Translate

JAK ŁOWIMY RYBY NA KORFU ?

Często pytacie się czy przylatując na wakacje na Korfu będziecie mogli tutaj łowić ryby i czy wogóle są ryby w morzu na około Korfu.




Postaram się opisać tą kwestię pod każdym kątem.

Po pierwsze mieszkańcy Korfu jako wyspiarze od wieków zajmowali się łowieniem ryb. Bardzo bogate dno morza na około wyspy powodowało duży rozwój ryb w tej okolicy. 

Wyspa Korfu od wieków znajdowała się na drodze wymiany towarowej  produktów z Azji z Europą . Mieszkająca tutaj ludność żyła przez wiele wieków z handlu , al i  ze sprzedaży złowionych ryb i  produkowanej tutaj  oliwy z oliwek.

Ryby były i są nadal jednym z podstawowych dań w jadłospisie Korfiata.

Pamiętam jak przyjechałam przed ponad 37 laty na tą wyspę bardzo podobał mi się niedzielny widok wielu łodzi mieszkańców stolicy wypływających na połów ryb w okolicach wyspy Vidos, czy w dali za zatoką Garitsa.

Mój teść też miał duża drewnianą łódz długości około 6 metrów , którą  zostawiał w konrafosie dzielącej starszą fortecę od placu Spianada.



W tym miejscu najstarsi mieszkańcy stolicy mieli i mają swoje miejsca na łodzie i to prawo należy do rodziny z dziada pradziada.

Sama też bardzo często płynęłam z rodziną na połów ryb ucząc się łowienia ryb przy użyciu tylko żyłki z wieloma haczykami ( po grecku kafisti). Na długiej żyłce na końcu był jest umieszczony ciężarek i powyżej kilka , do trzech haczyków w małej odległości. Pamiętam , jaką radość miałam kiedy rzucając to do morza łapałam  jednocześnie trzy ryby! 

To była frajda.

Oczywiście by mieć dobry rezultat trzeba było na haczykach umieszczać przynętę w postaci robaka ( tą sprawą zajmował się mój mąż lub teść) lub przygotowany poprzedniego dnia chleb wymieszany z serem fetą zgnieciony dokładnie w kuleczki.

Ryb w tym okresie było bardzo dużo i taki niedzielny połów był dla nas nie tylko zabawą , ale zapewniał też ryby na cały tydzień dla całej rodziny.

Oczywiście każda rodzina miała swoje tajemnicze miejsca gdzie zatrzymywała się na połów i często w najlepszych miejscach , tam gdzie głębokość dna się raptownie zwiększała wiele łodzi było obok siebie i wszyscy łowili dużo ryb.

 Oczywiście towarzyszyły temu rozmowy, śmiechy, nawet śpiewy i czas mijał bardzo przyjemnie. Wymienialiśmy między sobą zakąski, , czasami nawet ouzo, czy piwo schłodzone w morskiej wodzie zawieszone na głębokości w siatce i czas mijał bardzo wesoło!

Teraz tylu ryb już nie ma , ale nadal można coś złowić. Poza tym ludność wyspy nie zajmuje się już tak masowo tym sportem. Bardziej interesuje się turystyką na wyspie.

Brakuje mi teraz obrazu starych rybaków przy kontrosie , którzy przygotowywali do połowu tzw. paragadi. Była to długa żyłka z umieszczonymi na niej co kilkanaście centymetrów haczykami. Takie paragadi było przygotowane na około wiklinowych koszyków, tak by żyłka się nie poplątała. Bardzo delikatna praca wymagająca zdolności i cierpliwości. Najczęściej takie paragadi miało od 50 do 100 haczyków. 
Jak łowiono przy jego pomocy? Wieczorem rybacy płynęli na otwarte morze do ich znanych miejsc i rozpuszczali te paragadi wieszając na końcu z jednej strony kilka plastikowych pojemników, a z drugiej strony trzymając to na łodzi. Po kilku godzinach zbierano to i zbierano złowione w ten sposób ryby. W ten sposób łowiono więcej dużych ryb, które łatwiej złowić w nocy.

W wielu miejscach na około wyspy znajdziecie porty z małymi łódkami mieszkającej na wyspie ludności , która przy ich pomocy łowi ryby , czy płynie na plaże , które są niedostępne od strony lądu.

Obecnie ilość tych tradycyjnych drewnianych łodzi się zmniejszyła. Wiele zostało zastąpionych plastikowymi łodziami , które nie wymagają tak dużej konserwacji.

Dodatkowo od kilku lat wprowadzono bardzo wysoki podatek od łodzi od długości ponad 4,5 metra i tak wiele z tych dużych łodzi zostało sprzedanych . Między nimi i nasza łódź.

Mam jednak wiele wspaniałych wspomnień z tego okresu , kiedy wypływając na niedzielne połowy braliśmy moją małą córkę , która bawiła się małymi rybami , które złowione pływały w wiaderku z wodą na środku łodzi. Ten zapach ryb i morza początkowo, przyznam , nie podobał mi się. Urodzona w Lublinie nie miałam tak częstych kontaktów z morzem. Mieszkając na Korfu przyzwyczaiłam się do tego , wręcz to pokochałam!

 Dodam jednak , że do dnia dzisiejszego nie mogę znieść zapachu dużych ryb i nie oczyszczam ich . Na szczęście mąż się tym zajmuje i nawet dawniej moja mała córeczka przyzwyczajona do zapachów morza stojąc na stołeczku świetnie je oczyszczała.

Poza rybami na Korfu łowimy też mątwy. Często w lecie w różnych miejscach wieczorami przy świetle księżyca zobaczycie łodzie z rybakami trzymającymi w rękach zapaloną lampę . Ona pomaga w łowieniu mątwy na haczyki z zawieszonymi lśniącymi skrzydłami, które je wabią.

Dodatkowo co drugi rok jest urodzaj na ośmiornice i wtedy wszędzie na wybrzeżach zobaczycie rybaków, którzy siedząc szczególnie przy skalistych wybrzeżach starają się je tam złowić.


Jeśli chodzi o Was -  rybaków.




Wszędzie na Korfu łowi się ryby.

 Nawet na plażach z boku rankiem, czy wieczorem widzicie rybaków z wędkami lub z ta żyłką , którzy łowią po grecku  i łowią  ryby ! Wszyscy z Was , którzy w ten sposób lubicie spędzać czas przywieźcie ze sobą potrzebny sprzęt - przyda się.

Dodatkowo na zachodnich wybrzeżach , gdzie jest dużo skał i jaskiń są możliwości do łowienia ryb nurkując z kuszą. Oczywiście trzeba poprzednio zbadać miejsce , bo dla Waszego bezpieczeństwa nigdy nie łowimy nurkując w nieznanych miejscach!!!!

Idealnym miejscem na to są wybrzeża w Paleokastritsy , nawet z betonowego portu gdzie stoją łodzie. Mam wielu znajomych , którzy tam złowili duże okazy ryb.

Nie mówię dobrych połowów bo wśród rybaków to jest zabronione, przynajmniej tu w Grecji !!!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz