Translate

JAK MINEŁA NASZA ZIMA 2019/2020 NA KORFU

Wielokrotnie na mojej stronie na FACEBOOK-u pytacie się mnie jak się tutaj żyje, szczególnie w okresie zimy, kiedy nie ma turystów.

W serii moich artykułów na blogu ZWYCZAJE NA KORFU czy ZIMA podaję Wam wiele informacji na temat tego jak Korfiacy żyją w zimie i co robią w zimie. 

W czasie moich prawie codziennych kontaktów z Wami na mojej stronie w FB wielokrotnie widzicie co się dzieje na wyspie, jaka jest tutaj pogoda, czy co my tutaj robimy prawie każdego dnia.

Czas jest podsumować cały okres naszej tegorocznej zimy 2019/2020.

Zima na Korfu w tym roku nie była taka sroga. Nie mieliśmy niespodzianek w postaci śniegu. Dni bardzo słoneczne przeplatały się z deszczowymi w normalnej proporcji nie pozwalającej nam się nudzić.

Z chwilą gdy się ochłodziło i zakończyliśmy codzienne kąpiele w morzu zaczęliśmy nasze prawie codzienne spacery. Miejsc na cudowne spacery na Korfu mamy wiele o każdej porze roku.



W programie tygodnia zawsze też miałam spacery po starówce korfiańskiej w czasie gdy mój mąż miał próby chórów do których należy. Uwielbiam te uliczki starówki zupełnie puste, bez tłumu turystów. Ma to zupełnie inny urok. Takie spacery najczęściej kończyły się z koleżankami w jakiejś fajnej kawiarence na jakąś kawusią, ciepłą czekoladą czy herbatą. A takich kawiarenek na Korfu w stolicy nawet w zimie jest bardzo dużo.



W słoneczne dni mężuś często zajmował się  winnicą kiedy ja w tym samym czasie spacerowałam po okolicach, po górach, po szosach północnej części wyspy, po plażach, czy po gajach oliwnych i to przy różnej pogodzie. Zawsze to łączyłam z moją wielką pasją do fotografowania i filmowania co robiło to jeszcze bardziej interesujące. W zimie mamy wielokrotnie wspaniała widoczność i tak zdjęcia wychodzą o wiele ciekawiej.










W czasie całej zimy realizowałam codzienny, przynajmniej godzinny spacer w południe i kilka razy w tygodniu wieczorny spacer po stolicy. Po jesiennych problemach z krzyżem lekarz zalecił mi lekką gimnastykę, czyli spacery po prostych terenach z wygodnych butach i jak to jest możliwe codziennie. 
Trochę za bardzo szalałam ostatnio z pracami w górach i z moimi ukochanymi wnukami w lecie kiedy i mniejszy i starszy wnuk chciał być na rękach u babci. Mój krzyż tego nie wytrzymał i musiałam pójść do lekarza zobaczyć co się dzieje. Zalecono po dwu tygodniowym obowiązkowym leżeniu i odpoczynku od wszystkiego, codzienne godzinne spacery z małymi przerwami jak trzeba. 
Tak właśnie robiłam rezygnując już z wielu prac w winnicy czy pomocach w zbieraniu oliwek. To doświadczyłam przez kilka lat, niektóre prace polubiłam, niektóre wcale mi nie odpowiadały. Po przeniesieniu się na stałe do domu w górach wiele z tych prac mnie interesowało i chciałam je wykonywać sama lub z pomocą by mieć i w tej dziedzinie doświadczenie. Niestety nie byłam do takich prac przyzwyczajona pracując w ciągu mojego życia bardziej umysłowo niż fizycznie. Chciałam jednak doświadczyć jak to jest gdy ktoś zajmuje się pracami na wsi, ale niestety mój organizm zbuntował się. 
I tak to już należy do przeszłości. Co doświadczyłam to doświadczyłam a teraz stop! 
Wraz z mężusiem postanowiliśmy, że trzeba te prace zostawić młodszym i zacząć bardziej intensywnie myśleć o naszym zdrowiu. Trzeba zacząć dbać o siebie bo prace na około domu w górach, w winnicy i w gajach oliwnych zawsze są i będą, nas w pewnym momencie zabraknie...

I tak więcej czasu poświęciliśmy w tym roku na rozrywkę i dla nas na mile spędzony czas ze znajomymi czy rodzinę i wiele prac, które musiały być przeprowadzone zleciliśmy pracownikom.

W tym roku w zimie często spotykaliśmy się ze znajomymi na kawusię po spacerach w różnych miejscach. Wspólnie jeździliśmy do fajnych tawern na zimowe obiadki połączone z podziwianiem pięknych korfiańskich widoków. Wieloosobowe spotkania i uczty w domach w tym roku ograniczyliśmy bo to jest przyjemne, ale dla gospodyni to organizującej dość męczące.
Kawusia ze znajomymi i pięknymi widokami wystarczała nam w zupełności.



Do tego z przyjemnością piłam często moją drugą kawusię z czytelniczkami moje strony na FB. Grono miłośników tej wspólnie pitej kawusi, choć na odległość, ciągle powiększa się. To jest bardzo miłe!

W tym roku dodatkowo nacieszyłam się też gotowaniem pysznych dań w domu, bo dla mnie kuchnia i gotowanie z chwilą gdy mam nareszcie na to czas jest wielką przyjemnością.

Kawusie przy kominku kiedy za oknem szalał wiatr czy deszcz też należą do niezapomnianych. Takie chwile w życiu mają znaczenie.



Ta zima jak wszystkie poprzednie  była też pełna różnorodnych koncertów chórów i orkiestr w których nie mogło nas zabraknąć. To jest nieodłączna część naszego życia na Korfu.





W tym roku w zimie miałam też okazję chodzić często do kina Orfeas na Korfu na ciekawe filmy równocześnie oglądane w kinach całej Grecji. Kino zawsze lubiłam i lubię i na Korfu w zimie mamy też okazję chodzić do kina.



W tym roku w zimie nie malowałam.  Od kilku lat nie maluję już zimą. Tak jakby okres 10 lat intensywnego malowania zamknął się i czeka na następny. Obecnie interesuję się bardziej fotografią i filmowaniem. Lubię zmiany. Wrócę do malowania kiedy znów przyjdzie natchnienie na tą pasję. Do niczego się nie zmuszam.

To samo dotyczy sposobu spędzania świąt i nowego roku. W tym roku dwa tygodnie świąt i nowego roku spędziliśmy z rodziną w Atenach. Było bardzo fajnie, rodzinna atmosfera na codzień połączona ze spacerami po Atenach i wieczornych wypadach do kin i teatrów.



Do niezapomnianych chwil tej zimy należy też niestety nasz wypadek samochodowy na Korfu. 
W czasie kolejnego wieczornego powrotu do domu w górach ze stolicy najechał na nas z naprzeciwka bardzo stary samochód któremu wysiadły hamulce. Całe szczęście, że nasz duży JEEP  jest wysoki i z tej kolizji wszyscy z dwóch stron wyszliśmy cali i zdrowi. Przy zderzeniu samochód obcego kierowcy zmiażdżył się w zupełności i nie nadaje się do naprawy, a nasz miał tylko zmiażdżoną przednią część. Firma ubezpieczeniowa zajęła się w zupełności naprawą samochodu a w międzyczasie my jeździliśmy naszym drugim jeepem staruszkiem do którego mam wielki sentyment. Jedno wiem, po tej kolizji o wiele pewniej czuje się na drogach w dużych jeepach niż w tych małych samochodach osobowych, które są zrobione jakby z papieru. 
To był mój drugi wypadek samochodowy. Przez wieloma laty kiedy byłam w ciąży z córką najechał na nas samochód w stolicy Korfu, też z jego winy. Tych dwóch dni mojego życia z pewnością nie zapomnę!

Do bardzo miłych dni tej zimy należał kilkudniowy wyjazd na ląd z chórem telekomunikacji w którym śpiewa mój mąż. W ciągu kilku dni mieliśmy wiosnę z kwitnącymi drzewami, śnieg na  szczycie Parnassos i kawusię na oblanych słońcem różnych wybrzeżach Grecji. To wszystko połączone z zabawą karnawałową, tańcem i śpiewem do rana - niezapomniane chwile.
Dodatkowo miałam okazję odwiedzić DELPHI, wspaniałe muzeum i cały starożytny teren. To było wielkie przeżycie dla mnie, ale o tym piszę osobny artykuł.



Później był karnawał i tańce do późnych godzin, oczywiście w przebraniu! W tym roku byłam Hiszpanką. Postarałam się być grzeczna i nie szaleć za bardzo - tak jak nakazał lekarz, ale było bardzo fajnie. Mąż mnie pilnował i czasami "zapraszał" do przymusowego odpoczynku.



Na temat karnawału na Korfu czytajcie tutaj:
https://korfumojaprzystan.blogspot.com/2018/01/karnawa-na-korfu.html

Mimo tego, że ostatnia niedziela karnawału odbyła się bez tańców ze względu na przypadki wirusa COVID-19 w Grecji ja zdążyłam wytańczyć się. 

Przed nami Wielkanoc w  tym roku dość wczesna. Obecnie mimo pochmurnej pogody na wyspie pachnie już wiosną. Mamy dosyć zimy i czekamy na lato!

Tak mija kolejna nasza zima. 

Po Świętach Wielkanocnych polecę do córki nacieszyć się wnukami i  po miesięcznym tam pobycie wrócę na Korfu już na wiosnę. 

Oby zdrowie dopisało i sprawa rośnięcia epidemii wirusa nie pokrzyżowała moich planów. 

 I tak życie toczy się dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz