Translate

JESIENNE PRACE W DOMACH NA KORFU


Cudowne lato na Korfu dobiega powoli do końca.
Pod koniec września i w październiku powoli kończy się sezon turystyczny i życie na Korfu przechodzi w zwolniony, zimowy rytm.

Dni zaczynają być krótsze i ranki i wieczory zimniejsze i wilgotne.

To są ostatnie dni w których możemy zjeść śniadanko na werandzie bo czuje się już wszedzie tą wilgoć i bez czegoś ciepłego na plecach nie można siedzieć na zewnątrz.

Za kilka dni na werandzie bedziemy pić tylko tą drugą kawusię i to  tylko w słoneczne dni w południe kiedy temperatura nadal na to pozwali.



Jeśli w październiku mamy jeszcze dobrą, pełną słońca pogodę plaże nadal się wypełniają, ale głównie w południe by nacieszyć się słońcem i jeszcze ciepłym w tym okresie morzem.



W tym czasie zaczynamy z sentymentem wspominać letnie dni na wyspie, wieczorne spotkania w tawernach koło plaży, poranne kąpiele w morzu przy pustych jeszcze od turystów plażach, szum cykadów towarzyszący naszym posiłkom na naszej werandzie....

Przed nami krótka jesień i szybkie przejście do zimy na Korfu, do naszej zimy, kiedy na wyspie jest często słonecznie ale i przede wszystkim porankami wilgotno.

 A jak zacznie tutaj lać deszcz to leje przez wiele dni i opłukuje wyspę z letniego kurzu podlewając spragnioną wody tutejszą, tak bujną zieleń.

Jak zawsze w domach w tym okresie jest wiele do zrobienia.

Zbierane z ogrodów warzywa trzeba zabezpieczyć w zamrażalniku. Wielka ilość pomidorów przetwarza się w gotowy, puszny sos pomidorowy do makaranu. Zawekowany w sloikach czeka na zimę, kiedy przygotowujemy w pewne dni szybki obiad. 




Dodatkowo dużą ilość fig nie idzie na marne. Część z nich jemy na deser, ale ile można zjeść? 
Koszyki fig przetwarzamy w marmalade I wekujemy ją by mieć dodatek do chleba w zimowe poranki. 

W domach jest też dużo pracy.
Po pierwsze dbamy o to by w wilgotne dni wilgoć nie dostała się do wnętrza domów. Po południu zamykamy szczelnie domy, a w południe gdy mamy słoneczko dokłanie wietrzymy wnętrza domów bo często temperatury na zewnątrz są wyższe od tych, które mamy w naszych pomieszczeniach.
Okres jesieni i zimy na wyspie to dla każdej gospodyni po pierwsze walka z wilgocią w domu.

 Zabezpiecza się też środki do ogrzewania domu - to jest najważniejsze!
Przy wielu domach gromadzi się drzewo do różnego rodzaju kominków, zakupuje się ropę do ogrzewania centralnego, o ile takie jest w domu.
Na temat tego jak zimą ogrzewamy domy na Korfu macie osobny artykuł na moim blogu.

Na wsiach , tak jak w przypadku naszego domu, mamy ogrzewanie centralne oparte o ropę lub drzewo do wyboru.
 Tradycyjny kominek w salonie jest bardziej używany do towarzystwa i romantycznej atmosfery w zimowe dni niż do ogrzewania.
W domach na Korfu  potrzebne jest centralne ogrzewanie by wszystkie pomieszczenia domu miały tą samą temperaturę.

Kiedy to jest zabezpieczone gospodynie w domach mogą przystąpić do innych prac.

Po pierwsze wyklada się pomieszczenia domowe dywanami upranymi w czasie upalnego lata. Często dekoracja salonów mazmieniana jest  też na inne, jesienne kolory.
Na łóżkach poza cieplejszą pościelą wyklada sie pod prześcieradłem elektryczne podkłady wysuszające przynajmniej na godzinę przed snem łóżka i pościel. Bez tego wieczorem wchodzi się do łóżka gdzie pościel jest zimna i często wilgotna.
W wielu domach na wyspie w zimie używa sie dodatkowo urządzenia odwilżające pomieszczenia , bo to pomaga skuteczniej ogrzać dom.


Jesienią zawsze zbieramy z naszego ogrodu wiele dyń, które dodaje do dekoracji w kuchni by później, stopniowo pokroić je i przygotować do pieczenia zimą placków z dyni na które macie też przepis na moim blogu.



Właśnie mężuś przyniósł mi kolejny koszyk z warzywami !!! Jest wiele bakłażanów, więc jutro na obiad zrobię kolejne moussaka, które tak lubimy.

Zaczynają się też prace w szafach.
Po pierwsze do wszystkich szaf wkładam specjalne worki na wilgoć z szafy. To jest niezbędne, bo mimo centralnego ogrzewania przez 24 godziny na dobę one zbierają w szafie dużo wody!!!

Szkoda , że tego nie wiedziałam przyjeżdżając na Korfu, bo w okresie pierwszej zimy zniszczyło się wilgocią wiele z moich ubrań i szczególnie obrusy , które przywiozłam z Polski.

Druga sprawa to walka z molami. Do wszystkich szaf wkładam woreczki z uciętą z mojego ogródka lawendą. Poza lawendą do wielu szuflad wkładam pachnące mydełka by pościel i bielizna ciągle ładnie pachniała. Na na ten temat macie też osobny artykuł na moim blogu.

Obecnie następuje zmiana sezonu letniego na zimowy w naszych szafach.  Trzeba się przygotować na wszystko. W najbliższe dni w południe możemy jeszcze nosić letnie sukienki, ale bardzo możliwa jest raptowna zmiana pogody i cieplejsze ubranie też będzie potrzebne.

Z sentymentem zbieram letnie kreacje, liczne ( jak to u mnie) różnorodne, różnokolorowe sandały  i torebki.
Ich miejsce zajmują cieplejsze ubrania i zamknięte buty.
Do tego wszystkiego dochodzą różnorodne szale , saliki i apaszki, które uwielbiam i przyznam mam w dużej ilości we wszystkich możliwych kolorach. To niezbędne elementy ubrania, które dodają mu urok i pozwalają łatwo zmienić cały obraz całości ubioru.

W tych dniach kończy się też proces robienia naszego wina i z zadowoleniem oglądamy efekt naszej całorocznej pracy.

Jest też wiele prac na werandzie  czy na balkonie.
Trzeba zabezpieczyć letnie meble przed deszczem, pozbierać lub schronić w słonecznym miejscu pod schodami niektóre doniczki z kwiatkami tak by nie zmarzły zimą, kiedy wieje silny i zimny wiatr.



 Część mebli i doniczek są nawet usuwane z werandy. Niektóre kwiaty są umieszczane w domu na oświetlonych słońcem oknach tak by w ten sposób przetrwały do następnego lata.
Zbieramy też nasiona z uschniętej już bazylii by zasiać je w doniczkach na werandzie w następnym roku.

Osobiście po codziennych kąpielach przez ponad trzy letnie miesiące obecnie do kąpieli w morzu już mnie nie ciagnie. Wiele osób w południe kąpie się jeszcze w morzu i bardzo to sobie chwali. Ja do nich nie należę.

Teraz zmieniamy program naszego życia.

Poza codziennymi pracami domowymi życie wypełniamy naszymi licznymi zainteresowaniami. W przypadku mojego męża to 3 razy w tygodniu próby chórów w których śpiewa i kolejne prace w winnicy. W moim przypadku to długie spacery po stolicy, robienie zdjęć i filmików o Korfu, pisanie bloga,  spotkania z koleżankami. Do tego dochodzą wspólne spacery po plaży zakończone kawusią gdzieś przy morzu i liczne spotkania towarzyskie z rodziną czy z naszymi licznymi znajomymi.

I tak życie toczy się do przodu.....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz