Translate

CZYM PRZESTAŁAM MARTWIĆ SIĘ PO 50-TCE

 Zawsze po kolejnej dziesiątce lat, które mijają bardzo szybko w moim życiu  zastanawiam się czego one mnie nauczyły, jakie doświadczenia zostawiły i jak pomogły mi cieszyć się życiem, doceniać to kim jestem, gdzie jestem i z kim jestem. 



W tym artykule postaram się zebrać moje myśli, które miałam po skończeniu 50 lat mojego życia. To mam już dość dawno za sobą, ale moje myśli mogą się wielu z Was przydać. Warto o tym pomyśleć i porównać to z własnymi spostrzeżeniami  i wnioskami z własnego życia. O tym o czym przestałam się martwić obchodząc moje 60-te urodziny napiszę później. Bo i ta dziesiątka jest już za mną.

Wiele kobiet po 50-tych urodzinach zaczyna wpadać w strach, że zaczynają się starzeć, że wszystko co piękne kończy się. 

Kochane to nie jest prawda!!! 

W obecnych czasach życie zaczyna się po pięćdziesiątce. W tym okresie mamy już dość duże doświadczenie w życiu i nasze  ciało jest na tyle młode by żyć właśnie wtedy pełną parą.

Poniżej zebrałam kilka moich myśli, o czym przestałam się martwić po 50-tce.

1) Nie przywiązuje wagi do tego co inni myślą o mnie. Wiem, że żyjemy by być szczęśliwym, a nie po to by po pierwsze uszczęśliwiać innym. Często myślę o tym, że nie chcę być jedynie dobra dla wszystkich, ale chcę być po pierwsze szczęśliwa w moim prywatnym życiu. Każdy ma swoją definicję szczęścia i logiczne jest to, że nie wszystkim nasza definicja szczęścia odpowiada lub podoba się.

Nie potrzebuję krytyki innych by wiedzieć co jest dobre czy złe dla mnie - mam własne zdanie. Cenię sobie rady jedynie osób bliskich, które wiem, że mnie kochają i zależy im na moim szczęściu.

2) Żyję czynnie, więc robię też błędy. Chodzi jedynie o to by nie robić tych samych. Przepraszam za moje błędy innych i samą siebie.

Słowo "przepraszam" i "dziękuję" jest częste w moim słowniku, bo dobrze jest je czasami powiedzieć w odpowiednim czasie i sytuacji walcząc czasami ze swoim egoizmem. 

3) Jem po to by żyć a nie żyję po to by jeść. Jedzenie to z pewnością wielka przyjemność, ale jedzenie może być zdrowe i smaczne jednocześnie. Nie mam obsesji jedzenia i dojadania, ani też głodowania się. Zdaję sobie sprawę z tego, że przy czynnym życiu i poprawnym odżywianiu się nie mamy problemów z nadwagą i potrzeby na jakieś "wspaniałe" diety. Uważam, że diety różnego rodzaju na dłuższą metę nie sprawdzają się. Nasze ciało jest na tyle dobrze zorganizowane, że dostarczając mu wszystkich potrzebnych mu do życia i rozwoju składników samo kontroluje się  jak najlepiej stosownie do naszego wzrostu, szkieletu i wieku. 

4) Akceptuję moje ciało i mój wygląd dbając jednocześnie o zachowanie dobrej kondycji. Zdaję sobię sprawę z tego, że nie mogę wyglądać jak 20-latka, ale żyjąc czynnie i zdrowo mogę hamować proces starzenia się fizycznego i psychicznego. Dbając codziennie o moje zdrowie pomagam w tym by proces starzenia się przechodził w sposób wolniejszy i naturalny. Zgadzam się z procesem starzenia. Zdaję sobie sprawę z tego, że obecnie starzenie to wielki  przywilej. Każdy etap naszego życia jest ważny, piękny i inny.  Każdy wiek przynosi nam coś innego, coś nowego i na tym polega piękno naszego życia. Kocham siebie, akceptuję siebie jako jednostkę. Kocham i akceptuję moje ciało takie jakie jest wiedząc o tym, że proces starzenia jest czymś naturalnym. Wiem, że jeśli czuję się szczęśliwa to dodatkowa zmarszczka na twarzy oznacza dla mnie jedynie większe doświadczenie i to nie jest tragedia.

5)  Nareszcie nie martwię się, że zajdę w ciąże... 

Kochane menopauza ma też te dobre strony!!! Aktywność seksualna spełnia bardzo ważną rolę w naszym życiu. Zdaję sobie sprawę z tego, że zdrowe  życie seksualne zaspokaja moje potrzeby i jest połączone ze szczerą komunikacją w tej dziedzinie z moim partnerem. Mamy odwagę i chcemy mówić z partnerem o wszystkim i wszystko co dwie strony akceptują jest dozwolone, oczywiście jeśli istnieje udany związek z naszym partnerem.   

6) Mam swoje zdanie i wypowiadam je, kiedy potrzeba. Nie boję się wypowiadać mojego zdania na różne tematy posiadając jednocześnie argumenty potwierdzające moją opinie. Jednocześnie w dyskusji szanuje różne opinie na dany temat i potrafię na ten temat na spokojnie dyskutować. Szanuje to, że nie wszyscy mają takie same jak ja zdanie na dany temat i mimo tego możemy wspólnie spędzać czas i nawet rozmawiać na ten temat.  

7) Znajduję czas dla siebie kiedy tego potrzebuję i w sposób jaki chce. Każdy ma do tego prawo. Jeśli chcemy się wyciszyć, odpocząć czy mile spędzić czas mamy prawo wybrać sposób w jaki to zrobimy. Nie zgadzamy się  by ktoś inny narzucał nam robienie tego w sposób jemu dogodny. Każdy z nas ma prawo mieć inne potrzeby i jeśli to nie robi szkody innym mamy prawo je zaspokajać. Przykładowo jedna osoba kocha spacery po górach inna uwielbia spacery nad morzem. Jeśli kochamy jogę a w tym czasie mąż chce pojeździć na rowerze (którego my nie lubimy) można to uzgodnić. Jeśli lubimy odpoczywać leżąc z maseczką w wannie to wcale nie znaczy, że wszystkim to się podoba. To są nasze prywatne chwile, które inni członkowie rodziny powinni szanować, oczywiście kiedy wybieramy odpowiedni czas na ich zaspokojenie.

8) Znam swoją wartość, swoje możliwości i zdaję sobie sprawę z tego, że nie jestem perfekcyjna. Po pierwsze nie chcę być perfekcyjna, to wcale nie jest mi w życiu potrzebne. Segreguję moje obowiązki by wykonać te najważniejsze i nie spędzam mojego życia tylko na spełnianiu moich obowiązki. Tak jak każdy człowiek mam czas na obowiązki , ale jednocześnie na przyjemności, śmiech, zabawę i kontakt z moimi bliskimi rodziną czy znajomymi.

9) Zdaję sobie sprawę z tego, że moje starania wychowania wartościowego, dobrego człowieka ( córki) dały plony i w chwili gdy moje dziecko założyło rodzinę i ma własne dzieci moje stosunki z jej rodziną układają się na innej zasadzie. To ich życie, ich decyzje , ja stoję na boku, ale jestem obecna. Cieszę się ich radościami, pomagam kiedy chcą i trzeba. Staram się być dobrą matką, babcią choć robię to  głównie na odległość bo córka mieszka w Anglii.  W dalszym ciągu pracuję nad relacją z córką z równymi prawami. Tutaj musi istnieć równowaga pomiędzy potrzebami dwóch stron i możliwością współżycia w nowej sytuacji.  Każdy spełnia swoją rolę i w miarę możliwości pomaga drugiej stronie. Rozumię, że dobrze wychowując córkę przygotowałam ją do życia i teraz cieszę się kiedy widzę, że samodzielnie, najczęściej bez mojej potrzeby, daje sobie radę w swoim życiu.

10) Nauczyłam się nie martwić na zapas. Nie medytuję co by było gdyby było. Nie wymyślam różnych sytuacji by się dodatkowo martwić! Z doświadczenia wiem, że dodatkowe martwienie się wcale mi nie pomogło w życiu. Grunt to myśleć pozytywnie, bo to dodaje nam siły do działania i rozwiązywania naszych problemów.


Ciekawa jestem czy Wy mieliście podobne myśli przekraczając pięćdziesiąt lat swojego życia. Jeśli macie inne, o których warto tutaj wspomnieć prosze piszcie do mnie o tym.

A może jesteście młodsze i już doszłyście do wielu z powyższych wniosków. Jeśli tak to gratuluję!!!

 

 




2 komentarze:

  1. Tak ,miałam bardzo podobne spostrzeżenia i wyciągnęłam podobne wnioski🥰

    OdpowiedzUsuń