Translate

PRZEMYŚLENIA PRZY KAWIE

Picie kawy w Grecji ma swoje szczególne znaczenie. 
To nie jest ta szybka kawusia, często pita wręcz na stojąco, jaką piją Włosi (też południowcy).



To nie tylko sam fakt delektowania się smakiem ulubionej przez nas kawy, rozkosz w wąchaniu jej cudownego zapachu, ale to również przynajmniej w moim przypadku okazja do przemyśleń. 

Dla większości Greków picie kawy to okazja do spotkania ze znajomymi i okazja do wymiany poglądów, wiadomości z ostatniego dnia czy po prostu do plotkowania w wszystkim i o wszystkich.

W przypadku jednak gdy tą kawę pijemy sami jest to świetna okazja do przemyśleń o tym co było, jest i będzie w naszym życiu. 




Wielokrotnie pijąc kawę z moją córą w czasie jej wakacji na Korfu czy w czasie moich kilku w ciągu roku pobytów u niej w Anglii zdaje sobie sprawę z tego, że wiele obrazków z mojego życia powtarza się i często łączy się z piciem kawy. 




Jest jednak jedna zasadnicza różnica, widzę je z innej strony i w innej roli. 

Pamiętam jak moja ukochana mama mówiła mi, że chciałaby bym miała ten sam psychiczny kontakt z moją córką taki jaki my we dwie miałyśmy. 

Jej życzenie się spełniło i często myślę o tym patrząc się na moją córkę, która siedzi obok i razem popijając kawę rozmawiamy.  





To co było wczoraj, to co jest dzisiaj i to co będzie to cykl życia, który się powtarza.

Pamiętam kawusie z mamą w czasie  jej corocznych  kilkumiesięcznych pobytów  na Korfu. Często chodziłyśmy z moją mała jeszcze córa na spacer i na kawę na Kanoni by oglądać lądujące na lotnisku samoloty i podziwiać cudowny widok na Mysią wyspę i kościół Vlacherna. 





Tak często odbywało się wtedy spotkanie trzech generacji. Cudowne niezapomniane chwile ...





Kiedy w takich momentach widziałam w oczach mojej mamy świecące się w oczach łzy  szczęścia nie mogłam wtedy tak dokładnie docenić tych momentów mojego życia. 

To przyszło z czasem kiedy ja osobiście znalazłam się w miejscu mojej mamy i pije kawusię z moją córką i dwoma wnukami. 

Kolejne spotkanie trzech generacji. Tym razem ja jestem w innej roli.

Często rozmawiając z córka cieszy mnie fakt, że i ona bardzo ciepło wspomina  te nasze wspólne spacery z moją mama, jej BABUBUNIĄ, jak zawsze ją nazywała. Mimo tego, że ją  widziała tylko do 12 roku jej życia te wspomnienia są bardzo ciepło zarysowane w jej sercu.
 I to wydaje mi się ma wielkie znaczenie i stanowi ogromne bogactwo w naszym życiu. 

Odwiedziny mojej mamy na Korfu na kilka letnich miesięcy  były  nieodłączną częścią mojego życia. 
Ona świetnie się czuła na Korfu i czynnie brała udział w naszym rodzinnym życiu. 

W trakcie mojej codziennej bieganiny i licznych obowiązków zawodowych czy rodzinnych zawsze znajdowała dyskretnie sposób by mi pomóc jednocześnie starając się nie zakłócać relacji życia rodzinnego. I tak w chwilach gdy chcieliśmy z mężem być  sami zawsze znajdowała sposób by "zniknąć", zaszyć się w lekturze  czy pójść na spacer. 

To samo dzieje się obecnie ze mną gdy jestem u córki w Anglii.
Łapię się na tym, że podobnie ja sama  staram się postępować  uczestnicząc w życiu jej rodziny. Cieszy mnie też niezmiernie to, że mam bardzo dobre stosunki z jej mężem i jego liczną rodziną. 

Sytuacje się powtarzają, ale ja jestem w innej roli. Teraz wielokrotnie o wiele lepiej rozumiem postępowanie mojej mamy, jej myśli w tym okresie, jej uczucia.

To jest cudowne prawo życia, reguła mijającego czasu i szczęście dla wszystkich z nas, którzy mogą to przeżyć. 

Bo nie wszyscy mają to szczęście by to przeżyć i cieszyć się wszystkimi okresami życia. Ja to doceniam i dziękuję Bogu za to, że daje mi okazję się tym cieszyć. 

Bawiąc się teraz z moim starszym wnukiem cieszę się bardzo tymi chwilami i mam nadzieje, że i on będzie je mile wspominał w biegiem lat. Oczywiście obecnie technologia nam w tym bardzo pomaga i możemy nawet na odległość widzieć się , rozmawiać, pić razem kawę , czy nawet bawić się z wnukami na odległość. 

Jednak najcenniejsze są chwile kiedy możemy być razem psychicznie i fizycznie. W dzisiejszym świecie i sposobie życia takich okazji nie mamy zbyt dużo. 

I nie mówię tutaj tylko o sytuacjach gdy dzieci wyjeżdżają daleko i zakładają rodzinę w innym mieście czy kraju. 

Podobne sytuacje mają miejsce gdy dzieci mieszkają nawet w tym samym mieście czy nawet domu. 

Z pewnością starsi czytelnicy mojego blogu potwierdzacie to, bo sami znajdujecie się często w takich sytuacjach. 

Ja wracam do mojej kawusi .



Popijam następny jej łyk i ... życie tak toczy się dalej. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz