Translate

DZIECIŃSTWO JAK W BAJCE

Dostałam dzisiaj bardzo miły list od jednego z czytelników mojego blogu z Puław, który zakochał się w Korfu i przylatuje tutaj na wakacje już po raz kolejny. Jak pisze, moje artykuły o tej wyspie przyczyniły się do poznania tej wyspy w lepszy sposób i nawet myśli z rodziną o przeniesieniu się tutaj na stałe!

Bardzo miłe są te Wasze listy i podziękowania . Ten list jednak z nawiązaniem do Puław przyczynił się do mojego cofnięcia się w czasie o wiele lat ... do lat 60-tych.

Bo Puławy , a dokładniej jego okolice były miejscem gdzie spędzałam moje letnie wakacje z rodziną przez pierwsze 6-7 lat mojego życia.

Dzieciństwo to bardzo ważny okres każdego człowieka. 

W tym okresie kształtuje się nasz charakter, sposób myślenia i o ile od rodziny otrzymamy dużo miłości "ładujemy" nią swoje baterie na przyszłość by dawać ją tym , których napotkamy w naszym życiu lub w przyszłości naszym dzieciom czy wnukom.  

Moje dzieciństwo to cudowne wspomnienia beztroskiego okresu pełnego miłości , poczucia bezpieczeństwa w naszym domu, okres zabawy, wspaniałych wakacji letnich w różnych polskich wsiach czy nad morzem, zapachu lasu  i truskawek , dużej ilości truskawek!

Po moim urodzeniu nasza duża rodzina licząca 6 osób ( 2 + 4 dzieci) wyjeżdżała na wakacje z Lublina na okres kilku miesięcy do wioski Końskowola koło Rud. W tym okresie czasu była to mała wioska.

Tato wynajmował tam cały dom z nieliczna ilością mebli tuż przy drodze do pięknego dzikiego lasu , którego zapach pamiętam do dnia dzisiejszego.

Dla nas był to Raj na ziemi!  

Rodzice brali na zmianę urlop by być koło nas w ciągu tygodnia , a week-end-y byliśmy wszyscy razem. Na jeden dodatkowy miesiąc przyjeżdżała i opiekowała się nami nasza ukochana ciocia  z Warszawy.

Wolność , swoboda działania, gromadka rówieśników,  dzieciaków sąsiadów, świeże powietrze,  dzika przyroda, rzeka z małą plażą z piaskiem do kąpieli i ten polski las , pachnący sosną i grzybami... 




Nic więcej do szczęścia w tym wieku nie chcieliśmy.

W tym czasie , przypominam były to lata 60-te , w tej okolicy istniało wiele plantacji truskawek. Całe okolice, pamiętam, były nimi pokryte i tylko od czasu do czasu na tych płaskich terenach pojawiały się czworokąty z wysokimi prętami z chmielem, tak by krajobraz nie był monotonny.

Pamietam, że przez kilka lat wieźliśmy tam dużą ciężarówką niektóre dodatkowe łóżka i meble by spędzić wygodnie wakacje na wsi.   Ale to były czasy !
Część rodziny dojeżdżała pociągiem osobowym z Lublina do ostatniej stacji przed Puławami. To też była wielka atrakcja. 
Tam zawsze czekała na nas fura z gospodarzem by zabrać nas do domu letniskowego. 

Co to była za frajda jechać furą i to z dwoma koniami z czerwonymi pomponami przy uszach!!

Dla mnie, dziecka mieszkającego w dużym mieście to było coś niezwykłego i zawsze chciałam siadać koło gospodarza by pomóc mu kierować końmi. Uczył mnie jak należy na nie wołać i czasami dawał mi do rąk lejce - wtedy dla mnie to był szczyt szczęścia .

Takich momentów z życia się nie zapomina.

Był to przepiękny okres mojego życia wypełniony wszystkim tym co potrzebuje dziecko do szczęścia - miłością rodziców, towarzystwem rodzeństwa , poczuciem bezpieczeństwa i jednocześnie  wolności do działania !

Nie było wtedy luksusów, ale nawet nie były one nam potrzebne. 

Nieliczne ubrania wystarczały bo większość dnia ganialiśmy w kostiumach kąpielowych i to czasami nawet na bosaka. Beztroskie lata!

Pamiętam nasze rodzinne wyprawy do lasu by pozbierać jagody czy jeżyny. Organizowaliśmy też grzybobranie zabierajac ze soba wiklinowe koszyki. Las był tak bujny i gęsty , że czasami mogliśmy tam podpatrzeć małe sarny . Raz pamiętam widzieliśmy nawet rodzinkę małych dzików kryjąca się za krzakami. 

Wracaliśmy do domu  z takich wędrówek z czarnymi od jagód ustami i językiem , zmęczeni ale uśmiechnięci od ucha do ucha, szczęśliwi, gotowi do kąpieli pod prowizorycznym prysznicem na dworze by później zjeść kolację i paść do łóżka . 

Wtedy w domu, który wynajmowaliśmy nie było jeszcze wody. Gospodyni nalewała do kilku wiader i do dużej metalowej wanny wodę raniutko by wieczorem nagrzana słońcem była gotowa do mycia - ale czasy! 

Pamiętam moje łóżko polowe stojące na oszklonej werandzie gdzie po poobiedniej drzemce czekał na mnie talerz z truskawkami lub malinami z ogrodu znajdującego się koło domu. 

W ciągu tych wielu letnich wakacji na wsi najadłam się tyle truskawek, że do końca życia już mi chyba wystarczą!
Piękne czasy.... Coś co było i nie wróci. Przynajmniej jest co wspominać i to bardzo sobie cenię.

Nawet te okolice wyglądają obecnie zupełnie inaczej.

 Las został w większości zniszczony przez dym z fabryk z Puław, wioska się rozbudowała i jest nie do poznania. Nie ma już tej mojej polnej drogi, ani drewnianych płotów obok drewnianych domów z licznymi różami i daliami. 

Pojechałam tam ponownie w 1973 roku przez przypadek znajdując się w okolicy z moim Tatą. 

 Nic mi nie przypominało okolic w których spędzaliśmy tam lato. Wszystko było inne, a dom w którym mieszkaliśmy rozbudował się, zupełnie zmienił się. Tylko podwórko koło domu było takie same , tylko o wiele mniejsze niż się spodziewałam. To normalne, bo jako już o 10 lat starsza widziałam go jako dorosła osoba a nie mały dzieciak z innej perspektywy.

Obecnie z pewnością te okolice zupełnie nie przypominają moje wspomnienia z dzieciństwa.  Wszystko się rozbudowuje, zmienia , nawet Lublin gdzie się wychowałam teraz to dla mnie zupełnie inne miasto.

Miło jest jednak wspominać sobie te dawne czasy .

 Bardzo często przypominają mi one moje ulubione książki o ANI Z ZIELONEGO WZGÓRZA czy serię książek Diurrell'a o Korfu . 

O tym piszę w moim artykule tutaj 

https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/07/ksiazki-do-ktorych-powracamy.html

Kiedy przyjechałam na Korfu i urodziła się moja córka bardzo często opowiadałam jej o tych moich wakacjach  przed snem . Wtedy bardzo często sama prosiła mnie bym jej powiedziała jedną z tych pięknych bajek o tym jak  jako mała dziewczynka spędzałam wakacje w Polsce! 

Tak to nazywała - bajki.

Było to sporo  lat temu , ale nadal wspominam to z wielkim sentymentem.

Porównuję to z tym jak wygląda dzieciństwo wielu dzieci w dniu dzisiejszym .

Od tamtego czasu świat się zmienił, sposób życia też . 

To oczywiście ma bezpośredni wpływ na to jak w dniu dzisiejszym wychowuje się dzieci , w jakich warunkach i na co zwraca się większą uwagę.

W dniu dzisiejszym większą wagę przywiązuje się do dóbr materialnych, do tego by dziecku nic nie brakowało do tego by żyło w dobrych warunkach, dobrze się odżywiało i miało możliwości wykształcić się. Obecnie okres dzieciństwa jest pełen pośpiechu i wielu zakazów.

Dawniej szkoła była też ważna, ale po pierwsze uczono dzieci kochać, myśleć,  szanować ludzi i zwyczaje rodzinne, uczono dzieci żyć w gromadzie i współpracować. 
Wielokrotnie zapomina się obecnie o tym , że otaczanie dzieci wieloma dobrami nie zastąpi im miłości do nich i czasu razem spędzonego. 

Szczęśliwego dzieciństwa nie da się kupić dając dzieciom liczne prezenty.

 Dziecku potrzebna jest po pierwsze nasza obecność koło niego w ciągu całego jego dzieciństwa kiedy się uczy żyć, kiedy się cieszy , płacze, zdobywa coś czy doświadcza jakiejś porażki.

O ile decydujemy się na założenie rodziny musimy mieć czas na to by z naszymi dziećmi być , rozmawiać, bawić się , spędzać wspólnie czas i to nie tylko przed telewizorem czy komputerem.

Te kilkanaście lat kiedy nasze dzieci są małe są tylko raz , a później dzieci dorastają rozpoczynają mieć dużo pozaszkolnych zajęć, swoich znajomych i swoje zainteresowania by później rozpocząć swoje własne życie , najczęściej gdzieś osobno i często dość daleko.

Wtedy nasz dom zaczyna być bardzo uporządkowany i czysty , ale pusty bez ich gwaru. 

Jeśli  w okresie gdy nasze dzieci są małe wykonaliśmy nasze zadanie na 100% to zobaczymy to jak w zwierciadle w życiu i zachowaniu naszych dzieci w ich prywatnym życiu i w później założonej przez nich nowej rodzinie .

 To jest dla nas najlepsza satysfakcja. 

O ile dodatkowo znajdą się okazję by usiąść ze swoim dorosłym już dzieckiem , które docenia wkład przez nas włożony do jego wychowania i podziękuje nam za wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa wtedy czujemy się szczęśliwi . 

Bo każdy z nas w pewnym okresie swojego życia wraca do wspomnień z dzieciństwa, bez względu na to czy są one dobre czy złe.  Obowiązkiem każdych rodziców jest to by dziecko wspominało okres dzieciństwa z uśmiechem.

 To jest najlepszy prezent jaki może mu rodzina ofiarować - dzieciństwo jak z bajki....

Ja moje dziękuję moim rodzicom powiedziałam i to wielokrotnie , a inne dziekuję usłyszałam od mojej córki.

Wychowując córkę na Korfu miałam wiele możliwości na przeżycie niezapomnianych chwil  dla nas i dla dzieci całej dużej tutejszej greckiej rodziny w czasie naszego długiego lata.  Mimo wielu godzin pracy zawsze znajdował się czas na spacery, zabawę, rodzinne wypady do uroczych tawern gdzie obok znajdował się plac zabaw dla dzieci, na kąpiele przy różnych plażach wyspy , na wspólne łowienie ryb , czy kilkudniowe wypady na wakacje na ląd grecki . Żyjąc w tak pięknym miejscu można spędzić czas z dziećmi jakościowo - trzeba tylko chcieć. Moja córka, grecka rodzina i ja cenimy to, że zostały z tego okresu naszego życia te wspaniałe wspomnienia.

A jak to wygląda w Waszym przypadku ???

Czy spędzacie czas ze swoimi dziećmi??

Wakacje to idealny okres by to robić.
 Zajmujcie się nimi , odpocznijcie wszyscy od wi-fi  z laptopem przez wiele godzin dziennie. 








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz