Translate

PLAŻA SYKI NA PÓŁNOCNYM WYBRZEŻU KORFU

 Na północnym wybrzeżu Korfu znajdziecie różnego rodzaju plaże - skalite, piaszczyste, ciągnące się kilometrami,  czy małe i kameralne. 

Dzisiaj chcę Wam opisać jedną z moich ukochanych plaż na północy Korfu. 



Polecam ją szczególnie tym, ktorzy nie lubią tłoku i dużych czy bardzo popularnych plaż tj. PORTO TIMONI, CANAL D'AMOUR,  PALEOKASTRITSA. Te plaże,  szczególnie w lipcu I w sierpniu są zatłoczone i w południe czyjesz się tam jak w zatłoczonym autobusie w szczycie dnia. Te plaże,  w sezonie warto odwiedzić bardzo wcześnie rano i później uciekać na inne plaże.

Osobiście lubię plaże na których nie ma dużo ludzi. 


W sezonie trudno jest takie plaże znaleźć i tylko tubylcy wiedzą gdzie one są i jak do nich dotrzeć.

Plaża Syki do takich należy, bo nie jest widoczna z drogi. Tubylcy nazywają tą plażę IMEROLIA.

Ja nazywam tą plażę Plażą Lwa, bo po lewej stronie plaży jest fajna skała , która wygląda jak siedzący duży lew. Sami zobaczcie !


Znajduje się na północnym wybrzeżu Korfu. Jadąc z Acharavi w kierunku Kassiopi za plażą o nazwie APRAOS nie dojeżdżając do Kassiopi znajdziecie przy jednym z zakrętów piaszczysty parking po lewej stronie. Tutaj przed zejściem na plaże macie informację o tej plaży.



Plaża jest urocza I co najważniejsze kiedy na północnym wybrzeżu wieje silny wiatr i są fale tutaj jest spokojnie i można bezpiecznie pływać. Wielokrotnie, kiedy zjeżdżamy z gór na plażę w Acharavi i na morzu są duże fale jedziemy na plażę Świętego Spirydona lub właśnie na tą plażę Syki.

Ta pierwsza jest piaszczysta,  idealna dla  dzieci , ale ta druga - kamienista, ma cudowny turkusowy kolor wody. 





I tutaj macie leżaki oraz na górze po drugiej stronie wchodząc wąska ścieżką znajdziecie kawiarnię.

Jest to też idealne miejsce do nurkowania.


W lecie jeździmy na tą plażę wcześnie rano , około 8.30 bo po 10 i tutaj jest więcej ludzi. Tłoku jednak nie ma !

Tak wcześnie rano , często znajdujemy na uboczu tej plaży pary które tam śpią w małym namiocie. 


Na licznych skalach po prawej stronie plaży zawsze zbieramy morskie roślinki nazywane tutaj ALMIRA, by później wykorzystać je do naszych sałatek. Najlepsze są zebrane na wiosnę. W lecie zbieramy tylko te małe końcówki tych roślin, które są miękkie.


Mają one bardzo dużo witamin i jodu. By zrobić z nich sałatkę wrzucamy je do wrzącej wody na 10-15 minut i pokrojone łączymy z czosnkiem , oliwą i octem - pychota. Dodajemy też tak sparzone listki do innych sałatek. Spróbujcie sami !

My zawsze tak kończymy naszą wizytę na tej plaży....


W SEZONIE LETNIM UNIKAM WIZYT W STOLICY KORFU

 Może wydawać się Wam to dziwne , ale to prawda !

Przez ponad 25 lat mieszkałam w stolicy. Wiem jak ona wygląda i jaka jest tam atmosfera o każdej porze roku I o każdej porze dnia. Cudowny jest ten grecki klimacik letnich wieczorów w stolicy. Warto jest to zobaczyć I to przeżyć.




Ja już tym nasyciłem się mieszkając na Korfu ponad 45 lat.

Z mojego punktu widzenia sezon letni w stolicy kojarzy mi się z wielkim problemem znalezienia parkingu, z tłumem ludzi na ulicach, w sklepach, restauracjach i kawiarniach. Dodatkowo bardzo mnie smuci  nadal nierozwiązany problem ze zbieraniem śmierci, szczególnie w stolicy. Czytajcie o tym na moim blogu pod hasłem -> NA CO NARZEKAJĄ TURYŚCI NA KORFU.

W sezonie letnim Korfu jest przepełnione szczególnie w lipcu i sierpniu. W tych miesiącach ta wyspa należy do Was, tubylcy wtedy pracują by Was obsłużyć. Tylko emeryci do których obecnie ja i mój mąż należymy mile spędzają lato na wyspie.

My  obecnie cieszymy się latem, codzienną poranną kąpielą w morzu, ciszą i spokojem w naszym domu w górach.



Cenię sobie nasz powolny tryb życia,  poranek na naszej werandzie po wczesnym obudzeniu po śpiewie naszego koguta i obowiązkową siestę w południe kiedy temperatury sięgają 40C.

Oczywiście to po wielu latach pracy...


Nawet spotkania ze znajomymi organizujemy z dala od stolicy. Te letnie, wieczorne spotkania ze znajomymi na werandach naszych domów ograniczamy już do minimum.  Latka lecą,  a taka biesiada w domu dla grupy kilkunastu osób wymaga dużo pracy ze strony gospodyni domu. Dlatego obecnie biesiadujemy gdzieś nad morzem, w tawernach gdzie wszystko jest gotowe i podawane i dodatkowo łatwo jest zaparkować. Wybieramy tawerny nie tak daleko od naszego domu by późnym wieczorem bez problemu wrócić do naszego domu w górach. 

Nasze wizyty w stolicy właściwie ograniczamy do tych koniecznych.
 Jeśli mamy załatwić jakieś sprawy w urzędach czy bankach zbieramy je na jeden dzień by wszystko szybko załatwić i uciec do naszego raju w górach. 
Jedynie w każdą niedzielę jesteśmy wcześnie rano w stolicy.  Mój małżonek w każdą niedzielę śpiewa w chórze w katedrze  prawosławnej w stolicy. 
Czasami kiedy para biorąca ślub w katedrze zamawia też chór jesteśmy też w stolicy , ale na krótko.




W niedziene , letnie poranki ja spaceruję sobie po jeszcze pustej starówce.




 Turyści  w kwaterach airbnb wtedy jeszcze śpią.   Mieszkańcy stolicy też jeszcze śpią lub w sobotę wyjechali do swoich domów rodzinnych na wsiach lub do domów letniskowych nad morzem. W te poranki starówka stolicy należy do mnie!





 Po godzinnym spacerze zawsze delektuję się pyszną kawą na Listonie.




Po 11.00 kiedy zaczyna się robić tłoczno na starówce uciekamy do domu w górach.

Dopiero w połowie września zaczynamy częściej jeździć do stolicy. Wtedy kończymy nasze codzienne kąpiele w morzu I "przechodzimy" na posezonowy tryb życia.