Kiedy przed ponad 40 laty przyjechałam na Korfu by wraz z moim mężem Grekiem z Korfu założyć tutaj rodzinę wielokrotnie spotykałam się z dziwnym dla mnie tutejszymi zwyczajami i mentalnością tutejszej ludności. To oczywiście wiązało się z różnicą kultur polskiej i greckiej i z tego gdzie i jak ja byłam wychowana i gdzie i jak planowałam żyć.
W serii artykułów DZISIEJSZA GRECJA opisuję Wam wiele tematów dotyczących sytuacji i zjawisk z którymi spotykam się w dniu dzisiejszym.
Grecy to w większości naród pogodny, uśmiechnięty, cieszącym się życiem na co dzień mimo wielu napotykanych problemów. Dla Greka ważne jest to co jest dzisiaj, teraz. Czasami z sentymentem wraca do przeszłości, ale nie ma dużo wspólnego z planowaniem na przyszłość czy układaniem strategii działania na najbliższe lata.
W czasie pierwszych lat mieszkania na Korfu spotkałam się z wieloma różnicami w sposobie patrzenia na świat, na życie czy na stosunki międzyludzkie. Na temat zabobonów z którymi się tutaj spotkałam macie dwa artykuły na moim blogu (czytaj "zabobony").
W tym artykule chcę poruszyć temat, który najczęściej w rodzinach greckich jest unikany lub dyskutowany w tajemnicy w małym gronie.
Chodzi mi o dyskusję na temat śmierci, poglądów na ten temat i przygotowania się rodziny do zaistnienia takiej sytuacji w rodzinie. Sama straciłam ojca mając 18 lat i wiem jak te sytuacje wyglądają z mojego doświadczenia.
Mam też w tym zakresie dość duże osobiste doświadczenie na Korfu i dodatkowo obserwuję jak do tego tematu odnoszą się osoby z greckiej rodziny lub moi liczni znajomi.
Po pierwsze kiedy ktoś, gdzieś porusza temat śmierci od razu kilka osób podnosi głowę do góry i żegna się. Inni "plują" mówiąc tfu tfu by ich nie zauroczyć i by ich coś takiego nie spotkało.
Takie podejście do tego tematu zawsze mnie dziwiło. Wychowałam się w Polsce w rodzinie inteligenckiej gdzie od dzieciństwa rodzice wpajali we mnie poczucie bezpieczeństwa bez względu na jakiekolwiek okoliczności, nawet na ich śmierć. Mój ukochany Tato zawsze przykładał dużą wagę do ubezpieczenia naszego domu i do ubezpieczenia na swoje życie tak by w przypadku jego nagłej śmierci nasza rodzina nie miała problemów ekonomicznych przynajmniej w kilku kolejnych latach. Od najmłodszych lat w domu rozmawialiśmy na temat śmierci wiedząc, że w pewnym momencie naszego życia spotkamy się z tym zjawiskiem i musimy być na to przygotowani.
Oboje moi rodzice pracowali zawodowo na dobrze opłacanych stanowiskach, ale mimo tego na ten temat mogliśmy porozmawiać by być przygotowanym na wszystko - co dobre czy złe.
W Grecji spotkałam się wielokrotnie z całkowicie innym podejściem do tego tematu. To jest zdecydowanie temat tabu w greckim społeczeństwie. Najczęściej takie podejście do śmierci można to spotkać na prowincji, na wsiach. Jednak nawet w wielu w rodzinach inteligencji z wyższym wykształceniem żyjących w miastach tego tematu raczej się nie porusza. W przypadku dużego majątku ten temat jest najczęściej poruszany przez doradców ekonomicznych rodziny, ale nie przez samych członków rodziny.
Jeśli na spotkaniu znajomych ktoś chce porozmawiać na temat zjawiska śmierci i tego co może być, jak jest, po śmierci większa część towarzystwa rezygnuje z dyskusji lub wręcz szybko zmienia temat. Nawet jeśli jakiś znajomy z którym utrzymywało się ścisły kontakt umiera to po jego pogrzebie i ewentualnej uroczystości poświęconej jego czci tego tematu w towarzystwie nie porusza się.
Czasami wspomina się tego człowieka, ale tylko z miłymi wspomnieniami i szybko zmienia się temat, bo to temat dla wszystkich nieprzyjemny i unika się go.
Ogólnie Grecy żyją tym co jest teraz i nie lubią poruszać tematu śmierci. Nie mają zwyczaju w ciągu całego roku chodzić na cmentarze by odwiedzić grób ukochanych. Często wręcz wogóle tam nie chodzą bo uważają, że jak ktoś ma czyste sumienie i z miłością, poprawnie odnosił się do osoby zmarłej w czasie jego życia to częste odwiedzanie cmentarza nie ma sensu. Grecy uważają, że najważniejsze są nasze stosunki międzyludzkie czy rodzinne w czasie gdy żyjemy kiedy trzeba pokazywać innym nasz szacunek, naszą miłość czy troskę o kogoś. Ma to swój sens. Nie ma tutaj tak powszechnie jak w Polsce święta zmarłych i na cmentarzach najczęściej spotykacie tylko osoby, których ukochani zmarli w ostatnim okresie.
Ciekawa jest sytuacja podejścia rodzin do śmierci jednego z rodziców. Ten temat najczęściej powraca tylko wtedy, kiedy rodzice są już bardzo starzy, chorzy i bliski śmierci. Tutaj najczęściej dyskusja dotyczy podziału majątku pomiędzy rodzeństwem. Niestety, to jest w Grecji najczęstszy powód do rodzinnych kłótni i według mnie wynika to z obawy do podjęcia poprawnych decyzji w odpowiednim czasie na spokojnie. Po prostu tutaj takie tematy są tabu i nie dyskutuje się o nich w rodzinie mimo tego, że rzeczą normalną jest to, że kiedyś ktoś umrze i sprawy majątkowe muszą być wyjaśnione i to najlepiej przed tym faktem.
Jeśli ktoś w rodzinie ten temat poruszy od razu pozostała część rodziny jest na niego oburzona, uważając, że chce wpędzić rodziców do grobu??!! Sama się z tym spotkałam kiedy w pewnym okresie życia moich pierwszych teściów ( mających 75 lat) zaproponowałam mężowi by poruszył temat ich nieuporządkowanego majątku by wszystko było jasne i załatwione zgodnie z prawem w odpowiednim czasie, tak by rodzina nie musiała później płacić większego podatku. Dla mnie to było normalne, logiczne, a mój mąż był na mnie za to oburzony, bo nie chciał nawet myśleć o tym, że kiedyś jego rodzice umrą. Dziwiło mnie też to, że sami teściowie nie myśleli o uporządkowaniu tych spraw.
Jak dziwicie się spacerując po centrum miast greckich, że jest tutaj tak dużo opuszczonych, pozostawionych na swój los dawniej pięknych domów to powyższa informacja Wam to wyjaśnia. Po prostu przed śmiercią właściciel tej nieruchomości nie napisał testamentu i nie wyjaśnił komu ten dom zapisuje. W jeszcze innym przypadku duży majątek nie jest podzielony pomiędzy wieloma spadkobiercami w sposób jasny i przez wiele lat kłócą się oni o swoją część majątku. Takie spory często toczą się latami i tylko adwokaci na tym zarabiają.
Kiedy mój drugi teść obchodząc swoje 70-te urodziny zdecydował się zebrać rodzinę i przedyskutować sprawę ich bardzo dużego majątku i ewentualnego jego podziału po jego śmierci wszyscy byli tym zaskoczeni i uważali to bardzo odważne postępowanie. Teściowi chodziło głównie o to by kochające się rodzeństwo pozostało bliskie sobie też po jego śmierci i w obecności swoich dzieci i żony chciał napisać testament wiedząc i widząc, że wszyscy się z tym zgadzają.
Niestety to są bardzo rzadkie przypadki, potwierdzające regułę pozostawiania wszystkiego do ostatniej chwili lub kiedy już jest za późno coś powiedzieć czy coś uzgodnić. Stąd w Grecji wiele rodzin jest w stanie wojny z powodu "niesprawiedliwego" podziału majątku.
Dochodzi tutaj też specyficzna mentalność dotycząca traktowania potomstwa, szczególnie na prowincji. W wielu rodzinach większa część majątku zapisywana jest chłopcom, bo oni noszą rodzinne nazwisko i tak majątek zostaje w rodzinie. Na Korfu, na Krecie, czy w innych częściach Grecji na wsiach spotkałam się z tym, że starsi mężczyźni nadal mówią, że mają np. dwoje dzieci i jedną córkę!! Bo córka to coś gorszego?! Zawsze mnie to szokowało i denerwowało bo osobiście zawsze chciałam mieć po pierwsze córkę!
Mimo tylu lat przeżytych w Grecji nadal obserwuje, że to ma miejsce. Cały świat się zmienia, a tutaj pewne tematy nadal pozostają takie jak były - tabu.
W czasie ostatnich dwóch lat, kiedy cały świat walczy z pandemią i kiedy wiele ludzi codziennie umiera nic właściwie się w tej kwestii nie zmieniło, a wydaje się, że powinno. Nadal wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i wielu Greków uważa, że będzie żyło wiecznie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz