Oliwa i oliwki to jedno z największych bogactw Grecji.
Przyjeżdżajac na wakacje do tego kraju delektujecie się świeżą oliwą, która ma zupełnie inny smak i zapach od tej fabrycznie przetworzonej i butelkowanej, często kilka lat wcześniej.
Żyjąc w Grecji mamy ten przywilej, że możemy jeść te produkty świeże i biologicznie, z dala od wszelkiego rodzaju chemicznycznych przeróbek.
Sama po kilku latach znalazłam różnicę pomiędzy świeżą oliwą i doceniłam jej smak. Bo osobiście przed przyjazdem do Grecji za oliwkami nie przepadałam. Teraz są mi one niezbędne na stole przy każdej potrawie jako dodatek.
Wszyscy zajadamy się oliwkami stołowymi .
Często pytacie sie jak sie je robi i czy prosto z drzewa można jeść oliwkę. Czasami wręcz je próbujecie zrywając je z drzewa i sami znajdujecie ich cierpki, gorzki smak, który nie ma nic wspólnego z tą oliwką , którą jecie zakupiona jako oliwka stołowa.
W supermarkecie możecie znaleźć różnego rodzaju oliwki stołowe, od tych małych korfiańskich do wielkich, często nawet nadziewanych migdałami, czy oczyszczonych z pestek.
Jak się jednak je przygotowuje ?? Po pierwsze trzeba mieć oliwki.
W moim przypadku mamy własne oliwki. Mój mąż do posagu wniósł 500 drzew oliwkowych , więc nie ma problemu. Większość z nich to te korfiańskie malutkie oliwki, z których robimy oliwę. Nadają się one do przetworzenia na stołowe oliwki, ale my osobiście wolimy jeść te większe nazywane Kalamon. Mamy takie 4 drzewa oliwkowe i co roku zbieramy oliwki z tych drzew dokładnie w tym celu.
Jak to się odbywa?
Drzewa ciągle rosną, więc co 2 lata podcinamy gałęzie 2 z tych drzew oliwkowych by zebrać z nich ręcznie oliwki. Chodzi więc też o to by drzewa nie były zbyt wysokie i by można było przy użyciu drabiny czy kija stracić je na ziemię. W jednym roku podcinamy dwa drzewa w drugim te dwa następne tak by drzewa się rozwijały i dawały ciągle dobrą oliwę.
Z drzew podcinanych zbieramy oliwki ze ściętych gałęzi, z pozostałych dwóch po prostu kijami strącamy te oliwki na siatki, które układamy pod drzewem lub grabimy plastikowymi grabkami.
Później następuje proces dokładnego oczyszczenia oliwek, wybrania tych najładniejszych i zdrowych. Następnie płuczemy je bardzo dokładnie i wrzucamy do beczki (w naszym przypadku małej 15 kilogramowej beczki plastikowej).
Tak zalane oliwki zostawiamy w wodzie przez kilka 2-3 dni. Bo świeża oliwka ma goryczkę, której chcemy się pozbyć. I tak codziennie zmieniamy wodę w tych oliwkach by ją usunąć. By usunąc ewentualne bakterię z oliwek w pierwszym dniu zalewamy oliwki wodą. Zmieszaną z prochem (mamy go w dużej ilości z naszego kominka).
Po kilku dniach próbujemy oliwkę by sprawdzić czy goryczka znikła i do oliwek dodajemy grubą sól w proporcji 1 kilogram soli do 10 -15 kg oliwek. To zależy też od tego jakie oliwki bardziej lubicie, te mało słone, czy te bardziej posolone. Dodatkowo mo-liwe jest że jak my lubicie bardziej gorzkie oliwki. W takim przypadku z pewnością dwa dni leżenia w wodzie wystarczą.
Dodatkowo, do smaku i dla zapachu dodajemy do beczki liście laurowe lub inne zioła w zależności od tego co Wam zapachowo bardziej odpowiada.
Ostatnio próbujemy zrobić oliwki z różnymi dodatkami. Rewelacyjny smak, według mnie daje oliwce dodanie kilka ząbków czosnku i oregano.
Dodatkowo ostatnio te duże oliwki, które solimy dziobiemy widelcem lub kroimy odrobinę skórkę oliwki nożem tak, by nóż nie dotarł do pestki. To powoduje lepsze pozbycie się goryczki w oliwce i nadaje jej w całości lepszy smak.
Powierzchnie wszystkiego przykrywamy plastrami pokrojonych pomarańczy lub cytryn, by unikną powstania grubej białej zawiesiny. Wszystko przyciskamy gałązkami lub kawałkiem drzewa, tak by wszystko było pokryte wodą i nic nie wychodziło na zewnątrz.
Tak przygotowaną beczkę zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilka miesięcy. Sprawdzamy od czasu do czasu czy nasze oliwki są już gotowe do jedzenia.
W ten sposób mamy domowe, przygotowane przez nas oliwki na cały następny rok.
Oczywiście mamy dużą satysfakcję z tego, że sami je zebraliśmy z naszych drzew oliwkowych i sami je przygotowaliśmy.
Powierzchnie wszystkiego przykrywamy plastrami pokrojonych pomarańczy lub cytryn, by unikną powstania grubej białej zawiesiny. Wszystko przyciskamy gałązkami lub kawałkiem drzewa, tak by wszystko było pokryte wodą i nic nie wychodziło na zewnątrz.
Tak przygotowaną beczkę zamykamy pokrywką i zostawiamy na kilka miesięcy. Sprawdzamy od czasu do czasu czy nasze oliwki są już gotowe do jedzenia.
W ten sposób mamy domowe, przygotowane przez nas oliwki na cały następny rok.
Oczywiście mamy dużą satysfakcję z tego, że sami je zebraliśmy z naszych drzew oliwkowych i sami je przygotowaliśmy.
Pyszności,prawie jak nasza kiszona kapusta. Sposób i proces podobny. Ja osobiście po 17 latach pobytu w Grecji nie przemogłam się by je jeść,choć próbowałam różnych.
OdpowiedzUsuńOliwki to zupełnie inny smak do którego trzeba się przyzwyczaić. Ja też w początkowych latach mieszkania w Grecji nie byłam nimi zachwycona, ale teraz bez nich żyć nie mogę. pozdrawiam
Usuń