Ten temat ostatnio często pojawia się w aktualnych wiadomościach ze świata.
Ludzie nauczyli się często podróżować wybierając najbardziej atrakcyjne miejsca turystyczne w szczycie sezonowym. To powoduje nagły wzrost problemów z tym związanych.
Z pewnością słyszeliście o protestach stałych mieszkańców większych miast Hiszpanii tj. BARCELONA , czy MADRYT , którzy skarżą się na nadmiar turystów w tych miejscach w lipcu i sierpniu co powoduje raptowne obniżenie jakości ich życia w miejscach ich stałego zamieszkania.
Wzrost turystyki ma dwie strony - tą dobrą ale i tą ujemną. Monopol turystyki jest bardzo niebezpieczny.
Bo nie chodzi tutaj tylko o zyski z turystyki, które najczęściej czerpią tylko wielkie firmy turystyczne. Nadmierny wzrost turystyki wpływa na zmianę oblicza miejsca w którym się to dzieje.
Pamiętajmy też o tym, że monopol turystyki prowadzi do zaniknięcia innych działalności gospodarczych na danym terenie.
Sklepy obsługujące mieszkająca tam ludność zamieniane są na biura podróży, usługi dla turystów, firmy wynajmujące samochody, skutery itp.
Na Korfu obserwujemy to od wielu lat. Czy i tutaj będziemy mieli podobne problemy , np. w stolicy wyspy???
Każde miejsce, każde miasto może dobrze funkcjonować z określoną liczbą mieszkających tam na stale mieszkańców i określoną liczbą zakwaterowanych na kilka dni turystów.
Kiedy ta liczba jest znacznie przekroczona pokazują się poważne problemy i niezadowolenie z obu stron.
Tłumy turystów zgromadzonych w tych samych miejscach nie mogą być jednocześnie dobrze obsłużonych. Poza tym kto lubi spacerować po zatłoczonych waskich uliczkach , kiedy wyminięcie się stanowi problem?!
Często też odpoczynek w takich sytuacjach nie jest możliwy i część z turystów wraca do domu wyrażając swoje niezadowolenie z tak spędzonych wakacji.
Zupełnie inaczej takie miejsca wyglądają i odpoczywa sie tam lepiej w czerwcu czy we wrześniu. Tutaj wszyscy rodzice krzykną na mnie, że mają dzieci w wieku szkolnym i jest to niemożliwe. Jednak dla tych którzy do tej kategorii nie należą to jest wspaniałe rozwiazanie.
Bo w szczycie sezonu wszędzie jest za dużo ludzi. Drogi są zapełnione samochodami, wszędzie (szczególnie na drogach do stolicy) mamy korki i wszędzie wzrasta problem znalezienia parkingu.
W dużych firmowych sklepach i w supermarketach są szalone kolejki.
Tawerny, bary, kawiarnie też są wypełnione po brzegi. Bardzo długo czeka się na obsługę.
Wzrasta liczba osób korzystających z miejskiej komunikacji, która często nie jest dostosowana do tak dużej liczby ludzi.
Wzrasta w szalonym tempie koszt życia stałych mieszkańców takich turystycznych miejsc. Ceny na wszystko dostosowane są do portfela turysty, a nie do wysokości zarobków stałych mieszkańców tych miejsc. Zaczyna być niemożliwe utrzmanie się za zarobki w takich miejscach. Najwiekszy problem to koszt i znalezienie mieszkania i to nie tylko w stolicy, ale w całej okolicy do której dojeżdża miejska komunikacja.
Pojawia się szalony problem znalezienia zakwaterowania na stałe, bo wiele mieszkań i domów zmienia zastosowanie na airbnb. Ceny wszelkiego zakwaterowania w pełni sezonu szalenie wzrastają i często nie mają nic wspólnego z rzeczywistymi cenami.
Jeśli szukasz mieszkania do wynajęcia na stałe to tutaj ceny też są wręcz absurdalne za mieszkania bez ogrzewania, w starych budynkach, nie odnawianych od 20, 30 lat. Koszt starych , małych mieszkań, nieodnowionych, bez centralnego ogrzewania i w fatalnym stanie dochodzi do 450 nawet 500 euro?!!
Wszystkie "ludzkie" pomieszczenia możliwe do wynajęcia w systemie airbnb są do tego wykorzystywane.
Czy wiecie, że na Korfu mamy rekordową liczbę kwater airbnb? Jest ich tutaj ponad 7500, kiedy przykładowo na Rodos jest ich około 2500 ?!
Czy to jest normalne by wyspa nastawiała się wyłącznie na turystykę? Lekarzom, nauczycielom proponowana jest praca na wyspie i z powodu braku mieszkania zatrudniają się gdzie indziej. Nawet studenci wybierają inne uniwersytety, nie ten korfianski bo ceny kwater, jeśli się taką znajdzie, są tutaj szalone !
Wielu mieszkańców wyspy, która ma taką możliwość ucieka ze stolicy by zamieszkać z dala od tłumów turystów w okresie lata. Do takich i my z mężem należymy. Wyprowadziliśmy się ze stolicy w 2006 roku na stałe w góry i wcale tego nie żałujemy.
W okresie sezonu nasze wizyty w stolicy ograniczają się do tych najbardziej koniecznych, bo problem z parkingiem jest tutaj bardzo widoczny. Samochody mieszkańców wyspy mają w stolicy problem z parkingiem przez cały rok. Co mówić więc o okresie lata kiedy dochodzą wynajęte przez turystów auta. Szczególne tych który wynajmują apartamenty airbnb w stolicy. Liczba samochodów na wyspie w sezonie powiększa się o wiecej niż 100%. Nie mówię tu o dojeżdżających dodatkowo swoim samochodem turystach ?!
Nadmienię też problem z wodą. Ciągnące się susze i ograniczone ilości wody na wyspie prowadzą do zamykania wody w różnych okolicach na kilka godzin czy nawet na dzień. Wyobraźcie sobie upalne lato bez wody??!
Oczywiście wielkie kompleksy hotelowe takiego problemu nie mają, woda jest ograniczana w terenach mniej turystycznych , tam gdzie mieszkają tubylcy...
W szczycie sezonu dodatkowy, wielki problem stanowią "góry" śmieci, które codziennie gromadzą się i wielokrotnie nie jest możliwe dostatecznie szybkie zebranie ich i oddalenie od turystycznych i nie tylko miejsc. To z pewnością nie jest przyjemny widok ani dla turystów, ani też dla mieszkańców wyspy.
Do czego to doprowadzi?
Niezadowolenie tubylców z nadmiernego wzrostu ilości turystów w szczycie sezonu wzrasta.
Monopol turystyki zaczyna grozić mieszkańcom w takich turystycznie atrakcyjnych miejscowościach.
Dzisiaj czytałam o tym , że w Santoryni , która ma ponad 15000 stałych mieszkańców w sezonie odwiedza wyspę statkami rejsowymi DZIENNIE ponad 17000 turystów! Wspaniała liczba, ale agenci turystycznie proszą tubylców o zmniejszenie poruszania się po wyspie w tym czasie by ułatwić ich pracę??!!! Czyżby to początek pojawienia się i tutaj protestów mieszkańców z transparentami " TURIST GO HOME" ??!!!
Bo wszystko ma swoje granice.
Czy wiecie też, że w Wenecji pilotowo narzucono haracz każdemu odwiedzającemu Wenecję w wysokości 5 euro ? Tak mieli nadzieję zmniejszyć liczbę owiedzajacych to miejsce turystów. To jednak nie zadziałało, turystów z roku na rok jest więcej, ale haracz pozostał. Właściciele znajdujących się tam sklepów protestują, ale jak do tej pory bez rezultatu.
Naświetlam Wam sprawę monopolu turystyki od strony mieszkańców tych cudownych miejsc. Myślę, że podobne spostrzeżenia mają mieszkańcy np. SOPOTU, ZAKOPANEGO czy innych bardzo turystycznych miejsc w kraju.
Ciekawa jestem jakie są Wasze zdania na ten temat. Szczególnie czekam na komentarze osób z Polski, którzy mieszkają w takich bardzo turystycznych miejscowościach.