Pracując 30 lat w turystyce na Korfu czasami, szczególnie w okresie sezonu letniego byłam bardzo zmęczona. Marzyłam wtedy często o tym by przyszedł okres w moim życiu gdy będę robić co chcę i kiedy chcę.
Bo jak sami wiecie praca w turystyce może być bardzo fascynująca i ciekawa, ale pod koniec sezonu wszyscy jesteśmy wykończeni wieloma godzinami pracy, upałem i tłumem turystów na co dzień.
Wtedy wszyscy marzymy o pustej plaży, morzu, błogiej ciszy i czasie dla siebie. Najczęściej przez wiele lat czegoś takiego nam brakuje. Bo nawet jeśli wyrywamy się po pracy na kilka godzin na jakąś plażę po głowie chodzi tysiące myśli związanych z następnym dniem pracy.
Tak przynajmniej było u mnie przez wiele lat. Starałam się jednak mimo wszystko w pełni korzystać z piękna tej wyspy w zimie i latem mimo wielu obowiązków. W lecie nie brakowało plażowania, kąpieli w morzu, łowienia ryb, chodzenia po górach czy wieczornego przesiadywania w tawernach nad jakąś plaża z towarzystwem z gitarą i śpiewem do rana. Zawsze jednak było to robione jakimś kosztem. Następnego dnia "płaciłam" za to zmęczeniem w pracy.
Oczywiście warto było, ale było zawsze coś za coś.
Na szczęście miałam tą dewizę, że szczęście to chwile a nie ciągły stan bycia!
Mimo wielu zajęć i obowiązków w domu w stosunku do rodziny i odpowiedzialnej pracy zawsze znajdowałam czas na rozrywkę.
Bardzo to doceniam obecnie, kiedy już jestem na emeryturze i mogę robić co chcę i kiedy chcę bez "płacenia" za to.
Oczywiście wszystko zrobione w odpowiednim czasie i miejscu ma swoją wartość. Inaczej odczuwa się noc spędzoną w lecie na plaży przy ognisku w wieku 20-25 lat, a inaczej kiedy ma się kilka dziesiątek lat na karku. Nie można sobie powiedzieć, że ja to zrobię później bo teraz nie mam na to czasu. Bo to później będzie zupełnie inne lub w ogóle może go nie być.
Obecnie codziennie cieszę się chwilami!!
Tutaj kilka słów na ten temat :
Staramy się z dnia na dzień planować nasz czas by robić to co chcemy na spokojnie i bez pośpiechu.
Wstajemy budzeni śpiewem ptaków i to bardzo wcześnie. Nie dla tego, że musimy, ale dlatego, że chcemy cieszyć się każdą chwilą pięknego poranka. W odpowiednim czasie mamy nasza kawusię, czy nasze posiłki, które sama przygotowuję z wielu produktów z naszego ogródka.
Kiedy czujemy taką potrzebę jedziemy na kawusię gdzieś na wybrzeże, jedziemy do stolicy by pospacerować po starówce, czy chodzimy na długie spacery po gajach oliwnych. W inne dni zajmujemy się naszym ogórkiem czy winnicą bo tam zawsze jest dużo pracy.Wszystko to robimy w zależności od naszego nastroju, pogody i bez narzucania sobie czegoś.
To jednak jest możliwe do osiągnięcia kiedy żyje się z szacunkiem do potrzeb naszych i osoby kochanej znajdującej się obok nas.
Ja uwielbiam spacery i często lubię nawet samotnie pospacerować po plaży, czy po wąskich uliczkach starówki. To jest czas dla mnie, na moje myśli, na robienie zdjęć i filmików. Mój mąż w tym czasie chce i robi coś innego i cieszy mnie to, że każdy z nas ma swoje własne zainteresowania poza tymi wspólnymi.
Moje koleżanki często pytają się mnie jak to jest możliwe, że my zawsze coś robimy i nasz dzień, szczególnie teraz mieszkając w górach jest wypełniony od rana do wieczora. Wszystko zależy od chęci co chcemy z naszym życiem zrobić. Czy chcemy to życie przepuścić przez nasze palce czy chcemy je przeżyć ciekawie każdego dnia.
Są oczywiście dni kiedy i my bierzemy wolne i leniuchujemy!! Możemy siedzieć w domu czytając książki, oglądając ciekawy film czy telewizję. W okresie lata poza prawie codziennymi kąpielami w morzu i spacerami często bawimy się w turystów i jedziemy gdzieś do miejsc których nie widzieliśmy od wielu lat. To ma też swój urok i często traktowani jesteśmy jak turyści na naszej wyspie, a to ma też swoją frajdę. Szczególnie gdy po zjedzeniu posiłku w jakiejś dalekiej tawernie kelner dowiaduje się, że nie jesteśmy z Aten czy Salonik.
Pracując wiele godzin dziennie przez wiele lat właśnie w pełni lata często zazdrościłam turystom tego luksusu kilkudniowego, całodziennego leniuchowania na plażach. Oczywiście wtedy też zdawałam sobie sprawę z tego, że oni to robią tylko raz lub kilka razy w roku, a ja kiedyś będę mogła na wyspie robić to codziennie. Teraz to doceniam i cieszę się w pełni w okresie całego lata porannymi kąpielami w morzu i spacerami po pustych jeszcze raniutko różnych plażach na Korfu.
Rzecz jest w tym, by mile wykorzystać czas wolny i by go nie zmarnować. Trzeba mieć pewien ogólny plan postępowania niezbyt napięty, ale pełen produkcyjnych i różnorodnych zajęć każdego dnia. Wtedy człowiek się nie nudzi i nie starzeje - duchowo.
Mamy wielu znajomych mieszkających w stolicy, którzy po przejściu na emeryturę codziennie mają ten sam plan dnia: późno wstają, piją kawusię w jakiejś kawiarni ze znajomymi, później jedzą obiad z rodziną i po południu idą na spacer - najczęściej po zatoce Garitsa. Tak robią codziennie, bez zmian i przez wiele lat. W lecie zastępują spacery plażowaniem i to wszystko!! Tak nudnie mija im życie i jak rozmawiamy z nim co my robimy w górach dziwią się i często mówią po co się tak ciągle czymś zajmować??!!!
Ja często pół żartem pół serio mówię do nich, że zardzewiali od tego ciągłego siedzenia.
Bo jestem przekonana, że każdy z nas dopóki jest aktywny i codziennie działa, coś chce i coś robi wtedy tylko żyje pełnią życia.
Obecnie jestem w okresie mojego życia o którym marzyłam wiele lat - robię co chce i kiedy chcę!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz