Rozpoczął się rok 2021 i nadal zostajemy w domu.
Mamy kolejne dni drugiego lockdown. Po doświadczeniach pierwszego lockdown na wiosnę 2020 możemy lepiej się zorganizować by tego okresu nie stracić, ale w maksymalny sposób wykorzystać dla nas samych, dla wspólnego rodzinnego życia.
Na szczęście mamy w większej części świata możliwość korzystania z internetu, który przychodzi nam tutaj z wielką pomocą.
W moim przypadku w czasie pierwszego lockdown nauczyłam mężusia korzystać z internetu i zachęcić do czytania wielkiej ilości informacji w google, czy youtube. Z początku był trochę negatywnie nastawiony do tego technologicznego narzędzia, ale już po pierwszych dniach zrozumiał, że musi zapomnieć o sprzeciwianiu się i zacząć "pływać" w tym oceanie informacji. Mam wielką satysfakcję z rezultatów tego szkolenia, bo od wiosny mężuś codziennie przez pewien czas czyta wszystko co go interesuje i już nie grymasi ani nie dziwi się, że ja to robię przez pewien czas w ciągu każdego dnia..
To bardzo pomogło nam wypełnić pozytywnie kilka godzin dziennie w poszerzaniu naszej wiedzy w różnych dziedzinach.
W ciągu całego okresu lockdown dla nas bardzo ważne było i jest poranne wstawanie i wspólne, spokojne spożywanie dobrego śniadania. To bardzo pomaga nam pozytywnie rozpocząć nasz dzień, który codziennie jest wypełniony różnego rodzaju zajęciami.
Nie ma całodziennego leniuchowania w łóżku czy na kanapie!!! Tak nie robimy nawet gdy za oknem leje deszcz.
Konieczność odosobnienia i konieczności przebywania większej ilości czasu w domu przyjęliśmy z konieczności, ale to nie był dla nas powód do zmartwienia. Po prostu dostosowaliśmy się do nowej sytuacji w naszym życiu i postaraliśmy się znaleźć wszystko to co pozytywne przynosi taka sytuacja.
W pierwszym okresie lockdown na wiosnę zajęłam się generalnymi porządkami w domu, uporządkowaniem rzeczy w szafach, pozbyciem się rzeczy niepotrzebnych, ponownym zorganizowaniem szafek w kuchni itp. Niepotrzebne nam ubrania dałam ludziom, którzy są biedni i przyjęli je z wielką radością. To dało mi podwójną satysfakcję, bo leżące w naszych szafach rzeczy są znów noszone i ktoś się z nich cieszy!
W czasie drugiego, obecnego lockdown nie zostało mi wiele z porządków w domu.
Zaczęłam więc poza codziennym śledzeniem wiadomości i mojego blogu porządkować moje informacje i zdjęcia które mam w moim komputerze.
To była świetna okazja do ponownego przeglądania wielu albumów ze zdjęciami z mojego całego życia, bo w moim komputerze mam też stare zdjęcia nawet z dzieciństwa i życia w Polsce. To był wspaniały, pełen wspomnień czas spędzony szczególnie w deszczowe dni. Często oglądaliśmy to razem z mężem i było to też okazja do śmiechu. Wspominaliśmy nasze dzieciństwo, nasze pierwsze lata samodzielnego życia , nasze pierwsze małżeństwa i doświadczenia z tego okresu naszego życia, które nie poszły na marne. Na koniec oglądaliśmy nasze zdjęcia ze wspaniałych 20 lat razem spędzonych. Najprzyjemniej oglądaliśmy zdjęcia z naszych wieloletnich, corocznych podróży po Europie z chórami w których śpiewa mój mąż. Wiele doświadczeń, wspaniale spędzony czas, nieliczne, ale istniejące bardzo trudne chwile, wiele różnych uczuć, radości i czasami bólu - to nasz skarb, którego nikt nie może nam odebrać.
W tym roku miałam też szczególną przyjemność w dekorowaniu domu na okres świąt. Rozpoczęłam dekorowanie domu już w pierwszych dniach grudnia i z tego co widzę zostawię tak udekorowany dom przynajmniej do zakończenia się lockdown. Wiedziałam o tym, że w tym roku spędzimy więcej czasu sami w domu, więc udekorowałam dom nie tylko na parterze. Udekorowałam poza salonem kuchnię, werandę i nawet naszą sypialnie, by wszędzie można było cieszyć się świętami.
To była fajna zabawa.
Cały okres lockdown palimy w naszym kominku, bo to wspaniałe towarzystwo w czasie naszych wieczorów przy TV czy oglądanych prawie codziennie przez internet różnorodnych filmów o świętach. Te filmy, często komedie bardzo pozytywnie wpływają na nasze samopoczucie.
Dodatkowo takie popołudnia czy wieczory z rozpalonym kominkiem i lampą naszego czerwonego, wytrawnego wina bardzo nam się podobają.
Dzięki internetowi mieliśmy też możliwość pić kawę i codziennie rozmawiać z naszymi dziećmi, nawet bawić się na odległość z naszymi wnukami. Ja ten plus technologii od zawsze doceniałam. Teraz docenia to wiele rodzin i szczególnie dziadkowie, którzy nie mogą spotykać się ze swoimi wnukami.
Mieszkając w górach codziennie jest tutaj coś do zrobienia, jak nie w domu to na zewnątrz. Obydwoje należymy do osób, które zawsze znajdą sobie coś do zrobienia. Zawsze prace nas gonią i nigdy one się nie kończą. Tylko dzięki odpowiedniemu planowaniu zajęć każdego z naszych dni możemy wszystko w czasie wykonać. Nasze zajęcia przeplatają się jednak wieloma przyjemnymi chwilami czy sprawiającymi nam zadowolenie zajęciami. Bo doceniamy każdy dzień naszego życia i każdą miłą chwilę wspólnie spędzoną.
Do codziennego planu dnia weszły nasze wspólne poranne spacery po okolicach na około naszego domu w górach. To czas gimnastyki, dotleniania się i podziwiania tej tak bujnej przyrody na Korfu, która w okresie zimy, szczególnie po deszczach ponownie nabiera kolorów. Bardzo często, jak pogoda na to pozwala powtarzam taki spacer po południu czasami sama, czasami wspólnie z mężem.
Żyjąc w górach możemy to robić. Często myślimy o tych , którzy żyją w cementowych dzielnicach miast i dla nich nie jest to możliwe.
Myślimy też często o tych, którzy w tym czasie pracują w szpitalach i walczą o życie wielu ludzi podczas gdy my siedzimy w cieplutkim domu lub spacerujemy bezpiecznie po gajach oliwnych. Nie zapominamy o nich tym bardziej, że w rodzinie męża w Atenach mamy wielu lekarzy, którzy mają codziennie do czynienia z wirusem i chorymi. Rozmawiając z nimi telefonicznie słyszymy często o trudnych przypadkach tego wirusa, który jest chorobą w samotności. Ludzie zarażeni i chorzy leżą w szpitalach bez możliwości kontaktu z ich bliskimi i często, niestety, umierają bez możliwości pożegnania się z rodziną. Ciągle słyszymy od nich o ich zmęczeniu i stresie i o problemach ze skórą twarzy po tak długim okresie noszenia codziennie przez wiele godzin w pracy w szpitalu masek, rękawiczek, czy tych całych kombinezonów w specjalnych zamkniętych sektorach szpitali.
Nasze myśli są z nimi i z tak wieloma trudnościami z którymi spotykają się walcząc o nasze zdrowie i życie, często nie myśląc o tak dużym zagrożeniu dla nich samych.
Z tego właśnie powodu bardzo martwiło mnie zachowanie wielu młodych ludzi, którzy w okresie świąt urządzali grupowe zabawy nie zwracając uwagi na niebezpieczeństwo z tym związane. Niestety tego rodzaju zachowanie powoduje, że nadal mamy lockdown i mimo już istniejącej szczepionki nie widzę końca tej sytuacji do wiosny!
Rozumiem, że ta kompletna zmiana trybu życia może być trudna dla wielu z nas, bo wiąże się to też z wieloma trudnościami ekonomicznymi, brakiem pracy, brakiem środków do życia. Jak jednak zważymy znaczenie naszego życia i tych innych problemów związanych z lockdown co jest ważniejsze?
Na Korfu, na szczęście nie mamy wiele przypadków zachorowań. Ludzie są dosyć zorganizowani i nawet te codzienne spacery w stolicy są znacznie ograniczone. Rozmawiam często z moimi znajomymi, którzy mieszkają w stolicy i informują mnie o tym. Jednak wśród ludzi panuje już atmosfera zmęczenia tą sytuacją, brakiem nadziei na szybki powrót do normalności i to rodzi nowe problemy rodzinne, społeczne czy zawodowe.
Z wielkim zainteresowaniem śledzę ostatnio dużą aktywność wszystkich mieszkańców wyspy związaną ze zbiorem oliwek z gajów, które mają na własność. Takiej ilości ludzi zbierających oliwki tegorocznej zimy nigdy wcześniej nie widziałam! Wszyscy w tym roku przypomnieli sobie o swoich majątkach i gajach oliwnych. Pomógł temu też fakt, że w tym roku na Korfu mamy wyjątkowy urodzaj w oliwki. Tak jakby sam Bóg starał się pomóc tutejszej ludności w przetrwaniu.
To jest świetne zajęcie na wypełnienie czasu dla wielu rodzin z miasta, które skarżą się na obowiązkowe siedzenie w domu.
Znam wiele osób, które w tym roku po raz pierwszy w ich życiu bierze udział w zbiorze oliwek. Rozmawiamy często przez telefon i udzielam koleżankom rad w tej dziedzinie - jako specjalistka ! Kto by o tym wcześniej pomyślał?!!! Ja Polka udzielam rad moim koleżankom Greczynkom.
Dodatkowym naszym nowym zajęciem tych dni lockdown było przeprowadzanie eksperymentów w sposobie solenia naszych stołowych oliwek. Mężuś wyczytał w internecie wiele ciekawych i bardzo oryginalnych sposobów solenia oliwek których nie znaliśmy.
Dodawanie różnych aromatycznych ziół i dodatków do pojemników z tymi stołowymi, większymi oliwkami przynosi wspaniałe efekty. Obecnie jesteśmy w trakcie próbowania pierwszych oliwek z tych nowych słoików i jesteśmy bardzo zadowoleni z otrzymanych rezultatów smakowych.
Na ten temat macie osobny artykuł na blogu tutaj:
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2017/12/jak-przygotowujemy-stoowe-sone-oliwki.html
Staram się znaleźć jak najwięcej pozytywnych stron lockdown by iść do przodu z uśmiechem na twarzy.
Przyznam się jednak, że czasami przychodzi mi to z trudnością. Należę do osób, które lubią być w ruchu, patrzeć się nawet na tą piękną wyspę z różnych miejsc. Bardzo tęsknię za spacerami przy zatoce Garitsa w stolicy, za wieczornymi spacerami po korfiańskiej starówce, za kawusią cappuccino na Listonie z moimi koleżankami.
Brak mi zapachu morza i spacerów po plaży przy różnej pogodzie. Morze widzę z daleka, ale to mi nie wystarcza. Przy pierwszej możliwości chcę poczuć na twarzy wilgoć nagłej fali, pragnę posłuchać z bliska szum fal. Takie jakby nieistotne pragnienia ale tak dla mnie istotne.
Bo nie mówię już o możliwości objęcia i ucałowania mojej córki, czy wnuków. Tego mi bardzo brakuje.
Z powodu wirusa nasze wszelkie podróże zostały odwołane i od ponad roku nie opuściliśmy wyspy po raz pierwszy od wielu lat.
A jak sami rozumiecie nawet z Raju czasami trzeba uciec by spojrzeć na niego z perspektywy. To marzenie jednak na najbliższy czas pozostanie tylko marzeniem. Bądźmy jednak dobrej myśli, że ten wirusowy koszmar szybko się zakończy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz