moich rówieśniczek żali się na zmęczenie, brak czasu , na bezsenne noce z wnukami , na niedocenienie ich wkładu w wychowaniu wnuków nadal uważają , że to jest ich przeznaczenie i tak być musi.

Jak mówie o prawach trzeciego wieku do kontynuacji życia w oparciu o swoje zainteresowania, o odpoczynek po wielu latach pracy to dla wielu z Greczynek jest czymś obcym. 

Doceniam więzi rodzinne w greckiej rodzinie i chęć pomocy dzieciom w wychowaniu dzieci . Według mnie jednak każdy wiek ma swoje prawa, wszystko powinno odbywać się w swoim czasie i mimo wielkiej miłości dziadków dzieci po pierwsze powinny mieć rodziców . Czas wolny w rodzinie rodzice powinni  spędzać razem z dziećmi i od czasu do czasu z dziadkami , a nie odwrotnie !


JAK PRZYGOTOWUJEMY STOŁOWE SŁONE OLIWKI ?

Oliwa i oliwki to jedno z największych bogactw Grecji. 

Przyjeżdżajac na wakacje do tego kraju delektujecie się świeżą oliwą, która ma zupełnie inny smak i zapach od tej fabrycznie przetworzonej i butelkowanej, często kilka lat wcześniej.

Żyjąc w Grecji mamy ten przywilej, że możemy jeść te produkty świeże i biologicznie, z dala od wszelkiego rodzaju chemicznycznych przeróbek. 
Sama po kilku latach znalazłam różnicę pomiędzy świeżą oliwą i doceniłam jej smak. Bo osobiście przed przyjazdem do Grecji za oliwkami nie przepadałam. Teraz są mi one niezbędne na stole przy każdej potrawie jako dodatek. 

Wszyscy zajadamy się oliwkami stołowymi .

Często pytacie sie jak sie je robi i czy prosto z drzewa można jeść oliwkę. Czasami wręcz je próbujecie zrywając je z drzewa i sami znajdujecie ich cierpki, gorzki smak, który nie ma nic wspólnego z tą oliwką , którą jecie zakupiona jako oliwka stołowa.


W supermarkecie możecie znaleźć różnego rodzaju oliwki stołowe, od tych małych korfiańskich do wielkich, często nawet nadziewanych migdałami, czy oczyszczonych z pestek. 

Jak się jednak je przygotowuje ?? Po pierwsze trzeba mieć oliwki. 


W moim przypadku mamy własne oliwki. Mój mąż do posagu wniósł 500 drzew oliwkowych , więc nie ma problemu. Większość z nich to te korfiańskie malutkie oliwki, z których robimy oliwę. Nadają się one do przetworzenia na stołowe oliwki, ale my osobiście wolimy jeść te większe nazywane Kalamon. Mamy  takie  4 drzewa oliwkowe i co roku zbieramy oliwki z tych drzew dokładnie w tym celu.

Jak to się odbywa?

Drzewa ciągle rosną, więc co 2 lata podcinamy gałęzie 2 z tych drzew oliwkowych by zebrać z nich ręcznie oliwki. Chodzi więc też o to by drzewa nie były zbyt wysokie i by można było przy użyciu drabiny czy kija stracić je na ziemię. W jednym roku podcinamy dwa drzewa w drugim te dwa następne tak by drzewa się rozwijały i dawały ciągle dobrą oliwę. 



Z drzew podcinanych zbieramy oliwki ze ściętych gałęzi, z pozostałych dwóch po prostu kijami strącamy te oliwki na siatki,  które układamy pod drzewem lub grabimy plastikowymi grabkami.



To świetna gimnastyka na świeżym powietrzu !




Później następuje proces dokładnego oczyszczenia oliwek, wybrania tych najładniejszych i zdrowych. Następnie płuczemy je bardzo dokładnie i wrzucamy do beczki  (w naszym przypadku małej 15 kilogramowej beczki plastikowej).



Tak zalane oliwki zostawiamy w wodzie przez kilka 2-3 dni. Bo świeża oliwka ma goryczkę, której chcemy się pozbyć. I tak codziennie zmieniamy wodę w tych oliwkach by ją usunąć. By usunąc ewentualne bakterię z oliwek w pierwszym dniu zalewamy oliwki wodą. Zmieszaną z prochem (mamy go w dużej ilości z naszego kominka).

Po kilku dniach próbujemy oliwkę by sprawdzić czy goryczka znikła i do oliwek dodajemy grubą sól w proporcji 1 kilogram soli do 10 -15 kg oliwek. To zależy też od tego jakie oliwki bardziej lubicie, te mało słone, czy te bardziej posolone. Dodatkowo mo-liwe jest że jak my lubicie bardziej gorzkie oliwki. W takim przypadku z pewnością dwa dni leżenia w wodzie wystarczą.

Dodatkowo, do smaku i dla zapachu dodajemy do beczki liście laurowe lub inne zioła w zależności od tego co Wam zapachowo bardziej odpowiada.
Ostatnio próbujemy zrobić oliwki z różnymi dodatkami. Rewelacyjny smak, według mnie daje oliwce  dodanie kilka ząbków czosnku i oregano. 
Dodatkowo ostatnio te duże oliwki, które solimy dziobiemy widelcem lub kroimy odrobinę skórkę oliwki nożem tak, by nóż nie dotarł do pestki. To powoduje lepsze pozbycie się goryczki w oliwce i nadaje jej w całości lepszy smak.

Powierzchnie wszystkiego przykrywamy plastrami pokrojonych pomarańczy lub cytryn, by unikną powstania grubej białej zawiesiny. Wszystko przyciskamy gałązkami lub kawałkiem drzewa, tak by wszystko było pokryte wodą i nic nie wychodziło na zewnątrz. 

Tak przygotowaną beczkę zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilka miesięcy. Sprawdzamy od czasu do czasu czy nasze oliwki są już gotowe do jedzenia.

W ten sposób mamy domowe, przygotowane przez nas oliwki na cały następny rok. 

Oczywiście mamy dużą satysfakcję z tego, że sami je zebraliśmy z naszych drzew oliwkowych i sami je przygotowaliśmy.


LAZANIA ANNY Z MIĘSEM I WARZYWAMI






Lazania do jedno z bardzo popularnych dań jedzonych na południu Europy. 

Jest to coś podobnego do znanego w Grecji PASTITSIO , czyli zapiekanki, przekładanki z makaronu i mięsa mielonego oblewanego sosem beszamelowym. Wiele gospodyń mówi jednak , że Pastitsio to danie bardziej skomplikowane do przygotowania i wymaga dużo miejsca w kuchni oraz przynajmniej 3 dużych garnków do jednoczesnego gotowania. Przepis na PASTITSIO też znajdziecie na moim bloku.


Lazania to szybsza wersja zapiekanki - przekładanki .

Można to danie przygotować w różny sposób i z różnymi produktami w zależności od pomysłowości gospodyni i tego co ma w lodówce.
Tradycyjne Lazania to przekładanka z makaronu w kształcie płatów płaskiego makaronu wielkości 5 x 15 cm , mięsa mielonego i sosu beszamelowego. Ponieważ makaronu tego rodzaju nie trzeba gotować przed układaniem go w pireks-ie proces przygotowania dania jest szybszy. By tą przekładankę zrobić trzeba tylko ugotować sos z mięsem mielonym , przecierem pomidorowym i przyprawami oraz trzeba przygotować sos beszamelowy. 

Moja wersja Lazania jest trochę inna bo jest wzbogacona o warzywa. 




Do przygotowania tego dania potrzebujecie :

- 1 paczkę makaronu Lazania;

- kilka łyżeczek oliwy z oliwek do posmarowania pireksu  ( można go posmarować też masłem)

- produkty do przygotowania sosu z mięsem mielonym . Czyli :1/2 kg mięsa mielonego, puszkę przecieru pomidorowego, 1 dużą cebulę, kilka łyżek oliwy z oliwek, przyprawy do smaku  sól , pieprz, proszek z goździków, łyżeczka cynamonu);

- produkty do przygotowania sosu beszamelowego , czyli : 1 1/2 l. mleka , 10-15 łyżeczek mąki, 5 łyżek masła,  jaja , sól, pieprz i pół gałki musztardowej uciętej na drobniutkiej tarce. Ja dodaję jeszcze łyżeczkę cynamonu do smaku; 

- produkty do przygotowania sosu warzywnego, czyli kilka łyżek oliwy z oliwek, drobno pokrojona marchewka, drobno pokrojona jedna cebula, szklanka zielonego groszku, drobno pokrojona papryka w różnych kolorach. Chodzi tutaj o różnego rodzaju warzywa , które macie w lodówce. Wszystko drobno pokrojone w kosteczki;

- bułka tarta do posypania całości. Niektórzy sos beszamelowy posypują tartym twardym serem żółtym różnego rodzaju. Ja osobiście proponuję bardziej lekką wersję z bułką tartą , która wcale nie różni się smakowo od tej z serem żółtym , a ma mniej kalorii i jest lekkostrawna.


Proces przygotowania jest też szybki i prosty.

Po pierwsze gotujemy sos z mięsem mielonym.

 Ja go nie smażę !!! 

Lubię przygotować sos z mięsem mielonym bez smażenia by był lekkostrawny i z dodatkiem oliwy z oliwek pod koniec procesu gotowania by nie tracił na wartościach odżywczych.

Do rondelka z odrobiną wody, dodaję posiekaną na drobno cebulę , wrzucam mięso mielone i duszę to wszystko przykryte pokrywką od czasu do czasu dobrze to mieszając. Kiedy mięso jest już ugotowane dodaję przecier pomidorowy, przyprawy , sól i pieprz i pod koniec oliwę z oliwek. Wszystko dobrze pomieszane powinno mieć  lejącą się konsystencję by nasączyć później makaron. Jak potrzeba dodajemy do całości więcej wody i oliwy by uzyskać taki rezultat.

Przygotowujemy w podobny sposób sos z warzywami naszego wyboru też dusząc wszystko w rondelku i dodając oliwę i przyprawy do smaku w ostatniej fazie.

Pireks smarujemy oliwą .

Na dno wrzucamy trochę sosu z mięsem mielonym po to by dno było nim pokryte , ale nie wypełnione. Na to układamy jeden przy drugim płaty makaronu lazania tak by całość była nim pokryta. Jak potrzeba łamiemy niektóre kawałki makaronu i układamy je na bokach.

Na to łyżką wazową wrzucamy sos z warzywami układając go równomiernie na całości. Później to wszystko ponownie , dokładnie przykrywamy płatami makaronu lazania.

Na to wrzucamy sos z mięsem mielonym , równomiernie na całość pireks-u. Przykrywamy go ponownie płatami makaronu lazania.

Całość przygotowania tej przekładanki trwa dokładnie 5 minut !!!
W międzyczasie w garnku przygotowuję sos beszamelowy i to wszystko polewamy tym sosem posypując górę bułką tartą.

To wszystko.

Tak przygotowane danie wkładamy na 1 godzinę i 15 minut do rozgrzanego piekarnika w temperaturze 180 C na powietrze. O ile macie piekarniki nagrzewane górą i dołem temperatura musi być około 200 C. 

I oczywiście każdy piekarnik piecze inaczej , więc po godzinie sprawdzamy czy powierzchnia przekładanki przybrała złoto - brązowy kolor i jest gotowa do wyjęcia. Bo wszystkie produkty tam zawarte są już ugotowane i proces pieczenia dla każdej z gospodyń może być trochę inny.

Pozostawiamy Lazania na 15-20 minut by trochę ostygły . Następnie kroimy je na kawałki i podajemy do jedzenia .

Można oczywiście to zrobić bez mięsa mielonego robiąc przekładankę z warzyw różnego rodzaju i makaronu typu lazania. To jest też smaczne , ale po prostu wymaga większej ilości sosu z warzywami by uzyskać kilka warstw przekładanki.

Osobiście ostatnio spróbowałam zrobić lazania z samą dynią.

Mam dużo dyń z mojego ogródka i często robię z niej placki. Dla urozmaicenia dań ostatnio pokrojoną w kosteczkę dynię wykorzystałam do zrobienia lazania. Po prostu przygotowałam dość duża ilość sosu z dynią z cebulką suchą, zieloną , kawałkami papryki czerwonej ( dla koloru), przyprawami do smaku dodając do tego oliwę z oliwek w końcowej fazie duszenia . Tym przełożyłam makaron lazania i polałam wszystko sosem beszamelowym. Całość wyszła też smaczna i polecam ją jako danie jarskie.

Myślę , że to też ciekawa propozycja na obiad . Możecie podać do lazania róznego rodzaju sałatę lub nawet dodatkowo polać lazania dodatkowo sosem pomidorowym . W ten sposób danie będzie bardziej bogate , szczególnie dla panów , którzy to lubią .....

Życze smacznego wszystkim , którzy to przygotują !!!! 




Ryba duszona BIANCO


To jeszcze jeden przepis na rybę , którą nazywamy na Korfu BIANCO.



Nazwa wywodzi się z języka włoskiego i oznacza " na biało". Jak sama nazwa wskazuje ta potrawa wywodzi się z włoskiej kuchni, która ma tak duży wpływ na kuchnię korfiańską w związku z 400-letnim okupacją wyspy przez Wenecjan.

Jest to bardzo proste, smaczne i jednocześnie szybkie do wykonania danie rybne.

Na ugotowanie tej potrawy potrzbujemy tylko 20-30 minut !!!!

Co jest nam potrzebne do przygotowania ryby " bianco" :




- ryba pokrojona w kawałki, których ilość jest równa z liczbą osób ;

- pokrojone w grube plasterki ziemniaki ;

- pokrojone w plasterki średniej wielkości marchewki   ;

- pokrojone w kawałki 3-4 cebule ;

- 1 filiżanka oliwy z oliwek;

- 3 łyżki stołowe białej mąki;

- sok z jednej cytryny;

- pieprz w całości, 2 liście laurowe, sól do smaku;

- kilka filiżanek wody.

Do szerokiego, płaskiego garnka lub wysokiej dużej  patelni wlewamy wodę i w czasie gdy ona się gotuje oczyszczamy i kroimy w plasterki ziemniaki i marchewkę.

Wrzucamy te dwa skladniki do garnka dodając też pieprz , sól, liście laurowe . Dolewamy wodę tak by wszystko było tuż przykryte wodą. Nie potrzebujemy dużo więcej wody. Później ta woda będzie stanowiłam sos do potrawy.



Zostawiamy to by sie gotowało na wolnym ogniu.

Kiedy ziemniaki i marchewka jest mniej więcej gotowa, miekka,  dodajemy do garnka kawałki ryby , przykrywamy wszystko pokrywką i dusimy to do faktu gdy ryba zrobi się zupełnie biała. To oznacza, że jest już gotowa do jedzenia. 



Wtedy dolewamy oliwę i nadal powoli dusimy calość na kilka minut. Jednocześnie do małego kubka wlewamy ZIMNĄ wodę i mieszamy ją z sokiem z cytryny i 3 łyżeczkami mąki.

Polewamy tym naszą potrawę znajdującą się w garnku i by się dobrze zawiązał sos ruszamy całość trzymając garnek za uszy. Nie mieszamy potrawy by wszystko się nie rozpadło. Zakrywamy garnek pokrywką i odstawiamy na 5 minut . 

Nasza potrawa jest gotowa !!

Najczęściej podajęmy ją z lampką białego wytrawnego wina.

Ja nawet do tej potrawy piję nasze wino czerwone, które zawsze podaję do obiadu. 

W Grecji często do tego dania podawana jest też kromka chleba by po zjedzeniu potrawy zebrać nią pyszny pozostały na talerzu sosik. 
Kto chce może dodatkowo polać jeszcze danie większą ilością soku z cytryny czy oliwy z oliwek.




Smacznego !!!

PIECZONE JABŁKA Z JOGURTEM




W okresie jesieni wszyscy ci którzy mają w ogródkach jabłonie zbierają dużo jabłek i często zastanawiają się co z nimi zrobić , jak je przetworzyć. 

Wiele gospodyń robi kompoty by mieć je gotowe w wekach na zimę. Tak, pamiętam robiłyśmy z moją Mamą w Polsce. Dodatkowo , jak lekarze mówią " jedno jabłko na co dzień trzyma lekarzy z daleka " . Dobrze jeść je surowe , bo to źródło witamin , które są nam potrzebne. 
Jednak potrzebujemy jakiejś odmiany w deserze, bo jedzenie tego samego codziennie jest nudne i często chcemy coś innego, równie smacznego .

Ja też jesienią zbieram z naszego ogrodu kilka skrzynek jabłek. Część jemy na surowo, z części robię dżemy. Jest tego jednak dość dużo i trzeba w miarę szybko te jabłka zjeść by się nie zepsuły. 

W ostatnim roku spróbowaliśmy część przechować na półkach w spiżarni przecierając każde jabłko parafiną . Zobaczyliśmy, że to pomogło przechować je dłużej . 

Inny sposób szybkiego wykorzystania jabłek to robienie fajnych, zdrowych deserów . 

Osobiście robię pieczone jabłka by jeść po 2 codziennie na podwieczorek . Dodatkowo jest to też świetny dodatek do kawy gdy mam w domu gości, a to dość często się zdarza.

Procedura przygotowania takie smacznego deseru jest prosta .
Jak macie kilka jabłek w domu , nawet wtedy gdy ktoś niespodziewanie się u Was pojawił , możecie to szybko przygotować.
Obieramy jabłka mniej więcej tej samej wielkości tak by w tym samym czasie się upiekły. Oczyszczamy środek jabłka z pestek specjalnym nożykiem . Do miseczki wrzucamy trochę cukru ( grubego) , cynamon ( w ilościach jaką chcecie) i proszek z goździków ( ten jest dostępny w supermarketach). O ile nie macie proszczu z goździków to możecie w każde jabłko wbić po 3-44 goździki , ale wtedy trwa to dłużej.

W tej mieszaninie obtaczamy nasze jabłka i układamy je na blasze lub w pireks-ie , w zależności od ilości jaką chcecie upiec jedno przy drugim.

Dodajemy na dno 1 szklankę wody .

Pieczemy jabłka w temperaturze 180 C na około 30 minut , tak by były miękkie , ale by się nie rozpadały.

W tradycyjnych przepisach takie jabłka jemy z bitą piana. Ja jednak jestem za zdrowym i mniej kalorycznym deserem i do tego używam pysznego greckiego, gęstego jogurtu, który posypuje dodatkowo cynamonem, bo uwielbiam cynamon i dodaję go nawet do kawy . 

Tak przygotowany deser fajnie się prezentuje , jest szybki do wykonania , wszystkim smakuje i co najważniejsze jest bardzo zdrowy . 

Ja go robię głównie jesienią by wykorzystać nasze zebrane owoce . Wy możecie robić to w ciągu całego roku !

SMACZNEGO !!!

Owieczka pieczona z makaronem - GIUWETSI (giouwetsi)




Giouwetsi to jedno z bardzo popularnych w Grecji dań.

To idealne danie przygotowywane dla dużej rodziny, proste do wykonania i bardzo smaczne.

Najcześciej przygotowujemy je w ceramicznych naczyniach ( po grecku gastra), ale o ile takich nie macie możecie to przygotować w pireksie, na blasze itp . Według starszych Greczynek , dobrych kucharek najbardziej smaczne jest przygotowane w ceramicznym pojemniku  i pieczone w piecu ogrzewanym drzewem z oliwek . Nie każdy jednak ma takie możliwości .

Co potrzebujemy by ta potrawę zrobić :

- kawałek mięsa , najlepiej owieczki , ale może też być wołowina lub nawet kurczak ( dla dietetyków);
- kilka drobno pokrojonych cebul;
- 2-3 pokrojonych pomidorów;
- 2-3 ząbków czosnku;
- papryka czerwona lub zielona pokrojona w pasemką;
- 2 liście laurowe;
- sól i pieprz do smaku;
- woda ;
- 1 kieliszek oliwy z oliwek;
- makaron w kształcie ziarna lub malutki wszelkiego kształtu w ilości potrzebnej dla rodziny .

Do pojemnika ceramicznego wkładamy oczyszczone mięso. Możecie je pokroić w większe kawałki lub umieścić w całości. Oczywiście umieszczone w całości dłużej sie piecze , ale będzie bardziej soczyste wewnątrz. Dodajemy wszystkie pozostałe składniki podane powyżej. Wszystko pokrywamy wodą tak jak to widzicie na zdjęciu.



Tak przygotowane mieso z przyprawami przykrywamy pokrywką lub jeśli takiej nie macie przykrywmy kawałkiem folii  kuchennej.

Wkładamy to do piekarnika w temperaturze 180C na około 1.5 godziny . Ja osobiście zawsze stosuję piekarnik z powietrzem , ale to zależy od każdej z Was. Jeśli macie piekarnik starego typu ogrzeany z dołu i góry to też można go stosować.

Dawniej w Grecji tą potrawe przygotowywano w piecu ogrzewanym drzewem z oliwek. W wielu miejscach w Grecji nadal to się robi , szczególnie na wsiach . W domach w mieście , gdzie nie ma takiego pieca można jednak przygotować równie smaczne giouwetsi w podany tutaj sposób.

Kiedy cały dom zaczyna pachnieć dobrze jest sprawdzić  zawartość piekarnika i o ile potrzeba możecie dolać trochę wody jednocześnie przekręcając mięso na drugą stronę.

Po sprawdzeniu mięsa , czy jest gotowe i miękkie dodajemy do pojemnika ceramicznego makaron , który przykrywa się trochę powstałym sosem. Mieszamy wszystko dobrze tak by makaron nie był suchy. O ile trzeba dodajemy trochę wody. Weźcie pod uwagę to , że w czasie kolejnego pieczenia makaron urośnie, zpęcznieje i pochłonie cześć sosu.

Tak przygotowany pojemnik wkładamy ponownie do piekarnika przykryty pokrywką na około 15 minut by makaron się ugotował.

I tak nasze danie jest pachnące i gotowe do jedzenia !!!


Giouwetsi podajemy najcześciej z jakąś sałatą.

Smacznego !!!

TARAMOSALATA - PASTA Z IKRY



Taramosalata to jeden z bardzo powszechnych w Grecji dodatek do dań głównych. Lubią ją nie tylko Grecy , ale zajadają się tą pastą wszyscy przybywający na wakacje do Grecji turyści.

W okresie postu we wszystkich domach w Grecji jest to niezbędna dostawka do obiadu , czy kolacji. W okresie całego roku też często ja robimy , bo jest zdrowa i smaczna i świetnie pasuje do owoców można , które też często tutaj jemy.
W wielu krajach na całym świecie sprzedaje się w supermarkietach taramosalatę , ale zawsze domowa , zrobiona na świeżo jest o wiele smaczniejsza i zdrowsza , bo nie zawiera żadnych środków konserwacyjnych.

Najważniejsze jest to, że bardzo łatwo i szybko można ją samemu w domu zrobić !!!

Potrzebujemy do tego :




- 1 filiżankę bułki tartej lub zmiksowanego na drobno suchego chleba;

- 2 łyżki stołowe ikry ( może to być ikra czerwona lub biała . Biała jest droższa , ale według mnie czerwona jest o wiele smaczniejsza );

- 1 1/2 filiżanki wody ;

- sok z 1/2 - 1 cytryny ;

- 2/3 filiżanki oliwy z oliwek;

- jedną malutką cebulkę .

Niektórzy robią taramosalatę używając przegotowanych ziemniaków i zamiast chleba , czy bułki tartej dodają do pozostałych składników przetarte ziemniaki. Ja osobiście uważam , że smaczniejsza jest pasta z ikry z moimi składnikami .

Dodatkowo nie wszyscy dodają do pasty z ikry cebulkę . Według mnie daje ona dodatkowe efekty smakowe . To oczywiście zależy od każdego z Was . Zróbcie taramosalatkę z cebulka i bez i sami osądźcie, która Wam bardziej smakuje.

Proces przygotowania jest szybki i prosty , jedynie potrzebny jest nam mikserek w którym dokładnie mieszamy wszystkie składniki.
Nie wkładamy wszystkich składników do mikserka jednocześnie !!!!
Po pierwsze wrzucamy do niego pokruszony suchy chleb by uzyskać jednolity puder . O ile macie bułkę tartą wrzucacie bułkę tartą .

Następnie dodajemy szklankę wody, pokrojona na drobno cebulkę i 2 łyżki ikry.

Po dobrym zmiksowaniu tego dodajecie sok z cytryny.  Początkowo tylko z 1/2 cytryny. Dolewamy oliwę i o ile smakowo chcemy by pasta była bardziej pikantna dodajemy następny sok z 1/2 cytryny .

To też zależy od Was. Nie wszyscy lubią dania bardziej pikantne.

I już pasta z ikry jest gotowa !! Dosłownie w 5 minut !!! Domowa , smaczna i zrobiona tak łatwo !!!

Przekładamy ją do małych szklanych pojemniczków , polewamy odrobiną oliwy by nie schła na powierzchni , dodatkowo przykrywamy plastikową membrana i wkładamy do lodówki.

Taramosalata ma gęstą konsystencję przypominającą gęstą śmietanę i łyżką przekładamy ją do innych pojemników.

O ile robicie większa ilość tej pasty możecie ją przechowywać w plastikowych zamkniętych pojemnikach w lodówce i kiedy chcecie ją podawać na stół możecie wtedy przełożyć ją do małych szklanych pojemniczków ubierając ją dodatkowo oliwkami z oliwy, pomidorami , itp.

Smacznego !!!!


FASOLA ZAPIEKANA Z WARZYWAMI

W okresie postu , ale nie tylko wielu z Was lubi wszelkiego rodzaju dania z roślin strączkowych.

Do takich dań należy fasola zapiekana z warzywami. Ja przygotowuję to danie z fasolą " Jaś", tak on się popularnie nazywa . To ten największy, ale można też przygotować to danie z fasolą mniejszej wielkości.




To jest danie bardzo smaczne, bogate w witaminy i proste do przygotowania. Wiele osób skarży się na to, że dania z roślin strączkowych są dla nich ciężkostrawne i tak je unika.

Jednak jest na to recepta !!!

Po prostu do każdego takiego dania trzeba podawać sałatę różnego rodzaju lub należy te dania przygotowywać w połączeniu z warzywami , które ułatwiają proces trawienia i przyspieszają proces wchłaniania wszelkich wartości odżywczych z takiego dania przez organizm.

By przygotować to danie potrzebujemy poprzedniego dnia wrzucić do garnka z zimną wodą groch i zostawić go na cały dzień by powiększył swoją objętość . Wodę w tym garnku zmieniamy 2-3 razy do następnego dnia , kiedy fasolę gotujemy ( bez solenia !!) do chwili gdy będzie miękka , a dokładniej gdy jedząc jedną fasolę będziecie mogli go zjeść nawet na sucho . Zwróćcie jednak uwagę na to by nie była za bardzo gotowana, by skórka fasoli nie była popękana . Trzeba brać pod uwagę to, że po dodaniu różnych innych składników będzie się piekła jeszcze przez godzinę w piekarniku. Jednak bądźcie pewni, że jest miękka w środku by danie się udało i było smaczne.




Co jest nam potrzebne do przygotowania tego dania:

- paczka fasoli;

- dzikie pozbierane na polach warzywa lub o ile nie macie takiej jak ja na Korfu możliwości możecie dodać 1 - 2 paczek zamrożonego szpinaku lub innych zelonych warzyw np. brokoli, kalafiora itp.

- 2-3 drobno pokrojonych cebul;

- 3-5 łyżek przecieru pomidorowego pomieszanego z 2 filiżankami wody;

- 1 filiżankę oliwy z oliwek;

- sól i pieprz do smaku;

- kilka drobno pokrojonych marchewek (Ja osobiście je bardzo lubię i nadają one potrawie słodszy  smak.

Proces przygotowania jest szybki.



Do pireks-u wrzucamy fasolę, pokrojoną cebulę , pokrojone zielone warzywa, marchewkę  i pokrojone pomidory i wszystko dokładnie mieszając dodając sól i pieprz do smaku.

Następnie mieszamy koncentrat pomidorowy z wodą i oliwą i wszystko to polewamy .

Dobrze jest wtedy jeszcze raz wszystko pomieszać.

Przykrywamy całość folią i wkładamy do piekarnika o temperaturze 180C ( na powietrze lub 200 C góra -dół) na około 1 godzinę .

I tak nasze danie jest gotowe !

Podajemy je polewając to dodatkowo łyżką świeżej , pachnącej oliwy z oliwek. Do tego możemy też podać oliwki stołowe.

W okresie postu często łączę to z kromką upieczonego, chrupiącego chleba i sałatką z ikry ( taramas), na którą  przepis też tutaj znajdziecie .

Smacznego !!!

PORANNE CHMURY NAD KORFU





Korfu to wyspa o charakterystycznym wilgotnym wyspiarkim klimacie.

Bardzo często pogoda się tutaj zmienia , na szczeście przy względnie stałych temperaturach. Przy tej wielkiej dziurze ozonowej często nawet w okresie lata mamy tutaj deszcze i nawet burze z piorunami. Z tego wzgledu ja zawsze nawet w lecie mam w torebce coś od deszczu - małą parasolkę lub leciutki płaszcz od deszczu.

Dla mieszkającej na wyspie ludności to błogosławieństwo - bo wtedy wszystkie tutejsze ogródki podlewają się w ten sposób same i cała roślinność wyspy opłukuje się z kurzu nabierając jeszcze bardziej wyrazistych  kolorów.

Często w okresie całego roku wielkie prądy powietrzne przynoszą nawet nad Korfu duże ilości piasku z pustyń z Afryki i w takich sytuacjach na balkonach hoteli i na samochodach możecie zobaczyć czerwony pył.


Korfu ma dużą wilgotność . To pomaga rozwijać się tutejszej roślinności do tych rozmiarów , które Wy przyjeżdżając tutaj na wakacje często podziwiacie. Wszystkie gatunki roślin , tych spotychanych a Polsce - tutaj są kilka razy większe , bardziej okazałe. Temperatura i wilgotność robi swoje.



Kiedy nie ma wiatru w okresie upalnych letnich dni bardzo często w porannych godzinach całą wyspę przykrywa "kołderka" z chmur co jest informacją o bardzo dużej wilotności w tym dniu , często dochodzacej nawet do 99% !



Dlatego  wielu z Was mając jakiekolwiek problemy z reumatyzmem na Korfu w takie dni czuje to w kościach wstawając rano z łóżka. Wtedy balkony sa mogre od szronyu, powieszone na balkonie ręczniki bardziej mokre od stanu w jakim je tam wieczorem powiesiliście.

Najcześciej po kilku godzinach takiej porannej mglistej pogody niebo sie oczyszcza i mamy kolejny bardzo upalny dzień . Te najbardziej upalne dni na wyspie tak sie zaczynają , a później temperatura podskakuje do 40C i w południe jest duszno i bardzo gorąco.



Oczywiście czasami to zmienia się w deszcz . Na szczeście, nawet jeśli spadnie krótki deszcz po godzinie wszystko wysycha i znów można iść na plażę i kontynułować kapiel w morzu.


CIASTO Z POMARAŃCZAMI




Gdy zaczynają się chłodne dni lubię mieć w domu coś słodkiego dla nas do kawy i dla licznych znajomych, którzy w zime bardzo często po prostu "wpadają"  do nas na kawę . 

Poza ciasteczkami do kawy , które co tydzień robię przy okazji pieczenia chleba lubię mieć też cos innego. To są  takie speciajlne zamówienia mojego męża, których oczywiście nie mogę mu odmówić. Sama też lubię kiedy z zimowe dni w domu coś fajnego pachnie. Ciepło domu wielu z nas łączy się z czymś dobrym pachnącym z kuchni.

Ponieważ okres zimy to też czas zbioru licznych pomarańczy z moich 4 drzew pomarańczowych nie lubię by nadmiar tych owoców marnował się .
Po pierwsze z licznych pomarańczy robię dżem  na który przepis znajdziecie w innym artykule na mojej stronie.

Jest to nasz ulubiony dodatek do śniadania . Tościk z warstwą tego dżemu pokryty greckim jogurtem to dla nas pychota.

Część z pomarańczy wyciskamy pijąc przez całą zimę soki. To świetne źródło witaminy C , tak potrzebnej nam w zimie.

Jednym z ulubionych przez nas zimowych ciast jest Ciasto pomarańczowe. Jest to jeszcze inny sposób wykorzystania moich pomarańczy .
Ciasto jest proste do wykonania i można je jeść jako dodatek do mleka, do kawy, na deser czy nawet można zabrać kawałek tego ciasta do pracy by coś przegryźć na szybko.


Tak jak w przypadku wielu ciast, które piekę mam swoje sposoby mierzenia składników potrzebnych do ich wykonania. Dla mnie najważniejsza jest proporcja pomiędzy nimi i wszystko zawsze wychodzi !
Jako miarę do poszczególnych składników osobiście używam pojemnik wielkości dużej filiżanki do herbaty.

Co jest nam potrzebne do zrobienia tego ciasta ?



- 4.5 filiżanki mąki twardej;
- 1 filiżankę cukru;
- 1 filiżankę oleju z oliwek ( możecie to zastapić jednym opakowaniem Neo Vitam)
- 1 filiżankę soku z pomarańczy;
- 2 filiżanki chłodnego mleka;
- 4 jajka;
- 1 paczuszkę proszku do pieczenia;
- utartą na tarce skórkę z 4 pomarańczy;

W przypadku tego ciasta bardzo ważne jest by mieć dostateczną ilość skórki z pomarańczy bo to nadaje ciastu kolor i smak.

Wszystkie składniki trzeba dokładnie wymieszać tak by powstało jednolite gęste , ale lejące się ciasto .

Przygotowujemy blachę lub formę do pieczenia ciasta pędzelkiem pokrywając ją odrobiną oliwy z oliwek lub masłem. Posypujemy formę bułką tartą i do tego wlewamy nasze ciasto. 

Górę ubieramy plasterkami pomarańczy wybierając z nich istniejące tam pestki.



Wkładamy ciasto do rozgrzanego piekarnika na powietrze z temperaturą 180C i pieczemy ciasto 1 godzinę i 15 minut.

Ciasto jest gotowe . Tak jak ja , możecie je dodatkowo posypać cukrem pudrem  z cynamonem .

W Grecji bardzo dużo ciast nasącza się syropem by były bardziej słodkie. W przypadku ciasta pomarańczowego też można to zrobić . W rondelku gotujecie 1 filiżankę soku z pomarańczy, 1 filiżankę cukru, cynamon i kilka goździków. Z chwilą gdy wszystko zaczyna się gotować odstawiamy to i chłodzimy. Kroimy ochłodzone ciasto na kawałki i  powoli polewamy je łyżeczką tym syropem .  To jest bardziej grecka wersja tego ciasta . Ja osobiście nie lubię tych tak słodkich ciast i nie dodaje syropu. 

Decyzja należy do Was .

Smacznego !!!



PIECZEMY W DOMU WIELOZIARNISTY CHLEB



Od pierwszych lat mojego pobytu na Korfu bardzo często słyszałam o tym , że kobiety tutaj często same pieką chleb w domu - bo lepszy , zdrowszy i można go szybko zrobić. Zawsze mówiłam , ze kiedyś i ja będę to robić - jak będę mniej godzin pracować ( przez wiele lat pracowałam do 10 godzin dziennie), jak będę miała więcej wolnego czasu. Z biegiem lat ta chęć narastała i tak od 15 lat sama piekę chleb. Oczywiście w mieście jest dużo różnych piekarni pieczących chleb , ale swój domowy - to co innego.

Piekę chleb raz w tygodniu i przetrzymuje go w lodówce w bawełnianych workach , tak by nie tracił wilgoci.

Na 2 osoby 1 kg chleba tygodniowo zupełnie wystarcza. Najczęściej jemy 2 cienkie kromki chleba na śniadanie , a jeśli mamy dania z warzywami, które często jemy na obiad też jemy jedną kromkę chleba. Początkowo piekłam chleb na blasze w okrągłym kształcie - od wielu lat jednak używam podłużnych foremek - takich jak do ciast , bo w ten sposób łatwiej jest pokroić cienkie kromki chleba

Wielokrotnie piecząc dla gości duże ilości jedzenia tj, baranek z ziemniakami , czy małą świnkę z ziemniakami w dużym piecu na dworze , piecu ogrzewanym drzewem z oliwek - piekę też razem chleb. Oczywiście wtedy ma zupełnie inny smak i zapach . Tego jednak nie można robić często , jak ma się dużo innych zajęć. w każdym razie po kilku latach prób znalazłam sposób na pyszny , pachnący , zdrowy , chleb ciemny , którym delektują się też nasi znajomi .

Bardzo często zapraszana na różne spotkania towarzyskie,  które robimy w zimie moje znajome proszą mnie o przyniesienie chleba mojego wypieku !

To potrzebujemy by zrobić taki chleb:
1/2 mąki białej , 1/2 mąki wieloziarnistej, 2 torebeczki drożdży ( w proszku- około 8 g. każdy), garść soli, 1 litr wody letniej, zakwas, ziarna sezamu do posypania .

Zakwas przygotowujemy poprzedniego dnia lub mamy go z poprzedniego tygodnia . Jest to szklanka mąki, z pół łyżeczką proszku drożdży wymieszana z 1/2 szklanki letniej wody. To przykryte ściereczką zostawiamy na blacie w kuchni do następnego dnia - potrzebna jest pokojowa temperatura. Ja mam zawsze zakwas z poprzedniego tygodnia - po prostu jedną dużą łyżkę do zupy ciasta odkładam do plastikowego pojemnika,  kiedy to ciasto "urośnie" wkładam to do lodówki i mam na następny proces pieczenia chleba.

Do miski wrzucamy mąkę i mieszamy ją,. Z jednej strony miski dodajemy sól, z drugiej drożdże i mieszamy to ponownie tak by każda z części nie łączyła się . Chodzi o to , że sól potrzebna do smaku chleba w kontakcie z drożdżami zatrzymuje proces pęcznienia chleba. Podgrzewamy wodę w garnuszku do letniej temperatury tak , że wkładając palec do niej po prostu czujemy , że woda jest cieplejsza - nie gorąca. Bardzo ciepła woda też zatrzymuje pęcznienie chleba. Kiedy dwie części miski pomieszamy z mała ilościa wody ( mikserem lub ręką) dodajemy do tego kwas chlebowy mieszamy z pozostałą letnią wodą . Całość dobrze mieszamy i zostawiamy na blacie kuchni przykryte ściereczką do chwili gdy urośnie 1/3 początkowej pojemności.



Wtedy przygotowujemy 2 foremki nasmarowane oliwą , przekładamy całą masę do tych foremek przy pomocy łyżki do zupy posmarowanej oliwą ( by ciasto nie przyklejało się do łyżki). Nie zapominamy o zostawieniu  zakwasu na następny tydzień. Posypujemy wierzch chleba ziarnem sezamu lub jak chcecie zmielonymi orzechami. Tak zostawiamy chleb w foremkach do czasu gdy znów całość pęcznieje. Nadmienię, że jak robicie tylko biały chleb potrzeba mniej wody , bo biała mąka szybciej pęcznieje. Ja po wielu próbach zrobienia chleba który jest odpowiednio miękki , ale nie za miękki i może w takiej formie przetrwać w lodówce cały tydzień. Z tego względu ciasto musi być gęste , ale nie tak gęsta , że samą podnosimy ją ręka do góry . Wieloziarnisty chleb tak gęsto robiony jest po jednym dniu bardzo twardy.



Kiedy chleb w foremkach powiększy swoją objętość o 1/3 wkładamy go do ciepłego piekarnika z włączeniem wiatraczka, w temperaturze 180 C na 1,5 godziny. Jeśli macie piekarnik tylko ogrzewany z góry i dołu to temperatura wewnątrz musi być 200 C .
Kiedy chleb jest gotowy wyjmujemy go z piekarnika , wkładamy w  woreczki bawełniane i zostawiamy na zewnątrz by ochłodziły się przynajmniej na kilka godzin. I tak macie bardzo dobry, domowej roboty chleb.

W naszym przypadku ,bo jesteśmy tylko we dwoje, następnego dnia kroję na kromki wszystkie upieczone bochenki ( co 10 dni cztery bochenki po 1/2 kg) i wkładam je zgrupowane po kilka do zamrażalnika. W ten sposób mamy codziennie miękki chleb nawet na 10 dni. to jest szczególnie praktyczne w dni w których mamy dużo pracy, czy spędzamy dużo czasu poza domem.

Smacznego !!!!

PS. Jak macie jakiekolwiek pytania piszcie !!!