Translate

JAK MINĘŁO NASZE LATO 2023 NA KORFU

 Lato 2023 powoli dobiega do końca.  Mamy pierwsze chłodniejsze dni, noce już są wilgotne i czekamy na te normalne w tym czasie deszcze.

To lato roku 2023 jednak było wyjątkowe,  inne i z pewnością zostanie w naszej pamięci.



Po pierwsze mogliśmy często sami  zaobserwować już istniejące zmiany klimatu na wyspie. Nic nie przypominało poprzednich lat. Niespodziewane ulewy, szalone wiatry, raptowne szalone  zmiany temperatury to tylko jedne z nich.

To lato znacznie opóźniło się.  Czerwiec był chłodny i z dużą ilością opadów i wiatru. Nic nie przypominało,  że to już korfiańskie lato - szczególnie lekka kouderka w sypialni, którą normalnie chowam w połowie maja. Nie mówię już o kąpielach w morzu bo dla nas temperatura wody była w czerwcu stanowczo za niska.



Jedynie długie spacery po plaży przynosiły nam wielką przyjemność. W niektórych miejscach, okrytych od wiatru turyści " kradli" promienie słońca by wrócić opaleni z wakacji w Grecji.

Mnie to od  wielu lat  już nie interesuje. Ciągle słyszę o tym, że słońce jest niebezpieczne, że rośnie liczba zachorowań na raka skóry. Poza tym my na Korfu słońce mamy przez wiele dni roku, wiec opalanie się w upalne dni letnie nie jest mi potrzebne.

Lipiec powitał nas ze słońcem I nareszcie mogliśmy rozpocząć nasze codzienne, wczesno poranne kąpiele w morzu, połączone z gimnastyką w morzu I później spacerem po plaży do wyschnięcia. 

Oczywiście nasza ukochana druga kawusia po plaży zawsze należała do programu naszego dnia. I ta często była połączona że spotkaniami że znajomymi mieszkającymi w okolicach Acharavi.



Powiecie tutaj , że to typowy program poranka emerytów!!  My jednak nie należymy do ludzi nie pracujących. Emeryci przeważnie śpią do późnych godzin, ale to nie my.

Nasz letni dzień rozpoczynał się około 6.00 mimo tego, że nie włączaliśmy budzika. Po prostu jest to godzina kiedy sami się budzimy. Może trochę pomagały nam w tym cykady, które wcześnie rano zaczynały swój koncert. 

Po śniadaniu na werandzie zaczynaliśmy prace w ogrodzie, mąż podlewał i pielęgnował nasze warzywa i ja dodatkowo podlewałam  doniczki z kwiatami koło domu i na werandzie. A jest tego dużo. Następnie wstępnie przygotowywałam obiad by nie myśleć o tym jak z kimś zagadamy się przy kawusi po plaży. 

To wszystko musiało być wykonane do godziny 8.00 tak byśmy około 8.20 byli już nad morzem. Poranki na plaży o tej porze zawsze były urocze. Cisza I spokój,  tylko kilka osób na plaży I całe morze właściwie tylko dla nas. Tym też w tym roku nacieszylismy się.

Niestety w tym roku lipiec był bardzo upalny. W całej Grecji I nie tylko mieliśmy rekordowo wysokie temperatury w ciągu dnia I w ciągu nocy przez wiele dni. Coś podobnego wydarzyło się w 1987 roku kiedy w Grecji z powodu upałów zmarło wiele ludzi, głównie w starszym wieku. Na szczęście w tym roku we wszystkich dużych miastach były udostępnione ludziom za darmo klimatyzowane sale gdzie mogli przebywać przez cały dzień, bo wiele osób nie ma klimatyzacji w domu lub nie stać ich na to. 

O wiele lepsza sytuacja była na wsiach i w miejscowościach nadmorskich. My, mieszkając w górach na Korfu nie odczuliśmy tak bardzo tych upałów. Pomagała nam w tym orzeźwiająca poranna kąpiel w morzu. Jednak w tym roku nawet i my w godzinach południowych włączaliśmy klimatyzację,  nie mówiąc już o prysznicu kilka razy w ciągu dnia. Śmiałam się,  że te upały zamienią mnie w kaczkę pluskająca się ciągle w wodzie, ale na szczęście nie zmieniłam swojej postaci...

Najbardziej dramatyczne dni mieliśmy na Korfu w drugiej połowie lipca. Wtedy w górach mieliśmy szalony pożar i przez kilka dni ogień szalał na zboczach gór zostawiając za sobą dym i popiół.  

Było to nawet widoczne  ze stolicy i nadmorskich ośrodków turystycznych północno wschodniej części wyspy. Duża ilość dymu pewnego dnia była powodem ewakuacji około 2000 turystów z nadmorskich miejscowości znajdujących się blisko pożaru. O tym z pewnością słyszeliście z telewizji gdzie często mylono tragiczny pożar na turystycznych terenach na wyspie Rodos, z tym który mieliśmy na Korfu. Tutaj paliły się trawy i krzewy na wysokich zboczach gór i ogień zagroził tylko kilku wioskom znajdujących się w górach. 

Mimo tego, że pożar został szybko opanowany wywołało to znaczne zamieszanie i panikę wśród turystów. Dużo osób anulowało wakacje na Korfu mimo tego, że my mimo pożaru codziennie pływaliśmy  w morzu I spacerowaliśmy po plaży.  Przez kilka dni po pożarze latały jeszcze helikoptery by rzucać w miejscach dymiących wodę. 



Na wybrzeżach życie szybko  wróciło do normalności,  tylko ciemne,  spalone wzgórza w oddali przypominały nam o tym pożarze. 

Wszyscy chcieliśmy wrócić do naszego beztroskiego lata na Korfu. W stolicy i na południu wyspy życie toczyło się normalnie tylko widok dymiacych gdzieniegdzie gór północnej części wyspy przypominał przez kilka dni tą tegoroczną tragedię.



Mieszkając na wyspie od ponad 43 lat pamiętam kilka pożarów na zboczach północnych gór,  które jak w tym roku były spowodowane długotrwałą suszą, brakiem deszczu i udowodnioną "pomocą" ludzkiej ręki. W większości przypadków były to mniejsze, lokalne pożary szybko ugaszone. Na szczęście na Korfu mamy w zimie dużą wilgotność i deszcze, które pomagają szybko odrodzić zieleń na spalonych terenach. To samo będzie i w tym roku. Tegoroczny pożar przejdzie jednak do historii i oby taki się nie powtórzył.

Tegoroczny sierpień też był nietypowy. Po pierwszych ciepłych i naprawdę letnich dniach przyszła zimna fala z silnymi wiatrami. Ochłodziły one morze i znacznie spadła temperatura powietrza w nocy. Dla nas rzeczą dziwna było to, że w sierpniu w nocy zamykaliśmy okna i nagrywaliśmy się lekkim okryciem w nocy. Normalnie pierwsza połowa sierpnia to okres upałów,  ale to nie w tym roku.

Sierpień to też okres wielu koncertów, odpustów i spotkań towarzyskich. Tak było i w tym roku. 

Byliśmy na wielu koncertach muzyki klasycznej lub folklorystycznej w różnych miejscach na wyspie i to nie tylko w tych w których śpiewał mój mąż. 



Potańczyliśmy na kilku odpustach połączonych z jedzeniem tradycyjnych Souvlaki i oczywiście piwem. To też atrakcja lata w Grecji w której i Wy mogliście uczestniczyć!

Nasze spotkania towarzyskie organizowaliśmy głównie na werandach naszych domów z dala od tłumów turystów. Duża liczą turystów,  szczególnie wieczorem, problem ze znalezieniem parkingu odstraszał nas od stolicy. 


Stolicy w tym roku zatłoczona była przez młodzież, która tam bawiła się do późna w nocy.


Kilka wieczornych wizyt w stolicy w zupełności nam wystarczyły. Takie tłumiki ludzi w stolicy widzimy co roku  i w naszym wieku już nas to nie bawi. 

Jesteśmy tam tylko w przypadku gdy przyjeżdżają nasze dzieci czy rodzinka, która chce tego doświadczyć. 


Po 20 sierpnia normalnie pogodowa sceneria zmienia się i zaczynają się codzienne wiatry. 

W tym roku było inaczej. W drugiej połowie sierpnia ponownie mieliśmy upały. Na szczęście przynajmniej wieczory były trochę chłodniejsze i można to było wytrzymać. 

W tym okresie bardzo lubiłam nasze poranne kąpiele w morzu przy prawie pustej, o 8.30 rano plaży. To wielka przyjemność w sezonie mieć "prywatną" plażę długości 10 kilometrów. Bo tak czuliśmy się każdego poranka w Acharavi. 

Tak potoczył się poranny plan naszego dnia do połowy września z kąpielą w morzu trochę później, by woda trochę się nagrzała. 

Jak często Wam piszę najlepsze kąpiele morskie są na Korfu w pierwszej połowie września.  Najczęściej nie ma wtedy wiatru, ani fal i morze jest krystaliczne. Ten niesamowity spokój w czasie porannych kąpieli relaksuje nas - bardzo to lubię.  To okazja do przemyśleń,  refleksji i poczucia przemijającego czasu i naszego życia. Wtedy najlepiej podsumowywuje okres mijającego lata....

W tym roku, niestety, nie mieliśmy winobrania. Nasza winnica, którą założyliśmy w 2002 roku po raz pierwszy uległa zupełnemu zniszczeniu. Powodem były szalone upały,  brak pracowników w odpowiednim czasie i chyba nowych chorób rozwijających się powoli w winoroślach. 

Tego roku większość winnic na wyspie miała ten sam problem. Nie będzie  na Korfu wina z tego rocznika. My zebraliśmy pod koniec sierpnia kilka koszyków winogron do jedzenia I to wszystko. Tyle pracy, tyle czasu głównie mojego męża  pracującego na tej winnicy poszło na marne. 

Połowa września zawsze nastraja mnie jesiennie i w tym okresie obrazy złotej polskiej jesieni i jesiennych Bieszczad powracają do moich myśli. Tak było też w tym roku. Przyznam jednak, że obecnie bardziej tęsknię do jesiennych, żywych kolorów jesieni w Angli. Koło domu córki jest piękny las z pięknymi kolorami liści w tym okresie gdzie chodzimy na spacery z wnukami.

Połowa września i w tym roku oznaczała zakończenie prac przygotowujących nas do zimy.

Po pierwsze zakończyłam przetwarzanie warzyw i owoców na zimę. Mężuś codziennie znosił mi do domu "dary" natury  - warzywa z ogrodu i figi, dużo fig. I tak wypełniłam po brzegi nasz  zamrażalnik (500kg), zrobiłam 10 litrowych sloikow  sosu pomidorowego do makaronu, który będziemy jeść w zimie, z fig porobiłam 8 sloikow marmelady. Plan zapasów na zimę wykonałam w 100%.


Wrzesień w tym roku nie przypominał września. Był bardzo ciepły i nasze kąpiele przedłużyliśmy do końca miesiąca. Ciepłe noce i wysokie temperatury bardziej przypominały lipiec czy sierpień. Często zastanawialiśmy się nad tym, że wszystko się zmienia I nie wiemy jaką będziemy mieć zimę. Straszą nas, że przed nami mamy ciężką zimę i może śnieg na Korfu. Obecnie, niestety,  wszystko jest możliwe !!

My staramy się być przygotowani na wszelkie pogodowe  niespodzianki.

Po zakończeniu zbierania drewna z jednego z naszych gajów oliwnych czuliśmy się spokojniejsi i gotowi do naszej zimy, jakąkolwiek przyjdzie. W naszych gajach oliwnych  Albańczyk przez kilka dni obniżał drzewa by w ten sposób polepszyć wydajność drzew w następnym roku i jednocześnie uzyskać drewno na opał w zimie. 

Kiedy drewno ułożone było przed domem i przykryte przed deszczem zaczęłam z uśmiechem patrzeć się na walizkę. 

Dla mnie koniec lata na Korfu zawsze łączy się z wyjazdami. Obecnie myślimy o odwiedzeniu rodziny w Atenach. Chcemy pochodzić po Monastiraki, odwiedzić jakieś galerie, pójść do teatru i ja osobiście planuję trochę "poszaleć"  I porobić zakupy.

Później jest w planie podróż do Anglii na kilka tygodni do mojej córki i wnuków, by mile spędzić z nimi czas. 

Takie są plany. Mam nadzieję,  że nic nie stanie na przeszkodzie by je zrealizować.

Bo jesień dla mnie to nie tylko  zmiana pory roku, ale też zmiana otoczenia i kolejny etap w naszym życiu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz