Kiedy zbliżają się święta często wracamy wspomnieniami do świąt , które minęły, do tych najbardziej charakterystycznych. W okresie gdy jeszcze chodziłam do podstawówki pamiętam taką wyjątkową wigilie u nas w domu, kiedy mama zdecydowała się zgromadzić u nas w domu na wigilię całą rodzinę na wigilie która miała się składać aż z 12 różnych dań!
Mieliśmy być my z całą naszą rodziną, czyli Mama, Tato, nasza czwórka, nasza babcia ( mama naszej mamy), siostra mamy z mężem i dziećmi, brat mamy z żoną i dziećmi, nawet część rodzeństwa naszej babci z dziećmi i ich rodziną. Było nas rzeczywiście dużo.
Jak teraz sobie myślę o tym , to nasza polska rodzina z tego okresu czasu przypominała tą grecką najbliższą rodzinę mojego męża z którą spędziłam pierwsza wigilię na Korfu i kiedy przy stole w restauracji zebrało się 40 osób.
Jednka z mała zasadnicza różnica . Ta nasza polska wigilia odbywała się w domu i wszystko zostało przygotowane i ugotowane przez kobiety z rodziny , czyli moją mamę, babcie ( specjalistkę do szybkiego lepienia szalonej ilości pierogów), dwie ciocie , moja siostrę i mnie. Trzeba było pożyczyć dodatkowe stoły i krzesła od sąsiadów i rozdzielono gości na dwie grupy. Starsze osoby z rodziny siedziały przy stole w jednym pokoju , a w drugim pokoju był zorganizowany stół dla dzieci i młodzieży.
Przygotowania do tego uroczystego posiłku trwały kilka dni . To co można było zrobić wcześniej zostało wykonane wcześniej , ale wszystkie potrawy wymagające gotowania w tym samym dniu były przygotowywane od rana u nas w kuchni . Tutaj od wczesnych godzin rannych było pełno żeńskiej części rodziny .
Przed wieczorem wszystko było gotowe, dom ozdobiony z prawdziwą pachnącą choinką w rogu głównego pokoju, stoły nakryte - wszystko czekało na gości.
Powoli wszyscy zaczęli się schodzić , było gwarno i przyjemnie. Jak zawsze wszyscy byli ubrani bardzo uroczyście by nadać temu wieczorowi dodatkową wartość. Po całodziennym poście wszyscy byli głodni jak wilki . Wiedzieli jednocześnie o tym , że wigilia będzie miała 12 dań i każdy będzie mógł zjeść każde z nich. Oczywiście przy braku takiej możliwości, na zmieszczeniu tego wszystkiego w żołądku można było opuszczać jakieś dania, by mieć miejsce na inne - bardziej lubiane.
A było co wybierać!
Po usadzeniu wszystkich tak by wszystkim było w miare wygodnie, bo miejsca było mało, zaczeliśmy nasza wigilię. Nie zabrakło polskich kolęd które słyszeliśmy z radia - atmosfera była bardzo szczególna.
Na stole zaczęły pojawiać się pierwsze dania .......
- ryba mielona z warzywami w galaretce (specjalność mojej babci, która zawsze to robiła );
- śledzie w oliwie z cebulką;
- śledzie w occie z cebulą i czosnkiem;
- śledzie po japońsku;
To była specjalność mojego Taty, którą sam przygotowywał. To były filety ze śledzia zawijane na około ogórka kiszonego, marchewki w occie i ziemniaka gotowanego. Wyglądało to jak rolo z ryby z nadzieniem przebite dla trwałości jedną wykałaczką.
Następnie każdy dostawał danie gorące.
- karp smażony;
- karp pieczony z warzywami;
- ryba po grecku
Tutaj chce mi się śmiać , bo to danie nie ma nic wspólnego z Grecją . Grecy nie jedzą czegoś takiego . Najczęściej jedzą ryby morskie - grillowane, smażone z sosem z cytryny oliwy i oregano. Ta "ryba po grecku" to smażona ryba ze słodkiej wody, połączona z bogatym warzywnym sosem z dużą ilością drobno pokrojonej marchewki.
- barszcz czerwony z uszkami z grzybami;
W naszym rodzinnym domu było przyjęte, jako zwyczaj, że najstarsza osoba z rodziny siedząca przy stole wigilijnym otrzymywała w barszczu tzw. ucho prezesa, czyli troche większe uszko z grzybami. Jak dobrze pamiętam to mój brat wprowadził ten zwyczaj, który był od razu przez wszystkich zaakceptowany.
- pierogi z kapustą i grzybami polewane słoninką z cebulą drobno pokrojoną ;
- pierogi z ziemniakami z powyższą polewą;
- kompot z suszonych gruszek i jabłek;
I kto miał jeszcze miejsce w brzuchu na koniec mógł się delektować słodyczami
- faworkami z cukrem pudrem, których w dużej ilości nigdy w wigilie nie brakowało.
Było ich tak dużo, że nie można było wszystkiego skosztować - trzeba było wybierać te ulubione.
To była wspaniała wigilia, ostatnia wigilia z moja jedyną babcią - mamą mojej mamy, bo 2 dziadków i mamę taty nigdy nie poznałam - umarli przed moim urodzeniem.
Cała rodzina zebrana w jednym domu na wigilię, dużo opowiadań o rodzinie z dawnych lat, żarty i śmiechy w dużej ilości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz