Translate

ANO KORAKIANA - GÓRSKA WIOSKA NA KORFU

 Ano Korakiana to kolejna ciekawa górska wioska na Korfu.



Wioska znajduje się na zboczu gór północnej części wyspy. Z tej wioski macie cudowne widoki na centralną część wyspy.


Jak każda tutejszą wioska górska domy są "przyklejone" jeden do drugiego i są wybudowane wzdłuż wąskiej drogi.



W pewnym miejscu macie bardzo wąska część drogi pomiędzy domami nazywają tutaj MAŁĄ WENECJĄ.


Tutaj nawet jeden samochód mieście się z trudem.

Większość mieszkańców tej wioski liczącej ponad 500 mieszkańców mieszka tutaj na stałe i zatrudnia się w centrum wyspy. 

Znajdziecie też tutaj wiele opuszczonych domów. Jeden z nich namalowałam na moim obrazie. 





Kilka domów przekształcono już w domy airbnb.
Jest tutaj mini market, restauracja i kawiarenki działające przez cały rok.


Wioska ta znana jest z dużej ilości kościołów i kapliczek. Wielu członków tutejszych rodzin w ciężkich ekonomicznie czasach pływało po morzach świata. W ich intencji budowane te kościoły.

Dodatkowo w tej wiosce zaczynają się słynne na Korfu serpentyny prowadzące do wioski Sokraki wybudowane jeszcze w czasie okupacji weneckiej.


Ta Droga jest obecnie asfaltowa, w wielu miejscach dość wąska,  ale są zorganizowane co pewien czas miejsca gdzie dwa samochody mijają się. 
Te serpentyny są bardzo popularne wśród turystów odwiedzajacych Korfu. Widzę ich tutaj często jadących rowerami na dół lub wspinających się na piechotę z wioski Ano Korakiana by podziwiać te piękne widoki.


W oddali widać nawet stolicę wyspy.


NASZE WYJĄTKOWE WINOBRANIE 2025

 Naszego tegorocznego winobrania z pewnością nie zapomnę!

Tak jak co roku nasze winobranie odbyło się przez kilka dni ze względu na bardzo dużą ilość winogron. Mamy 1000 krzewów winorośli i jest co zbierać! W zależności głównie od pogody  w lecie  zbieramy od 70 do 100 skrzynek winogron.

W pierwszej dniu winobrania w tym roku mieliśmy do pomocy "małych" pracowników. Świetnie złożyło się,  że w okresie winobrania moje wnuki były na Korfu i bardzo chciały zobaczyć naszą winnicę i osobiście pozrywać trochę winogron.   To była dla nich szalona frajda i wielka przygoda, której z pewnością nie zapomną. Oczywiście szybko zmęczyli się i więcej winogron zjadali niż zbierali,  ale to nie było istotne.

 Ja byłam szczęśliwą, że moje kolejne marzenie spełniło się.


Przed 20 laty moja córka pomagała nam w winobraniu i wtedy pomarzyłam sobie, że  może kiedyś będą tutaj zbierać winogrona i moje wnuki.... 

I tak się stało!








Z roku na rok coraz trudniej jest znaleźć pracowników do pracy w winnicy. Kilku Albanczykow pracujących w naszej okolicy trudno " zamówić". Ciągle są zajęci lub trzeba zamówić ich na konkretne dni z wyprzedzeniem 10 dni. W przypadku winobrania ten czas zależy głównie od prognozy pogody i przy obawie o jakiś deszcz trzeba wszystko zbierać szybciej. To utrudnia sytuację.

Na szczęście było kilku znajomych osób,   którzy pozbierali swoje winogrona i mając za małą ich ilość do zrobienia swojego wina przyszło zebrać z nami kilka rzędów winorośli by zakupić od nas te winogrona.

W ostatnich latach nie robimy naszego wina, bo mamy dużo wina z poprzednich lat.

Po pandemii Covid nasze życie trochę zmieniło się,  organizujemy mniej spotkań towarzyskich.  Nasi znajomi już w starszym wieku nie piją  dużo wina do posiłku. To znacznie zmniejsza nasze potrzeby na wino, bo jesteśmy tylko we dwoje i  pijąc tylko jedną lampkę wina do obiadu wiemy, że mamy duże jego zasoby w naszej piwnicy.

Winobranie to nie zabawa, to ciężka praca. Wielokrotnie przychodzą pomóc nam nasi znajomi , ale fizycznie nie wytrzymują dłużej niż godzinę. A praca musi być sprawnie i szybko wykonana. 

To nie zabawa w rolnika na świeżym powietrzu. To walka z upałem,  dość intensywna gimnastyka ( szczególnie talii) I czasami "przygody" z osami itp.

Z powyższych powodów tegoroczne winobranie przeciągnęło się na wiele dni w zależności od tego kogo mieliśmy do pracy. Na szczęście nie padało, bo we wrześniu tego najbardziej boimy się. Nagła burza we wrześniu może zniszczyć dojrzałe już winogrona.

Każdego dnia ktoś inny przychodził by pomóc w zbieraniu winogron i by zebrać potrzebną mu do zrobienia wina ilość winogron.

Widzimy jednak, że co roku jest coraz mniej chętnych do robienia własnego wina. Obecnie najczęściej są to obcokrajowcy, którzy zaczynają tą "przygodę" na Korfu. Z tego co widzimy niestety, niewielu to kontynuuję. 



Mój mąż wkłada dużo pracy i serca do pracy w naszej winnicy.
Sami ją stworzyliśmy przed 23 laty. Szkoda, że teraz mamy mniej sił by robić większość potrzebnych tam prac, a rąk do pracy brak. Potomków,  którzy by chcieli i mogli przejąć naszą winnicę brak na Korfu. 




Zaczynamy zastanawiać się nad tym czy to warto tak ciężko pracować by mieć własne wino.

Nawet pomyśleliśmy o oddaniu winnicy komuś odpowiedniemu i pracowitemu  by ją kontynuował w zamian za jakąś małą ilość zrobionego co roku wina. Niestety chętnych nie ma. Młodzi nie interesują się produkcją wina,  a starsi tak jak my nie dają rady.

 Wino jest pyszne, ale by je zrobić potrzeba dużo pracy i sił,  których z roku na rok jest coraz mniej. 
Musimy myśleć po pierwsze o naszym zdrowiu. 

Na szczęście wina mamy w naszej piwnicy na 10 następnych lat !