Translate

MOJE SPOTKANIE Z WĘŻEM....

Korfu to bardzo zielona wyspa , która jest uroczym miejscem do życia , niestety , nie tylko dla nas ludzi , ale dla różnych innych stworzeń , których nie lubimy, takimi jak : węże, skorpiony , jaszczurki itp.

Zawsze tak jest , że obok czegoś bardzo przyjemnego mamy coś co nam się nie podoba , nam nie odpowiada lub wręcz się tego boimy - samo życie.


Nigdy tych stworzeń nie lubiłam. W okresie dzieciństwa , jeżdżąc na obozy harcerskie czasami miałam możliwość zobaczyć jakiegoś zaskrońca , ale wtedy jakoś inaczej na to patrzyłam i może jego wielkość i długość nie była taka straszna. Żyjąc w mieście po prostu mogłam tylko o nich czytać i oglądać różne przyrodnicze filmy na ich temat.

Kiedy przyjechałam na Korfu mieszkając w mieście też nie miałam z nimi do czynienia , no może widziałam kiedyś kilka węży przejechanych przez samochód na drogach prowadzacych na plaże korfiańskie  lub na górskich drogach , którymi często lubiłam jeździć  , ale to wszystko.

Kiedy przed 10 laty zdecydowaliśmy się z mężem zamieszkać na stałe na wsi wśród zieleni gajów oliwnych , z dala od miasta i ruchu turystycznego , wcale o wężach nie myślałam - było tyle zalet mieszkania w górach i wśród zieleni , że o nich zapomniałam.

Pierwszy raz zdałam sobie sprawę z tego , że one będą należały do mojego życia , kiedy mój małżonek oświadczył mi , że na starej winnicy jego ojca , którą się zajmował do 2001 miał zaprzyjaźnionego węża myszojada , o długości 2 metrów !!!
Oczywiście po takiej informacji ja się na tej winnicy nigdy nie pokazałam . Całe szczęście że w 2002 roku zdecydowaliśmy się założyć naszą nową wielką winnicę w górach i tam jak do tej pory poza bardzo miłymi zielonymi jaszczurkami nic innego nie spotkałam.
Może do tego czasu miałam szczęście , ale nie na długo....

Przed kilkoma laty , kiedy moja córka przyleciała na tydzień na wakacje na Korfu chciała zaprosić swoją przyjaciółkę na grillowane mięso do nas do domu w górach. Bardzo mnie to ucieszyło , bo tej dziewczyny nie widziałam kilka lat. Koleżanka córki urodziła się i mieszka w stolicy i panicznie boi się węży . Oczywiście córka zapewniła ją , że do w okolicy domu węży nie ma , że do domu prowadzi asfaltowa droga itd itp.
Dziewczyny rankiem pojechały na plażę do Acharavi i w południe wracały szczęśliwe do domu.  Ponieważ koło domu nie mam miejsca na parking dla więcej niż dwóch samochodów dziewczyny zostawiły samochód 300 metrów od domu w miejscu które im pokazałam.

Uśmiechnięte, opalone , zadowolone szły ze mną w kierunku domu , oczywiście , jak to po plaży w japonkach, i pareo na kostiumie kąpielowym. Rozmawiałyśmy o tym co będą jadły gdy w pewnym momencie patrząc się na nie zdziwiło mnie ich zachowanie.

Dziewczyny zaczęły skakać jak kukiełki na sznurku , wymachując rękami i nogami , z otwartymi szeroko oczami i otwartymi ustami . Początkowo nie wiedziałam o co chodzi, ale kiedy zaczęły mi palcem pokazywać drogę przed nami zrozumiałam , że coś jest nie tak....
Przed nami w odległości 4 metrów i  dokładnie 10 metrów od mojego domu drogą pełzał z jednej strony na drugą 1.5 metrowy wąż!!!

Najwidoczniej był bardziej przestraszony nasza obecnością bo od razu zniknął w zieleni po drugiej stronie ulicy .

My oczywiście bardzo przestraszyłyśmy się i musiałyśmy mieć  kilka minut by dojść do siebie. Tak było szczególnie z koleżanką córki, która omal nie zemdlała.

Tyle lat chodzę szlakami górskimi po wyspie, tyle lat mieszkam na wsi , a spotkania z wężem nie miałam !!! Tego właśnie dnia musiał się tutaj znaleźć !!

 To był prawdziwy pech.

 Oczywiście od tego czasu koleżanka córki u nas w domu się nie pokazuje .....

2 komentarze:

  1. Na Samos węże to codzienność :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Korfu też są, ale przy tak bujnej zieleni najczęściej ich nie widać. Spotkanie z nimi nie należy do przyjemnych. Pozdrawiam

      Usuń