Kolędy są śpiewane tutaj trzy razy . Pierwszy raz w przeddzień świąt Bożego Narodzenia, drugi raz w przeddzień Nowego Roku i trzeci raz 6 stycznia .
Z biegiem lat jednak ten zwyczaj jest kontynuowany w inny sposób .
Są też duże różnice w tym jak to wyglądało i wygląda w stolicy, jedynym mieście na Korfu czy na wsiach korfiańskich.
Postaram się to Wam opisać jak to wyglądało dawniej i co się dzisiaj zmieniło.
Moja druga teściowa była mieszkanką wsi korfiańskiej przez całe jej życie, czyli 97 lat.
To oczywiście sprawiało , że dla mnie jej opowiadania o życiu na wyspie z różnych okresów czasu były kopalnią wiedzy którą , między innymi , tutaj na blogu staram się Wam przekazać.
Bardzo często siedziałyśmy na wsi na werandzie i po zadaniu przeze mnie jakiegoś pytania ona zaczynała opowiadać , nie przerywając opowiadania przez długi czas.
Dla niej to była wielka przyjemność przekazania komuś tego co przeżyła , dla mnie to była wielka szkoła życia i źródło do wielu przemyśleń.
Opowiadania na temat świąt i panujących na wsi na Korfu zwyczajów były fascynujące i pełne informacji o całej rodzinie nawet z wieloma szczegółami, których nawet mój mąż z okresu dzieciństwa nie pamięta.
Ja miałam szczęście być milczącą słuchaczką jej opowiadań....
Wsie korfiańskie przed rozwojem turystyki w latach 60-tych były pełne życia. Każda z wiosek liczyła sobie ponad 200-300 mieszkańców, miała wiele dużych rodzin z wieloma małymi dziećmi. Najczęściej były to rodziny ubogie , dzieciaki latały po dworze na bosaka i w połatanych ubraniach - nikt się więc nie wyróżniał!
W tym okresie święta były okazją do zakupu nowych ubrań, czy do zjedzenia zabitej na tą okazję owieczki. Bo mięso gościło na stołach na wsiach najczęściej tylko w święta Bożego Narodzenia i świętach Wielkanocnych . Ludzie żyli ubogo , ale szczęśliwie i bardzo często znajdowali okazję do spotkań i wspólnego śpiewu.
I tak kolędy śpiewane w okresie świąt były do tego świetną okazją!!
Na wsiach kolędy śpiewane były przez dzieci i przez dorosłych , ale w różnych godzinach i różnych miejscach.
Dzieciaki najczęściej śpiewały kolędy we wczesno popołudniowych godzinach przed wyznaczonymi przez rodziców domami . Najczęściej były to domy rodziny, znajomych , księdza wioski, sołtysa i tych mieszkańców wioski , którzy z pewnością otwierali drzwi domów by posłucha tych kolęd.
Po kolędzie dzieci otrzymywały suszone figi, orzechy, czy migdały.
W wielu domach przygotowywano w tym celu tradycyjne korfiańskie loukoumades, smażone przez gospodynię domu nie tylko dla śpiewających kolędy, ale i dla domowników.
Na ich temat macie osobny artykuł na moim blogu.
To co pozostawało po takim dniu, nawet zimne loukoumades były jedzone na śniadanie czy kolację w połączeniu z jakimś ciepłym napojem dzikiej herbaty czy innym.
Pieniędzy wtedy za dużo nie było i tak tylko w nielicznych bardziej bogatych domach dzieciaki dostawały jakieś drobne.
W większości przypadków po prostu zajadały się ciastkami , czy wypełniały kieszenie ubrań różnymi smakołykami.
W tym okresie dorośli śpiewali kolędy na wsiach w godzinach wieczornych od 21.00 do późnej nocy. Najczęściej gromadziła się grupa śpiewających wieśniaków , którzy chodzili po poszczególnych uliczkach wioski by śpiewać kolędy pod oknami znajomych i tych u których byli serdecznie witani i często zapraszani do środka na poczęstunek czy lampkę domowego wina.
Tutaj nie mówiło się o podarunkach , ani pieniądzach. To było po prostu spotkanie ludzi by pośpiewać i mile spędzić czas. W niektórych , nielicznych , wioskach byli też regionalni muzycy mający skrzypce , czy jakąś gitarę. Oni też uczestniczyli w kolędach.
W takich przypadkach najczęściej w ostatnim domu w którym pod oknami śpiewano kolędy rozpoczynała się zabawa i tańce nawet do rana. Oczywiście trasa takiej śpiewającej grupy była z góry określona i wszyscy wiedzieli gdzie i w którym domu śpiewy się zakończą i rozpocznie się zabawa.
To był jeden ze sposobów spędzenia bardzo mile czasu w dużej gromadzie znajomych i rodziny.
Nie było wtedy telewizji, radia, nawet wcześniej elektryczności , ale ludzie fajnie , wspólnie świetnie się bawili.
Obecnie kolędy na wsiach wyglądają inaczej.
Dzisiaj śpiewają je tylko dzieci i to małe gromadki dzieci , bo wsie opustoszały. Mają o wiele mniej mieszkańców i najczęściej są to ludzie starsi. Rodziny z małymi dziećmi mieszkają w stolicy by być bliżej szkół i miejsc pracy.
Te nieliczne dzieciaki na wsi śpiewają nadal kolędy.
Często nawet rodzice dziadków mieszkających na wsiach przyjeżdżają z wnukami by zaśpiewały dziadkom kolędy .
To też jest bardzo miły zwyczaj, bo w Grecji nie zapomina się o ludziach starszych.
Obecnie i na wsiach dzieciaki ubierają się w czerwone czapki Św. Mikołaja . Trzymają dodatkowo w rękach trójkąty metalowe na których wybijają rytm śpiewanej kolędy .
W niektórych domach na wsiach do dnia dzisiejszego częstuje się dzieciaki LOUKOUMADES .
Ja wprowadziłam u nas w domu inny zwyczaj .
Nasz dom ma polski akcent i zawsze w te dni mam cały koszyk pieczonych przeze mnie polskich słonych paluszków , którymi częstuję dzieci.
Przyznam , że od lat o tym wiedzą i na paluszki przychodzi do mnie do domu wiele gromadek dzieciaków.
Wszyscy zajadają się paluszkami i nawet biorą kilka na drogę !!!
To jest bardzo fajny zwyczaj , który co roku kontynuuję .
Obserwuję jednak , że z roku na rok na wsi jest coraz mniej dzieci śpiewających kolędy. Nawet te które mieszkają na wsi wolą posiedzieć w tych godzinach przed telewizorem czy z internetem niż biegać po domach i śpiewać kolędy.
Świat się zmienia....
Jak dawniej ten zwyczaj wyglądał w stolicy Korfu ?
Dawniej w stolicy Korfu kolędy najczęściej były śpiewane przez dzieci z pobliskich miastu wiosek w godzinach porannych. A to dlatego , że nie mając komunikacji te dzieciaki dochodziły do miasta na piechotę. Były to grupy młodych ludzi , którzy dobrze się znali, Często chodzili do tej samej szkoły czy byli członkami orkiestr dętych istniejących od dawna na Korfu.
Dzieciaki ze stolicy najczęściej nie brały udziału w tym zwyczaju zajęte różnymi innymi zajęciami pozaszkolnymi.
Najczęściej te gromadki dzieci przechodziły od sklepu do sklepu , śpiewały kolędy i otrzymywały w zamian za to od właścicieli sklepów pieniądze i często dodatkowo jakieś słodkości. Ci , którzy mieli jakieś instrumenty muzyczne grali dodatkowo na nich by efekt był lepszy i by otrzymać więcej pieniędzy.
Stolica wyspy zawsze wcześniej naśladowała zwyczaje europejskie. W stolicy mieszkało też więcej ludzi zamożnych i tak chodzenie i śpiewanie kolęd było też połączone z myślą o otrzymaniu jakiegoś lepszego poczęstunku czy pieniędzy.
W stolicy panowała nawet na ulicach świąteczna atmosfera . Główne drogi miasta były w jakiś sposób ozdobione i tak to też przyciągało gromadki dzieci z okolic by to zobaczyć i dodatkowo pośpiewać kolędy.
Oczywiście nie było wtedy ani ubrań Świętego Mikołaja , ani czerwonych czapek dla śpiewających. Dzieciaki ubrane były w swoje codzienne ubrania, często bardzo ubogie choć starannie uprane i wyprasowane żelazkami z węglem!
Obecnie wygląda to zupełnie inaczej. Jest to bardziej masowy zwyczaj. Uczestniczy w nim bardzo dużo dzieci ze stolicy , z okolicznych czy nawet odległych wiosek , wiele grup muzycznych, czy chórów z ludźmi w bardzo różnym wieku od maluchów do emerytów.
Kolędy śpiewane są w sklepach, urzędach, na ulicach.
Dzieciaki najczęściej ubrane są w czerwone czapki Św. Mikołaja , czy nawet całe jego stroje i na każdej ulicy od rana do wieczora słychać melodie kolęd grane na różnorodnych instrumentach.
Dodatkowo w kościołach też odbywają się koncerty z kolędami z różnych części świata i Grecji. Uczestniczy w nim bardzo dużo mieszkańców wyspy.
To oczywiście nadaje tym dniom bardzo szczególny charakter .
W tym okresie święta były okazją do zakupu nowych ubrań, czy do zjedzenia zabitej na tą okazję owieczki. Bo mięso gościło na stołach na wsiach najczęściej tylko w święta Bożego Narodzenia i świętach Wielkanocnych . Ludzie żyli ubogo , ale szczęśliwie i bardzo często znajdowali okazję do spotkań i wspólnego śpiewu.
I tak kolędy śpiewane w okresie świąt były do tego świetną okazją!!
Na wsiach kolędy śpiewane były przez dzieci i przez dorosłych , ale w różnych godzinach i różnych miejscach.
Dzieciaki najczęściej śpiewały kolędy we wczesno popołudniowych godzinach przed wyznaczonymi przez rodziców domami . Najczęściej były to domy rodziny, znajomych , księdza wioski, sołtysa i tych mieszkańców wioski , którzy z pewnością otwierali drzwi domów by posłucha tych kolęd.
Po kolędzie dzieci otrzymywały suszone figi, orzechy, czy migdały.
W wielu domach przygotowywano w tym celu tradycyjne korfiańskie loukoumades, smażone przez gospodynię domu nie tylko dla śpiewających kolędy, ale i dla domowników.
Na ich temat macie osobny artykuł na moim blogu.
To co pozostawało po takim dniu, nawet zimne loukoumades były jedzone na śniadanie czy kolację w połączeniu z jakimś ciepłym napojem dzikiej herbaty czy innym.
Pieniędzy wtedy za dużo nie było i tak tylko w nielicznych bardziej bogatych domach dzieciaki dostawały jakieś drobne.
W większości przypadków po prostu zajadały się ciastkami , czy wypełniały kieszenie ubrań różnymi smakołykami.
W tym okresie dorośli śpiewali kolędy na wsiach w godzinach wieczornych od 21.00 do późnej nocy. Najczęściej gromadziła się grupa śpiewających wieśniaków , którzy chodzili po poszczególnych uliczkach wioski by śpiewać kolędy pod oknami znajomych i tych u których byli serdecznie witani i często zapraszani do środka na poczęstunek czy lampkę domowego wina.
Tutaj nie mówiło się o podarunkach , ani pieniądzach. To było po prostu spotkanie ludzi by pośpiewać i mile spędzić czas. W niektórych , nielicznych , wioskach byli też regionalni muzycy mający skrzypce , czy jakąś gitarę. Oni też uczestniczyli w kolędach.
W takich przypadkach najczęściej w ostatnim domu w którym pod oknami śpiewano kolędy rozpoczynała się zabawa i tańce nawet do rana. Oczywiście trasa takiej śpiewającej grupy była z góry określona i wszyscy wiedzieli gdzie i w którym domu śpiewy się zakończą i rozpocznie się zabawa.
To był jeden ze sposobów spędzenia bardzo mile czasu w dużej gromadzie znajomych i rodziny.
Nie było wtedy telewizji, radia, nawet wcześniej elektryczności , ale ludzie fajnie , wspólnie świetnie się bawili.
Obecnie kolędy na wsiach wyglądają inaczej.
Dzisiaj śpiewają je tylko dzieci i to małe gromadki dzieci , bo wsie opustoszały. Mają o wiele mniej mieszkańców i najczęściej są to ludzie starsi. Rodziny z małymi dziećmi mieszkają w stolicy by być bliżej szkół i miejsc pracy.
Te nieliczne dzieciaki na wsi śpiewają nadal kolędy.
Często nawet rodzice dziadków mieszkających na wsiach przyjeżdżają z wnukami by zaśpiewały dziadkom kolędy .
To też jest bardzo miły zwyczaj, bo w Grecji nie zapomina się o ludziach starszych.
Obecnie i na wsiach dzieciaki ubierają się w czerwone czapki Św. Mikołaja . Trzymają dodatkowo w rękach trójkąty metalowe na których wybijają rytm śpiewanej kolędy .
W niektórych domach na wsiach do dnia dzisiejszego częstuje się dzieciaki LOUKOUMADES .
Ja wprowadziłam u nas w domu inny zwyczaj .
Nasz dom ma polski akcent i zawsze w te dni mam cały koszyk pieczonych przeze mnie polskich słonych paluszków , którymi częstuję dzieci.
Przyznam , że od lat o tym wiedzą i na paluszki przychodzi do mnie do domu wiele gromadek dzieciaków.
Wszyscy zajadają się paluszkami i nawet biorą kilka na drogę !!!
To jest bardzo fajny zwyczaj , który co roku kontynuuję .
Obserwuję jednak , że z roku na rok na wsi jest coraz mniej dzieci śpiewających kolędy. Nawet te które mieszkają na wsi wolą posiedzieć w tych godzinach przed telewizorem czy z internetem niż biegać po domach i śpiewać kolędy.
Świat się zmienia....
Jak dawniej ten zwyczaj wyglądał w stolicy Korfu ?
Dawniej w stolicy Korfu kolędy najczęściej były śpiewane przez dzieci z pobliskich miastu wiosek w godzinach porannych. A to dlatego , że nie mając komunikacji te dzieciaki dochodziły do miasta na piechotę. Były to grupy młodych ludzi , którzy dobrze się znali, Często chodzili do tej samej szkoły czy byli członkami orkiestr dętych istniejących od dawna na Korfu.
Dzieciaki ze stolicy najczęściej nie brały udziału w tym zwyczaju zajęte różnymi innymi zajęciami pozaszkolnymi.
Najczęściej te gromadki dzieci przechodziły od sklepu do sklepu , śpiewały kolędy i otrzymywały w zamian za to od właścicieli sklepów pieniądze i często dodatkowo jakieś słodkości. Ci , którzy mieli jakieś instrumenty muzyczne grali dodatkowo na nich by efekt był lepszy i by otrzymać więcej pieniędzy.
Stolica wyspy zawsze wcześniej naśladowała zwyczaje europejskie. W stolicy mieszkało też więcej ludzi zamożnych i tak chodzenie i śpiewanie kolęd było też połączone z myślą o otrzymaniu jakiegoś lepszego poczęstunku czy pieniędzy.
W stolicy panowała nawet na ulicach świąteczna atmosfera . Główne drogi miasta były w jakiś sposób ozdobione i tak to też przyciągało gromadki dzieci z okolic by to zobaczyć i dodatkowo pośpiewać kolędy.
Oczywiście nie było wtedy ani ubrań Świętego Mikołaja , ani czerwonych czapek dla śpiewających. Dzieciaki ubrane były w swoje codzienne ubrania, często bardzo ubogie choć starannie uprane i wyprasowane żelazkami z węglem!
Obecnie wygląda to zupełnie inaczej. Jest to bardziej masowy zwyczaj. Uczestniczy w nim bardzo dużo dzieci ze stolicy , z okolicznych czy nawet odległych wiosek , wiele grup muzycznych, czy chórów z ludźmi w bardzo różnym wieku od maluchów do emerytów.
Kolędy śpiewane są w sklepach, urzędach, na ulicach.
Dzieciaki najczęściej ubrane są w czerwone czapki Św. Mikołaja , czy nawet całe jego stroje i na każdej ulicy od rana do wieczora słychać melodie kolęd grane na różnorodnych instrumentach.
Dodatkowo w kościołach też odbywają się koncerty z kolędami z różnych części świata i Grecji. Uczestniczy w nim bardzo dużo mieszkańców wyspy.
To oczywiście nadaje tym dniom bardzo szczególny charakter .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz