Przyjście na świat nowego dziecka w rodzinie to duże szczęście dla wszystkich w rodzinie . Czasami jednak w tym momencie zaczynają się konflikty w rodzinie ...
To , że na Korfu imiona Spyros dla chłopca i Spyridoula dla dziewczynki są najbardziej popularne jest ogólnie znane w całej Grecji. Wynika to z głębokiej wiary tutejszej ludności w moc patrona wyspy Świętego Spirydona. I tak w każdej rodzinie , by była pod opieka patrona wyspy musi być przynajmniej jeden żyjący Spiros czy Spirydula .
Z tego właśnie wynika , że ludzi o tych imionach na wyspie nie brakuje i jak zimą idzie się Listonem - centralnym miejscem w mieście - i zawoła się SPYROS !!! to co druga głowa męska się odkręca !!!
To wiedziałam od początku , przyjeżdżając na Korfu. Nie jest to tak niezwykłe zjawisko . Wiele miejsc w Grecji ma podobne zwyczaje i imiona patrona wysp nadawane są dzieciom.
Inna sytuacja mnie zaskoczyła i spowodowała częste bóle głowy !!!!
Kiedy zaszłam w ciążę i cała rodzina dowiedziała się o tym szczęśliwym fakcie zaczęły się odwiedziny rodziny , by nam pogratulować i przy każdej okazji wszyscy mówili mi , że nareszcie następny X ( imię teścia) czy następną Z ( imię teściowej) przychodzi na świat. .... Oczywiście wszyscy podkreślali , że najważniejsze by dziecko było zdrowe , ale.....
Nadmienię , że było to wiele lat wstecz bo w 1982 roku kiedy czasy były zupełnie inne. Inna była sytuacja w Europie i w samej Grecji.
Do najbardziej istotnych należało to , że Polska była poza Unią Europejską, na Korfu niewiele o Polsce wiedziano ( ja byłam 3 Polką na wyspie, która legalnie zaczęła mieszkać na stałe na wyspie), nie było ślubów cywilnych w Grecji i ogólnie to były inne czasy niż te które żyjemy obecnie.
Wracając do imienia jeszcze nienarodzonego dziecka.
Duża część , szczególnie męskiej populacji rodziny mówiła o tym , że lepiej by to był chłopach , bo będzie kontynuować nazwisko i imię rodziny i poza tym chłopak to chłopak. Bardzo dziwiło mnie to podejście do sprawy . Nie wiedziałam jeszcze o tym , żę w wielu rodzinach greckich jak sie pyta ojca ile ma dzieci to często odpowiada, żę ma 2 dzieci i 1 dziewczynkę !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Tak nadal się dzieje w wielu greckich rodzinach.
Takie stanowisko bardzo wtedy mnie oburzało tym bardziej , że ja sama chciałam mieć bardzo córeczkę i ku wielkiemu zgorszeniu wszystkich panów w rodzinie mój mąż też.
Początkowo postarałam się o tym nie myśleć tym bardziej, że ze względu na pewne komplikacje pierwsze 4 miesiące ciąży musiałam spędzić w łóżku. Codziennie więc musiałam być spokojna, pogodna i bez takich denerwujących mnie wizyt , których przybywało zamiast ubywało !
Kiedy po dodatkowych badaniach okazało się , że oczekuję tą ukochaną córkę zaczęła się rozwijać inna seria tematów.
Oczywiście wszyscy poklepując mnie mówili mi , żebym zdrowo i szczęśliwie urodziła Z ( imię teściowej). Zaczęłam nadmuchiwać policzki .... ze szczęścia - tym bardziej , że imię mojej teściowej absolutnie mi się nie podobało ( AKRIWI) . Nie miało też żadnego związku z tradycyjnymi greckimi imionami znanymi na całym świecie - więc kompletnie je odrzucałam - nie było do przyjęcia.
Całe szczęście, że i mojemu mężowi to imię się nie podobało i nasze zdania były takie same - na szczęście dla mnie!
Jeszcze przed urodzinami córki zaczęły się żywe dyskusje na ten temat, w większości przypadków ot tak - przy okazji - że to zwyczaj, że tak trzeba itd.
Ja czułam się jak kobieta, która tylko to dziecko urodzi i nie ma prawa decydować o czymś takim jak imię dziecka - tak jakby to nie było moje dziecko , ale całej pozostałej rodziny i to tylko rodziny mężą. Kiedy mówiłam, że ja też mam rodziców, a dokładnie mamę , bo tata już nie żyje i ja też mam prawo do nadania imienia moich rodziców , np po pierwsze mojego nieżyjącego ojca sprawa się bardziej skomplikowała . Część rodziny uważała , że dziecko musi mieć imię po zmarłym moim tacie, inni popierali moją teściową , która za wszelką cenę zbierała jak największą ilość członków rodziny po jej stronie ( czyli jej imieniu).
Ja na pewien okres czasu zrezygnowałam ze wszelkich dyskusji na ten temat - pozostawiając "pole bitwy " dla innych. Ja miałam poród przed sobą , a później dużo obowiązków związanych z kompletną zmianą mojego trybu życia.
Miesiąc po porodzie dyskusja na temat imienia wróciła na arenę ! Ja zdecydowanie , wraz z mężem mówiłam o tym , że chcę by moje dziecko miało własne międzynarodowe imi , nie związane z żadną inną osobą w rodzinie - bo będzie miało własny charakter i osobowość.
To spadło na wszystkich jak zimny prysznic.
Tym bardziej , że imię mojej teściowej tego warunku nie spełniało. Co pogorszyło jeszcze sytuacje to to, że powiedziałam też, że ani mój nieżyjący Tato by chciał bym nadała jego imię mojej córce i z pewnością - z potwierdzeniem osobistym mojej mamy - imię moje mamy nie wchodziło w rachubę. Wielki problem w całej rodzinie !!!!
Wszyscy byli zmartwieni bo synowa uparta. Wszystko poza tym było bardzo miłe, stosunki w rodzinie, akceptacja mnie jako synowej z wielkim zadowoleniem, chwalenie się mna wśród znajomych , ale jak dochodziło do tematu dziecko i imię wszyscy nabierali wodę w usta.
Na moje wielkie szczęście młodsza siostra męża w tym okresie oświadczyła , że jest w ciąży i cała uwaga spadła na to jakie imię będzie miało jej dziecko.
Kiedy córeczka skończyła roczek została ochrzczona w kościele prawosławnym i nadałam jej piękne międzynarodowe imie Joanna.
Po pewnym czasie siostra mojego mężą nadała swojemu synowi imię teścia i sprawa ucichła. Po dwóch latach urodziła się druga dziewczynka w rodzinie - córka siostry mężą i nadano jej imię teściowej i tak zaczeliśmy wszyscy żyć w zgodzie i szczęściu .
Jak to się mówi i dalej wszyscy żyli długo i szczęśliwie....
Ja miałam szczęście, mój mąż miał młodsza siostrę . Często zastanawiam się co by było gdyby jej nie było??? Jedno mogę powiedzieć , że moja teściowa , z którą miałam do końca jej życia wspaniałe stosunki i która mnie bardzo kochała i szanowała do końca jej życia nie mogła mi tego wybaczyć - takie to było dla niej istotne.
Ja należałam do nowszego pokolenia i nie mogłam tego zrozumieć. Później , po latach , zastanawiałam się , że mogłam wtedy znaleźć pośrednie wyjście z sytuacji i nadać córce dwa imiona by wołać ją tym drugim - wybranym przeze mnie ???
Ja o tym pomyślałam , ale po latach . Młodsze pokolenie nie zwraca w ogóle na to uwagę i może to lepiej ?
Nie jestem pewna.
Wiem tylko to , że w okresie gdy ja zaczynałam na Korfu moje życie (1981) było w około mnie wiele rodzin które z tego samego powodu miało poważne problemy i w dwóch przypadkach doszło nawet do rozwodu !!!
Tak więc o ile ten mój artykuł czyta jakaś dziewczyna która wyszła ostatnio za Greka - niech weźmie to pod uwagę , że trzeba do sprawy wyboru imion dzieci podejść bardzo dyplomatycznie.
Rok po urodzeniu nadaje się imię dziecku? A do tego czasu jest bezimienne??
OdpowiedzUsuń